|
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33813
Przeczytał: 61 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 19:09, 31 Lip 2022 Temat postu: Wolny wybór, idea ja, a przypadkowość |
|
|
Pisząc odpowiedź w wątku: http://www.sfinia.fora.pl/filozofia,4/godnosc-czlowieka-wynika-z-tego-co-o-nim-mowia-czy,21523.html#671543 wyszła mi właściwie dość szokująca konstatacja:
Zrzekając się własnego prawa do oceny, a dalej wynikającego z niej wyboru wywyższamy przypadek, jako lepszy niż ocena naszego rozumu.
Ponieważ w podlinkowanym wątku już trochę problem ruszyłem, tu tutaj naświetlę go z nieco innej strony.
Zadajmy sobie pytanie: czy zdawanie się Z ZASADY na autorytet może być lepszą strategią dokonywania wyborów, niż dokonywanie osądu własnego?
Przyjmijmy założenie, że ktoś taką strategię życiową przyjął, czyli zamierza zawsze ufać bardziej autorytetom, niż swojemu osądowi. Co to dalej będzie oznaczało?
- Będzie oznaczało chyba PROBLEM Z WYŁONIENIEM owego autorytetu!
Typowe opcje tutaj byłyby:
Autorytet osób starszych.
Biorąc jako zasadę, że opinie osób starszych od nas są lepszym źródłem osądu, niż nasz osobisty osąd, będziemy skonfrontowani z następującymi problemami.
- wprost wynika z niego wniosek (jeśli powyższą zasadę potraktujemy rygorystycznie i ogólnie), że rządzić światem powinny osoby jak najstarsze, zapewne te (z dużym prawdopodobieństwem) z demencją.
- poza tym rada byłaby do zastosowania, gdyby wszyscy starsi od nas ludzie, mieli takie samo zdanie, które można by wziąć i zastosować wprost. A przecież doświadczenie uczy, że starsi od nas ludzie mają całe spektrum, często mocno wzajemnie sprzecznych przekonań. I nie wiadomo wtedy, które z tych przekonań starszych ludzi należałoby wziąć.
- niezależnie od tego, radę starszych ludzi przed zastosowaniem NALEŻAŁOBY ZROZUMIEĆ. Do tego wymagany jest jakiś rodzaj OSOBISTEGO doświadczenia, a z nim OSOBISTYCH OSĄDÓW. Czyli mamy ten problem, że i tak trzeba będzie tu sięgnąć do własnego osądu. Jak głęboko?...
Autorytety władzy
Problemem wtedy jest obserwowany zaskakująco duży udział afer, nadużywania władzy, niemoralnych zachowań ludzi ze świecznika. Automatyczne przyjęcie, że każdy z owych ludzi władzy jest mądrzejszy od nas, że jego wskazania miałyby nadpisywać nasze oceny, prowadzi niechybnie do uznania, iż Hitler, Stalin, czy inni tyrani są mądrzejsi od wielkich ludzi ze świata intelektu, filozofów, etyków.
Poza tym mamy tu problem bardzo podobny jak z uznaniem osób starszych - że różni ludzie u władzy mają rózne poglądy, że też trzeba jakoś ich zrozumieć, przekładając ich wskazówki na OSOBISTE już przekonania.
Autorytety religijne
Ten wybór z kolei niesie problem tego rodzaju, iż też mamy często sprzeczne przekonania wśród owych autorytetów. Autorytety religijne islamu dają inne wskazówki, niż autorytety religijne katolicyzmu, buddyzmu, protestantyzmu itd. Z kolei założenie, że każdy obowiązkowo powinien trzymać się tego autorytetu religijnego, z którym pierwszym się spotkamy, zdaje nas na przypadek, w jakim punkcie świata się urodzimy. Wtedy też każde nawrócenie się np. muzułmanina na katolicyzm (albo odwrotnie) należy uznać za błędne, bo przecież to autorytety mają decydować o naszym światopoglądzie, a nie my, zatem skoro pierwszym autorytetem dla kogoś był muzułmański imam, to porzucenie tych pierwotnych przekonań jest niedopuszczalną samowolą.
I nie sposób jest - będąc uczciwym intelektualnie, czyli nie stosując podwójnych standardów rozumowania - wyróżnić tego właściwego autorytetu religijnego w żaden sposób.
Mamy tu też podobny problem, jak poprzednio: że też trzeba nawet opinię autorytetu religijnego jakoś zrozumieć, przekładając jego wskazówki na OSOBISTE już przekonania, co z kolei wymaga jakichś wewnętrznych przekonań, doświadczeń, a dalej osobistych decyzji.
Czyli zakładając, że
- nie wiemy gdzie się urodzimy (w jakiej części świata, z jakimi autorytetami domyślnymi)
- będziemy zawsze na początku mieli nad sobą osoby starsze, wyższe we władzy, a wszystkie te nie są przecież zgodne
NIE MAMY JASNYCH WSKAZÓWEK CO JEST SŁUSZNE, choć byłoby wzięte od jakiegoś autorytetu.
Jakoś ten właściwy autorytet trzeba wybrać!
CZYM go wybieramy?
Czym, jak nie własnym osądem?...
Mówiąc sobie twardo: mam wybrać coś innego niż własny osąd, ostatecznie staję przed problemem, że nie będę wiedział co wybrać!
Bo autorytet sam musi być wybrany...
Wybór nie własny okazuje się więc - patrząc statystycznie na to, że moglibyśmy się urodzić w bardzo różnych społecznościach - wyborem przypadkowym.
Czy należałoby tak nisko cenić własny osąd, że wybór przypadkowy mielibyśmy uznać za lepszy, niż to co nam rozum i sumienie podpowiedzą?...
Ale jeśliby tak było, to i wybór autorytetu - którego przecież dokonać musimy my, właśnie tym osądem - też będzie dziedziczył ten problem, iż przypadek będzie tu lepszy.
To by sugerowało, że jeśli już ktoś stawia własne osądy z zasady niżej niż to, co dają autorytety, to same te autorytety powinien...
losować.
Wtedy będzie lepiej, niż gdyby je wybrał. A jeśli się urodził, tam się gdzie się urodził (losowo), to ten problem właściwie ma z głowy - bo to świat wylosował mu ten autorytet, który teraz on musi uznać...
Ale wtedy nie powinien się łudzić, że jego przekonania tak zinternalizowane mają wartość większą, niż gdyby te przekonania wylosowano.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Śro 13:39, 14 Gru 2022, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33813
Przeczytał: 61 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 13:38, 14 Gru 2022 Temat postu: |
|
|
W innej dyskusji rzecz jest poprowadzona z odwrotnej strony:
Michał Dyszyński w wątku o niemożliwości zaprzeczenia istnieniu JA napisał: |
Tak właśnie uważam (konkluzja), że nie można ZASADNIE zaprzeczyć istnieniu ja, bo aby sam akt przeczenia był skuteczny, musi gdzieś być związane z nim domniemanie iż nie powstał przypadkowo.
Jeśli ja nie ma, to znaczy, że twierdzenia wygłaszane nie mają tej spójności - powiązania słów z rzeczywistością - która nadaje im sensowność, odróżniając od wyrażeń przypadkowych.
Do tego, aby cokolwiek stwierdzić zasadnie (a więc i stwierdzić tezę o słuszności zanegowania istnienia ja), musimy już na start dysponować DOMNIEMANIEM, ŻE ROZUMOWANIE POWSTAJE W RAMACH SPÓJNOŚCI WYSTARCZAJĄCEJ DLA ZAPEWNIENIA OWEJ ZASADNOŚCI. Mając to domniemanie oczywistym krokiem jest podanie tego czegoś, co ową zasadność zapewni - tego źródła spójności myśli z rzeczywistością. I tym czymś będzie ja. I jeśli ja (jego istnienie, czyli stabilność przejawiania się) tak założymy, to wszystko dalej gra. Bo wtedy każde stwierdzenie zyskuje niezerową szansę na zasadność.
Bez ja będziemy mieli tylko chaos, będziemy mieli słowa, o których zasadności nie da się powiedzieć nic, jako że z góry będzie to wzbronione na mocy stwierdzenia, że nie ma tego czegoś, co ową zasadność tworzy. |
Zrzeczenie się UŚWIADAMIANEGO wyboru, to jedno, ale może w ogóle takiej możliwości nie mamy?
- Niektórzy przynajmniej tak twierdzą, że nie ma ja, zaś wybory nie są wolne.
Jeśli wybory nie są wolne, jeśli JA jest niepoprawną w kontekście rzeczywistości ideą, to nie mógłbym z sensem tutaj w ogóle argumentować, a także żaden oponent nie mógłby tu wobec mnie postawić zarzutu. Bo brak JA wymusza uznanie, iż stwierdzenia nie posiadają żadnej postaci adekwatności rzeczywistosci - są albo poprowadzone z konieczności (nie ma wyboru, bo jest pełen determinizm), albo są przypadkowe (a wtedy nie ma wyboru, bo jest tych "wyborów" losowość).
Takiego poglądu jednak zasadnie nie da się sformułować, nie popadając w nową wersję paradoksu kłamcy!
Bo jeśliby nie było możliwości dokonania oceny nieprzypadkowej, a do tego wynikającej z osądu oceniającego, to w ogóle nie mamy o czym dyskutować.
Sam fakt toczenia się dyskusji, w których są spory, niezrozumienie, ale także w jakimś stopniu właśnie rozumienie się stron, już świadczy o tym, że istnieją odrębne JA, które owe spory toczą. Inaczej nie ma jak być...
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|