|
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33738
Przeczytał: 66 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 11:49, 22 Maj 2015 Temat postu: Wolnorynkowe zdziczenie |
|
|
Za komuny byłem wielkim fanem wolnego rynku. Patrząc na nieudolność socjalistycznej gospodarki, na wszechobecne marnotrawstwo, niedostosowanie produkcji do potrzeb ludzi, wyrobiłem sobie zdanie, że tylko wolny wybór, wolny rynek jest w stanie poprawnie sterować gospodarką.
Potem komuna padła. Zobaczyłem wolny rynek w działaniu. Zobaczyłem co idea ekonomicznego egoizmu potrafi zrobić z człowiekiem, jak potrafi krzywdzić, prowadzić do upadku duchowego. I zacząłem zmieniać zdanie. Ten kapitalizm i wolny rynek sam w sobie taki wspaniały nie jest.
W Biblii (Stary Testament) jest dość dobrze znane przysłowie: lepiej z mądrym zgubić, jak z głupim znaleźć. Jest w nim głęboka prawda, odnosząca się m.in. do systemów ekonomicznych. Z mądrymi, rozsądnymi, uczciwymi ludźmi dobry byłby i wolny rynek, i system... powiedzmy bardziej interwencjonistyczny, scentralizowany (nie czepiajmy się np. nazwy "socjalizm", bo nie będzie wiadomo o co konkretnie chodzi z racji na wielość kontekstów w jakich to słowo się pojawia). Z tym, że kapitalizm ma pewną dodatkową wadę (przy innej dodatkowej zalecie) - wbudowane w jego mechanizm oparcie się na egoizmie niszczy duszę... Dlatego kto wie, czy duchowo centralizm interwencjonistyczny (tak jednak nazwę system ekonomiczny będący w moim rozumieniu alternatywą dla kapitalizmu) nie jest jakoś bardziej ludzkim systemem.
Dla mnie ostatni okres historii polski, ten czas kapitalizmu to okres wielkiego biznesowego zdziczenia, to zaprzedanie przez wielu polskich biznesmenów duszy diabłu. Zaczęło się od powszechnej grabieży państwowego majątku z czasów komuny. Potem doszła gigantyczna korupcja, czyli rozdawanie znajomkom intratnych kontraktów finansowanych z budżetu. Do tego doszedł lobbing powodujący, że prawo sprzyja wielkim, nieuczciwym cwaniakom, a nie pracującym ludziom. Całości zdziczenia domyka oczywiście ŚWIADOMOŚĆ - czyli wychowanie nowego (i starego) pokolenia ludzi, dla których tylko pieniądze się liczą, którzy za możliwość kupienia bardziej luksusowego samochodu, czy wyjazdu na lepszą wycieczkę zagraniczną, gotowi są wdeptać w ziemię, zniszczyć każdego, z kogo da się wyssać choć trochę grosza. Mamy dzisiaj gigantyczną niesprawiedliwość w Polsce - całe enklawy równych i równiejszych - co widać w systemie emerytalnym, prawie i egzekwowaniu tego prawa. Cwani oszuści mogą tu bardzo wiele, a wobec oszustów wymiar sprawiedliwości jest jakże często bezradny. Komornicy zabierają mienie za cudze długi, menedżerowie banków wyprowadzają na prywatne konta oszczędności ludzi, zwykłe, użyteczne społecznie zawody są finansowo na dnie, a za to świetnie mają się ci, którzy niczego pożytecznego ludziom nie tworzą, tylko mieszają w pieniądzach i prawie - bankierzy, prawnicy, "zarządzacze" różnego rodzaju "prawami" i korytami do żarcia.
Nie trawię mowy Dudy, ale chyba też nie trawię Komorowskiego, który - faktycznie jako to stwierdził Kukiz, jest raczej prezydentem wszystkich VIPów, uprzywilejowanego estabilishmentu, a nie wszystkich Polaków. PO pięknie chwali się wskaźnikami w rodzaju PKB, ale mniej interesuje tę partię los milionów ludzi zdanych na łaskę i niełaskę biznesowych rekinów.
Oczywiście to nie sam kapitalizm jest zły. Upadli i słabi są ludzie. Ale jest tu też kwestia wychowania, pewnych standardów życia społecznego. Kryzys bankowy pokazał jak wychowywanie od "sukcesu", nakierowanie się życiowe na pieniądze i nic ponad nie, odczłowieczają pewną grupę słabych duchowo ludzi; jak wszystko przestaje się liczyć, byle się nażreć więcej, a właściwie to byle POKAZAĆ, ŻE SIĘ ŻRE WIĘCEJ. Kapitalizm uczy egoizmu, wielbi egoizm, "potwierdza słuszność" koncepcji, że najlepiej jest wyrwać jak najwięcej z otoczenia a z siebie dać jak najmniej.
Interwencjonizm w okolicach socjalizmu jest nieporadny, często nieskuteczny, ale ma tę przynajmniej jedną zaletę, że programowo nie wychowuje potworów.
Ale...
Może właśnie o to chodzi, bo życie to czas próby. PRAWDZIWY CZŁOWIEK czy w kapitalizmie, czy w socjalizmie, czy w innym -izmie pozostanie człowiekiem. I jeśli dowolny system ekonomiczny ubierzemy w człowieczeństwo, to zrobimy z tego dobry system. Tak mi się pomyślało.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pią 12:07, 22 Maj 2015, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
wujzboj
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: znad Odry Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 14:46, 27 Maj 2015 Temat postu: |
|
|
Tak. Tyle, że "centralizm interwencjonistyczny" zbudowany na programie nierealnym, sprzecznym z podstawowymi zasadami funkcjonowania ekonomi, wiedzie wprost do tego, do czego doszła PRL i okoliczne demoludy: do stopniowego upadku gospodarczego. A jeśli do tego programu dochodzi utrzymywanie mas w ciemnocie, to mamy klęskę do kwadratu.
I właśnie dlatego głosowałem na Komorowskiego licząc na to, że z czasem wyłoni się jednak jakaś normalna partia o charakterze akurat na tyle "centralistyczon-interwencjonistycznym" i na tyle "wolnorynkowym", że dawałaby nadzieję na poprawę samopoczucia szerokiej większości, a nie tylko (jak widać z wyników wyborów) mniejszości.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33738
Przeczytał: 66 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 15:35, 27 Maj 2015 Temat postu: |
|
|
wujzboj napisał: | Tak. Tyle, że "centralizm interwencjonistyczny" zbudowany na programie nierealnym, sprzecznym z podstawowymi zasadami funkcjonowania ekonomi, wiedzie wprost do tego, do czego doszła PRL i okoliczne demoludy: do stopniowego upadku gospodarczego. A jeśli do tego programu dochodzi utrzymywanie mas w ciemnocie, to mamy klęskę do kwadratu.
I właśnie dlatego głosowałem na Komorowskiego licząc na to, że z czasem wyłoni się jednak jakaś normalna partia o charakterze akurat na tyle "centralistyczon-interwencjonistycznym" i na tyle "wolnorynkowym", że dawałaby nadzieję na poprawę samopoczucia szerokiej większości, a nie tylko (jak widać z wyników wyborów) mniejszości. |
"Licząc, ze czasem wyłoni się jednak jakaś normalna partia ...". Nadzieja...
Nie chcę apoteozować PIS-u. Nie trawię PISowskiej retoryki. Ale chyba jakieś takie ludzkie pragnienie uczciwości jest Jarkowi Kaczorowi bliższe, niż PO-wskim cynikom i "pragmatykom". Im dłużej zaś "towarzystwo" jest na stanowiskach, im więcej obrośnie w przywileje, tym mniej chce mu się cokolwiek zmieniać. Dlatego może już czas na zmianę. Przez 8 lat brzuszki się spasły, lenistwo ogarnęło umysły.
PO miało do tej pory jeden (dobry) sposób na kampanię wyborczą - straszyć PISem, a w szczególności Antonim i Jarkiem. To się sprawdzało, gdy tenże Jarek dawał się zapędzać w dyskusje o katastrofie smoleńskiej. Teraz jednak (cwany) Jarek wyciął PO numer - ukrył się, a smoleńskie zaczepki zbywał. I co?...
I nagle okazało się, że król jest nagi. Nie ma pomysłu na kampanię, nie wiadomo co zaoferować Polakom. Pomysł był dobry do czasu. A bez wroga - straszaka politykom PO zabrakło koncepcji działania. To samo w sobie świadczy o ideowym "zużyciu się" tej partii (niezależnie od zapętlenia się w wewnętrzne spory). Jak im zabrano główny punkt zaczepienia politycznego, to całe powietrze zeszło...
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Śro 15:38, 27 Maj 2015, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
wujzboj
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: znad Odry Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 18:08, 27 Maj 2015 Temat postu: |
|
|
Nadzieja? Tak. Nadzieja umiera ostatnia.
Po tej całej smoleńskiej historii nie odważyłbym się przypisywać Kaczyńskiemu nawet grama uczciwości. Nawet jeśli wziąć pod uwagę koszmarny szok, jaki przeżył. Gra trupem brata-bliźniaka jest tak odrażająca, że nic jej nie przebije. Jest, nie była - bo częściowe schowanie jej pod dywan na czas kampanii niczego tu nie zmienia. To numer znany z polityki. A przychodzą tu na myśl przykłady z kampanii tak potwornych kanalii, że aż nie wypada ich tu przytaczać.
Wiem, na uczciwość polityka w ogóle nie można liczyć. Ale jednak pewne granice przyzwoitości istnieją. Poza nimi zaczyna się podłość, której zneutralizować się raczej już nie da.
Ostatnio zmieniony przez wujzboj dnia Śro 18:10, 27 Maj 2015, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33738
Przeczytał: 66 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 19:58, 27 Maj 2015 Temat postu: |
|
|
wujzboj napisał: | Nadzieja? Tak. Nadzieja umiera ostatnia.
Po tej całej smoleńskiej historii nie odważyłbym się przypisywać Kaczyńskiemu nawet grama uczciwości. Nawet jeśli wziąć pod uwagę koszmarny szok, jaki przeżył. Gra trupem brata-bliźniaka jest tak odrażająca, że nic jej nie przebije. |
Chyba, że Jarosław w ten zamach naprawdę wierzy...
To miałoby sens psychologiczny - jakoś zdejmuje odium emocjonalnej "winy", że to on zginął, a ja zostałem, ogniskuje emocje na powstającym w ramach takiej koncepcji wrogu, a do tego pozwala na myślenie o bracie jako męczenniku.
Ja z resztą też zostawiam pewien niewielki margines błędu, że faktycznie jakaś ingerencja świadoma w tej katastrofie była. Ale że się nie znam na rzeczy, nie badałem osobiście faktów, więc mogę tylko gdybać w oparciu o relacje innych. A w prawdomówność ludzi wierzę tak... średnio (obu stronom sporu z resztą wierzę nie za bardzo). Tak więc sobie temat odstawiam na bok, tym bardziej, że sam nie ma w tej sprawie nic do decydowania.
Wracając zaś do tematu wątku.
Wiem, że w pewnym sensie kapitalizm jest jakoś tam "skuteczniejszy" niż socjalizm. Ale chyba tylko w pewnym sensie i też tylko do czasu. Dodatkowo jeszcze trzeba spytać JAKI kapitalizm i socjalizm, bo nigdzie nie spotkałem tych systemów w jakiejś czystej, wyabstrahowanej z historycznych, przypadkowych naleciałości, postaci.
Dla mnie kapitalizm, wolny rynek jawi się jako pewna myślowa BAZA dla rozumowania, dla moralności. Faktycznie, rozumowanie o zależnościach ekonomiczno - bytowych trzeba zacząć od opcji egoizmu, od zwierzęcego, biologiczno - ewolucyjnego status quo.
Jednak CZŁOWIEK jest czymś więcej, niż odtwórcą biernym programu ewolucji, czy podstawowych form myśli. Można by powiedzieć coś w stylu: faktycznie, egoizm jest myślową podstawą wszelkiej działalności w sensie bytowym, ekonomicznym, ale BIADA TEMU (człowiekowi), który owemu egoizmowi w pełni ulegnie. Kto temu egoizmowi, tej narzucającej się logice korzyści ulegnie ten zaprze się właśnie swojego człowieczeństwa, które przecież JEST PRZEKRACZANIEM tego co prosto biologiczne, prosto "logiczne" (w sensie bezpośredniej korzyści).
Dla mnie wolny rynek, ekonomia jest dość fajnym minimodelem etyczno - światopoglądowym dla religii, dla ludzkiego stawania się. On niejako odwzorowuje schemat odkupienia - czyli najpierw mamy pozornie kompletną i "logiczną" egoistyczną bazę dla człowieczeństwa (opisywaną przez Stary Testament), potem pojawia się CZŁOWIEK, który poprzez MOC SWOJEGO JA, aktami wolnych wyborów, ZAPRZECZA OWEJ LOGICE W IMIĘ SWOJEGO CZŁOWIECZEŃSTWA. Dlatego to tutaj człowiek musi się "zaprzeć samego siebie", postąpić wbrew bezpośrednim korzyściom, aby dać wyraz swojemu człowieczeństwu, czyli UZNAĆ WARTOŚĆ SAMEGO SIEBIE (wbrew cząstkowym wyborom, wbrew logice małych korzyści i małych poprawności). Człowiek tylko wtedy stanie się tym prawdziwym człowiekiem, jeśli będzie miał odwagę i determinację, aby się przeciwstawić temu, co mami bezpośrednią skutecznością, a przez to wydaje sią być jednym słusznym. W rzeczywistości jednak pozornie słusznym, bo bez postawienia człowieczeństwa PONAD WSZYSTKO CO DORAŹNE, wszystko traci sens.
Działalność biznesowa jest więc takim najbardziej wyrazistym TESTEM na człowieczeństwo.
Z jednej strony większą skuteczność (w sensie większego, wymiernego zysku) osiągamy ignorując człowieczeństwo, postępując egoistycznie. I tenże zysk, ta skuteczność wielu uwodzi.
Można by zadać wręcz pytanie: ile dla tego kogoś kosztuje człowieczeństwo?
- Bo to wręcz da się wyliczyć. Ale "podając" tę sumę człowiek jednocześnie podaje ją ZA SAMEGO SIEBIE, czyli wycenia samego siebie, bo przecież człowieczeństwo jest właśnie tym najważniejszym co jest podstawą wartościowania JEGO SAMEGO.
Jakżeż wielu, wycenia samych siebie nisko. A gdy przyjdzie zdać z tego rachunek, będą zaskoczeni swoim własnym wyborem, tym jak bardzo kiepsko wycenili coś, co jest w istocie bezcenne. Ale wycena została dokonana. Czas realizować kontrakt...
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Śro 20:14, 27 Maj 2015, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33738
Przeczytał: 66 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 7:07, 08 Cze 2015 Temat postu: |
|
|
Naiwny kapitalizm, a rzeczywistość
W rozumowaniu wolnorynkowym jest pewna fundamentalna nieścisłość, sprzeczność. Umysły osób wielbiących nieskrępowaną niczym wolność gospodarczą chcą dostrzegać tylko jedną stronę medalu dotyczącą mechanizmu emocjonalnego, jakim jest egoizm i chciwość. Krótko mówiąc - widzą tylko tę "dobrą chciwość" i "dobry egoizm". Dla nich złego egoizmu i chciwości nie ma, bo rzekomo zawsze ją jest w stanie ją przełamać wolność rynkowego wyboru.
A skąd właściwie jest takie założenie, że taka wolność wyboru przełamie zło ludzkiej natury?
- Wolnorynkowiec na to nie odpowie. Nie ma na to odpowiedzi, bo jest to myślenie życzeniowe. W istocie w pewnych warunkach (!) - faktycznie - wolność wyboru BYWA na tyle skuteczna, że bierze górę nad czystym, destrukcyjnym egoizmem. Wtedy kapitalizm się "domyka" w swoim działaniu, bo wybór konsumencki faktycznie prowadzi do wspierania tych, którzy robią coś lepiej, z pożytkiem dla innych ludzi. Tak jest w państwach, w których już funkcjonuje dobrze prawo i organa administracji, nie ma silnych napięć społecznych, nie potworzyły się wielkie monopole.
Ale historia pokazuje, że może być zupełnie odwrotnie - tzn. siła wielkiego pieniądza, monopole, naciski złej tradycji, polityki, czy wreszcie działania kryminalne - wszystko to razem na długie lata cementuje układ niesprawiedliwego, niszczącego przedsiębiorczość, aktywność ludzką podziału pracy i jej efektów. I nie ma na nich siły, bo dzięki swojemu sprytowi determinacji, użyciu najróżniejszych mechanizmów obronnych, beneficjenci niesprawiedliwego systemu są w stanie bardzo długo utrzymywać swoją supremację.
Oczywiście przedsiębiorcy, którzy osiągnęli pewien sukces są różni. Jak mawiał mój znajomy: są ludzie i ludziska. Jeden przedsiębiorca nie posunie się poza granicę uczciwości i elementarnej przyzwoitości w wykorzystywaniu przewagi, jaką zdobył względem pracowników, czy słabszych partnerów, ale drugi nie będzie miał z tym problemów. Ci najbardziej zmanierowani będą wciąż narzekali z powodu każdej złotówki, każdego grosza, który muszą oddać. Mimo wielkich zysków, mimo że wszystko pracuje dla nich, będzie zawsze im mało. I choć taki przedsiębiorca za chwilę wyda ciężkie setki tysięcy na jakieś swoje fanaberie, to będzie się o każdy grosz wykłócał z biednym człowiekiem, który jest jego pracownikiem. Tak dla zasady, bo on zawsze myśli i działa w jedną stronę, zawsze w stronę egoizmu i chciwości.
Gdy rozmawiam z wieloma (nie wszystkimi!) osobami "wolnorynkowo nastawionymi" to zadziwia mnie jak często są jednostronnie patrzą na świat, jak widzą tylko jedną stronę medalu, jak chcieliby aby zawsze to do nich płynął strumień pieniędzy, a oni sami nie musieli nikomu nic płacić, w niczym partycypować. Tak dla zasady. Bo tak...
Znajomy, gdy ma zapłacić jakikolwiek (w szczególności jakiś nowy) podatek od razu krzyczy TO SĄ MOJE PIENIĄDZE!!! MOJE PIENIĄDZE!!! Jak to w ogóle miałby on dawać komuś cokolwiek z tego co "swoją ciężką pracą" zarobił?!!! Nie oddałby nic. Bo tamci inni to zawsze przecież są nieroby, bo dlaczego miałby cokolwiek oddawać, DLACZEGO W OGÓLE MIAŁBY BRAĆ POD UWAGĘ JAKIEŚ SKIEROWANIE SIĘ W STRONĘ USZCZUPLENIA TEGO CO ZDOBYŁ! Nie przeczę, pracuje i to dość ciężko, ale inni też ciężko, nie mniej ciężko, pracują, a znacznie mniej z tego mają i często gotowi są widzieć nie tylko własne, ale i wspólne dobro.
Trochę to rozumiem, takie nastawienie pomaga sobie budować emocjonalny kierunek działania, jest takim stałym drogowskazem, który jakoś utrąca zbytnie mędrkowanie co zrobić, upraszcza bycie w tym świecie. Ale to uproszczenie jest jednocześnie jakimś mordowaniem w sobie człowieczeństwa, jest zdziczeniem, ludzką degradacją.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pon 16:05, 08 Cze 2015, w całości zmieniany 4 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|