Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33571
Przeczytał: 77 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 15:19, 28 Sty 2023 Temat postu: Wyrozumiałość dla ludzkich (także własnych) emocji, potrzeb |
|
|
Znowu tu chcę napisać o czymś, co uważam za fundamentalnie ważne, co związane z bardzo częstym błędem traktowania spraw przez wielu, wielu, szczególnie naiwnie idealistycznie nastawionych ludzi. Kwestia wyrozumiałości - dla naszych przyjaciół, dla przeciwników, dla samego siebie...
Aby jakoś temat na start wyraziście postawić, od razu walnę kluczową tezę:
Bez pewnego minimum wyrozumiałości dla tego co nieporadne i słabe w ludzkich reakcjach i myśleniu, nie sposób jest w ogóle racjonalnie traktować świata i siebie.
Inaczej mówiąc: od pewnego poziomu zaawansowania każda ortodoksja, każda przesadna surowość okazuje się błędem, który skutkuje ogłupianiem się ortodoksa, jego niezdolnością do racjonalnego myślenia.
Dlaczego tak?
Bo domyślnym trybem traktowania tego, co uznajemy za negatywne jest TRYB SEPARACJI.
A tryb separacji będzie skutkował tym, że zamiast poznać przyczyny tego co złe, problematyczne, ZIGNORUJEMY sprawę. Ortodoksi ostatecznie zablokują swój rozwój, nie poprawią błędów, jakie zdarzy im się zrobić, bo - wiedzeni szybką chęcią "odrzucenia zła" - nie będą w stanie nawet na start poprawnie zdiagnozować, co właściwie tym złem jest. Ortodoksi są skazani na myślenie PO POZORACH.
Do tego, aby problem rozwiązać, niezbędne jest pewne minimum merytorycznego zainteresowania nim, forma ciekawości, która będzie skutkowała DOSTRZEGANIEM tego, co głębiej skryte, ZAJĘCIEM SIĘ tym, co niefajne. Można to porównać do sytuacji, w której rodzic musi opiekować się niemowlakiem, a niemowlak walnął śmierdzącą kupę. Kupa w pierwszym odruchu "jest złem" (chodzi mi o odbiór w naiwnym rozumieniu, to przenośnia, proszę o powstrzymanie się od dyskusji, czy tak jest do końca), bo śmierdzi i brudzi. Jeśli by rodzic poprzestał na tym, że pierwszym odruchu niechęci do brudzącej i śmierdzącej kupy, reagując odruchowo - odrzuceniem tego wszystkiego, to by odrzucił też i niemowlaka, swoje dziecko. Wychodzi na to, że odruch pierwszej niechęci do śmierdzącej kupy trzeba w sobie stłumić, bo tylko w ten sposób niemowlaka da się oczyścić, zapewnić mu dobre warunki życia.
Ortodoksi, którzy totalnie nie chcą dotknąć się do tego co "złe", co ich "kala" (teraz już ogólniej patrząc na sprawę), będą separowali się, nie tylko od "zła", ale i - automatycznie - od:
- dostrzeżenia szczegółów problemu
- zdiagnozowania głębszych źródeł problemu
- opracowania w efekcie najlepszej strategii pozbywania się problemu.
Ortodoksi mają podstawowy problem z uwolnieniem się od ślepej negacji problemów, czyli dalej z podejściem do problemów twórczo, z intencją ich rozwiązania, zamiast poprzestawaniu na wyniosłym negowaniu.
Do tego, aby problemy twórczo, racjonalnie rozwiązywać niezbędne jest pewne minimum wyrozumiałości, jakiejś formy częściowej akceptacji przynajmniej tych aspektów problemu, które trzeba zrozumieć, określić ich rolę w całości.
Dzięki wyrozumiałości zyskujemy mentalne narzędzie do tego, aby jakoś skłonić się do obserwacji pozbawionej odgórnego skrzywienia w stronę uznawania wyłącznie tego, co nam pasuje do przekonań, czyli skłonienia się do widzenia świata jako tako obiektywnie, czyli w prawdzie.
|
|