towarzyski.pelikan
Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5675
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Ze wsi Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 23:04, 01 Sty 2023 Temat postu: Od czego psuje się głowa? - o upadku inteligencji |
|
|
Jestem świeżo po inspirującej lekturze "Bankructwo polskiej inteligencji" Aleksandra Nalaskowskiego, gdzie autor skupia się na procesie upadku polskich elit, którego początek datuje na koniec XX wieku. Inteligencja rzeczywista miała zboczyć na manowce, stając się stopniowo inteligencją tylko z nazwy. Wystarczy wspomnieć, że na salonie dominuje ideologiczne tzw. kawiorowe lewactwo, ze swoim kosmopolityzmem, demoralizacją, antykulturą (barbarzyństwem udającym kulturę), czy ogólnie intelektualnym wyjałowieniem objawiającym się światopoglądem płytkim, składającym się z zestawu modnych, politycznie poprawnych poglądów, które - jeśli przyjrzeć się im bliżej - obrażają ludzką inteligencję i przyzwoitość. Autor zwraca uwagę na fakt, że takiemu oficjalnemu światopoglądowi towarzyszy często hipokryzja - upadłe elity w głębi serca nie wierzą w te wyświechtane frazesy i idee, ale nie mogą się do tego przyznać, bo wówczas straciliby w salonie twarz. innymi słowy, jeśli salon wyznaje, że król nosi wspaniałe szaty, to rażącą nieostrożnością jest powiedzieć w towarzystwie, że król jest nagi. Kawiorowe lewactwo jest formą etykiety. Zainteresowanych spostrzeżeniami tego profesora w szczególe odsyłam do źródła, natomiast w tym wątku chciałabym raczej się skupić na tym, o czym wspomniany autor nie napisał.
Mianowicie, prof. Nalaskowski wskazuje na to, że od kondycji elit (inteligencji) zależy kondycja społeczeństwa, co jest prawdą, która doczekała się statusu mądrości ludowej w postaci "ryba psuje się od głowy" i konsekwentnie mając pseudoelity jesteśmy skazani na pseudospołeczeństwo.
Jednak jak byśmy nie przebierali w pejoratywnych określeniach, próbując zdeprecjonować współczesne elity, sprowadzić je do do rzekomej inteligencji, to jednak rzekoma czy nie rzekoma, jest to w dalszym ciągu inteligencja, o czym świadczy fakt, że ryba się od niej psuje. Formalnie rzecz biorąc, ta upadła grupa w dalszym ciągu sprawuje władzę, ma autorytet, oddziałuje na społeczeństwo i składa się w dużej mierze z intelektualistów bądź przynajmniej ludzi ponadprzeciętnie (formalnie) wykształconych. Jakiś trzon tej wzorowej inteligencji się ostał, jednak okazuje się, że to za mało, żeby mówić o inteligencji z prawdziwego zdarzenia.
Czas zadać sobie fundamentalne pytanie - od czego psuje się głowa? Innymi słowy, czemu ludzie oczytani, wykształceni, wyrastający ponad przeciętność intelektualnie się staczają do żenującego poziomu, gdzie (niech podam skrajny przykład) z ust pewnej pani profesor pada stwierdzenie, że "w związkach homoseksualnych rodzi się więcej dzieci niż w związkach heteroseksualnych". I bynajmniej nie mam zamiaru nabijać się z tej pani profesor, ani z osób, które jej przyklaskują czy wtórują. Przeciwnie, pragnę podejść do upadłych elit empatycznie, a więc zrozumieć, skąd się ten rak salonowej głupoty bierze.
Otóż, moim zdaniem bierze się między innymi ze snobizmu, który sam w sobie wcale nie jest zjawiskiem negatywnym. Snobizm to postawa typowa dla osób, które wysoko mierzą, nie chcą być przeciętną masą, są ambitne, chcą współtworzyć inteligencję, uchodzić za inteligentnych, oświeconych etc. To m.in. snobizm w dawnych czasach owocował wysoką erudycją, elokwencją, poziomem wiedzy ogólnej wśród ówczesnych elit. Człowiek (nawet inteligent) jest istotą społeczną i to społeczeństwo decyduje o tym, co świadczy o wyższości intelektualnej człowieka, jego elitarnym statusie. Jeśli w społeczeństwie panują dobre standardy elit, to elity w ramach chęci udoskonalania się, pięcia na wyżyny, będą dążyć do osiągnięcia tych właśnie standardów. W pojedynkę inteligent może rozwinąłby się intelektualnie tylko do części swojego potencjału.
Jednak ten sam snobizm, który jest cennym stymulatorem intelektualnego rozwoju, może się zmienić w swoje przeciwieństwo, jeśli zgubi kontakt z treścią, a więc społeczeństwo przestanie być tylko stymulatorem, a stanie się jedynym motywatorem do rozwoju intelektualnego. Bycie inteligentem zostaje wówczas sprowadzone do sprawiania pozorów inteligenta, przyjmując bezwiednie wszystko to co jest aktualnie salonowym standardem i co budzi podziw mas. Inteligencja zostaje pozbawiona głębi, autentyczności, nie ma w niej tego co jest jej istotą - autentycznej chęci lepszego zrozumienia świata, intelektualnej niezależności, bycia przede wszystkim tym - który wyznacza standardy intelektualne, a nie tym, który bezkrytycznie przyjmuje zastane standardy jako własne. Można powiedzieć że upadła elita zamieniła się ze społeczeństwem miejscami - głowa popsuła się od ryby, bo rybę uczyniła swoją głową.
Jednak dlaczego tak się dzieje? Czemu w ogóle następuje ta zamiana miejsc? Co sprawia, że inteligentny człowiek zaczyna wierzyć w bzdury i bronić ich jak lwica młode? Otóż, sądzę, że bierze się to z przeintelektualizowania. Co to oznacza? To oznacza oderwanie się intelektu od rzeczywistości. Intelekt jest bardzo żywym "narządem", który potrafi rewolucjonizować świat, czynić cuda, obalać stare i inicjować nowe, jest kreatywny, posiada moc kwestionowania tego co zastane. I ta niewątpliwa zaleta intelektu może stać się gwoździem do jego trumny, kiedy zechce przedobrzyć, kwestionując fundament, na którym się opiera. Stąd ten wysyp intelektualistów gwałcących rozum, logikę, świadectwo zmysłów, rozsądek. Intelekt zaczął się kręcić wokół własnego ogona, przeistaczając się w efekcie w swoje przeciwieństwo. Z płodnej inteligencji zostało już tylko jałowe intelektualizowanie.
Żeby było ciekawiej, renesans rozumu, to światełko w tunelu, zaczęło się pojawiać ze strony...społeczeństwa. Tak pięknie Stwórca urządził świat, że ten z natury dąży do równowagi. I kiedy głowie zabraknie rozumu, ten zaczyna wybijać po drugiej stronie. I nie ma w tym żadnej magii - rozum nie jest właściwością abstrakcyjną, oderwaną od natury, tylko jego uzupełnieniem, czymś co pozostaje z nią w zgodzie. Kiedy elita zaczyna błądzić rozumem, to społeczeństwo niemalże instynktownie zaczyna się wycofywać. Przewagą protego człowieka nad elitami jest to, że ma silniej rozwinięty instynkt samozachowawczy, będąc bliżej natury, zwykłego życia. Będą elita można sobie pozwolić na odlot, bo ma się od tego ludzi, żeby się przetrwało. Prosty człowiek musi zadbać o siebie sam, więc musi mieć swój rozum, licząc się z ograniczeniami jakie stawia rzeczywistość. Wyżej dupy nie podskoczy.
Wobec tego, poniekąd paradoksalnie, zepsuta głowa w ramach remedium na toczącą ją degrengoladę powinna pokornie schylić czoła przed społeczeństwem jak przed ciałem, które zaczyna niedomagać, wsłuchać się w jego bolączki, zrozumieć i wreszcie - postawić trafną diagnozę nie tylko społeczeństwu, ale przede wszystkim samej sobie, bo - jak wiadomo - ryba psuje się od głowy.
PS.
Na koniec akcent muzyczny:
Evtis - Elity RP
https://www.youtube.com/watch?v=wQEyPejsoDI
h**ps://www*youtube*com/watch?v=wQEyPejsoDI
Ostatnio zmieniony przez towarzyski.pelikan dnia Nie 23:06, 01 Sty 2023, w całości zmieniany 1 raz
|
|