|
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23141
Przeczytał: 100 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 12:22, 25 Cze 2024 Temat postu: |
|
|
szaryobywatel napisał: | Michał Dyszyński napisał: |
szaryobywatel napisał: | Dlatego też nie rozpadną się łatwo jak domek z kart przy braku punktu odniesienia, tak jak rozpadłby się np. naród. Ty fantazjujesz o jakiejś ogólnej globalnej wspólnocie, która sobie po prostu trwa bez punktu odniesienia, a to jest niemożliwe. |
Niby dlaczego to miałoby być "niemożliwe"?
Punktem odniesienia owej globalnej wspólnoty ludzkiej jest doskonalenie ludzkości w drodze poznania. Bardzo fajny punkt odniesienia. |
To taka sztuczna religia którą musiałbyś narzucać ludziom systemowo. Już było coś takiego w XX wieku. To nie jest punkt odniesienia, punkt odniesienia jest kiedy jest porównanie do "tamtych", a nie do samych siebie. |
Michał scjentysta się objawił?
Oraz progresista..
Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Wto 12:23, 25 Cze 2024, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33497
Przeczytał: 77 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 12:32, 25 Cze 2024 Temat postu: |
|
|
towarzyski.pelikan napisał: | Dokładnie tak samo jak w relacjach międzyludzkich. Możesz życzliwie się uśmiechać do Twojego znajomego i mówić mu "Dzień dobry, miłego dnia", ale jeśli włamie się do Twojego mieszkania, to - jak mniemam- będzie konflikt. Czy może się mylę i potraktujesz to jako grę zespołową i nawet jeśli Ci ukradnie majątek życiowy, nie poczuwając się do żadnej winy, to będziesz dalej się do niego życzliwie uśmiechać, mówić "Dzień dobry, miłego dnia" dodając "Podoba mi się jak umiejętnie rozporządzasz moim majątkiem"?
...
Abstrahując od tego, czy "kluby filmowe czy "zrzeszenia miłośników sztuki" można określić mianem wspólnot, to wystarczy, że sprawujący władzę rząd będzie chciał cenzurować filmy i sztukę i już pojawi się konflikt między tymi dwiema "wspólnotami".
Każda grupa ludzi (już niezależnie czy to będzie wspólnota, stowarzyszenie, klub etc.) , której na sercu leży jakiś interes jest POTENCJALNIE zantagonizowana z każdą inną grupą, której interes będzie sprzeczny z jej własnym interesem.
Z tego nie wynika, że celem każdej grupy jest RYWALIZACJA z innymi grupami. Celem zawsze jest realizacja i ochrona własnego interesu. |
I tu chyba nie ma zgody między nami. Ja wciąż pozostaję w ramach szerszego pojmowania pojęcia wspólnoty, niż związanej z jakimś interesem. Natomiast mogę przyjąć to, co zasugerowałaś, czyli POTENCJALNOŚĆ zaistnienia takiego interesu w sytuacji, gdy wspólnota jakoś tam okrzepła.
Dla mnie dobrym przykładem tutaj byłaby wspólnota narodowa rozumiana w sposób mi jakoś bliski. Dla mnie wspólnota narodowa W DOBREJ POSTACI byłaby właśnie taką wspólnotą na obszarze sentymentu, ale (dopóki nie zajdą JAWNE powody zewnętrzne do zmiany w tym względzie)...
... niczego więcej! Czuję się (z grubsza) przynależny do narodu polskiego, ale nie uważam, aby z tą przynależnością należało cokolwiek dalej szczególnie robić. Odwołując się do tej kwestii posiadania przez wspólnotę celów.
Jestem za tym, aby wspólnocie narodowej...
... nie mnożyć celów bez potrzeby.
(nazwijmy tę myśl "wspólnotową brzytwą celową")
W ogóle jestem za tym, aby dla każdej potencjalnej, czy już uznanej wspólnoty mocno czuwać nad tym, jak rozwijają się jej cele. Dlaczego tak?...
- Z powodu nauki, jaką daje nam historia (nauczycielka życia).
- Z powodu tego, co ustalili behawioryści, psycholodzy i socjologowie.
A najbardziej z powodu wymknięcia się spod kontroli rozumu u ludzi INSTYNKTU TERYTORIALNEGO. Ten instynkt mają powszechnie zwierzęta stadne, a także samotnicze (znaczące teren samce). I widać bardzo dobrze w ludzkich reakcjach, iż ogromna część emocji grupowych jest pod bardzo silnym wpływem tego instynktu, co dalej bardzo często powoduje pojawianie się u ludzi bardzo silnych antagonistycznych emocji i postaw.
Wierzę, że każdy, kto ma zwyczaj obserwować własne emocje i postawy w zdystansowanym trybie osądu, prędzej czy później zaobserwuje u siebie to, co ja sam zaobsrwowałem - że "dziwnie ciągnie mnie" do zachowań, które nie mają racjonalnego źródła, a których bardzo prawdopodobnym zwieńczeniem jest konflikt, antagonizm, walka. Mnie aktualnie ciągnie tu temu już w małym stopniu, ale kiedyś czułem to wyraźniej. Wtedy to podjąłem decyzję, że INSTYNKTY NIE BĘDĄ MNĄ RZĄDZIŁY. Od tego czasu monituruję swoje emocje i postawy pod tym kątem, czy coś biologicznego nie robi mojego umysłu w wała, czy nie daję się wciągnąć w jakieś gry, w których co prawda nie mam nic do wygrania, ale za to ryzykuję bardzo dużo - nawet będę ryzykował życiem.
Masz rację, że konflikt może mnie "odnaleźć" - czasem przyjdzie rzeczywiście wróg, bandyta, złodziej i będzie przynajmniej chciał mnie skrzywdzić. Ale to jest jedna sytuacja, w której uznaję, iż nierozsądnie byłoby się tylko uśmiechać, nic nie robiąc z konfliktową okolicznością. To jest jedna strona medalu.
Jest też i druga strona medalu - SAMEMU TWORZENIE ATMOSFERY KONFLIKTY WYZWALAJĄCEJ I WSPOMAGAJĄCEJ ICH POWSTAWANIE. Instynkt terytorialny tak właśnie działa - bezwiednie, nie pytając się samego zainteresowanego o jego zdanie, światopogląd, czy inną formą osobistych przemyśleń drapieżnik terytorialny będzie obsikiwał drzewa i krzewy, będzie najpierw groził drugiemu osobnikowi swojego gatunku, który wejdzie na "jego teren". Często skończy się to walką, a co jakiś czas walką, której efektem końcowym będzie śmierć zwierzęcia. Podobnie jest z konkurującymi stadami, rodzinami zwierząt - walczą o swoje terytoria.
Patrząc na ludzkie zachowania związane z poczuciem przynależności i silnie powiązane z tym instynktownym pragnieniem określenia swojego terytorium (czasem będzie to "terytorium" w jakimś ogólniejszym sensie), a potem obrony tego terytorium, walki z potencjalnym wrogiem, który ośmieliłby się wytyczone w naszym umyśle granice naruszyć. Istnieje też pragnienie powiększania owego terytorium, istnieje emocja zwycięstwa, związana z zaborem obcego terytorium i ustanowienia tam terytorium własnego.
W przypadku zwierząt terytorializm jest w jakimś sensie "dobry" - bo tu nie ma etyki. Jak lew zabija antylopę, to jest to zgodne z jego naturą, wtedy lew "nie jest zły", bo robi to, do czego niejako "został stworzony". W przypadku człowieka jednak odniesieniem są INNE STANDARDY - JEST ETYKA. To, co u zwierząt jest dobre, u człowieka często będzie po prostu złem. Człowiekowi zlecona została misja bycia kimś więcej niż niewolnikiem instynktów.
Człowiek powinien umieć zdystansować się od instynktownych pragnień i emocji, zadając sobie pytanie "czy dobre jest to, co robię?". Człowiek jest właśnie tym czymś, co się wybija ponad bezwiedność, uległość genom, także uległość narzucanym schematom społecznym (jeśli człowiek uzna, że są one wg niego złe).
Niektórzy nie chcą być już tak na dobre, tak głębiej ludźmi. Niektórzy chcieliby dalej być członkami stada, które im wyznacza spełnienie emocjonalne i w pełni chcą poddawać się instynktom, które nimi zarządzą. Oni będą bardzo bronili tego, aby DZIAŁO SIĘ, JAK TO CZUJĄ, aby "nie było za dużo myślenia", aby przyblokować krytycyzm i refleksję, tylko "być jak wszyscy", także "być ze swoimi".
Nie mam dobrych wieści dla tych, którzy bardzo pragną zachować owo bycie razem, bycie ze swoimi, pozostawanie w zgodzie z instynktowną warstwą swojej osobowości - z chrześcijańskiego punktu widzenia ich przechodzenie w życiu tą szeroką bramą instynktowności jest drogą ku duchowemu zatraceniu.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
towarzyski.pelikan
Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5675
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Ze wsi Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 12:48, 25 Cze 2024 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: |
I tu chyba nie ma zgody między nami. Ja wciąż pozostaję w ramach szerszego pojmowania pojęcia wspólnoty, niż związanej z jakimś interesem.. |
Więc co czyni Twoim zdaniem np. grupę miłośników sztuki wspólnotą? Tylko fakt, że się nią interesują? Jak byś ocenił siłę więzi między członkami tej grupy?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33497
Przeczytał: 77 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 13:56, 25 Cze 2024 Temat postu: |
|
|
towarzyski.pelikan napisał: | Michał Dyszyński napisał: |
I tu chyba nie ma zgody między nami. Ja wciąż pozostaję w ramach szerszego pojmowania pojęcia wspólnoty, niż związanej z jakimś interesem.. |
Więc co czyni Twoim zdaniem np. grupę miłośników sztuki wspólnotą? Tylko fakt, że się nią interesują? Jak byś ocenił siłę więzi między członkami tej grupy? |
To zależy, na jaką definicję się umówimy.
Gotów jestem przyjąć umowę, w ramach której "wspólnotą" jest już twór, który określimy mianem (do wyboru):
- luźnej wspólnoty - oto jest grupa ludzi, która raz na rok spotyka się w jakimś miejscu - np. w rocznicę bitwy pod Grunwaldem, aby się pobawić w strojach rycerskich i ogólnie z tamtej epoki. Poza tą chęcią spotykania się raz w roku nic tych ludzi nie musi łączyć.
Ja np. należę do wspólnoty mieszkaniowej związanej z posiadaniem przeze mnie mieszkania w Warszawie. Uczestnictwo w tej wspólnocie sprowadza się zazwyczaj do odbycia spotkania raz w roku w celu albo wyboru zarządu wspólnoty, albo (dodatkowo) zatwierdzenia budżetu wspólnoty i omówienia inicjatyw związanych z zarzadzaniem nieruchomością wspólną.
- wspólnoty o średnim poziomie interakcji grupowej - oto spotykają się jacyś ludzie nie raz do roku, ale co parę tygodni, w międzyczasie wymieniając e-maile, aby w końcu zorganizować sobie wspólne wyprawy w celu obserwacji, jak zmienia się przyroda na jakimś bagnisku. Wyprawy są przygotowywane, jest tu cel dość konkretny, poza tym niektórzy z owej grupy maja jeszcze żywsze więzy (nawet nawiązują się romanse), choć ogólnie wspólnota ta pozostaje na stałym poziomie interakcji, dyskutując o tym bagnisku czasem żywiej, czasem dość niechętnie. Ale jest to jak najbardziej wspólnota.
- wreszcie mogą być wspólnoty o bardzo silnych więziach, w których jest wiele interakcji, różnorodne inicjatywy. Takie są często np. wspólnoty religijne.
Wszystko to są dla mnie "wspólnoty", choć o różnym stopniu zaangażowania we wspólnotowe przedsięwzięcia i emocje.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Wto 14:00, 25 Cze 2024, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
towarzyski.pelikan
Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5675
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Ze wsi Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 15:34, 25 Cze 2024 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Gotów jestem przyjąć umowę, w ramach której "wspólnotą" jest już twór, który określimy mianem (do wyboru):
- luźnej wspólnoty - oto jest grupa ludzi, która raz na rok spotyka się w jakimś miejscu - np. w rocznicę bitwy pod Grunwaldem, aby się pobawić w strojach rycerskich i ogólnie z tamtej epoki. Poza tą chęcią spotykania się raz w roku nic tych ludzi nie musi łączyć. |
Przymnijmy, że prezydent miasta, w którym co roku było organizowane to wydarzenie wycofuje pozwolenie/zakazuje organizacji tego wydarzenia w tym miejscu. Jak by na to potencjalnie zareagowali członkowie tej wspólnoty?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33497
Przeczytał: 77 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 15:45, 25 Cze 2024 Temat postu: |
|
|
towarzyski.pelikan napisał: | Michał Dyszyński napisał: | Gotów jestem przyjąć umowę, w ramach której "wspólnotą" jest już twór, który określimy mianem (do wyboru):
- luźnej wspólnoty - oto jest grupa ludzi, która raz na rok spotyka się w jakimś miejscu - np. w rocznicę bitwy pod Grunwaldem, aby się pobawić w strojach rycerskich i ogólnie z tamtej epoki. Poza tą chęcią spotykania się raz w roku nic tych ludzi nie musi łączyć. |
Przymnijmy, że prezydent miasta, w którym co roku było organizowane to wydarzenie wycofuje pozwolenie/zakazuje organizacji tego wydarzenia w tym miejscu. Jak by na to potencjalnie zareagowali członkowie tej wspólnoty? |
Pewnie będzie pełne spektrum reakcji - od pogodzenia się z losem, poprzez nieśmiałe protesty, do prób aktywnego wpłynięcia na zmianę owej decyzji.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
towarzyski.pelikan
Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5675
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Ze wsi Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 15:50, 25 Cze 2024 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | towarzyski.pelikan napisał: | Michał Dyszyński napisał: | Gotów jestem przyjąć umowę, w ramach której "wspólnotą" jest już twór, który określimy mianem (do wyboru):
- luźnej wspólnoty - oto jest grupa ludzi, która raz na rok spotyka się w jakimś miejscu - np. w rocznicę bitwy pod Grunwaldem, aby się pobawić w strojach rycerskich i ogólnie z tamtej epoki. Poza tą chęcią spotykania się raz w roku nic tych ludzi nie musi łączyć. |
Przymnijmy, że prezydent miasta, w którym co roku było organizowane to wydarzenie wycofuje pozwolenie/zakazuje organizacji tego wydarzenia w tym miejscu. Jak by na to potencjalnie zareagowali członkowie tej wspólnoty? |
Pewnie będzie pełne spektrum reakcji - od pogodzenia się z losem, poprzez nieśmiałe protesty, do prób aktywnego wpłynięcia na zmianę owej decyzji. |
Czyli w ich interesie jest, żeby to wydarzenie było organizowane, skoro co najmniej odczuwają to jako stratę, a część próbuje protestować?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
MaluśnaOwieczka
Dołączył: 28 Gru 2020
Posty: 6538
Przeczytał: 4 tematy
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 20:56, 25 Cze 2024 Temat postu: |
|
|
Gdy się para gówniarzy spotyka raz na dwa miesiące, to nie ma sensu żeby panna łykała piguły.
Jednak w związku, w którym partnerzy razem idą przez życie, rachunek wygląda już zupełnie inaczej.
Rozumiem, że ty nie dmuchasz, tylko sprawdzasz dopiero po miesiącu, czy się pannie okres spóźnia
A niektóre panny są tak głupie, że nawet nie patrzą, czy facet gumę założył. Cała odpowiedzialność musi spoczywać na facecie. Nawet to dmuchanie gumy, żeby panna czasem nie zrobiła po miesiącu wielkich oczu, kiedy na "dzień po" będzie już za późno
Ostatnio zmieniony przez MaluśnaOwieczka dnia Wto 21:13, 25 Cze 2024, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33497
Przeczytał: 77 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 21:28, 25 Cze 2024 Temat postu: |
|
|
towarzyski.pelikan napisał: | Michał Dyszyński napisał: | towarzyski.pelikan napisał: | Michał Dyszyński napisał: | Gotów jestem przyjąć umowę, w ramach której "wspólnotą" jest już twór, który określimy mianem (do wyboru):
- luźnej wspólnoty - oto jest grupa ludzi, która raz na rok spotyka się w jakimś miejscu - np. w rocznicę bitwy pod Grunwaldem, aby się pobawić w strojach rycerskich i ogólnie z tamtej epoki. Poza tą chęcią spotykania się raz w roku nic tych ludzi nie musi łączyć. |
Przymnijmy, że prezydent miasta, w którym co roku było organizowane to wydarzenie wycofuje pozwolenie/zakazuje organizacji tego wydarzenia w tym miejscu. Jak by na to potencjalnie zareagowali członkowie tej wspólnoty? |
Pewnie będzie pełne spektrum reakcji - od pogodzenia się z losem, poprzez nieśmiałe protesty, do prób aktywnego wpłynięcia na zmianę owej decyzji. |
Czyli w ich interesie jest, żeby to wydarzenie było organizowane, skoro co najmniej odczuwają to jako stratę, a część próbuje protestować? |
Najczęściej chyba jakiś interes z większością wspólnot daje się powiązać. Wystarczy wziąć na celownik ten aspekt sprawy, który dla wspólnoty jest tym głównym. I tak oczywiście wspólnota typu ludzkość, w momencie gdy np. ludzkości zagroziłaby asteroida, byłaby zainteresowana w sformułowaniu celu owej asteroidy zniszczenia.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
towarzyski.pelikan
Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5675
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Ze wsi Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 7:00, 26 Cze 2024 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | towarzyski.pelikan napisał: | Michał Dyszyński napisał: | towarzyski.pelikan napisał: | Michał Dyszyński napisał: | Gotów jestem przyjąć umowę, w ramach której "wspólnotą" jest już twór, który określimy mianem (do wyboru):
- luźnej wspólnoty - oto jest grupa ludzi, która raz na rok spotyka się w jakimś miejscu - np. w rocznicę bitwy pod Grunwaldem, aby się pobawić w strojach rycerskich i ogólnie z tamtej epoki. Poza tą chęcią spotykania się raz w roku nic tych ludzi nie musi łączyć. |
Przymnijmy, że prezydent miasta, w którym co roku było organizowane to wydarzenie wycofuje pozwolenie/zakazuje organizacji tego wydarzenia w tym miejscu. Jak by na to potencjalnie zareagowali członkowie tej wspólnoty? |
Pewnie będzie pełne spektrum reakcji - od pogodzenia się z losem, poprzez nieśmiałe protesty, do prób aktywnego wpłynięcia na zmianę owej decyzji. |
Czyli w ich interesie jest, żeby to wydarzenie było organizowane, skoro co najmniej odczuwają to jako stratę, a część próbuje protestować? |
Najczęściej chyba jakiś interes z większością wspólnot daje się powiązać. Wystarczy wziąć na celownik ten aspekt sprawy, który dla wspólnoty jest tym głównym. I tak oczywiście wspólnota typu ludzkość, w momencie gdy np. ludzkości zagroziłaby asteroida, byłaby zainteresowana w sformułowaniu celu owej asteroidy zniszczenia. |
Ok, więc pociągnijmy to dalej.
Teraz wyobraźmy sobie silną wspólnotę, której przyświeca taki sam interes jak tej wcześniej omawianej luźnej wspólnocie.
silna wspólnota: jest grupa ludzi, która raz na rok spotyka się w jakimś miejscu - np. w rocznicę bitwy pod Grunwaldem, aby się pobawić w strojach rycerskich i ogólnie z tamtej epoki. Uczestnicy tej imprezy traktują to spotkanie jak doświadczenie niemalże mistyczne, gdzie ten jedyny raz w roku i w tym jedynym miejscu w całym kraju mogą przemienić się w uczestników bitwy. Mimo że to wydarzenie ma miejsce tylko raz w roku, przez cały rok przygotowują się do niego, projektując i szyjąc stroje, przygotowując oprawę artystyczną, tworzą biuletyny informacyjne i fanpejdże w mediach społecznościowych etc.
Prezydent miasta, w którym co roku było organizowane to wydarzenie wycofuje pozwolenie/zakazuje organizacji tego wydarzenia w tym miejscu.
Jak myślisz, czy reakcja na zakaz ze strony prezydenta będzie taka sama jak w pierwszym przypadku?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
MaluśnaOwieczka
Dołączył: 28 Gru 2020
Posty: 6538
Przeczytał: 4 tematy
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 11:52, 26 Cze 2024 Temat postu: |
|
|
Misiek, odnośnie komety
a przypomnij sobie wspólnotę kiboli po śmierci JP2. Jak oni się kochali - kibole Lecha, Legii, i tam jeszcze inni kamraci. Śpiewali razem pieśni. Mówili, że już nigdy nie będą się bić na siekiery, ani nawet na tasaki.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
MaluśnaOwieczka
Dołączył: 28 Gru 2020
Posty: 6538
Przeczytał: 4 tematy
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 11:54, 26 Cze 2024 Temat postu: |
|
|
A Ty, już nie tak młoda panno, jak chcesz mi dosrać, to zrób to sama, a nie przez słupa.
Za to dmuchanie w balonik powinnaś być wdzięczna, a nie z tego szydzić.
Ty pewnie nawet wody nie zakręcasz, jak gdzieś wyjeżdżasz.
A gdybyś zgubiła karte płatniczą, tobyś sie dowiedziała dopiero przy kolejnych zakupach.
Też się kiedyś z tego śmiałaś, że po każdym powrocie z zakupów sprawdzam czy mam karte w portfelu.
Ty nawet drzwi od kibla nie umiesz zamknąć, tylko trzeba po Tobie zawsze poprawiać, bo nie wiesz, że zamykając drzwi należy nacisnąć klamkę.
To może ja też zaczne robić jak Ty. Znajde sobie tu jakiegoś słupa i on będzie z Ciebie szydził zamiast mnie, żebym ja mógł zachować "czyste konto" w oczach innych. Jak to sama ujęłaś: to przecież "podstawa PR-u".
Ostatnio zmieniony przez MaluśnaOwieczka dnia Śro 12:17, 26 Cze 2024, w całości zmieniany 8 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33497
Przeczytał: 77 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 13:07, 26 Cze 2024 Temat postu: |
|
|
towarzyski.pelikan napisał: | Ok, więc pociągnijmy to dalej.
Teraz wyobraźmy sobie silną wspólnotę, której przyświeca taki sam interes jak tej wcześniej omawianej luźnej wspólnocie.
silna wspólnota: jest grupa ludzi, która raz na rok spotyka się w jakimś miejscu - np. w rocznicę bitwy pod Grunwaldem, aby się pobawić w strojach rycerskich i ogólnie z tamtej epoki. Uczestnicy tej imprezy traktują to spotkanie jak doświadczenie niemalże mistyczne, gdzie ten jedyny raz w roku i w tym jedynym miejscu w całym kraju mogą przemienić się w uczestników bitwy. Mimo że to wydarzenie ma miejsce tylko raz w roku, przez cały rok przygotowują się do niego, projektując i szyjąc stroje, przygotowując oprawę artystyczną, tworzą biuletyny informacyjne i fanpejdże w mediach społecznościowych etc.
Prezydent miasta, w którym co roku było organizowane to wydarzenie wycofuje pozwolenie/zakazuje organizacji tego wydarzenia w tym miejscu.
Jak myślisz, czy reakcja na zakaz ze strony prezydenta będzie taka sama jak w pierwszym przypadku? |
Może i nie będzie taka sama. Wybierz, jako odpowiedź dowolną pasującą Ci do argumentacji opcję, a potem wskaż wniosek, ku któremu zmierzasz swoją argumentacją (bo ja nie czaję, czego właściwie dowodzi Twoje tu rozumowanie).
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
MaluśnaOwieczka
Dołączył: 28 Gru 2020
Posty: 6538
Przeczytał: 4 tematy
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 14:40, 26 Cze 2024 Temat postu: |
|
|
https://www.youtube.com/watch?v=DqBuIaa2-_s
Pani zającowa.
Edit:
barankowa, rzecz jasna.
Ostatnio zmieniony przez MaluśnaOwieczka dnia Śro 14:40, 26 Cze 2024, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
towarzyski.pelikan
Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5675
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Ze wsi Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 6:49, 27 Cze 2024 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | towarzyski.pelikan napisał: | Ok, więc pociągnijmy to dalej.
Teraz wyobraźmy sobie silną wspólnotę, której przyświeca taki sam interes jak tej wcześniej omawianej luźnej wspólnocie.
silna wspólnota: jest grupa ludzi, która raz na rok spotyka się w jakimś miejscu - np. w rocznicę bitwy pod Grunwaldem, aby się pobawić w strojach rycerskich i ogólnie z tamtej epoki. Uczestnicy tej imprezy traktują to spotkanie jak doświadczenie niemalże mistyczne, gdzie ten jedyny raz w roku i w tym jedynym miejscu w całym kraju mogą przemienić się w uczestników bitwy. Mimo że to wydarzenie ma miejsce tylko raz w roku, przez cały rok przygotowują się do niego, projektując i szyjąc stroje, przygotowując oprawę artystyczną, tworzą biuletyny informacyjne i fanpejdże w mediach społecznościowych etc.
Prezydent miasta, w którym co roku było organizowane to wydarzenie wycofuje pozwolenie/zakazuje organizacji tego wydarzenia w tym miejscu.
Jak myślisz, czy reakcja na zakaz ze strony prezydenta będzie taka sama jak w pierwszym przypadku? |
Może i nie będzie taka sama. Wybierz, jako odpowiedź dowolną pasującą Ci do argumentacji opcję, a potem wskaż wniosek, ku któremu zmierzasz swoją argumentacją (bo ja nie czaję, czego właściwie dowodzi Twoje tu rozumowanie). |
Zmierzam do wniosku, że im silniejsza wspólnota, tym skuteczniej będzie bronić swojego interesu, co jest polemiczne w stosunku do tezy, którą postawiłeś na początku tego tematu:
Cytat: |
Jestem za wspólnotą możliwie najszerszą!
Im szersza wspólnota, im mniej jest potencjalnych granic antagonizujących ludzi, tym wg mnie lepiej. Jestem za wspólnotą europejską, albo - lepiej - wręcz więzią z całą ludzkością, czy nawet ogólnie z istotami czującymi, inteligentnymi. Wspólnota w ramach polskości oczywiście też jest dobra, a - patrząc na regułę powyżej - jest lepsza (bo szersza) niż wspólnota obejmująca tylko jedno moje miasto, czy moje województwo. Ale od tej wspólnoty węższej z kolei lepsza będzie wspólnota szersza, większą grupę ludzi włączająca do jedności w pokoju, życzliwości, pomocniczości. |
Maksymalnie szeroka wspólnota przez swoją objętość i skalę zróżnicowania siłą rzeczy musi być wspólnotą luźną.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23141
Przeczytał: 100 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 8:42, 27 Cze 2024 Temat postu: |
|
|
towarzyski.pelikan napisał: | Michał Dyszyński napisał: |
I tu chyba nie ma zgody między nami. Ja wciąż pozostaję w ramach szerszego pojmowania pojęcia wspólnoty, niż związanej z jakimś interesem.. |
Więc co czyni Twoim zdaniem np. grupę miłośników sztuki wspólnotą? Tylko fakt, że się nią interesują? Jak byś ocenił siłę więzi między członkami tej grupy? |
Duchowa.
A taka więź jest najsilniejsza.
Czy miedzy Polakami jest więź duchowa?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33497
Przeczytał: 77 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 12:44, 27 Cze 2024 Temat postu: |
|
|
towarzyski.pelikan napisał: | Zmierzam do wniosku, że im silniejsza wspólnota, tym skuteczniej będzie bronić swojego interesu
...
Maksymalnie szeroka wspólnota przez swoją objętość i skalę zróżnicowania siłą rzeczy musi być wspólnotą luźną. |
Trochę się zgodzę, a trochę nie. Rzeczywiście spójność w ramach wspólnoty najłatwiej jest osiągnąć gdy nie trzeba w niej godzić bardzo wielu sprzecznych interesów, zatem można domniemywać, iż wspólnoty małe są lepiej konsolidowalne i zarządzalne pod tym względem. Ale to jest bardzo luźne szacowanie i dość niekonieczny wniosek. Wiele zależy od tego typu owego "interesu", który miałby spajać działania wspólnoty.
Wspólnoty, niezależnie od ich wielkości, mogą same być mocno podzielone. Nawet w takiej miniwspólnocie, jaką jest rodzina, częste są niezgody, podziały, bardzo odmienne stanowiska. A co tu mówić o wspólnocie ogniskującej się wokół np. pojęcia narodu...
Poza tym wiele zależy od tego, co jest wyzwaniem dla danej wspólnoty. Przypuszczam, że zagrożenie całej ludzkości upadkiem asteroidy, która potencjalnie mogłaby zniszczyć życie na Ziemi wywołałoby działania znacznie bardziej spójne, jednoczące ludzi, niż np. zadanie, jakie sobie postawił ktoś w ramach wspólnoty narodowej "czy należałoby zmienić odcień tła na bardziej wyrazisty na godle narodowym". Uważam, że wielkość wspólnoty ma dość nieokreślony wpływ na to, jak wspólnota reaguje (domyślam się, że chodzi Ci o aspekt jednoczenia się wspólnoty do skoordynowanych działań).
Ja w ogóle uważam, że typową dla wspólnot postawą jest trwanie w typie WSPÓLNOTA CZUWAJĄCA, CHOĆ NIEAKTYWNA NA CO DZIEŃ. Moja wspólnota mieszkaniowa, której jestem członkiem, aktywizuje się raz do roku na zebranie zatwierdzające pracę zarządu. Ewentualnie, gdy jest jakaś ważna sprawa, to może się zdarzyć, że zebranie wspólnoty ktoś mógłby zwołać w międzyczasie. Ale tak w standardzie to wspólnota trwa sobie w uśpionej postaci. I twierdzę, że TAK JEST DOBRZE!
To jest właśnie normalne, słuszne, dobre, że ludzie żyją swoim indywidualnym życiem, a nie nakręcają się do jakichś niezwykłych działań, nadmiarowych przedsięwzięć!
Wspólnoty wg mnie w ogóle nie powinny być wcale silne. To milczące założenie, jakie się od jakiegoś czasu pojawia w tych rozważaniach, że wartościowanie wspólnot (większych, czy mniejszych) jest ("lepszych", czy "gorszych" właściwie?...) powiązana z siłą skupienia się na jakimś interesie (może jakiejś więzi) jest przeze mnie stawiane w wątpliwość. Nie widzę powodu, aby wspólnoty z silnymi więzami łączącymi ich członków uznawać za wartościowsze od tych ze słabymi więziami. Wręcz uważam, że za duża siła więzi będzie po prostu zła dla rozwoju ludzi.
Właściwie to nawet w dobrych małżeństwach, rodzinach na co dzień jest zajmowanie się tym, co życie zleca każdemu z członków, każdy indywidualnie sobie żyje, nie przeszkadzając innym. Są też wspólne przedsięwzięcia, ale NIC NA SIŁĘ.
Ten aspekt celu, który Ty wyciągnęłaś można tu uznać za kluczowy - z niego biorą się bowiem działania. Tyle, że ja stoję na stanowisku, aby nie mnożyć celów bez potrzeby (brzytwa celowa). Każdy człowiek ma podstawowe zadanie własne - rozwinąć się, zbawić (w chrześcijaństwie), przeżyć swoje życie budując relacje z bliskimi.
Teraz weźmy np. aspekt narodowy...
Na ile potrzebuje on w ogóle wspólnoty? A na ile owa wspólnota miałaby coś konkretnego robić?...
Jestem sobie Polakiem. I na co dzień nie chcę nic specjalnego z tym robić! Może, jeśli kiedyś zajdzie potrzeba, aby z tytułu mojej polskości podjąć jakieś szczególne działania, ale nie specjalnie na to czekam, wolałbym, aby ten aspekt nie zaprzątał mi teraz głowy. Bo mam inne życiowe cele i zadania.
To Ty zogniskowałaś dyskusję na aspekcie celu, więc teraz ten aspekt ciągnę. Chyba bowiem słusznie na to uwagę zwróciłaś. Tylko ja stawiam sprawę nie na zasadzie: z tego, że jakiś rodzaj interesu, czy więzi (potencjalnie konstytuujący wspólnotę) się między ludźmi pojawił, nie wynika, że w ogóle warto coś jest z tym robić. Może lepiej jest to zostawić w ciszy i spokoju, zajmując się życiem. Tak jak to jest z ludzkością, która na co dzień żyje po prostu swoim życiem, ale potencjalne zagrożenie zewnętrzne może ją zmobilizować.
Tezą, którą chciałbym postawić jest:
Lepiej dla ludzi jest, gdy wspólnoty w niej tworzące się nie są jakoś dodatkowo (sztucznie, intencjonalnie) nakręcane do różnicowania się, a szczególnie antagonizowania.
Wspólnoty niech się tworzą, zanikają, przenikają (ta sama osoba zwykle przynależy do wielu różnych wspólnot), a oprócz tego ma po prostu swoje życie - indywidualne, związane z rozwojem osobowym. I dobrze jest jeśli tego rozwoju osobowego nie zakłóca zbyt silna, agresywna wspólnotowość.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
MaluśnaOwieczka
Dołączył: 28 Gru 2020
Posty: 6538
Przeczytał: 4 tematy
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 15:46, 27 Cze 2024 Temat postu: |
|
|
Misiek, a co to znaczy, że jesteś Polakiem?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
MaluśnaOwieczka
Dołączył: 28 Gru 2020
Posty: 6538
Przeczytał: 4 tematy
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 16:58, 27 Cze 2024 Temat postu: |
|
|
[link widoczny dla zalogowanych]
Kurde, to ja nie jestem Polakiem. I co teraz?
"Jeśli uważam coś za dużą wartość, muszę pragnąć tego dla całego kraju, muszę robić wszystko co mogę, aby cały Naród przyjął tę wartość i nią żył."
Ja za największą wartość uznaję nieistnienie, a więc...
Ostatnio zmieniony przez MaluśnaOwieczka dnia Czw 17:01, 27 Cze 2024, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33497
Przeczytał: 77 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 17:03, 27 Cze 2024 Temat postu: |
|
|
MaluśnaOwieczka napisał: | Misiek, a co to znaczy, że jesteś Polakiem? |
Po mojemu (subiektywna definicja): skoro urodziłem się i mieszkam w Polsce, z rodziców, którzy uważali się za Polaków, mówię i piszę po polsku, mam pewną podstawową znajomość polskiej historii, względnie dobrze się czuję wśród innych ludzi mających się za Polaków, co wynika z tego, że najłatwiej jest mi się z nimi porozumieć i czuję ogólnie pewien sentyment do polskości to z tego - zbiorczego - tytułu czuje się Polakiem.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Czw 17:04, 27 Cze 2024, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
MaluśnaOwieczka
Dołączył: 28 Gru 2020
Posty: 6538
Przeczytał: 4 tematy
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 17:05, 27 Cze 2024 Temat postu: |
|
|
A co to jest ta polskość, do której czujesz sentyment?
Moja pani od języka polskiego w podstawówce mówiła, że prawdziwy Polak nigdy nie wyjeżdżał poza granice Polski. A jeśli ktoś choćby raz wyjechał za granicę, to nie jest już prawdziwym Polakiem.
Ostatnio zmieniony przez MaluśnaOwieczka dnia Czw 17:05, 27 Cze 2024, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33497
Przeczytał: 77 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 17:28, 27 Cze 2024 Temat postu: |
|
|
MaluśnaOwieczka napisał: | A co to jest ta polskość, do której czujesz sentyment?
Moja pani od języka polskiego w podstawówce mówiła, że prawdziwy Polak nigdy nie wyjeżdżał poza granice Polski. A jeśli ktoś choćby raz wyjechał za granicę, to nie jest już prawdziwym Polakiem. |
Polskość to jest właśnie brzmienie języka polskiego, polska literatura, muzyka, sztuka, historia tego kraju.
Poglądów Twojej pani od polskiego nie podzielam.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Czw 17:28, 27 Cze 2024, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
MaluśnaOwieczka
Dołączył: 28 Gru 2020
Posty: 6538
Przeczytał: 4 tematy
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 18:26, 27 Cze 2024 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | MaluśnaOwieczka napisał: | A co to jest ta polskość, do której czujesz sentyment?
Moja pani od języka polskiego w podstawówce mówiła, że prawdziwy Polak nigdy nie wyjeżdżał poza granice Polski. A jeśli ktoś choćby raz wyjechał za granicę, to nie jest już prawdziwym Polakiem. |
Polskość to jest właśnie brzmienie języka polskiego, polska literatura, muzyka, sztuka, historia tego kraju.
Poglądów Twojej pani od polskiego nie podzielam. |
Czyli Ślązacy nie są Polakami, bo brzmią inaczej?
Nie czytam literatury, nie słucham polskiej muzyki, nie interesuję się sztuką i nie znam historii tego kraju (miałem piątkę z historii, ale wszystko zapomniałem; poza tym Polanie i tak nie istnieli - oszukano nas).
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
towarzyski.pelikan
Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5675
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Ze wsi Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 8:44, 28 Cze 2024 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Wspólnoty, niezależnie od ich wielkości, mogą same być mocno podzielone. Nawet w takiej miniwspólnocie, jaką jest rodzina, częste są niezgody, podziały, bardzo odmienne stanowiska. A co tu mówić o wspólnocie ogniskującej się wokół np. pojęcia narodu.. | .
Dokładnie, tak jak piszesz. Nawet te najmniejsze wspólnoty są już podzielone, a co dopiero mówić o wspólnocie europejskiej, czy ogólnoludzkiej. Jednak samo zróżnicowanie, o ile nie dochodzi do istotnego sporu (np. ze względu na zróżnicowane wartości), nie tylko nie przeszkadza istnieniu wspólnoty, co jest dla niej korzystne. Gdzie nie ma zróżnicowania, nie ma rozwoju. Ważne jest, żeby z oczu nie stracić tego nadrzędnego celu.
Cytat: | Poza tym wiele zależy od tego, co jest wyzwaniem dla danej wspólnoty. Przypuszczam, że zagrożenie całej ludzkości upadkiem asteroidy, która potencjalnie mogłaby zniszczyć życie na Ziemi wywołałoby działania znacznie bardziej spójne, jednoczące ludzi |
Pytanie: czy takie zagrożenie wymagałoby zaangażowania od przysłowiowego Kowalskiego czy raczej te skoordynowane działania obejmowałyby tylko pewną wąską grupę spośród całej ludzkości? Czy rzeczywiście potrzebne by było zjednoczenie wszystkich ludzi czy raczej zjednoczenie rządów i naukowców specjalizujących się w tej materii? A tym samym, czy de facto byłaby to wspólnota ogólnoludzka?
Cytat: | Ja w ogóle uważam, że typową dla wspólnot postawą jest trwanie w typie WSPÓLNOTA CZUWAJĄCA, CHOĆ NIEAKTYWNA NA CO DZIEŃ. Moja wspólnota mieszkaniowa, której jestem członkiem, aktywizuje się raz do roku na zebranie zatwierdzające pracę zarządu. Ewentualnie, gdy jest jakaś ważna sprawa, to może się zdarzyć, że zebranie wspólnoty ktoś mógłby zwołać w międzyczasie. Ale tak w standardzie to wspólnota trwa sobie w uśpionej postaci. I twierdzę, że TAK JEST DOBRZE!
To jest właśnie normalne, słuszne, dobre, że ludzie żyją swoim indywidualnym życiem, a nie nakręcają się do jakichś niezwykłych działań, nadmiarowych przedsięwzięć!
Wspólnoty wg mnie w ogóle nie powinny być wcale silne. To milczące założenie, jakie się od jakiegoś czasu pojawia w tych rozważaniach, że wartościowanie wspólnot (większych, czy mniejszych) jest ("lepszych", czy "gorszych" właściwie?...) powiązana z siłą skupienia się na jakimś interesie (może jakiejś więzi) jest przeze mnie stawiane w wątpliwość. Nie widzę powodu, aby wspólnoty z silnymi więzami łączącymi ich członków uznawać za wartościowsze od tych ze słabymi więziami. Wręcz uważam, że za duża siła więzi będzie po prostu zła dla rozwoju ludzi. |
Ta wspólnota, którą określiłeś "czuwającą" to jest właśnie silna wspólnota. Tym się właśnie różni silna wspólnota od słabej, że jej członek w ogóle nie czuje, żeby działania wspólnotowe były czymś narzuconym, nadmiarowym, co przeszkadza mu żyć swoim indywidualnym życiem. Słaba wspólnota w obliczu zagrożenia sama z siebie się nie zaktywizuje, bo nie będzie miała z czego tej aktywności wykrzesać, ktoś z zewnątrz będzie musiał ją aktywizować, np. silny dyktatorski rząd.
I właśnie dlatego mniejsze wspólnoty polityczne jak np. narodowa mają przewagę nad tymi większymi jak europejska czy ogólnoludzka, ponieważ jak w Polsce wybuchnie wojna to spora część Polaków zakasze rękawy i podejmie walkę na takim czy innym polu, niezależnie od tego jak bardzo się angażowali politycznie do tej pory w swoim życiu. Natomiast jeśli Chiny wypowiedzą wojnę Unii Europejskiej, to coś mi się wydaje, że bez odgórnego rozkazu z Brukseli, a dalej: rządów państw członkowskich wobec swoich obywateli mało kto będzie chciał przelewać krew. Nie twierdzę, że obywatele UE nie podejmowaliby żadnych działań w ramach jej obrony, natomiast jestem przekonana, że te działania nie byłby nawet porównywalnie daleko idące jak w przypadku wojny przeciwko Polsce, ponieważ Europa jako wspólnota jest znacznie słabsza niż Polska.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23141
Przeczytał: 100 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 11:37, 28 Cze 2024 Temat postu: |
|
|
[link widoczny dla zalogowanych]
Władysław Broniewski „Bagnet na broń”
Kiedy przyjdą podpalić dom,
ten, w którym mieszkasz – Polskę,
kiedy rzucą przed siebie grom
kiedy runą żelaznym wojskiem
i pod drzwiami staną, i nocą
kolbami w drzwi załomocą –
ty, ze snu podnosząc skroń,
stań u drzwi.
Bagnet na broń!
Trzeba krwi!
Są w ojczyźnie rachunki krzywd,
obca dłoń ich też nie przekreśli,
ale krwi nie odmówi nikt:
wysączymy ją z piersi i z pieśni.
Cóż, że nieraz smakował gorzko
na tej ziemi więzienny chleb?
Za tę dłoń podniesioną nad Polską-
kula w łeb!
Ogniomistrzu i serc, i słów,
poeto, nie w pieśni troska.
Dzisiaj wiersz-to strzelecki rów,
okrzyk i rozkaz:
Bagnet na broń!
Bagnet na broń!
A gdyby umierać przyszło,
przypomnimy, co rzekł Cambronne,
i powiemy to samo nad Wisłą.
Wiersz „Bagnet na broń” robi wrażenie za każdym razem, gdy się z nim stykamy. Niezwykle ostra wymowa, powtarzające się hasło przewodnie, które sprawia, że człowiek aż chciałby chwycić za broń i ruszyć do boju. Broniewski miał niewątpliwie talent do pisania o wojnie, patriotyzmie. Potrafił w stosunkowo prosty sposób poruszyć emocje. „Bagnet na broń” to utwór, który powstał jeszcze przed wybuchem II wojny światowej. Jest to zatem swoisty apel, który miał zagrzać do boju wszystkich Polaków. Wpisuje się zatem w klasyczny schemat tzw. poezji tyrtejskiej (forma poezji nacechowanej patriotycznie, zagrzewającej do walki – nazwa wywodzi się od antycznego spartańskiego poety Tyrtajosa). Broniewski, podobnie jak wielu Polaków, w 1939 roku zdawał sobie sprawę z coraz trudniejszej sytuacji politycznej, która może doprowadzić do wybuchu wojny. Jego wiersz prezentuje zupełnie inną wizję wojny niż ta, którą znamy z historii. Wyobrażenie konfliktu, a jego przebieg to często dwie różne sprawy. Jak wielu jemu współczesnych, Broniewski miał nadzieję na zwycięstwo nad Niemcami. Trzeba jednak podkreślić, iż Broniewski nie rzucał słów na wiatr – nie był jedynie poetą, który nawoływał rodaków do chwycenia za broń. Podczas kampanii wrześniowej starał się o przydział do wojska.
Tak Michałku. Miejmy nadzieję że jednak nie zostaniemy wciągnięci do wojny.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|