Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23104
Przeczytał: 95 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 21:34, 28 Gru 2019 Temat postu: |
|
|
Ale co to jest "religia"? Problemy ze zdefiniowaniem tego pojęcia są powszechnie znane, a wynikają przede wszystkim z tego, że zjawiska chętnie nazywane przez nas religijnymi mają ogromnie zróżnicowany charakter. Gdybyśmy mieli znaleźć punkty wspólne między życiem społeczeństw archaicznych, w których "religia była wszędzie", a zespołem przekonań, praktyk i instytucji podciąganych pod to pojęcie dzisiaj, to stanęlibyśmy przed trudnym, a może nawet niewykonalnym zadaniem. Ale jeśli zrezygnujemy z brawury (czy mówiąc wprost - stchórzymy) i powiemy sobie, że próbujemy zrozumieć zmiany, które zaszły w obrębie jednej konkretnej cywilizacji, czyli w nowoczesnym świecie Zachodu, to z ulgą zauważymy, że nie musimy tworzyć definicji obejmującej wszystko, co "religijne" we wszystkich społeczeństwach i epokach. W naszej cywilizacji nastąpiła jedna zasadnicza zmiana, która dotyczy jednej z najważniejszych cech religii: ze świata, który pełnię ludzkiego życia lokował "poza" życiem człowieka, przenieśliśmy się do świata, który ten ideał umiejscawia w bardzo różnych "doczesnych" miejscach. Dzisiaj spory dotyczą tych różnych miejsc, podczas gdy dawniej toczono śmiertelne boje o różne interpretacje ideału chrześcijańskiego. Innymi słowy, na potrzeby tej dyskusji będę się posługiwał pojęciem "religii" opartym na rozróżnieniu transcendentny/immanentny. Posunięcie to dlatego jest mało odważne, że nie wszystkie religie da się w ten sposób zdefiniować. Można nawet dowodzić, że tylko cywilizacja zachodnia wprowadziła takie ostre rozgraniczenie, które przysparza nam intelektualnej chwały, ale i trochę nas ogranicza w naszych analizach. Dychotomii tej nie dałby sobie narzucić na przykład Platon - nie dlatego, że nie można odróżnić Idei od ich ruchomych cieni, lecz dlatego, że zmienną rzeczywistość można zrozumieć tylko przez Idee. Wielkim wynalazkiem Zachodu jest immanentny porządek Natury, którego funkcjonowanie można systematycznie badać i wyjaśniać bez odwoływania się do zewnętrznych kategorii, nie rozstrzygając kwestii, czy porządek ten ma jakiś głębszy sens, a jeśli ma, to czy powinniśmy z tego wnioskować o istnieniu jego transcendentnego Stworzyciela. Posługiwanie się tak rozumianym pojęciem "immanencji" wymagało zanegowania (a przynajmniej wydzielenia i sproblematyzowania) tego, że rzeczywistość Natury w jakikolwiek sposób przenika się z rzeczywistością "nadprzyrodzoną" rozumianą jako transcendentny Bóg, bogowie, duchy, siły magiczne czy cokolwiek innego. Definiowanie religii przez rozróżnienie immanentny/transcendentny jest zatem skrojone pod naszą kulturę. Można to uznać za prowincjonalne i narcystyczne, ale moim zdaniem jest to mądre posunięcie, ponieważ usiłujemy zrozumieć właśnie kulturę ufundowaną na tym rozróżnieniu.
|
|