Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33357
Przeczytał: 62 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 12:50, 12 Maj 2021 Temat postu: Wmawianie poziomu krytycyzmu i wymagań |
|
|
Zauważyłem, że jedną z najbardziej powszechnych technik manipulowania sympatią tłumów jest dość subtelna metoda sugerowania poziomu krytycyzmu względem idei i stronnictw własnych vs stronnictwa przeciwne.
Ostatnio czytałem o jakichś badaniach na temat zaufania Polaków do UE. Teoretycznie każdy zaufania ma, jakie ma. Ale mamy tu walkę - są stronnicy przynależności Polski do UE, a są też przeciwnicy. W interesie stronników jest przekonanie społeczeństwa do traktowania owej przynależności w "różowych okularach", w interesie przeciwników - wręcz przeciwnie - powinniśmy wciąż stawiać żądania Unii, rozliczać ją bardzo surowo.
Zwolennicy będą to co dobre się dzieje, wiązali z naszą przynależnością do UE, przeciwnicy z tą przynależnością zwiążą raczej to, co złe. Jedni i drudzy zrobią to w zdecydowanej większości arbitralnie - bo tak uważają, bo tak chcieli.
Z moich doświadczeń życiowych wynika, że posiadanie do pretensji do kogoś jest w dość luźnym związku z tym, na ile dana osoba jest odpowiedzialna za to, złe ktoś ocenił. Z resztą, nawet samo uznanie co jest złe, a co dobre, samo jest najczęściej arbitralne. Np. choć zapewne większość uzna swobodę podróżowania po całej UE za przywilej i coś dobrego, to znajdą się tacy, którzy powiedzą, iż jest "zrzeczenie się suwerenności" w zakresie przyjmowania na swój teren tych, których chcemy, a nie każdego, kto by chciał tu przyjechać.
W każdym razie w interesie tych, co UE nie lubią będzie strategia możliwie rozbudowanego wskazywania co UE Polsce "powinna" dać, oferować, zaś niespełnienie owych oczekiwań miałoby być głosem na minus naszego członkostwa.
Roszczenia można mieć zawsze, a większe roszczenia też można mieć zawsze, a nawet tak wielkie, że niespełnialne roszczenia też można mieć zawsze. Więc tego rodzaju strategia, o ile da się komuś dobrze zasugerować, ma szansę powodzenia o tyle, że trudno jest jej coś złego zarzucić. W końcu chyba "dobrym jest" dbać o swój kraj, szukać dla niego większych korzyści...
W interesie zwolenników UE będzie nie naciskanie w kwestii tego, co powinniśmy dostawać, wskazywanie że i tak dostaliśmy już dużo, że mamy za co być UE wdzięczni.
A obiektywnego rozstrzygnięcia kwestii "ile powinniśmy wymagać?" chyba nie ma. Są ludzie, którzy z natury wymagają głównie od siebie. Są i roszczeniowcy, którzy wymagania stawiają otoczeniu. Pewnie skrajny brak roszczeniowości, jak i skrajnie rozbuchana roszczeniowość będą uznane za postawy albo nieżyciowe, albo wręcz nieetyczne, jednak nie wiadomo jaki poziom roszczeniowości jest tym właściwym. Można się o to spierać, można to wmawiać, można w oparciu o ten poziom roszczeniowości, jaki sami uznaliśmy rozliczać co nam ten, czy ów jest winien, albo my mu powinniśmy być wdzięczni.
W skrajnym przypadku - w atmosferze bezpardonowej walki o swoje - ludzie za nic w ogóle nie czują się wdzięczni, za to o wszystko mają pretensje. I odwrotnie - skrajni ugodowcy - o nic nie mają pretensji, za to za wszystko potrafią być wdzięczni.
|
|