Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33923
Przeczytał: 55 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 16:05, 30 Paź 2021 Temat postu: Wyjaśnienie |
|
|
Rodzimy się z paradygmatem opanowania świata. Tylko bowiem opanowując go w minimalnym jakimś tam stopniu jesteśmy w stanie przeżyć - zdobyć pożywienie, obronić przed zagrożeniami.
Wychodząc z założenia, że opanowywanie świata jest ważne, większość ludzi starać się będzie maksymalizować swoje możliwości w tym względzie, będzie dążyła do większej sprawczości, władzy, mocy. I to, do pewnego stopnia jest słuszne. Do pewnego stopnia, bo po przekroczeniu pewnej granicy owej dążności, pozytywny efekt się załamuje.
Istnieje pewna klasa ludzi - nazwę ich "bezrefleksyjnie dążącymi do dominacji" - którzy dla owego celu kontroli, opanowywania świata poświęcają wszystkie pozostałe wartości i sensy życiowe. Są to też ludzie, którzy NIE ZASTANOWILI SIĘ NAD TYM, CO BĘDZIE GDY SWÓJ CEL OSIĄGNĄ. Są to - w pewnym istotnym znaczeniu tego słowa - po prostu głupcy.
Głupcem można być incydentalnie - np. wtedy, gdy ewidentnie się pomylimy, gdy przeoczymy ważną okoliczność i coś śle zrobimy. To jest mała głupota. Ale można być też głupcem na poziomie wyższym - niejako globalnym. Taki rodzaj głupoty przejawiają ci, którzy jako główny cel życia stawiają sobie coś nierealizowalnego. Taki rodzaj głupoty charakteryzuje wszystkich tych, którzy bezrefleksyjnie dążą do maksymalnej władzy, kontroli, dominacji. Oni nie wiedzą (i nie chcą nawet spróbować się nad tym zastanowić), że w momencie, w którym by swój cel osiągnęli, zawaliłaby się cała ich konstrukcja mentalna.
Dominator absolutny, dominator który wszystko i wszystkich zdominował, stracił cel w sposób doskonały. On po osiągnięciu owego celu już nie ma po co żyć i nie widać żadnego mechanizmu, sposoby aby cel i sens istnienia takiemu dominatorowi absolutnemu przywrócić. Może on jedynie palnąć sobie wtedy w łeb. Taki dominator zostaje w idealny sposób "zhakowany" - traci wszystko, orientując się, że od początku cel jego dążeń był wadliwy, że ten cel mógł wyłącznie doprowadzić do katastrofalnej dyssatysfakcji.
Dążący bezrefleksyjnie do dominacji zapewne uważają, że ten problem - zrealizowania swojego celu - jest bardzo teoretyczny, że ich nie dotyczy, bo jest tak wiele rzeczy do zdominowania, ze nie ma się o co martwić w tym zakresie. Wiec dominujemy ile się da - hulaj dusza, piekła nie ma. Problem w tym, że skupiając się na dominacji jako takiej, poszukując wyłącznie mocy kontrolowania innych, tak naprawdę traci się coś więcej niż ten, wskazany wyżej, aspekt ostatecznego celu.
Skupiając się na dominacji, na kontroli NISZCZYMY WRAŻLIWOŚĆ I ZDOLNOŚĆ DO ROZPOZNAWANIA SZERSZYCH KONTEKSTÓW. Bezrefleksyjnie dominatorzy wciąż ograbiają swoje dusze z tego co subtelne, tego co zdolne do zachwytu, z tego, co ma szansę skonstruować więź z satysfakcją i szczęściem na polach innych, niż sama dominacja i kontrola. Dominator bezrefleksyjny mentalnie pali za sobą mosty.
Postawą przeciwną postawie głupca, który poświęca własną duszę dla odczucia dominacji i kontroli jest postawa OTWARTOŚCI NA PIĘKNO BYTU W KAŻDEJ MOŻLIWEJ POSTACI. To także zdolność DOCENIANIA wszystkiego, co tylko jest możliwe do docenienia, a więc - z definicji - jest to zdolność do "produkowania sobie poczucia szczęścia" z materiału, którym są doznania. Jest to postawa, w której nasza wrażliwość nieustannie się ubogaca, a której kresem jest zdobycie sobie rzeczywistości niewyobrażalnego piękna i mocy odczuwania. Wrażliwość (ważne: wrażliwość uporządkowana, nieneurotyczna) usposabia osobę do dostrzegania niezliczonych aspektów rzeczywistości w wolności, mocy akceptacji, a ostatecznie w poczuciu szczęścia.
Z tą wrażliwością jednak sprawa nie jest łatwa. Bo zagrożeniem jest CIEMNA STRONA WRAŻLIWOŚCI - NEUROTYZM. Po to między innymi mamy to nasze życie, aby przetrenować swoją moc wrażliwości harmonijnej, wybronionej przed neurotyzmem. Ścieżka konstruowania poprawnej wrażliwości jest ścieżką trudną, wymagającą duchowej mocy, a także zdobycia pewnej kontroli nad emanacjami naszych emocji. To jest inna kontrola, niż ta ku jakiej dążą bezrefleksyjnie dążący do dominacji.
Kontrola własnej mentalnej konstrukcji jest właściwie przeciwna tej kontroli, której używają bezrefleksyjni dominatorzy. Ci drudzy przerzucają, odreagowują swoje frustracje na innych istotach czujących, unikając konfrontacji z własnym mentalnym nieuporządkowaniem. Przez to ci dążący do dominacji jeszcze bardziej osłabiają swoje moce samokontroli, wydelikacają się w zakresie zadziałania przeciw atakom na swoją mentalność.
Ci co opanowali słabości wewnętrzne, co zdobyli kontrolę nad neurotycznymi, nieuporządkowanymi emocjami, ostatecznie zaczynają ŻYĆ SOBĄ, żyć w zgodzie z tym, co czują i rozumieją. Bo oni już ze swoimi myślami i odczuciami w ogólniejszym sensie są niejako ZAPRZYJAŹNIENI, w ich myślach i emocjach panuje harmonia, która później naturalnie może przerodzić się w poczucie szczęścia. Ci nie potrzebuję się na nikim odreagowywać - to raczej oni są tymi, którzy mają moc ukojenia rozterek innych osób. Oni mają moc czynienia duchowego dobra.
|
|