|
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33357
Przeczytał: 62 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 16:56, 21 Sty 2024 Temat postu: Wielka epistemiczna słabość - życzeniowa niecierpliwość |
|
|
Dobro i zło, prawda vs fałsz nie są efektem jakiegoś prostego jednego intencjonalnego aktu. Ludzie miewają jak najlepsze intencje, tylko potem w samym działaniu "jakoś tak" wychodzi, że często w efekcie dzieje się dużo więcej zła, niż dobra. Oczywiście dobre intencje są też bardzo ważne, jednak naiwnością jest przekonanie, że one same zapewnią sukces i dobro. Problemem jest bowiem, że najlepsza intencja nie na wiele się zda, jeśli człowiekowi zabraknie
- rozwagi
- dokładności i krytycyzmu
- CIERPLIWOŚCI, która to wszystko jakoś ułoży w rozumie.
Problemem fundamentalnym etyki i poznania jest jakiś rodzaj niecierpliwości o silnym odcieniu życzeniowości. Dobra intencja w prostackim wydaniu jest bowiem niczym innym tylko oparciem się o życzeniowość w traktowaniu rozpoznań. Ta życzeniowość, która jest w istocie słabością i głupotą zaś bierze się z niecierpliwości, czyli z żądania, aby efekty były na już, a do tego były takimi, jakim teraz go potrafimy postrzegać, bez uwzględnienia aspektu pracy nad sobą, rozwoju, krytycznego spojrzenia na siebie i świat.
Te głupie fundamentalizmy i ortodoksje właśnie mają taki rodowód. Oto wyznawca ma na start dobrą intencję - oddać swoje życie Bogu, postępować dobrze i słusznie. Ale tę intencję realizuje w sposób naiwny, czyli właśnie NIECIERPLIWY, czyli BIORĄC NAJWYRAZISTSZE Z POJAWIAJĄCYCH SIĘ EMOCJI I POZÓR SPRAW ZA CEL I ISTOTĘ.
Wyrazistymi, bo instynktownymi emocjami są strach i dominacja. Więc naiwny, życzeniowy wyznawca "ubiera" całe swoje rozumowanie i rozpoznania właśnie w to, co posiada silną dawkę strachu, dominacji, a dalej władzy, przymusu wobec słabszych. Religie władzy nie są złe od początku. One na start mają dobre intencje i cel: sprawić, aby ludzie postępowali słusznie, aby ich droga życia prowadziła ku Bogu. Tylko, że przy niecierpliwości, przy braku dojrzałego potraktowania tego, jak wzrasta w człowieku dobro, pojawia się pokusa drogi na skróty, czyli wedle zasady: wszystko to już teraz wymusimy. Jak ktoś się opiera, to go postraszymy! Użyjemy wszelkich środków nacisku! W końcu cel jest taki słuszny!...
I mimowolnie ta cała "mentalna maszyneria" rozumowania o tym, jak czynić dobro, zaczyna się staczać w stronę filozofii władzy i gry pozorów.
Skupianie się na pozorach jest kluczowym elementem w tej układance. Na to, aby widzieć coś głębiej, szczerzej, z uwzględnieniem efektów długofalowych, efektów możliwych z dużym prawdopodobieństwem, choć może niekoniecznych i wielu innych, których nie da sie opisać prostą dyrektywą, niezbędna jest właśnie cierpliwość, dokładność umiar w osądach, ale tez i ciężka mentalna praca nad tym, aby się UCZYĆ, czyli aby BUDOWAĆ COŚ WIĘKSZEGO, BARDZIEJ ZŁOŻONEGO niż proste skupianie się na jednej intencji i głównej emocji.
Niecierpliwy epistemicznie wyznawca nie ma ochoty spojrzeć na to, że PODLEGA LICZNYM POKUSOM I POPEŁNIA BŁĘDY. Ta jego niecierpliwa życzeniowość w nim bowiem krzyczy: skup się na tym głównym, tym najważniejszym, maksymalizuj intencję osiągania, czyli bierz to, co teraz najbardziej widać, co najsilniej w tobie się mentalnie drze!
- Co wtedy wychodzi?...
Prostactwo reakcji i zachowań, apoteoza pozornych (choć niekiedy całkiem efektownych, bo pozór lubi efekciarstwo) celów, a ostatecznie działanie bardzo na krótką metę, często sprzeczne z długofalowym celem.
Właśnie ten długofalowy cel...
Proste zastanowienie się: o co nam bardziej chodzi w działaniu na ludzi, czy żeby się przestraszyli i będąc pod naszym silnym wpływem tu i teraz czegoś nie robili, albo coś wg mas pożądanego robili?...
Mając bardziej rozważne, długofalowe, kontrolujące życzeniową niecierpliwość spojrzenie na sprawy podpowie nam, że przecież wzrastanie w dobru jest formą poszukiwań, w których trzeba się otrzeć też o błąd, trzeba czasem dać czas na to, aby się dokonały w umysłach jakieś przemyślenia, spostrzeżenia.
Co ciekawe, także w Biblii właśnie o tym jest mowa:
Łukasz Ewangelista, cytując Jezusa 13 napisał: | (6) I opowiedział im następującą przypowieść: Pewien człowiek miał drzewo figowe zasadzone w swojej winnicy; przyszedł i szukał na nim owoców, ale nie znalazł. (7) Rzekł więc do ogrodnika: Oto już trzy lata, odkąd przychodzę i szukam owocu na tym drzewie figowym, a nie znajduję. Wytnij je: po co jeszcze ziemię wyjaławia? (8) Lecz on mu odpowiedział: Panie, jeszcze na ten rok je pozostaw; ja okopię je i obłożę nawozem; (9) może wyda owoc. A jeśli nie, w przyszłości możesz je wyciąć. |
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33357
Przeczytał: 62 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 17:03, 21 Sty 2024 Temat postu: Re: Wielka epistemiczna słabość - życzeniowa niecierpliwość |
|
|
Łukasz Ewangelista, cytując Jezusa 13 napisał: | (6) I opowiedział im następującą przypowieść: Pewien człowiek miał drzewo figowe zasadzone w swojej winnicy; przyszedł i szukał na nim owoców, ale nie znalazł. (7) Rzekł więc do ogrodnika: Oto już trzy lata, odkąd przychodzę i szukam owocu na tym drzewie figowym, a nie znajduję. Wytnij je: po co jeszcze ziemię wyjaławia? (8) Lecz on mu odpowiedział: Panie, jeszcze na ten rok je pozostaw; ja okopię je i obłożę nawozem; (9) może wyda owoc. A jeśli nie, w przyszłości możesz je wyciąć. |
Biblia w wielu miejscach sugeruje, że dojrzewanie człowieka do służby Bogu, a dalej zbawienia jest pewnym procesem, że tu nie da się po prostu wymusić od razu oczekiwanych zachowań.
Często przedstawiana jest znowu alegoria z rosnącymi roślinami uprawnymi:
(7) Otóż nic nie znaczy ten, który sieje, ani ten, który podlewa, tylko Ten, który daje wzrost - Bóg. (1 list do Koryntian 3:7)
(1) Owego dnia Jezus wyszedł z domu i usiadł nad jeziorem. (2) Wnet zebrały się koło Niego tłumy tak wielkie, że wszedł do łodzi i usiadł, a cały lud stał na brzegu. (3) I mówił im wiele w przypowieściach tymi słowami: Oto siewca wyszedł siać. (4) A gdy siał niektóre [ziarna] padły na drogę, nadleciały ptaki i wydziobały je. (5) Inne padły na miejsca skaliste, gdzie niewiele miały ziemi; i wnet powschodziły, bo gleba nie była głęboka. (6) Lecz gdy słońce wzeszło, przypaliły się i uschły, bo nie miały korzenia. (7) Inne znowu padły między ciernie, a ciernie wybujały i zagłuszyły je. (8) Inne w końcu padły na ziemię żyzną i plon wydały, jedno stokrotny, drugie sześćdziesięciokrotny, a inne trzydziestokrotny. (9) Kto ma uszy, niechaj słucha! (Ewangelia Mateusza 13)
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|