Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33780
Przeczytał: 59 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 0:18, 17 Lut 2024 Temat postu: Zatwardziałość serca |
|
|
W Biblii nieraz pojawia się termin "zatwardziale serca". Nietrudno się jest domyślić, że posiadanie zatwardziałego serca nie jest komplementem dla osoby określanej tym terminem. Zresztą, tak całkiem po ludzku też się przecież twardości serca nie traktuje jako zalety. Choć...
... choć chyba w pewnych kręgach czci się dominację, twardość traktowaną jako męskość, a gardzi wrażliwcami, ludźmi łagodnymi, czyli wszelkimi "miękiszonami". Ale chyba warto zauważyć, że niekoniecznie to musi być tak, że bardziej wojownicze osoby są bez serca. Różnie to bywa, choć chyba jest pewna wyraźna korelacja pomiędzy niskim poziomem delikatnych uczuć, a wojowniczością, pragnieniem gromienia, bicia, a w odpowiedniej warunkach nawet zabijania wrogów. W końcu, aby taką postawę okazać, trzeba najpierw w sobie zdusić empatię (o ile się ją posiadało), starać się nie dopuścić do bycia "zbyt miękkim".
Ale chyba biblijna "zatwardziałość serca" jest czymś nieco innym, niż to co dzisiaj traktujemy jako twardość serca. W czasach biblijnych nie dysponowano wiedzą medyczną na XXI wiecznym poziomie, więc powszechnie ośrodek rozumu, w przekonaniu większości umiejscawiany był w sercu. Choć...
... chyba nie był to też ośrodek jedynie rozumu, bo liczne konteksty biblijnych wypowiedzi wskazują, iż w przekonaniu wypowiadających się, jednak uczucia też się tam w jakimś stopniu mieściły. Co z resztą jest zgodne także z tym, że w ogóle pojęcie emocji, instynktu, intelektu jest stosunkowo młode - nieznane było w starożytności. Więc ludzie nie do końca w umyśle separowali sobie aspekty intelektualne od emocjonalnych, łącząc je zapewne bardziej intuicyjnie, niż opierając się o przesłanki natury doświadczalnej.
Można zatem uznać, iż w biblijnym znaczeniu "zatwardziałość serca" była terminem trochę podobnym do znanego nam współcześnie rozumienia, ale też w nieco większym stopniu powiązany z jakimś rodzajem upartej głupoty, odporności na argumentację także natury logicznej. "Zatwardziałe serce" miał nie tylko ktoś bez empatii (też pojęcie empatii nie było starożytnym znane w dzisiejszym znaczeniu), ale też osoba zamknięta na krytykę, uznanie słusznych uwag, niezdolna do zmiany zdania. Zresztą inny biblijny termin, tłumaczony jako "nawrócenie" oznaczał wprost trochę żal, a w pobliskim znaczeniu zmianę myślenia, stanowiska.
W dzisiejszych czasach na osoby zatwardziałe w swoich postawach, nieraz się używa określenia "beton", "twardogłowy". Ogólnie całkowita nieprzekonywalność, odrzucanie rozsądnych argumentów nie jest przecież uznawana za postawę dobrze świadczącą o człowieku. Problem w tym, że z drugiej strony też nie cenimy sobie postawy typu "chorągiewka", czyli mentalności polegającej na zmianie zdania pod wpływem już niewielkich nacisków, zmiany koniunktury, ogólnie postawy oportunistycznej. Czyli (przynajmniej w skrajności) jest w tym względzie "i tak źle, i tak niedobrze".
Rozsądni ludzie nie zmieniają zdania z byle powodu, ale (ponoć tylko krowa nie zmienia zdania...), ale też nie są kompletnie odporni na każdą argumentację. Jednak coś do człowieka rozumnego powinno docierać. A jeśli rzeczywiście nie dociera, to świadczy to chyba o tym, że taki człowiek nie myśli, nie wyciąga wniosków, czyli ogólnie jest głupcem.
Ale jest jeszcze ten aspekt emocjonalny, bardziej w dzisiejszym znaczeniu - że "zatwardziały" jest też i w swoich emocjach zapiekły, niewrażliwy. W szczególności Biblia mówi o konieczności otwarcia się na natchnienia Ducha Świętego.
(51) Twardego karku i opornych serc i uszu! Wy zawsze sprzeciwiacie się Duchowi Świętemu. Jak ojcowie wasi, tak i wy! (Dzieje Apostolskie 7:51)
|
|