Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Żul też i tym bardziej człowiek

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: towarzyski.pelikan
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5675
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:44, 23 Kwi 2023    Temat postu: Żul też i tym bardziej człowiek

- Może pani pomóc? - śmiało zagaił nieznajomy mężczyzna w pociągu, widząc jak się trudzę z umocowaniem roweru na stojaku.
- Gdyby był pan uprzejmy... - machinalnie odparłam, nim dotarło do mnie, że właśnie poprosiłam o pomoc pijanego w trzy dupy żula.

Żul nie wahając się ani chwili, ruszył się z miejsca, podszedł do roweru i gwałtownie go podniósł właśnie w momencie, kiedy pociąg ruszał. Z niepokojem obserwowałam jak chwiejąc się na nogach w trzęsącym się od jazdy pociągu próbuje umieścić rower na stojaku.

- To chyba trzeba kołem zaczepić o ten hak? - dopytywał coraz bardziej się chybocząc. Nim zdołałam odpowiedzieć (a w takich sytuacjach z reguły mam bardzo słaby refleks), rower już bezpiecznie spoczywał w przeznaczonym dla siebie miejscu.
- Tak chyba może być? - upewniał się, że należycie wywiązał się z przysługi.
- Tak, dziękuję - nieśmiało odpowiedziałam, licząc na to, że na tym moja interakcja z żulem się zakończy.
- Dobrze jest, nie? No to heja! - zaśmiał się, dumny z siebie. - Jo to jestym stary kolejorz - dodał bełkotliwym tonem. I znów się zaśmiał.

Serce mi w zaczęło coraz bardziej walić, jako że miałam wrażenie, że żul jest wyjątkowo towarzyski i nie ma zamiaru odpuścić. Kurwa, gdybym wiedziała, to nie godziłabym się na pomoc - kajałam się w duchu. Ale w sumie, co by to dało? I tak byłam skazana na przebywanie w nim w jednym przedziale, ponieważ w innych nie można trzymać rowerów. Może chociaż prędko opuści pociąg - szukałam cienia nadziei. I wtedy żul trzykrotnie walnął z całej siły pięścią w okienko dzielące pasażera od kierownika pociągu sprzedającego bilety. Po chwili okienko otworzyło się, i wychynęła twarz pani kierownik. Była to blondynka w średnim wieku, w okularach. Wyglądała znajomo, musiałam ją niedawno spotkać na tej trasie.

- Proszę? - zapytała.
- Gdańsk Zaspa. Czy to jest Gdańsk Zaspa? Muszę wysiąść na Zaspie - wykrzykiwał nerwowo i wesoło zarazem żul.

O żesz kurwa, klęłam do siebie, więc będę jechać z tym żulem aż do Zaspy? Nagle dopadły mnie kompulsywne myśli, że może jednak uda mi się zmienić przedział, musi być jakieś wyjście. Przerwała mi nagle reakcja pani kierownik.

Kobiecina wyszła z swojej kajuty, stanęła obok żula, pouczając go, że całą trasą ma wypisaną na ekranie mieszczącym się tuż przed jego nosem. Widzi pan? Najpierw Oliwa, potem Przymorze, a następnie Zaspa - tłumaczyła, pokazując palcem przesuwające się na ekranie nazwy kolejnych stacji. Może pan sobie odliczać - Oliwa, Przymorze i Zaspa, na trzeciej pan wychodzi, dobrze?

Ujęła mnie postawa panik kierownik. Była taka serdeczna, pełna empatii i w najmniejszym stopniu nie okazywała obrzydzenia indagującemu ją żulowi. Teraz sobie przypomniałam, że już wtedy, kiedy ją po raz pierwszy spotkałam, kupując u niej bilet, zrobiła na mnie wrażenie. Co za sympatyczna, przemiła kobieta - pomyślałam. I coś musi być na rzeczy, bo to nie jest zwyczajne wykazać swoją wspaniałomyślność w ciągu niespełna minuty. A jej się udało. Decydują tak naprawdę małe, subtelne rzeczy - ciepły ton głosu, łagodna mimika, błyskawiczna empatyczna reakcja, kiedy wiatr przez moją nieuwagę prawie mi zwiał 20-złotowy banknot. - Ale, kochanie, trzymamy w rączce pieniądze, dobrze?, bo czasami nam wywiewa - upomniała mnie wtedy, ale zrobiła to z ciepłem dobrotliwej pielęgniarki, tak że w ogóle nie czułam się urażona. Nie czułam się również upupiona tym "kochaniem", "rączką".

Niektóre kobiety, szczególnie w średnim wieku, choć raczej bliżej 60-tki niż 40-tki mają w sobie ten dar obdarowywania przypadkowych ludzi takim niewymuszonym ciepłem. Napotykam takie nieraz w piekarniach czy osiedlowych sklepikach. Idzie człowiek na zakupy, z myślą, żeby odbyć pewną transakcję wymienną, wybrać towar, zapłacić, wymienić uprzejmości, a potem się zmywać. I nagle, niespodziewanie, jest się potraktowanym jak człowiek, nie klient, tylko człowiek. Tak że zaczynam się czuć jakbym nie do sklepu weszła, tylko wpadła w odwiedziny do jakiejś cioci Krysi, i tu bynajmniej nie mam na myśli realnej cioci Krysi (czy innej Zosi, czy Marysi), bo te jak na złość na ogół są suche i wredne, tylko taką mityczną ciotkę, która o niczym nie marzy, tylko żeby cię ugościć świeżo upieczonym ciastem i mocną herbatą z cytryną.

-------------------

Ku mojemu zdziwieniu żul przez całą dalszą drogę ani razu mnie nie zaczepił. Z każdą kolejną minutą rósł w moich oczach. Okazało się bowiem, że żul nie tylko wobec mnie był tak uprzejmy. Oferował pomoc każdej jednej osobie, która tego - przynajmniej w jego odczuciu - potrzebowała. Do okienka pani kierownik co rusz przybywały zagubione osoby, które a to nie wiedziały, gdzie lub jak kupić bilet albo zbyt słabo pukały w okienko. Wszystkim im w sukurs szedł żul, który podpowiadał, co konkretnie należy zrobić i trzykrotnie z całej siły walił w pięścią w okienko, wyręczając zagubionych pasażerów.

- Trzeba mocno walić, o tak! - demonstrował żul, finiszując swoją wypowiedź rozbrajającym śmiechem. - Teraz na pewno usłyszy - dodawał w dalszym ciągu rozbawiony.

Pani kierownik na początku podchodziła do tego z humorem, jednak z każdą kolejną akcją ratunkową zdawała się tracić cierpliwość, a przynajmniej chciała zrobić takie wrażenie, jednak ostatecznie nigdy nie straciła serca do żula, o czym później.

Jednak żul okazał się nie tylko niezwykle pomocnym, uprzejmym człowiekiem, który rwał się do pomocy każdej napotkanej osobie. Miał również zasady. Kobietom, dziewczynkom, ogólnie osobnikom płci żeńskiej zawsze oferował czysto bezinteresowną pomoc, natomiast innych mężczyzn, zawsze po wykonaniu dla nich przysługi, uprzejmie pytał, czy nie użyczą mu łaskawie paru złotych. Co ciekawe - wszyscy nagabywani mężczyźni w takiej sytuacji reagowali agresją - "Nie zbliżaj się do mnie!", "Chyba cię pogięło", "Nie no stary, nie wkurwiaj mnie nawet w ten sposób".

Nie będę ukrywać, że zdumiewały mnie te reakcje, ale to pewnie dlatego, że nie rozumiem męskiego świata. Zdecydowanie bardziej zrozumiałe były dla mnie ludzkie odruchy żula oraz przewspaniałej pani kierownik, która do samego końca pamiętała o żulu, który co chwila przypominał o sobie waląc w okienko z pytaniem "Czy to już Zaspa?". "Nie, to jeszcze nie Zaspa. Jak będzie Zaspa, to panu powiem", "Przestań w końcu walić. Ty tu rybeńko siedź i ja ci wszystko powiem" - odpowiadała zawsze cierpliwie, z niebywałą wyrozumiałością, nawet wówczas gdy na moment podnosiła głos niczym matka karcąca niesforne dziecko, która ani przez chwilę nie daje mu odczuć, że nie jest kochane.

-------------------

- Gdańsk Zaspa - odezwał się w końcu kobiecy głos syntezatora mowy.
Wtem zza okienka wychynęła twarz sympatycznej pani kierownik.
- Już jest Zaspa. Tutaj pan wychodzi - oznajmiła serdecznym głosem.

Oszołomiony żul zebrał się szybko i ruszył w stronę drzwi. A ja, wypatrując go na peronie, zastanawiałam się, jakie będą jego dalsze losy. Czy - tak jak opowiadał w pociągu - czeka na niego stęskniona dziewczyna, bo jest żołnierzem, który właśnie wrócił ze służby do domu? Czy może ona pożyczy mu kilka złotych na jabola? A może ona też jest żulem? Wszak żule lubią chodzić parami. A może - i ten scenariusz wydawał mi się najbardziej prawdopodobny - żul jest tak naprawdę samotny i może właśnie dlatego jest żulem. I otuchy mi dodawała jedynie myśl, że pomimo tego że skończył jak skończył, nie przestał być człowiekiem. A może właśnie dlatego nim jest, bo nie ma już nic do stracenia? Już nie musi walczyć o status, honory, miejsce w stadzie. Sięgnął dna i tam gdzie inni widzą konkurentów, on widzi po prostu - ludzi. Takich jak on.


Ostatnio zmieniony przez towarzyski.pelikan dnia Pon 14:44, 24 Kwi 2023, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: towarzyski.pelikan Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin