Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Wobec wojen i wojenek

 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33369
Przeczytał: 73 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 10:50, 21 Kwi 2023    Temat postu: Wobec wojen i wojenek

Niby (prawie) nikt nie chce wojny. Niby ludzie nie chcą być agresywni. Większość deklaruje, że jest ludźmi dobrymi, pokojowymi. Tymczasem w życiu, w świecie tego nie widać. Wojny nie tylko nie zniknęły z historii ludzkości, ale ostatnio jakby się rozhulały. Skąd się bierze?...
Ja uważam, że główną przyczyną tego jest to, że duży odsetek ludzi ma wojnę w swojej duszy.
Większość ludzi z wojną w duszy nie przyznaje się do tego bezpośrednio, najczęściej nawet przed samym sobą się nie przyznają. Ale jakoś tak... ciągnie ich do stawiania spraw na takiej płaszczyźnie, która zapewni za chwilę pretekst do jakiegoś sporu, kłótni, awantury, a u niektórych nawet do jeszcze bardziej zaawansowanych trybów wojennych.

Dusza niektórych ludzi bez jakiejś wojny, którą by toczyła, czuje się niespełniona, pusta...
Bo co właściwie w życiu robić, jeśli nie można się wykazać?...
- Po co żyć, jeśli nie nie byłoby okazji pokazania, że się jest lepszym, silniejszym, potężniejszym, wywyższonym?...
- To co? - to tylko zjeść co swoje, wypić co swoje, trochę popracować, odbyć trochę spacerów, mieć jakąś rodzinę i umrzeć?... Tak żyć bez wielkich celów, wielkich porywów, wielkich idei?...
Ponoć Hitler niedługo przed śmiercią, jak już wiedział, że wojnę przegrał, miał wyrazić przekonanie, że idea narodowego socjalizmu kiedyś wróci. Bo to jest taka wielka idea...
W tym Hitler miał rację, co widać po dzisiejszych czasach, gdy putinowska Rosja stała się odrodzonym faszyzmem, krajem owładniętym wojenną paranoją, z ludźmi pełnymi narodowej pychy. Ale i w innych krajach jakoś ta pycha narodowa odradza się nad podziw często - w USA za prezydentury Trumpa, we Francji, Anglii. W Polsce też, co widać w dużym udziale politycznym ugrupowań, które retoryką narodowej dumy (realnie raczej pychy) próbują zyskiwać stronników. I zyskują tych stronników.
Wojna jest w ludzkich sercach. Jest tam i czeka tylko, aby się rozlać, aby zmaterializować tę złość, jaką w sobie dusi i tę potrzebę, aby zdominować jakichś ludzi, wykazywać, jak to się jest wywyższonym i jak to się umie poniżyć innych.

Mateusz w Ewangelii Mateusza 23:12 napisał:
Kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33369
Przeczytał: 73 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 17:10, 21 Kwi 2023    Temat postu: Re: Wobec wojen i wojenek

Michał Dyszyński napisał:
Dusza niektórych ludzi bez jakiejś wojny, którą by toczyła, czuje się niespełniona, pusta...
Bo co właściwie w życiu robić, jeśli nie można się wykazać?...
- Po co żyć, jeśli nie nie byłoby okazji pokazania, że się jest lepszym, silniejszym, potężniejszym, wywyższonym?...
- To co? - to tylko zjeść co swoje, wypić co swoje, trochę popracować, odbyć trochę spacerów, mieć jakąś rodzinę i umrzeć?... Tak żyć bez wielkich celów, wielkich porywów, wielkich idei?...


Są ludzie o ponadprzeciętnej potrzebie sporu, walki, wykazywania się w rywalizacji. Słabo społeczeństwom wychodzi uczenie tych ludzi, jak nie być destrukcyjnymi. Dlaczego tak jest?...
- Bo większość, nawet tych łagodniejszych ludzi też do pewnego stopnia podziela przekonanie, że wojna, agresja jest nieunikniona. Także dlatego, że nie mają pomysłu jak wyciągać te często mocno zaburzone mentalnie jednostki z ich destrukcyjnych emocji. Trochę boją się tych - nieobliczalnych, gotowych na wszystko, byle walczyć - agresywnych bliźnich.
Dochodzą do tego procedury prawne, które okazują się być mało skuteczne wobec osobników niesterowalnych wewnętrznie. Ochrona rodzin przed agresją domowych tyranów jest słaba, opieszała. A te ofiary, same nie znające innej rzeczywistości jak związanej z przemocą, za chwilę staną się kolejnymi krzywdzicielami.
Sporo (wg mnie za dużo) jest przyzwolenia w społeczeństwie dla cwaniactwa, aspołecznych postaw. Potępienie tego co złe jest mało wyraziste, uwikłane w niezdecydowanie, próby usprawiedliwiania czegoś, co sensownie usprawiedliwić się nie daje.
Kiedyś była taka idea wychowania do pokoju.
Problem w tym, że całkiem spora część ludzi nie chce pokoju, tylko wojny. Czują, że osobowo zrealizują się jedynie jako dominatorzy, nawet krzywdziciele, zabójcy. Marzy im się ta rola, mają ją wpisaną w swoje emocje, w swój obraz ja.
Niektórzy zdają się jakby nie przyjmować do wiadomości tego, że część ludzkiej społeczności jest w pewien sposób zainfekowana złem.

Co z tym złem jednak robić?...
Ja uważam, że najważniejsze jest STAWIANIA KONSEKWENCJI ZŁA PRZED OCZY. Samo moralizowanie, choć czasem trochę pomaga, ma jednak tymczasową skuteczność. Bardziej wierzę w to, że zadziała uświadamianie ludziom, których zło uwiodło, którym się ono podoba, bo zwykle biorą pod uwagę tylko cześć - tę milszą dla siebie - skutków, co się ostatecznie najczęśćiej dzieje jako ostateczny efekt zła. Tacy ludzie będą unikali uświadomienia sobie tego efektu, więc będzie to trudne.
No i chyba należałoby skończyć z romantyzowaniem zła, a jasno uświadamiać, że dla większości ludzi jest ono nie do przyjęcia, nie jest ono ani akceptowane, ani szanowane.

Bandyta jest jednak wrażliwy na akceptację. Nawet mafiosi oczekują "szacunku". Rosyjscy agresorzy, też nieraz sugerowali, iż chodzi im o "szacunek" dla nich. Ale, że byli wychowywani w takim rozumieniu szacunku, jakie panuje w środowiskach patologicznych, gdzie szanuje się silniejszego i tyrana, a nie dobrego człowieka, to próbują potem zdobyć ten szacunek okazując siłę i bezwzględność. Jest to sposób, który dla większości ludzi jednak przeciwieństwem tego, za co się należy ten prawdziwy szacunek.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin