|
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33732
Przeczytał: 72 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 12:07, 01 Maj 2024 Temat postu: Złe idee kontra bezideowość |
|
|
Co jest duchowo gorsze? - bycie bezideowym, oportunistycznym, miałkim, czy np. np. fanatycznie wyznawać złe idee?...
Z punktu widzenia otoczenia, chyba prościej się żyje z bezideowcem, niż z aktywnym propagatorem złych idei, złych pomysłów na życie, bo u tych ostatnich często dochodzi wręcz do agresji, w skrajnym wypadku są to ludzie przyprawiający o śmierć tych, którzy się z nimi nie zgadzają. Ale bezideowość totalna potrafi też na tyle zatruć psychikę, że ogarnięta nią osobowość ostatecznie jawi się otoczeniu jako przykra, nawet destrukcyjna. W ostatecznym rozrachunku wg mnie nie da się jednoznacznie ustalić, co jest gorsze dla otoczenia.
A co jest gorsze (w duchowym sensie) dla samego zainteresowanego?
Złe idee ściągają na wyznawcę najczęściej liczne grzechy uczynkowe - np. zaangażowany wyznawca faszyzmu, skrajnego fundamentalizmu religijnego, czy innego fanatyzmu przyczyni się (czasem jako główny sprawca) do krzywd ludzkich, będzie rozsiewał wokół siebie nieszczęścia. Z drugiej strony bycie bezideowym, pogrążenie się w gnuśności intelektualnej i duchowej sprawia zwykle, iż osobowość takiej osoby karleje, nie wydaje owoców.
W Biblii jest bardzo dużo fragmentów, wypowiedzi Jezusa o konieczności wydawania owocu przez osobę. Jest pochwała dla postawy owocowania duchowego - jak np.: (8) Ojciec mój przez to dozna chwały, że owoc obfity przyniesiecie i staniecie się moimi uczniami.(Ewangelia Jana 15:8)
Powyższy cytat jest o tyle ciekawy, że na pierwszym miejscu jest w nim owocowanie, a dopiero na drugim stawanie się uczniem Jezusa. Z tego wynikałaby sugestia, iż może "uczniem Jezusa" stają się właśnie ci, którzy przynoszą owoc. Z drugiej strony choćby przypowieść o siewcy odwraca tu zależność, bo to dzięki słowu pojawia się plon - owocowanie. Można by zatem razem to połączyć mentalnie i uznać, wzajemne się wspomaganie - bycie uczniem Jezusa usposabia do owocowania, zaś owocowanie powstaje jako efekt nabywania nauk zgodnych z duchem chrześcijańskim.
Tu warto chyba postawić pytanie: co jest głównym powodem powstawania i krzewienia się złych idei?
Ja na pierwszym miejscu listy powodów, że człowiek zaczyna wyznawać złe idee, widziałbym NAIWNOŚĆ, a dalej związaną z nią ULEGŁOŚĆ INSTYNKTOWNYM, BEZWIEDNYM, UPROSZCZONYM OCENOM rzeczywistości.
Ściśle wiąże się to z brakiem samokrytycyzmu, czyli postawą pychy.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33732
Przeczytał: 72 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 12:38, 01 Maj 2024 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Tu warto chyba postawić pytanie: co jest głównym powodem powstawania i krzewienia się złych idei?
Ja na pierwszym miejscu listy powodów, że człowiek zaczyna wyznawać złe idee, widziałbym NAIWNOŚĆ, a dalej związaną z nią ULEGŁOŚĆ INSTYNKTOWNYM, BEZWIEDNYM, UPROSZCZONYM OCENOM rzeczywistości.
Ściśle wiąże się to z brakiem samokrytycyzmu, czyli postawą pychy. |
Mamy czasy burzliwe, wojenne. Przygotowanie i prowadzenie wojny wymaga zaangażowania. O tych, którzy wojnę organizują trudno chyba powiedzieć, że są gnuśni. Wręcz przeciwnie - ci są zaangażowani, nawet (choć w złym sensie) ideowi!
Większość rozsądnych ludzi widzi bezsens organizowania bliźnim przemocy, krzywdy. Jednak przygotowujący wojnę, dążący do niej osobnicy o imperialnych ambicjach właśnie to sobie stawiają jako życiowy cel - że będą imperatorami, zwycięzcami, wywyższą siebie, poprzez poniżenie innych. To ich zapewne w jakimś stopniu uskrzydla, daje napęd ich emocjom i działaniu - ta perspektywa siebie jako tryumfatorów, jako tych, którym inni oddają hołd. Wyobraźnia podpowiadają ich emocjom, iż to jest właśnie stan spełnienia się osobowego, że to o to w życiu właśnie chodzi, że najlepszym celem życia, jaki sobie tylko można wymyślić, jest postawienie siebie wyżej ponad jakimiś tam ludźmi. Skąd im taki cel w ogóle do głowy przychodzi?...
- Ja twierdzę, że cel jest instynktowny, wzięty z genów, ze stadnej tożsamości natury ludzkiej. Można ów cel tłumaczyć ewolucyjnie - jako wsparcie dla zasady, iż wyższe miejsca w hierarchii stada powinny mieć silniejsze osobniki i to one ostatecznie mają częściej potomstwo, one przekazują geny. Bezwiedni, instynktowni ludzie tworzą sobie cel życia przypasowany właśnie do tego, co im ewolucja w genach daje - pragnienie zostania liderem, pokonania konkurentów, wywyższenia się w swojej grupie, a może i innych grupach, a wszystko to oczywiście przez walkę, przez twardość, nawet fizyczne eliminowanie przeciwników.
Moralność chrześcijańska, ale też spojrzenie wynikające z bardziej uduchowionego, etycznego, choć niekoniecznie religijnego, a bardziej w stylu humanistycznym podejścia podpowiada, że sprawianie innym nadmiarowego bólu, krzywdzenie w imię swojego wywyższania się jest złe. Człowiek zdolny do duchowej, głębszej refleksji będzie raczej się wzbraniał przed krzywdzeniem innych. Ludzie bezwiedni, instynktowni jednak ten słaby głos sumienia stłumią, dla nich ważniejsza jest owa dominacja, dążenie do wywyższenia siebie poprzez poniżanie innych.
Ideowość fanatyczna, zła jest z natury prymitywna, grawitując do propagowania przemocy, do krzywdzenia jakichś "tamtych" w imię wywyższenia jakichś tam "swoich".
Nie ma jak być inaczej!
Nie ma bowiem innych predefiniowanych mentalnie celów, czyli celów wystarczająco wspieranych instynktami. Idea dominacji, a obok niej lojalności wobec swojego swoich (rodziny, stada) jest pierwszą i główną ideą, która wykracza poza jeszcze bardziej od niej podstawową zasadę egoizmu. Jednostka najpierw chroni siebie, a oczko wyżej będzie chroniła swoją rodzinę, czy swoje stado. Tak to działało przez tysiące pokoleń, więc tak to mamy w genach zapisane i tak to w instynktach czujemy. Dlaczego wiążę to teraz ze złem, a nie dobrem?...
- Bo może, skoro tak to jest wspierane przez ewolucję, to jest to dobre?...
Tu muszę zatem sprostować pewną sugestię, jaka mogła wyniknąć z moich wcześniejszych sformułowań - że (może... choć ostatecznie to jest bardziej skomplikowana sprawa) oceniam ową instynktowną potrzebę ochrony rodziny i stada za coś złego. Tu jednak nie o to mi chodzi! Nie głoszę tezy, iż ochrona swojej rodziny i stada sama w sobie jest zła, lecz to, że FANATYCZNA, pozbawiona głębszej refleksji, a w szczególności BEZWIEDNA I BEZREFLEKSYJNA postać owej postawy chronienia siebie - tylko taka jest zła. Chronienie swojej rodziny, bliskich jest bowiem dobre. Ale dobre jest tylko MĄDRE, POWIĄZANE Z REFLEKSJĄ, ROZUMIENIEM chronienie!
Zła idea chronienia rodziny i bliskich pojawię się wtedy, gdy staje się absolutna, bezrefleksyjna, sterowana w sposób przemożny bezwiedną, instynktowną potrzebą zdominowania wszystkiego i wszystkich, których się uda zdominować.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Śro 12:42, 01 Maj 2024, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|