Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Zagadnienie (nadmiernej) odpowiedzialności a ryzyko

 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 11:03, 08 Lut 2021    Temat postu: Zagadnienie (nadmiernej) odpowiedzialności a ryzyko

Przyznam, że temat mnie od lat gnębi. Jest taki trudny...

Z jednej strony zgadzam się, że człowiek powinien być odpowiedzialny. Uważam odpowiedzialność za to, co się czyni, deklaruje, w pewnym stopniu nawet myśli, za coś podstawowego, niezbywalne, co rację bytu. To o tę odpowiedzialność toczy się tutaj gra w to nasze życie na ziemi. Czy jednak eskalowanie mentalne poczucia odpowiedzialności jest aby na pewno poprawne?... :shock:

Nie będę ukrywał, że w swoim życiu o kwestię odpowiedzialności nadmiernej niejednokrotnie się potknąłem. Z natury jestem raczej ostrożny, nie angażuję się zbyt chętnie w przedsięwzięcia, których nie jestem w stanie ocenić, modelować, kontrolować, przewidywać skutków działań. Ktoś by powiedział: dobrze, Michale, tak trzeba!
Ale ja wiem, że wcale nie koniecznie tak trzeba!
Obserwuję też ludzi, którzy tą odpowiedzialnością mniej się przejmują, biorą wiele rzeczy na spontan, mówią sobie "jakoś to będzie", podejmują RYZYKO i idą naprzód! I nawet często więcej osiągają niż ja. Ja na ich miejscu bym tego ryzyka nie podjął, bo bym uznał, iż za wiele rzeczy może pójść w sposób niekontrolowany, może problematyczny. Oni zaryzykowali i nieraz wygrali!
W ekonomii zagadnienie jest dobrze znane. Opisuje się je jako rodzaj balansu - gry. Więcej ryzykujesz, więcej wygrywasz. Wszystkie pewne biznesy są dobrze obsadzone konkurentami. Zyskać na większą skalę da się dopiero w tych interesach, przedsięwzięciach, które są obarczone ryzykiem. I to rzeczywiście funkcjonuje, w tym szaleństwie jest metoda...
W idei wolnego rynku jest (nie przez wszystkich uświadamiany) zapisany paradygmat ryzyka. Jest to kontrowersyjny paradygmat. Pół biedy, jeśli ryzykujemy coś własnego. Wtedy co najwyżej to my stracimy - pieniądze, nasz wysiłek, nadzieje, zdrowie. Ale często (właściwie to najczęściej) ludzie ryzykują także dobrem, zasobami innych ludzi. Może nie powinni...
Z drugiej jednak strony, nie sposób jest skonstruować moralności jako tako sensownej, która by problemu ryzyka nie podjęła. Niestety, ten świat jaki mamy, tak właśnie funkcjonuje, iż wiele rzeczy jest w nim niepewnych. Nawet mając najlepsze intencje, nawet przyjmując najbardziej bezpieczne założenia, możemy trafić na sytuacje wyjątkowe - coś się potoczny kompletnie niezgodnie z przewidywaniami i nawet najbardziej pewne zdawałoby się rozwiązania okazują się być niewłaściwe. Nie dysponujemy wszechwiedzą, nie potrafimy przewidzieć tego, jak się potoczy dalej świat, co będzie pełną konsekwencją naszych wyborów.

Dziś powiedziałbym, że choć odpowiedzialność jest niezwykle ważna, że jest ona celem życia, moralności, to też w niektórych sytuacjach można mówić o jej nadmiernym wpływie na życie. Są ludzie ZBYT odpowiedzialni, są sytuacje, w których odpowiedzialność zwyczajnie się nie sprawdza. Są sytuacje, w których w ogóle nie ma dobrych rozwiązań, więc wybiera się mniejsze zło. Są sytuacje, w których poziom niewiedzy jest tak wysoki, że decyzje podejmuje się właściwie po omacku. I są to często sytuacje, z których nie ma jak się wycofać.
Religia postuluje odpowiedzialność, wręcz ta odpowiedzialność jest niemal istotą religii. Ale też w religii sensownej (za taką uważam chrześcijaństwo) powinno być zaszyte jakoś zrozumienie dla tego faktu, że nie sposób jest przewidzieć wszystkiego, że funkcjonujemy w warunkach ryzyka. Czyli, choć byśmy byli najbardziej moralni, najbardziej nieskazitelni etycznie, to i tak zło się jakoś z tego może wygenerować.
Zło na świecie powstawało nawet z najbardziej szczytnych, najszlachetniejszych idei. Znane są wojny religijne, także między chrześcijanami - czyli ludźmi (chyba) deklarującymi miłość Boga i bliźniego. Ale ta idea miłości w ich umysłach jakoś się potrafiła obrócić w zło.
To, że funkcjonujemy w warunkach ryzyka, jest trudnym mentalnie problemem. Mam wrażenie, że wiele systemów religijnych próbuje ten problem "zamieść pod dywan", nie podjąć wyzwania z nim związanego. Wiele systemów religijnych funduje swoim wyznawcom retorykę prostej oceny ludzkich wyborów - mamy albo grzech, albo zasługę. Grzech to zło, zasługa to dobro. Proste. A może ZBYT proste?...
Można zrobić przecież wszystko maksymalnie dobrze, odpowiedzialnie, przewidując konsekwencje w największym stopniu, jak tylko to się da, a ostatecznie coś wyjdzie na zło.
Prosty przykład - wychowanie dzieci. Staramy się je chronić przed zagrożeniami. To zaś oznacza, że będziemy im zabraniać wejścia w ryzykowne sytuacje. Problem w tym, że dziecko, które się o takie ryzykowne sytuacje odpowiednia ilość razy w życiu nie otrze, nie będzie umiało sobie z nimi radzić. Wtedy okaże się, że my - zabraniający tego kontaktu z ryzykiem - ostatecznie staliśmy się powodem tego, iż nasze dziecko nie poradzi sobie w życiu z jakimś tam ważnym problemem, nie wybuduje w sobie zrozumienia mechanizmów zarządzania sytuacjami trudnymi, kryzysowymi, ryzykownymi. I może ten fakt nie zdobycia owych umiejętności stanie się czymś co zaważy na jakimś niezwykle ważnym życiowym wyborze - nawet stając się powodem czyjejś wielkiej krzywdy, straty, może śmierci.
Temat jest trudny, tak bardzo bardzo trudny. :think:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin