|
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33389
Przeczytał: 72 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 19:33, 08 Wrz 2023 Temat postu: Zagadnienie mieszania się wzorców a wolność |
|
|
Idea wolności jest mocno złożona. Jednym z jej składników jest pytanie o to, jak powstają opcje do (potencjalnego) wyboru. W tym kontekście ciekawe jest, że wolności różnych podmiotów mogą się na siebie nakładać, a nawet współtworzyć.
Weźmy wolność do zagrania w szachy. Ona powstaje jako efekt dwóch wolności dwóch graczy. Brak drugiego gracza oznacza niemożliwość zrealizowania (w jakimś znaczeniu więc brak wolności) zagrania w szachy. Rywalizacja, w której gracze są przeciwko sobie - więc teoretycznie właśnie dążą do wzajemnego ograniczenia się w samej grze - stwarza jednak wolność innego rodzaju, właśnie tą związaną z samą możliwości zagrania w tę grę.
Podobnie będzie z wolnością do partnerstwa, miłości dwojga osób.
Mieszające się ze sobą, a tworzące wolności wzorce zachowań mogę mieć też inną strukturę - np. wolność do odbycia wycieczki rowerowej przez jakąś osobę jest zależna od zrealizowania się innej wolności - związanej z produkcją rowerów.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33389
Przeczytał: 72 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 12:11, 09 Wrz 2023 Temat postu: Re: Zagadnienie mieszania się wzorców a wolność |
|
|
Od lat pojęcie wolności postrzegam coraz bardziej inaczej niż kiedyś. Jest w tym stały proces, który w ogóle zmienia cały mój światopogląd. Jeszcze parę lat temu w myśleniu o wolności byłem wciąż (a na pewno bardziej, choć pierwsze przeczucia miałem też dość dawno) mentalnie uwięziony w tym schopenhauerowskim dualizmie pomiędzy przypadkowością, a determinizmem, co dzisiaj traktuję jako - niekonieczne - skupianie się na samym akcie wyboru. Ale akt wyboru jako taki, gubi istotę wolności, jeśli patrzymy na niego w sposób wyizolowany z całego kontekstu. Taki akt wyboru zawsze wyjdzie nam jako nie niosący wolności w sytuacji, gdy SAMA METODOLOGIA PATRZENIA NAŃ jest z zasady przyczynowo - skutkowa. Jeśli pytamy "co jest powodem wyboru?", to nie mamy szans na na odpowiedź inną niż "powodem jest ...", co z kolei z automatu będzie oznaczać, iż wybór nie może być wolny, bo...
przecież ma swój powód!
I tak to wtedy odpowiadamy na pytanie "czy jest wolny wybór?" w sposób, który w istocie należałoby opisać jako:
1. zakładając niejawnie niemożliwość wolności w wyborach, czyli pytając o tego wyboru "powody"
2. stwarzamy ramy rozważania zagadnienia tak, że nie może być innej odpowiedzi, jak tylko wskazanie jednej z opcji przeciwstawnych "powodów"
3. by dalej stwierdzić, że skoro żaden z tych powodów, nie oferuje satysfakcjonującej realizacji idei wolności, to
4. wolność jest niemożliwa.
Tymczasem ten wniosek o niemożliwości wolności jest w tym ujęciu niczym innym jak tylko konsekwencją własnego sposobu patrzenia na sprawy. Nie jest rozumowaniem, które by wprowadziło element niezależności, które z kolei miałoby w sobie ziarno szansy na wniosek inny, niż zaprzeczenie idei wolności.
Aby w ogóle myśleć (poprawnie wg mnie) o wolności, należałoby WPROWADZIĆ UMYSŁ W INNE NARRACJE. Należy porzucić samopotwierdzające podejście w "stylu powodowym", przyczynowym, dając szansę na inny ogląd spraw. Umysł bowiem nie jest w stanie logicznie ustalać niczego ponad to, co mu oferuje jego narracja na temat danego zagadnienia. Jeśli narracja jest typu ograniczającego, wykluczającego alternatywne spojrzenie, to w ramach tej narracji co najwyżej można dokopać się do jakiejś formy stwierdzenia sprzeczności, ale nie da się odkryć tego, co narracja z samego faktu, czym ona jest, wykluczyła.
To pojęcie wolności, jakie ja od jakiegoś czasu umysłem "macam" jest zatem zawarte w innej narracji niż tej powodowej, przyczynowej. W ogóle nie pytam o "przyczynę" wyboru, bo wiem, że jak o nią spytam, to z góry się zafiksuję na rozumowaniu, które będzie wskazywało "konkretne cosie" jako będące źródłem owego wyboru, co dalej jest równoznaczne z wnioskiem, iż wybór musi być tymi cosiami zdeterminowany, czyli nie jest wolny.
Konstruuję zatem inną narrację - taką, w której wybór nie ma przyczyn.
Tu od razu wyłoni się problem - jeśli wybór nie ma przyczyn, to z kolei nikomu nie można go przypisać. Bo to w idei przyczyny zawiera się (przynajmniej ta najbardziej elementarna) przypisywalność. A bez możliwości przypisania wyboru do wybierającego, nie ma jak mówić o wolności. W tym jednak rozumowaniu jest pewna subtelność, pewien błąd, który - po jego rozpatrzeniu - zmieni spojrzenie na sprawę.
Bo można zrobić coś bardziej subtelnego, niż "po prostu na chama" stwierdzić, iż mamy (zerojedynkowo) przyczynę, która "ma właściciela" w postaci wybierającego. Można postawić zagadnienie tak, że pytanie o właścicielstwo wyboru jest niejako permanentne.
Czy dowolny wybór, jakiego w życiu dokonujemy jest tak po prostu "nasz"?
- Np. ktoś wybrał sobie partnerkę życiową, z którą się ożenił. Ale przecież nie wybrał jej z jakiegoś absolutu, z pustki, z zestawu opcji zadanej jako "obiektywna sytuacja wyboru". On wybrał tę właśnie partnerkę, bo okoliczności życia go z nią zapoznały! A do tego inne okoliczności życia sprawiły, że miał taką psychikę, która ostatecznie była w stanie zaakceptować właśnie tę osobę, jako partnerkę życiową.
Tu dochodzimy do idei mieszania się wzorców.
Tu "wzorcem" jest właśnie cokolwiek, bo ma wpływ na wybór
- wzorcem wychowawczym wpływającym na wybór jest to, jak był dany człowiek wychowany, czyli nawet to, że w ogóle funkcjonuje w społeczeństwie, w którym przyjęty jest jakiś model łączenia się osób w pary.
- wzorcem genetycznym są cechy instynktowne - np. jest tu też popęd seksualny, czy ogólnie pragnienie związku, zapisane w układzie hormonalnym
- wzorcem stworzonym przez historię życia osoby są jej doświadczenia
- wzorcem jest też historia kontaktów pomiędzy tymi osobami.
- i różne inne można by pewnie tu wskazywać...
Te wszystkie wzorce się mieszają, stwarzając PRZESTRZEŃ WYBORU, w której wpływ na wybór ma wszystko!
Tu nie ma "cosiów wyizolowanych", nie ma przyczyn, nie ma powodów. Ale też...
to nie jest wcale jakiś totalny chaos, nie mamy tu kompletnego braku szans na rozpoznanie czegoś w tej sytuacji. Ostatecznie bowiem rozpoznają się - w sposób jakoś tam przewidywalny, trwały, jednoznaczny - same osoby, ich relacje, reakcje otoczenia.
Różnica mojego podejścia, w stosunku do podejścia tradycyjnego polega na ODRZUCENIU IZOLOWALNOŚCI dla pojęć, do elementów opisu. Odrzucając tę izolowalność, tę osobność przyczyn, przesłanek wyboru popsuje nam się w jakimś sensie logika. Logika bowiem działa na "cosiach". Intuicyjnie poprawna logika będzie tylko wtedy, gdy konkretne byty myślowe wyposażamy w konkretne właściwości i funkcje, a potem na tym operujemy, jako na osobnych elementach. Tutaj, aby myśleć o wyborach w jakiś sensowny sposób, trzeba dorobić sobie dodatkowy logiczny interfejs, który izolowanie pojęć zrealizuje na nowy sposób.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33389
Przeczytał: 72 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 21:08, 10 Wrz 2023 Temat postu: Re: Zagadnienie mieszania się wzorców a wolność |
|
|
Właściwie to powiedziałbym, że wolność jest bardziej w tym, co w człowieku się dzieje PRZED podjęciem konkretnej decyzji, niż w samym akcie wyboru. Wolność konstruuje się jako PRZESTRZEŃ PRZESŁANEK, jako samoświadomość i świadomość konsekwencji tego, co by w wyniku wyboru miało się dalej dziać. Wolny (bardziej wolny) jest nie ten, któremu przypiszemy akt wyboru, ale ten, kto umie ów akt podpiąć pod jakąś formę zrozumienia sytuacji, której wybór dotyczy, połączenia jej ze swoją osobą, wartościami, doświadczeniem, oczekiwaniami. Sam wybór jest już tylko zewnętrznym wyrazem tej wolności, jaką człowiek w sobie wytworzył.
Przypisanie wyboru do osoby i tak będzie jakoś arbitralne. Jeśli np. ktoś wybiera sobie żonę, silnie sugerując się opinią swojej matki, to zasadnym jest pytanie: CZYJA jest ta decyzja. Formalnie może tego kandydata na męża, choć już bardziej wnikając w sprawę, dokopiemy się, że więcej "nitek znaczeniowych" do tej decyzji procedowało się w umyśle matki, a nie narzeczonego.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Nie 21:11, 10 Wrz 2023, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|