Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Wspólnotowość nierywalizująca, a wspólnoty konflktu, wrogie
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MaluśnaOwieczka




Dołączył: 28 Gru 2020
Posty: 6538
Przeczytał: 4 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 20:32, 29 Cze 2024    Temat postu:

Zapisałaś się w ogóle do partii?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5675
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 6:30, 30 Cze 2024    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
towarzyski.pelikan napisał:
Wspólnota narodowa nie opiera się na wywyższaniu swojej grupy, więc jeśli wyciągasz powyższe wnioski na podstawie jakiejś logiki wynikania z pierwotnej tendencji do wywyższania swojej grupy, to po prostu opierasz swoje rozumowanie na błędnym założeniu.

Zresztą sam dodałeś:
Cytat:
Wmówiono im, że są tacy wielcy, tacy szczególni, tacy wybitni... Więc ruszyli na wojnę. Popierają wojnę. Ten sam mechanizm mentalny zadziałał za czasów III Rzeszy Niemieckiej.


Czyli najpierw piszesz, że idea wielkości, wybitności powstaje niejako naturalnie w narodzie rosnącym w sile, żeby dalej napisać, że jednak ta idea narodziła się w głowie jednostki (czy grupy rządzącej) o ambicjach imperialnych, a naród został instrumentalnie wykorzystany, żeby ją zrealizować.


Wspólnota narodowa na tym się "opiera", co zaświta w głowach jej członków. Prostym żołnierzom oczywiście niewiele samodzielnie świta, a bardziej będzie świtać to, co im ambitny, pozbawiony zasad lider zaszczepia. Nie ma sprzeczności pomiędzy tym, że imperialne dążenia powstają w głowie ambitnej jednostki, a jednocześnie są one w głowach zwykłych członków wspólnoty narodowej, bo najczęściej jedno pociąga drugie. Ambitny lider chce mieć bezmyślne stado żołnierzy, aby prowadzić wojnę, więc robi wiele, aby ci żołnierze zaczęli wierzyć, że "interesem narodu" jest mordować kogoś tam za granicami państwa. Częściowo z resztą taki pomysł już jest w głowach prostych ludzi, bo trochę historii liznęli, trochę o podbojach różnych wodzów dowiedzieli, więc co niektórym to się spodobało jako pomysł na realizację "idei narodowej" we własnym wydaniu.
Jak już się uda z kolei liderowi wzmocnić owe wojownicze nastroje, to powstaje dodatkowe sprzężenie zwrotne - teraz już owi przekonani do idei mordowania obcych, nakręcają się, aby kolejnych przekonywać do tej "wielkiej idei narodowej". A lider to wykorzystuje, teraz już (częściowo w zgodzie z prawdą, bo sam takie nastroje wywołał, bo mu się to udało) głosi, że on przygotowując się do budowy imperium "realizuje aspiracje narodu".

No dobrze, załóżmy, że mamy taki naród, w którym pojawią się ambicje imperialne. Teraz zastanówmy się, co będzie skorelowane z ich pojawieniem się: silna czy słaba wspólnota.

Ty zdajesz się twierdzić, że to właśnie silna wspólnota stwarza największe ryzyko pojawienia się takich imperialnych tendencji w narodzie, podczas gdy ja jestem dokładnie przeciwnego zdania. Tutaj nawiąże do mojej koncepcji wedle której mechanizm powstawania "imperialnej tożsamości wielkościowej" jest analogiczny do powstawania "tożsamości wielkościowej" u narcyza. A mianowicie, ta wielkościowość, zawyżone mniemanie o sobie i swoich uprawnieniach etc. jest de facto kompensacyjną reakcją obronną na odrzucenie realnej tożsamości. Czyli im słabsza tożsamość (JA) tym większa szansa na to, że pojawi się tożsamość wielkościowa. Per analogiam: im słabsza tożsamość wspólnotowa w narodzie tym większa szansa, że rozwinie w sobie tendencje imperialne.

Tak jak człowiek o zdrowym poczuciu własnej wartości, wie kim jest, zna swoje dobre i złe strony, ma realistyczny obraz siebie, nie ma potrzeby nieustannego porównywania się do innych ludzi, wywyższania się, dominowania, tak samo naród o zdrowym poczuciu własnej wartości che żyć i dać żyć innym, a nie wszczynać wojny, nieustannie poszerzać terytorium, marząc o swojej mocarstwowości.

A z tego wynika bardzo istotna kwestia w kontekście multikulturalizmu. Otóż, ściąganie do własnego państwa rzeszy obcych kulturowo imigrantów z pewnością nie służy silnej wspólnocie. Taka wielonarodowowa społeczność już nie wie kim jest, stając się kolażem złożonym z niepasujących do siebie elementów. Co więc może zespajać taką słabą wspólnotę? Ano sen o imperium. Skoro nic nas nie łączy, to chociaż niech nas połączy ta ambicja budowania wspólnego mocarstwa. Dzięki temu ta słaba wspólnota może skompensować sobie ten brak tożsamości wspólnotowej.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23141
Przeczytał: 100 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 8:41, 30 Cze 2024    Temat postu:

Dlatego w pewnym momencie w Rosji pojawił się tzw Naród Rosyjski.

Ale jak widać z tego co dziś sie rozgrywa,
Koncept byl słaby.

Myślę że w UE nie pojawi się koncept: naród unijnoeuropejski.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33497
Przeczytał: 77 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 11:21, 30 Cze 2024    Temat postu:

towarzyski.pelikan napisał:
Tutaj nawiąże do mojej koncepcji wedle której mechanizm powstawania "imperialnej tożsamości wielkościowej" jest analogiczny do powstawania "tożsamości wielkościowej" u narcyza. A mianowicie, ta wielkościowość, zawyżone mniemanie o sobie i swoich uprawnieniach etc. jest de facto kompensacyjną reakcją obronną na odrzucenie realnej tożsamości. Czyli im słabsza tożsamość (JA) tym większa szansa na to, że pojawi się tożsamość wielkościowa. Per analogiam: im słabsza tożsamość wspólnotowa w narodzie tym większa szansa, że rozwinie w sobie tendencje imperialne.

Ciekawa koncepcja. "Coś" w niej też bym dostrzegał, bo bliska jest mi też sugestia, iż najbardziej pragną wywyższenia ci, którzy - z racji na swoja małość, miernotę duchową - czują się właśnie nikim. Tylko jaki jest związek tych uczuć w ludziach z "siłą" wspólnoty?...
Czym w ogóle jest owa "siła"?...
Bo wg mnie można ją różnie, wręcz przeciwnie rozumieć. Dla jednego wspólnota będzie (z definicji) "silna", gdy jej członkowie okazują swoją arogancję, wyższość i przemoc wobec innych ludzi. Wg innego rozumienia wspólnota jest "silna", jeśli nie ma w niej znaczących konfliktów, jeśli panuje wewnętrzna zgoda (osobnym pytaniem jest, czy osiąganie tej zgody manipulacjami medialnymi, albo przemocą ocenimy pozytywnie). Jeszcze w innym rozumieniu siłą wspólnoty jest sprawne organizowanie się wokół konkretnych celów. Ale wtedy, jeśli ktoś wytyczy cel budowy imperium, to właśnie "silna" w taki sposób wspólnota najsprawniej go zrealizuje. Można też siłę wspólnoty utożsamić z rozsądkiem jej członków - wspólnota mądrych ludzi będzie mniej podatna na manipulacje z zewnątrz i w tym sensie będzie "silna".
Podsumowując. Dopóki nie mamy dobrego uzgodnienia same definicji siły wspólnoty, dopóty nie bardzo będzie wiadomo, jak ta siła przekłada się na imperialne dążenia owej wspólnoty.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5675
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 12:28, 30 Cze 2024    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:

Ciekawa koncepcja. "Coś" w niej też bym dostrzegał, bo bliska jest mi też sugestia, iż najbardziej pragną wywyższenia ci, którzy - z racji na swoja małość, miernotę duchową - czują się właśnie nikim. Tylko jaki jest związek tych uczuć w ludziach z "siłą" wspólnoty?...
Czym w ogóle jest owa "siła"?...
Bo wg mnie można ją różnie, wręcz przeciwnie rozumieć. Dla jednego wspólnota będzie (z definicji) "silna", gdy jej członkowie okazują swoją arogancję, wyższość i przemoc wobec innych ludzi. Wg innego rozumienia wspólnota jest "silna", jeśli nie ma w niej znaczących konfliktów, jeśli panuje wewnętrzna zgoda (osobnym pytaniem jest, czy osiąganie tej zgody manipulacjami medialnymi, albo przemocą ocenimy pozytywnie). Jeszcze w innym rozumieniu siłą wspólnoty jest sprawne organizowanie się wokół konkretnych celów. Ale wtedy, jeśli ktoś wytyczy cel budowy imperium, to właśnie "silna" w taki sposób wspólnota najsprawniej go zrealizuje. Można też siłę wspólnoty utożsamić z rozsądkiem jej członków - wspólnota mądrych ludzi będzie mniej podatna na manipulacje z zewnątrz i w tym sensie będzie "silna".
Podsumowując. Dopóki nie mamy dobrego uzgodnienia same definicji siły wspólnoty, dopóty nie bardzo będzie wiadomo, jak ta siła przekłada się na imperialne dążenia owej wspólnoty.

Ja myślę, że kryterium siły tożsamości (czy to osobowej, czy to wspólnotowej) jest takie samo: jest nim suwerenność (autonomia) tożsamości, a tym samym celów, interesów.

Jeżeli o sile danej wspólnoty miałoby decydować to jaką pozycję zajmuje wobec innych wspólnot, to by oznaczało, że jej tożsamość jest całkowicie zależna od czynników zewnętrznych, czyli nie ważne jakie cele taka wspólnota realizuje, jak przystają do jej realnych potrzeb, liczy się tylko że w jakimś sensie potężniejsza od innych.

Można to porównać do człowieka, który nigdy nie zastanowił się, jaki zawód chce wykonywać w życiu, co go interesuje, ale z zawiścią patrzy na każdego kto osiąga jakieś zawodowe sukcesy, zazdrości piłkarzom, lekarzom, księgowym, nauczycielom, kolejarzom etc, wobec tego będzie im wszystkim podstawiał nogi i to będzie jego "sukces zawodowy". Poczuje się, że jest lepszy, bo to on podstawia nogi, mimo że tak naprawdę wcale w ten sposób nie realizuje swojego realnego interesu, którym np. byłoby spełnianie się w zawodzie prawnika. Dlatego nigdy de facto w ten sposób nie osiągnie realnego spełnienia, bo to przychodzi tylko z wewnątrz.

Silna wspólnota nie ogląda się na inne, nie buduje swojej wielkości upadkiem innych, a jeżeli porównuje się z innymi, to traktuje to jako inspirację do tego by stawać się jeszcze silniejszą. Ona po prostu chce realizować swoje własne cele, interesy.


Ostatnio zmieniony przez towarzyski.pelikan dnia Nie 12:31, 30 Cze 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33497
Przeczytał: 77 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 12:54, 30 Cze 2024    Temat postu:

towarzyski.pelikan napisał:
Silna wspólnota nie ogląda się na inne, nie buduje swojej wielkości upadkiem innych, a jeżeli porównuje się z innymi, to traktuje to jako inspirację do tego by stawać się jeszcze silniejszą. Ona po prostu chce realizować swoje własne cele, interesy.

Dalej czegoś mi tu brakuje. :think:
Zadajmy sobie pytanie: czym są owe "interesy" wspólnoty? Bo to tu chyba jest największy problem.

Weźmy dla porównania dwie hipotetyczne wspólnoty:
Wspólnota A jako "swój interes" uznała codzienną pracę, eliminowanie z życia niepoprawności, przestępczości, zagrożeń dla życia (dbałość o ekologię jest ważnym tego elementem), czyli przede wszystkim skupia się na MRÓWCZEJ PRACY, ZWIĄZANEJ Z DOCIEKANIEM JAK BĘDZIE LEPIEJ I PRÓBAMI POPRAWY ŻYCIA.
Wspólnota B jako "swój interes" uznała ekspansję na zewnątrz - najpierw ekspansję pod postacią agresywnego promowania swojego wizerunku, potem poprzez szpiegostwo gospodarcze i ściąganie wszystkiego do własnego kraju, a gdy już się uzyska przewagę, to całkiem prawdopodobne jest, iż zostanie podjęta decyzja o zdobyczach terytorialnych, czyli o wojnie.

Która z tych wspólnot jest "silna"?...
W jednym znaczeniu "silną" jest bardziej wspólnota A, a w innym bardziej wspólnota B. To zależy od tego, jakie cele traktujemy jako właściwe dla okazywania siły wspólnoty. W pewnym sensie wspólnota agresywna jest "silna". Osiąganie przewagi w walce jest objawem siły. Siły bowiem są różnego rodzaju.

Ale mam tu jeszcze inną refleksję.
Agresywny charakter wspólnoty sam podlega jakiejś postaci rozwoju. To nie jest tak, że od początku agresywne nastroje we wspólnocie już muszą się klarować jako imperialne roszczenia. Może tak być, choć nie musi. Na początek pewnie nieraz będzie tak, iż nikt we wspólnocie z silnymi nastrojam agresji jeszcze nie ogłasza jawnie "zrobimy wojnę, aby zdobywa terytorium" (a jeśli już, to będą to na początek "tylko jakieś ekstremistyczne jednostki"). Będzie tak, że ekspansjonistyczny, agresywny nastrój we wspólnocie wzmaga się, narasta od tylko przypominania jakichś tam zaszłości historycznych, tylko będzie częste wypominanie tego, co inni "są nam winni". Wraz ze wzrostem poczucia sily w sensie przewagi w potencjalnej przemocy, owe winy będą przedstawiane jako coraz bardziej "domagające się zajęcia się nimi, rozliczenia", a na koniec z tego powstanie pretekst do wojny. Nastroje agresywne się rozwijają, czasem maja pewne przełomowe swoje momenty (np. jakieś szczególnie napastliwe wypowiedzi liderów, czy pojawienie sie mocno konfliktowej sytuacji w stosunkach bieżących), aby w końcu dojrzeć do pełnoskalowej agresji.
Dlatego tak ważne wydaje się monitorowanie po prostu nastrojów agresji i roszczeń w społeczeńswie, ale i w grupach szczególnie w agresji "inicjatywnych".
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5675
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 14:26, 30 Cze 2024    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
towarzyski.pelikan napisał:
Silna wspólnota nie ogląda się na inne, nie buduje swojej wielkości upadkiem innych, a jeżeli porównuje się z innymi, to traktuje to jako inspirację do tego by stawać się jeszcze silniejszą. Ona po prostu chce realizować swoje własne cele, interesy.

Dalej czegoś mi tu brakuje. :think:
Zadajmy sobie pytanie: czym są owe "interesy" wspólnoty? Bo to tu chyba jest największy problem.

Weźmy dla porównania dwie hipotetyczne wspólnoty:
Wspólnota A jako "swój interes" uznała codzienną pracę, eliminowanie z życia niepoprawności, przestępczości, zagrożeń dla życia (dbałość o ekologię jest ważnym tego elementem), czyli przede wszystkim skupia się na MRÓWCZEJ PRACY, ZWIĄZANEJ Z DOCIEKANIEM JAK BĘDZIE LEPIEJ I PRÓBAMI POPRAWY ŻYCIA.
Wspólnota B jako "swój interes" uznała ekspansję na zewnątrz - najpierw ekspansję pod postacią agresywnego promowania swojego wizerunku, potem poprzez szpiegostwo gospodarcze i ściąganie wszystkiego do własnego kraju, a gdy już się uzyska przewagę, to całkiem prawdopodobne jest, iż zostanie podjęta decyzja o zdobyczach terytorialnych, czyli o wojnie.

Która z tych wspólnot jest "silna"?...
W jednym znaczeniu "silną" jest bardziej wspólnota A, a w innym bardziej wspólnota B. To zależy od tego, jakie cele traktujemy jako właściwe dla okazywania siły wspólnoty. W pewnym sensie wspólnota agresywna jest "silna". Osiąganie przewagi w walce jest objawem siły. Siły bowiem są różnego rodzaju.

Na to już odpowiedziałam w poprzednim poście:
tp napisał:
Ja myślę, że kryterium siły tożsamości (czy to osobowej, czy to wspólnotowej) jest takie samo: jest nim suwerenność (autonomia) tożsamości, a tym samym celów, interesów.

Jeżeli o sile danej wspólnoty miałoby decydować to jaką pozycję zajmuje wobec innych wspólnot, to by oznaczało, że jej tożsamość jest całkowicie zależna od czynników zewnętrznych, czyli nie ważne jakie cele taka wspólnota realizuje, jak przystają do jej realnych potrzeb, liczy się tylko że w jakimś sensie potężniejsza od innych.

Można to porównać do człowieka, który nigdy nie zastanowił się, jaki zawód chce wykonywać w życiu, co go interesuje, ale z zawiścią patrzy na każdego kto osiąga jakieś zawodowe sukcesy, zazdrości piłkarzom, lekarzom, księgowym, nauczycielom, kolejarzom etc, wobec tego będzie im wszystkim podstawiał nogi i to będzie jego "sukces zawodowy". Poczuje się, że jest lepszy, bo to on podstawia nogi, mimo że tak naprawdę wcale w ten sposób nie realizuje swojego realnego interesu, którym np. byłoby spełnianie się w zawodzie prawnika. Dlatego nigdy de facto w ten sposób nie osiągnie realnego spełnienia, bo to przychodzi tylko z wewnątrz


Podsumowując, każda ze wspólnot może mieć różne cele i interesy, natomiast nie każdy cel/interes realizowany przez wspólnotę będzie tym realnym i w cytowanej wypowiedzi właśnie stawiam tezę, że cel ekspansjonistyczny nigdy nie będzie realny, gdyż sama dążność do ekspansji jest skutkiem braku własnej tożsamości, a tym samym świadomości swoich celów i interesów.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33497
Przeczytał: 77 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 15:02, 30 Cze 2024    Temat postu:

towarzyski.pelikan napisał:
Podsumowując, każda ze wspólnot może mieć różne cele i interesy, natomiast nie każdy cel/interes realizowany przez wspólnotę będzie tym realnym i w cytowanej wypowiedzi właśnie stawiam tezę, że cel ekspansjonistyczny nigdy nie będzie realny, gdyż sama dążność do ekspansji jest skutkiem braku własnej tożsamości, a tym samym świadomości swoich celów i interesów.

Tu powiedziałbym, że sprawa jest bardziej skomplikowana. Można bowiem mówić o ekspansji w sensie bardziej rozwojowym, nawet duchowym. Wręcz można mówić o ekspansji świadomości ku dobru.
A tożsamość?...
- Użyłaś owego słowa, choć chyba nie bardzo umiemy wyjść poza intuicyjny jego odbiór. Czym jest tożsamość?
- W matematyce jest do pojęcie zdefiniowane w kontekście relacji. Jednak matematyczna relacja tożsamości jest czymś wyraźnie innym, niż tożsamość w sensie wspólnotowym. Czy jest to może po prostu sentyment?...
- Patrząc na ludzkie reakcje, działania, wypowiedzi właśnie ku temu się bym skłaniał, że ludzie poprzez swoją "tożsamość wspólnotową" rozumieją jakieś wspieranie się w określonych sytuacjach, połączone z sentymentem dla symboli. Reszta jest chyba już bardziej czarowaniem się - tworzeniem różnych górnolotnych sformułowań, które tak naprawdę nie bardzo wiadomo, co znaczą, albo każdy może je rozumieć po swojemu, często wręcz odwrotnie niż ktoś inny.
Czym jest owa emocja, która skłania ludzi do zachowań "w pobliżu" poszukiwania wzajemnej akceptacji, czasem wsparcia, czasem po prostu szukania towarzystwa osób jakoś nam podobnych?...
Czy silne emocje wspólnotowe członków gangu, albo grupy kibiców umawiających się na ustawkę z kibicami klubu wrogiego są ich "tożsamością"?...
- To chyba mocno zależy od definicji samej tożsamości. :think:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5675
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 16:00, 30 Cze 2024    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
towarzyski.pelikan napisał:
Podsumowując, każda ze wspólnot może mieć różne cele i interesy, natomiast nie każdy cel/interes realizowany przez wspólnotę będzie tym realnym i w cytowanej wypowiedzi właśnie stawiam tezę, że cel ekspansjonistyczny nigdy nie będzie realny, gdyż sama dążność do ekspansji jest skutkiem braku własnej tożsamości, a tym samym świadomości swoich celów i interesów.

Tu powiedziałbym, że sprawa jest bardziej skomplikowana. Można bowiem mówić o ekspansji w sensie bardziej rozwojowym, nawet duchowym. Wręcz można mówić o ekspansji świadomości ku dobru.

Pisałam o ekspansji w kontekście imperializmu.
Cytat:

A tożsamość?...
- Użyłaś owego słowa, choć chyba nie bardzo umiemy wyjść poza intuicyjny jego odbiór. Czym jest tożsamość?
- W matematyce jest do pojęcie zdefiniowane w kontekście relacji. Jednak matematyczna relacja tożsamości jest czymś wyraźnie innym, niż tożsamość w sensie wspólnotowym. Czy jest to może po prostu sentyment?...
- Patrząc na ludzkie reakcje, działania, wypowiedzi właśnie ku temu się bym skłaniał, że ludzie poprzez swoją "tożsamość wspólnotową" rozumieją jakieś wspieranie się w określonych sytuacjach, połączone z sentymentem dla symboli. Reszta jest chyba już bardziej czarowaniem się - tworzeniem różnych górnolotnych sformułowań, które tak naprawdę nie bardzo wiadomo, co znaczą, albo każdy może je rozumieć po swojemu, często wręcz odwrotnie niż ktoś inny.
Czym jest owa emocja, która skłania ludzi do zachowań "w pobliżu" poszukiwania wzajemnej akceptacji, czasem wsparcia, czasem po prostu szukania towarzystwa osób jakoś nam podobnych?...
Czy silne emocje wspólnotowe członków gangu, albo grupy kibiców umawiających się na ustawkę z kibicami klubu wrogiego są ich "tożsamością"?...
- To chyba mocno zależy od definicji samej tożsamości. :think:

Słownik tożsamość w sensie społecznym definiuje tak:
tożsamość «w odniesieniu do społeczności: świadomość wspólnych cech i poczucie jedności»

Jest to sformułowanie bardzo ogólne, ale oddaje istotę każdej tożsamości grupowej. Ze wspólnych cech wynika to poczucie jedności, a więc wspólnota celów i interesów.

W przypadku wspólnoty narodowej te wspólne cechy będą sprowadzać się do backgroundu kulturowego oraz mentalności wynikających ze wspólnych losów.


Ostatnio zmieniony przez towarzyski.pelikan dnia Nie 16:02, 30 Cze 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MaluśnaOwieczka




Dołączył: 28 Gru 2020
Posty: 6538
Przeczytał: 4 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 18:01, 30 Cze 2024    Temat postu:

towarzyski.pelikan napisał:
W przypadku wspólnoty narodowej te wspólne cechy będą sprowadzać się do backgroundu kulturowego oraz mentalności wynikających ze wspólnych losów.

Jakich wspólnych losów?
A jaki Ty masz los wspólny z Jadwigą ze Szczecina? Zarabiasz w złotówkach?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23141
Przeczytał: 100 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:46, 30 Cze 2024    Temat postu:

Problem Polaków to podział na zwolenników PIS i PO. Mniej więcej.
A ten podział ma swoj początek w ocenie transformacji ustrojowej . Potem był etap religii smoleńskiej.
Czy my tworzymy jeden naród?

Debata:
[link widoczny dla zalogowanych]


Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Pon 5:22, 01 Lip 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33497
Przeczytał: 77 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 22:45, 01 Lip 2024    Temat postu:

Semele napisał:
Problem Polaków to podział na zwolenników PIS i PO. Mniej więcej.
A ten podział ma swoj początek w ocenie transformacji ustrojowej . Potem był etap religii smoleńskiej.
Czy my tworzymy jeden naród?

Debata:
[link widoczny dla zalogowanych]

Za komuny była wizja jednego narodu, który popiera jedną, tę wskazaną jako słuszną partię. Mam nadzieję, że te czasy oczekiwania, aby wszyscy się podporządkowywali jednej partii nie wrócą.
Dla mnie naród sensownie funkcjonujący, to naród, w którym prawem i celem jest pluralizm poglądów, a nie reżim podporządkowywania się jednemu wodzowi.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MaluśnaOwieczka




Dołączył: 28 Gru 2020
Posty: 6538
Przeczytał: 4 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 22:47, 01 Lip 2024    Temat postu:

Za komuny było kilka partii
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23141
Przeczytał: 100 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 1:37, 02 Lip 2024    Temat postu:

Powtórzony

Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Wto 4:51, 02 Lip 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23141
Przeczytał: 100 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 1:37, 02 Lip 2024    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Semele napisał:
Problem Polaków to podział na zwolenników PIS i PO. Mniej więcej.
A ten podział ma swoj początek w ocenie transformacji ustrojowej . Potem był etap religii smoleńskiej.
Czy my tworzymy jeden naród?

Debata:
[link widoczny dla zalogowanych]

Za komuny była wizja jednego narodu, który popiera jedną, tę wskazaną jako słuszną partię. Mam nadzieję, że te czasy oczekiwania, aby wszyscy się podporządkowywali jednej partii nie wrócą.
Dla mnie naród sensownie funkcjonujący, to naród, w którym prawem i celem jest pluralizm poglądów, a nie reżim podporządkowywania się jednemu wodzowi.


Albo dwóm wodzom :) :wink:

Jedna połowa jednemu, druga drugiemu.

Solidarność walczyła nominalnie o wolność...

Być może naród woli być zniewalany.

@owca była jedna partia i dwie satelity.

Zawsze jest jakaś wizja i zawsze jest jakaś rzeczywistość.


Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Wto 4:50, 02 Lip 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33497
Przeczytał: 77 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 10:23, 05 Lip 2024    Temat postu:

towarzyski.pelikan napisał:

Słownik tożsamość w sensie społecznym definiuje tak:
tożsamość «w odniesieniu do społeczności: świadomość wspólnych cech i poczucie jedności»

Jest to sformułowanie bardzo ogólne, ale oddaje istotę każdej tożsamości grupowej. Ze wspólnych cech wynika to poczucie jedności, a więc wspólnota celów i interesów.

W przypadku wspólnoty narodowej te wspólne cechy będą sprowadzać się do backgroundu kulturowego oraz mentalności wynikających ze wspólnych losów.


Jeśli zatem ktoś (jak np. ja) ma poczucie jedności z całą ludzkością, to jak najbardziej będzie tworzył wspólnotę z całą ludzkością, jako że wspólnych cech z ludźmi raczej nie brakuje.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23141
Przeczytał: 100 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 3:59, 07 Lip 2024    Temat postu:

Polacy to naród, który powinien mieć poczucie wspólnoty wynikające z przynależności do kościoła.

Jednak pewne przemiany społeczne sprawiają, że ten paradygmat niekoniecznie jest aktualny.
Tu pewna analiza:

[link widoczny dla zalogowanych]


Ten, kto pomija Chrystusa, a właściwie katolicyzm, o którym naprawdę mowa, stawia się na zewnątrz wspólnoty, choćby wydawało się, że jest jej członkiem. Należy do narodu tylko pozornie. Faktycznie nie ma udziału w jego tajemnicy, bo nie rozumie jej, tak jak nie rozumie samego siebie jako członka narodu. Słuchacze doskonale orientowali się, przeciw komu wymierzone były te słowa. Grunt był dobrze przygotowany przez obchody milenium.

PRL-owska władza i PZPR nie uznawały w Chrystusie klucza do zrozumienia Polski i Polaków. Kryterium Chrystusa spełniało de facto funkcję normy wykluczającej i jednocześnie integrującej społeczność przeciw wyodrębnionym w ten sposób obcym. Oddzielało tych, którzy rozumieją naród zaledwie powierzchownie, ale w istocie rzeczy do niego nie należą, od właściwego narodu uczestniczącego w religijnie rozumianej grupowej tożsamości.

Kiedy katolicyzm został uznany za najgłębszą podstawę wspólnoty narodowej, można było powrócić do przeżywanego tu i teraz zróżnicowania, żeby nadać mu nowy sens. Chrystus, będąc korzeniem wszystkiego, co wspólne i najbardziej polskie, urastał do roli uniwersalnego kryterium pojmowania społeczeństwa jako całości. Papież przedstawiał wiarę jako klucz do zrozumienia Polski i Polaków bez względu na przekonania i wyznanie jednostek: „wszystko, co Polskę stanowi […] ogarniam myślą i sercem, i włączam w tę jedną, jedyną Najświętszą Ofiarę Chrystusa na placu Zwycięstwa.

Co przyniesie nam przyszłość? Ważne pytanie tym bardziej, że jest coraz mniej Polaków. Zapaść demograficzna.


Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Nie 4:01, 07 Lip 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33497
Przeczytał: 77 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 22:19, 08 Lip 2024    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Jeśli zatem ktoś (jak np. ja) ma poczucie jedności z całą ludzkością, to jak najbardziej będzie tworzył wspólnotę z całą ludzkością, jako że wspólnych cech z ludźmi raczej nie brakuje.

Gdybym miał jakoś porównywać te dwie wspólnoty - wspólnotę z moim narodem i wspólnotę z całą ludzkością - to widzę tak plusy, jak i minusy każdej owych wspólnot w takim, w jakimś stopniu rywalizacyjnym porównaniu.
Plusem wspólnoty narodowej jest większa bliskość językowa i geograficzna. To w jakiś sposób doceniam.
Z kolei plusem wspólnoty z całą ludzkością dla mnie jest to, że wyklucza ona wrogość wobec ludzi. Nie będę ukrywał, iż w przypadku związku ze wspólnotą narodową mocno mnie zniechęca, mentalnie uwiera to, iż wielu moich braci w tej właśnie wspólnocie ma zwyczaj silnego przeciwstawiania własnego narodu innym narodom - aż do postawy wrogości. Pewnie gdybym tych wrogich postaw nie obserwował, to bym wspólnocie narodowej dawał priorytet, to bym myślał, iż jest ona ważniejsza niż ta ogólnoludzka. Jednak w obliczu tego, że obserwuję bardzo powszechne postawy wrogości (bądź postawy wyraźnie zbliżającej się do wrogości, przeciwstawiającej się obcym, akcentującej silnie podział my - oni), to czuję, że taki układ jest "nie z mojej bajki". Bo ja - jako chrześcijanin - z odczuwaniem antypatii, wrogości programowo walczę, tropiąc w samym sobie wszelkie ciągoty ku owej (szczególnie, jeśli zdaje się ona być niesprowokowana zewnętrznie, nadmiarowa, założona) wrogości. Ostatecznie chyba lepiej się czuję jako osoba utożsamiająca się z całą ludzkością, czyli niesugerująca sobie żadnej formy ideowej dyskryminacji, czy innych podziałów, niż utożsamiając się z jednym - nawet własnym narodem, ale czując przy tym, iż to ściąga moje uczucia w stronę nadmiarowego rywalizowania, antagonistycznego porównywania, kombinowania powodów, aby dyskredytować ludzi bez obiektywnego powodu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4
Strona 4 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin