Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Wskazanie na błąd oponenta nie zawsze świadczy o racji

 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33813
Przeczytał: 61 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 1:19, 10 Sie 2024    Temat postu: Wskazanie na błąd oponenta nie zawsze świadczy o racji

Chciałbym napisać o jednym z najbardziej powszechnych błędów w dyskusjach. Jest to błąd, który wielu dyskutantów nagminnie robi, a do tego nie daje sobie wytłumaczyć, że takie wnioskowanie jest niezasadne. Co jest tym błędem?...
- Wnioskowanie, iż skoro oponent w CZYMŚ popełnił błąd, to znaczy, że my jakoś ogólnie mamy rację w naszych przekonaniach.
Ściślej...
W szczególnych przypadkach może się zdarzyć, że wskazanie na konkretny błąd oponenta, wykazanie wadliwości może wykazać naszą rację ale...
... tylko w zakresie owego błędu! Natomiast nie wykazuje żadnej racji w znaczeniu ogólnym, a już na pewno nie wykazuje racji w sporach filozoficznych, światopoglądowych.

Nawet w tabelce wynikania (implikacji) mamy uznanie, iż wnioskując z błędnych założeń, niekoniecznie musimy otrzymać błędny wynik rozumowania (przy zachowaniu ścisłych reguł logiki). Przykłady są liczne:
Przykładowo jeśli lekarz błędnie zdiagnozował pewną chorobę, a potem wywnioskował z tej błędnej diagnozy, że pacjent niedługo umrze, to wcale nie znaczy, iż wykazanie mu błędności w zakresie tego, o jaką chorobę chodzi, musi oznaczać, iż pacjent zdrowy, albo mało chory, albo że nie umrze w krótkim czasie. Wnioskowanie z błędnej przesłanki "śmierć grozi z choroby X", nie świadczy o błędności wniosku. Pacjent dalej może być bardzo chory, wręcz czasem może mieć chorobę jeszcze groźniejszą, niż tę zdiagnozowaną pierwotnie wadliwie przez lekarza.

W dyskusjach zauważyłem klasę dyskutantów, którzy bardzo usilnie dążą do tego, aby wykazać swojemu oponentowi JAKIŚ błąd. Powiedzmy nawet, iż ten błąd rzeczywiście da się zasadnie ich oponentowi wytknąć. Tylko że to wcale nie będzie jeszcze wykazywało, że w całej reszcie rozumowana (czyli poza wspomnianym błędem) ów ktoś nie ma racji. On dalej może mieć rację, pomimo tego, że akurat w jednym aspekcie czegoś niedopatrzył. Albo może mieć wciąż rację w 60%, co oznacza, że nasza 40% racja w tej sprawie i tak "jest słabsza".
W licznych dyskusjach pojawiają się dyskutanci, którzy "dowodzą słuszności swojego światopogladu, czy jakiegoś szeroko rozumianego stanowiska" poprzez wykazywanie, iż oponent popełnił ileś tam drobnych niedociągnięć, czy innej błędów - tu zrobił literówkę, tam jest błąd stylistyczny, gdzieś niedokładanie zacytował, a jeszcze gdzieś pominął jakiś element rozmowania. I tak po wykazaniu jeszcze iluś tam błędnych pierdół w argumentacji oponenta głoszą, jak to ów oponent ma wadliwy pogląd (filozoficzny) na jakąś tam sprawę... Przecież to jest śmieszne, żałosne, niepoważne. :shock:

Wykazanie, że oponent popełnił błąd JAKIŚ w zasadzie w ogóle nie dowodzi, iż nasza racja w jakimś tam aspekcie przeciwna do racji oponenta dostała wsparcie. Bo przecież
- nawet jeśli oponent wadliwie nas zaatakował, to wcale nie znaczy, że w innymi miejscu nas nie zaatakował już w pełni skutecznie.
- a nawet gdyby ten akurat oponent nigdzie nas skutecznie nie zaatakował, to wcale nie znaczy, że ktoś mądrzejszy od niego nie byłby w stanie wykazać nam fundamentalnym błędów.
- a nawet gdyby żaden człowiek nie umiał nam tych błędów wskazać, to wcale nie znaczy, że w ogóle cała ludzkość pod tym względem nie jest jakoś ułomna, bo np. jeszcze nie dopracowano się metodologii, która jest w stanie akurat tę kwestię poprawnie rozważać.


Skąd psychologicznie bierze się ów błąd rozumowania polegający na utożsamieniu wykazania JAKIEJŚ wadliwości rozumowania oponenta z przypisaniem sobie przekonania o słuszności własnego stanowiska W CAŁYM ZAKRESIE rozumowania?...
Bierze się z kilku atawistycznych cech myślenia:
1. Błąd atawistyczny sprowadzania racji do personalnego poniżenia oponenta - wtedy JAKIEKOLWIEK poniżenie już miałoby (rzekomo) świadczyć ogólnie o naszym zwycięstwie, a więc też i ogólnie o naszej racji. Ale to jest życzeniowe uznanie, nie mające wsparcia w logice rozumowania)
2. Nie odróżnianie błędności W CZĘŚCI rozumowania od wniosku o CAŁOŚCI danego poglądu, co ma źródło po prostu w NIECHLUJSTWIE NA POZIOMIE LOGICZNYM, jest związane z LENISTWEM, powiązanym też z życzeniowym myśleniem, że nasz jakiekolwiek (nawet jawnie słabe) argumentowanie musi być ogólnie słuszne.
3. Ogólne przekierowywanie dyskusji o sprawie na procedowanie więzów społecznych i dalej skupienie się na tym sukcesach w tym zakresie. Tymczasem te sukcesy, jakie by one nie były nie są żadnym argumentem w sprawie rozważanej na gruncie ideowym.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Sob 1:31, 10 Sie 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33813
Przeczytał: 61 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 14:57, 26 Sie 2024    Temat postu: Re: Wskazanie na błąd oponenta nie zawsze świadczy o racji

Trudno o dyskusję merytoryczną z ludźmi, którzy przyjmują zasadę, że o słuszności ich poglądów świadczy po prostu wytykanie błędów oponentowi - JAKICHKOLWIEK błędów. Tacy dyskutanci zdają się zupełnie nie zauważać, że rozumowanie logicznie obala jedynie wskazanie BŁĘDU W TYM ROZUMOWANIU, nie zaś jakiegoś tam błędu gdzieś tam z boku, czy gdzieś tam u argumentującego.
Ale sporo jest takich ludzi, którzy nie kontrolują swoich rozumowań, którym się myślenie "szeroko rozlewa", a wtedy o rzekomej słuszności ich stanowiska w jakimś zagadnieniu ideowym miałyby (w ich mniemaniu) świadczyć dostrzeżone niedoskonałości personalne samego oponenta.
Taka postawa ma swoje źródło w jakiejś postaci atawizmu - z bezrefleksyjnym łączenie walki i miejsce w hierarchii stada, z KAŻDYM problemem, jaki jest rozpatrywany. Czyli nawet jeśli problem jest zupełnie odrębnej natury niż kwestia "kto wygrywa?", to taki niekontrolujący rozumowania osobnik, będzie przekonany, iż atakując personalnie oponenta, automatycznie wspiera swoje stanowisko w sporze natury odrębnej - ideowej, logicznej, obiektywnej. To świadczy o BRAKU DOJRZAŁOŚCI MENTALNEJ, świadczy o tym, że taki dyskutant nie panuje nad tym, jak myśli i o czym myśli, tylko "coś myśli nim", myślenie jest nie według logiki ścieżek wynikania, lecz "tak w ogóle", czyli łącząc na bliżej nieokreślonej zasadzie pragnienia, emocje, życzenia, ambicje, idee i na koniec odwołując się niespójnie też i do logiki.

Dopiero od pewnego poziomu rozwoju intelektualnego człowieka pojawia się zdolność separowania aspektów merytorycznych od walki personalnej, zdobywania przewagi w dominowaniu się.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Wto 12:11, 27 Sie 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin