towarzyski.pelikan
Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5675
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Ze wsi Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 20:34, 15 Lut 2023 Temat postu: Nielegalne przepisy, nieobowiązkowe obowiązki - czemu służą? |
|
|
W ostatnim czasie jak grzyby po deszczu wyrastają przepisy, które są niezgodne z prawem nadrzędnym, a więc są nielegalne bądź obowiązki, które nie mają podstawy prawnej.
Powstały na ten temat rozmaite teorie, np. że celowo tworzy się takie fikcyjne prawo, żeby móc je łamać, a tym samym zapobiega się buntowi społecznemu - ci którzy nie chcą się podporządkować znajdą swoją lukę albo że osoby które wprowadzają takie fikcyjne prawo robia to po to, żeby zależnie od tego co jest dla nich korzystne, raz egzekwować to fikcyjne prawo, a innym razem unikać konsekwencji powołując się na jego fikcyjność. Inna teoria mówi o tym, że ten burdel prawny tworzy się właśnie po to, żeby wywołać dyskusję o nielegalności, a następnie w odpowiedzi na ten problem jako rozwiązanie zaproponować modyfikację prawa nadrzędnego (np. konstytucji).
Jest jednak jeszcze jedno wyjaśnienie, które wydaje mi się mieć najwięcej sensu. Mianowicie - te wszystkie nielegalne przepisy/obowiązki mają bezpośrednio na celu zmianę prawa zwyczajowego i pośrednio - w następstwie zmiany prawa zwyczajowego - zmianę prawa stanowionego.
Zajrzyjmy do cioci Wikipedii:
Cytat: | Prawo zwyczajowe – normy prawne trwale i jednolicie wykonywane w przekonaniu, że są obowiązującym prawem. Prawo zwyczajowe nie pochodzi od żadnej instytucji, lecz zostaje wykształcone przez społeczeństwo w toku historii. Zwłaszcza w czasach najdawniejszych, było prawem niepisanym przekazywanym ustnie z pokolenia na pokolenie. Z czasem normy były utrwalane w formie pisemnej (np. dokumenty stwierdzające dojście do skutku czynności prawnej, przywileje, wyroki sądowe). Normy prawa zwyczajowego odegrały szczególną rolę w rozwoju prawa międzynarodowego. Prawo zwyczajowe z reguły przechodzi proces kodyfikacji (lub inkorporacji). |
Przekładając na ludzki język - władza wprowadza do społecznego obiegu jakieś przepisy, wywołując u podwładnych przeświadczenie, że stanowią one obowiązujące prawo. Podwładni podporządkowując się tym przepisom, zaczynają oswajać się z nową sytuacją, przyzwyczajają się do tego prawa i wówczas kiedy pewna krytyczna masa łyknie haczyk, następuje kodyfikacja prawa.
Czyli władza w ramach inżynierii społecznej próbuje naśladować naturę. Tak jak w naturze zwyczaj zawsze wyprzeda prawo (jako skodyfikowany zwyczaj), tak i w ramach socjotechniki najpierw się wpływa na zmianę zwyczaju, a dopiero później dokonuje się formalności. Przy czym w tym drugim wypadku dochodzi do manipulacji polegającej na wprowadzaniu w błąd społeczeństwa, które nie dlatego się podporządkowuje przepisom, że czuje, że tak trzeba (jak to się dzieje w naturze), tylko dlatego, że jest święcie przekonane, że takie jest obowiązujące (skodyfikowane) prawo, a więc nie ma świadomości, że jego podporządkowanie jest dobrowolne, a jeśli nie ma tej świadomości, to w istocie nie jest ono dobrowolne. Jednocześnie od strony formalnej jest, ponieważ przepisy są nielegalne. W związku z tym władza może umyć rączki i uznać, że brak sprzeciwu (niesubordynacji) oznacza zgodę, w związku z tym dostaje zielone światło na pełną kodyfikację przepisu, modyfikując prawo nadrzędne.
Dla skonkretyzowania problemu garść przykładów obrazujących ten mechanizm:
1) Obowiązek noszenia maseczek sprzeczny z Konstytucją, a jednak zaakceptowany jako obowiązuje prawo przez dużą część społeczeństwa, ponieważ wyszło w formie rozporządzenia. Przeciętny Kowalski nie ma pojęcia o tym, że rozporządzenie żeby być legalnym musi być zgodne z prawem nadrzędnym.
2) Obowiązek korzystania z aplikacji Kwarantanna - bazuje na założeniu, że Kowalski ma obowiązek posiadania smartfona i to z wolną pamięcią do instalacji aplikacji. Nigdzie w polskim prawie takiego przepisu nie ma. Nawet nie trzeba mieć zwykłego telefonu stacjonarnego, a co dopiero smartfona. Jednak wielu Kowalskich po otrzymaniu SMS-a z sanepidu, że mają obowiązek zainstalowania takiej aplikacji niezwłocznie ją zainstalowało, no bo przecież instytucja ciesząca się autorytetem użyła pojęcia "obowiązek".
3) Obowiązek uczestnictwa w spisie powszechnym - owszem istnieje taki obowiązek, ale polega na tym, że Kowalskiemu nie wolno odmówić udziału w spisie powszechnym. Jeśli Kowalski nie spisze się, ale nigdy nie dokona odmowy udziału w spisie, to wówczas nie ma mowy o tym, że nie wywiązał się z tego obowiązku. Tymczasem media głównego ścieku manipulowały opinią publiczną, sugerując, że jak ktoś sam się nie spisze (przez samospis internetowy albo telefoniczny) albo nie odbierze telefonu od rachmistrza, to wówczas złamie obowiązek i zapłaci grzywnę. I tysiące Kowalskich nie znając obowiązującego prawa, nabrało się na ten chwyt manipulacyjny i czem prędzej pobiegło się spisać, nie czekając nawet aż rachmistrz ich dopadnie.
4) Obowiązek instalacji aplikacji uwierzytelniającej tożsamość przez pracownika na swoim prywatnym telefonie - to jest przykład z mojego miejsca pracy. Pracodawca powtarzał jak mantrę, że mam obowiązek korzystania z aplikacji służbowej, jednocześnie nie zapewniając sprzętu służbowego, na którym taką aplikację mogłabym zainstalować, a więc w domyśle, domagał sie tego, żebym tę aplikację ściągała na swój prywatny telefon. 99% pracowników nie zakwestionowała tego "obowiązku", nie poprosiło pracodawcy o telefon służbowy, tylko bez zwłoki zainstalowało taką aplikację na swoim telefonie.
5) Obowiązek używania aplikacji do odbioru dzieci przez rodziców ze szkoły. Rodzice posyłający pociechy do jednej z krakowskich szkół otrzymali SMS-a, że od tego i tego dnia nie będą mogli odebrać dzieci ze szkoły inaczej jak poprzez aplikację, czyli znowu mamy założenie, że rodzice mają obowiązek instalować na swoich prywatnych telefonach jakąś aplikację, co nie ma oczywiście żadnego uzasadnienia w prawie.
6) Obowiązek zaszczepienia się p. covid przez różne grupy społeczne - np. żołnierze czy studenci niektórych kierunków otrzymali informację, że zobowiązani są na mocy regulaminu do przyjęcia preparatu p. covid. Obowiązek ten był nielegalny, ponieważ stoi w sprzeczności z prawem, które zakazuje przymuszania kogokolwiek do uczestnictwa w eksperymencie medycznym. Jednak cała masa osób uwierzyła autorytetowi, który taką decyzję wydał i wystawiła posłusznie ramię na działanie zabójczej toksyny.
Przykłady można mnożyć. Jednak istotne jest samo clue - skutkiem wydawania tych nielegalnych rozporządzeń, przepisów, regulaminów, nakazów etc. jest tworzenie przyzwolenia społecznego na nowy zwyczaj prawny, a w konsekwencji na legalizację tego "prawa zwyczajowego" do formy skodyfikowanej, co jest już wówczas formalnością.
Jak można z tym walczyć? W pierwszej kolejności trzeba nauczyć się kwestionować rewelacje podane nam do wierzenia przez autorytety. Kiedykolwiek ktoś nam mówi, że mamy obowiązek coś zrobić, trzeba wyrobić sobie nawyk dociekania podstawy prawnej, nie bać się otwarcie pytać (i to szczególnie na forum publicznym dla zasiania fermentu) o podstawę prawną i samemu robić research, szukać pomocy u ludzi z wykształceniem prawnym, którzy są biegli w rozumieniu zawiłości języka prawniczego etc. Niestety, nie ma innego wyjścia. Władzy trzeba nieustannie patrzeć na ręce, bo władza korumpuje z samej swojej istoty. Choćbyśmy anioła na tronie obsadzili, to zawsze jest szansa, że go diabeł skusi i zacznie uprawiać samowolkę.
Swoją świadomą postawą wpływamy na to, kto nami rządzi i w jaki sposób. Krętacze, manipulanci, gnidy bez kręgosłupa, sami spierdolą gdzie pieprz rośnie, kiedy przyjdzie im odpowiadać przed ludźmi świadomymi, bo to wytrąca im jedyną broń jaką mają w ręku.
|
|