Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Wieczność piekła niestandardowo rozumiana
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 32770
Przeczytał: 70 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 22:18, 03 Maj 2024    Temat postu: Wieczność piekła niestandardowo rozumiana

Od jakiegoś czasu trochę przychylam się do następującej, "swojej" wizji "wieczności" piekła:
Komunikat od samej prawdy, czyli "boski głos" dla duszy, która ujrzała się w pełni okoliczności: duszo! Sprzecznie stawiasz sprawy! Tak się nie da! Musisz zmienić w sobie przynajmniej to, co wiąże się z aspektem 1, aspektem 2, aspektem 3.
Dusza z fundamentalnym problemem: Tak, widzę sprzeczność, ale tego, co czuję i uznaję względem aspektów 1, 2, 3 w sobie nie zmienię.
Komunikat od samej prawdy, "boski głos" dla duszy: W ten sposób się upierając, widzisz przecież, że niemożliwe jest, abyś trwała w szczęściu.
Dusza z fundamentalnym problemem: Ale ja sobie nie wyobrażam swojego istnienia inaczej, jak tylko po swojemu traktując te aspekty 1,2,3.
Komunikat od samej prawdy, czyli "boski głos": Żadna zewnętrzna moc ci tu nie pomoże, jeśli sama tego w sobie nie zmienisz, bo taka zmiana musiałaby być nieuprawnioną ingerencją w twoją wolność i autonomię, musisz sama zaakceptować te zmiany, a potem jakoś ich dokonać.
Dusza z fundamentalnym problemem: Nie! To wtedy już nie będę ja. Nie zmienię tej swojej postawy, nie spróbuję nawet na nowo spojrzeć na siebie i świat!
Komunikat od samej prawdy, czyli "boski głos" dla duszy, która ujrzała się w pełni okoliczności: to oznacza, że sama się potępiasz, bo przecież widzisz, iż nie da się tych cech, jakie okazałaś, do których się tak przywiązałaś pogodzić z trwałym spełnieniem i szczęściem.
Dusza z fundamentalnym problemem: To mnie nie obchodzi! Ma być tak, jak ja chcę!!! Nawet jeśli jestem sprzeczna, to niech się rzeczywistość, logika, wszyscy inni, wszystko, wszystko, WSZYSTKO jakoś dostosuje do mnie! Żądam tego!
Komunikat od samej prawdy, czyli "boski głos": Możesz żądać tego, co jest niemożliwe, ale od samego żądania, od samej chęci niemożliwość nie jest w stanie przemienić się w możliwość. Możesz być szczęśliwam jedynie zmieniając te niepoprawne aspekty siebie, bo to one blokują cię w możliwościach odczuwania szczęścia i satysfakcji.
Dusza z fundamentalnym problemem: Nie ma mowy! Ja się nie zmienię! Ja jestem sobą jedynie z aspektami 1,2,3 traktowanymi po mojemu. Możesz sobie gadać w nieskończoność, że życzeniowo je traktuję, że stawiam je niepoprawnie, a mnie to nic nie będzie obchodziło, bo ja bardzo CHCĘ, aby było PO MOJEMU! Ma być po mojemu! Tylko tego CHCĘ!!!
Komunikat od samej prawdy, czyli "boski głos" dla duszy, która ujrzała się w pełni okoliczności: To już nikt ci nie pomoże. Jesteś w piekle! Na własne życzenie jesteś w nim.
Dusza z fundamentalnym problemem: Ma być inaczej! Mam być szczęśliwa zachowując swoje podejście do aspektów 1,2,3!!! Żądam tego, bo jak się nie stanie po mojemu, to będę nienawidzić ciebie - ty boski głosie. Znienawidzę wszystko! Bo to rzeczywistość ma się cała zmienić dla mnie! Ja się nie zamierzam zmienić! Zresztą... Nie umiem się zmienić!
Komunikat od samej prawdy, czyli "boski głos" dla duszy, która ujrzała się w pełni okoliczności: Nie ma takiej konfiguracji rzeczywistości, którą dałoby się do ciebie dostosować.
Dusza z fundamentalnym problemem: Nic mnie to nie obchodzi! Ma być po mojemu i już!
Komunikat od samej prawdy, czyli "boski głos" dla duszy, która ujrzała się w pełni okoliczności: To jesteś w piekle!
Dusza z fundamentalnym problemem: Ja się nie zmienię!
Komunikat od samej prawdy, czyli "boski głos" dla duszy, która ujrzała się w pełni okoliczności: To będziesz w swoim (!) piekle przez wieczność.
Dusza z fundamentalnym problemem: Ja się nie zmienię! Wszystko ma być, jak ja to chcę! Nienawidzę was! Nienawidzę!!!

Czym są zaś te aspekty 1, 2, 3?
Można je w różny sposób przedstawiać, ale jednym z tych przedstawień byłoby:
Aspekt 1: Pokora. Zdolność skonfigurowania w sobie SZCZEREJ postaci satysfakcji, które nie domaga się poniżania nikogo, ani osobistego, agresywnego wywyższania się nad innych.
Aspekt 2: Poszanowanie prawdy - w sensie: pewne okoliczności, ujęcia spraw w umyśle są nieprzekraczalne, nie można ich zmienić żadną formą, nawet najsilniejszego życzenia, chęci. Trzeba je przyjąć i już.
Aspekt 3: Miłość, delikatność serca - poszanowanie innych istot sięga głęboko, głębiej niż to wyznacza intelekt, wola, modelowanie umysłem. Akceptacja, powiązana z jakąś formą szczerej radości z istnienia innych istot czujących, myślących jest niezbywalnym atrybutem szczęścia i spełnionej osobowości. Ona jest emocją, intuicją, byciem w sobie - nie musi być nazwana, ale będzie odczuwana i do tego musi być odczuwana w sposób nieprzymuszony, całkowicie szczery.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pią 22:20, 03 Maj 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2504
Przeczytał: 104 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 12:25, 04 Maj 2024    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Od jakiegoś czasu trochę przychylam się do następującej, "swojej" wizji "wieczności" piekła:


Wcześniej twoja wizja bardziej przypominała sytuację, w której dusza jest w poważnym niebezpieczeństwie, bo zderzając się z prawdą na swój temat i całego swojego życia, dusza dowiadywała się kim tak naprawdę się stała i w wielu przypadkach ta prawda może okazać się nie do zniesienia, nie do udźwignięcia, a jeśli dodać do tego sytuację, że dusza nie widzi możliwości, aby jej pomóc i nie otwiera się na pomoc ze strony Boga to zostaje, z całym tym ciężarem prawdy i swoich win, sama ze sobą i to byłoby piekło. Tak chyba to wcześniej widziałeś. Być może się mylę, ale chyba nie.

Teraz w twojej wizji mamy "zatwardziałego grzesznika", który płonie nienawiścią do wszystkiego i nie ma w nim żadnego bólu z powodu tego, kim się stał. Ma dodatkowo jakieś roszczenia, żądania.

Taki obraz sytuacji jaki przedstawiłeś niesie ze sobą kilka poważnych problemów odnośnie chociażby obrazu Boga, ale zanim o tym, to może powiesz skąd ta zmiana wizji?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 32770
Przeczytał: 70 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 13:18, 04 Maj 2024    Temat postu:

Katolikus napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Od jakiegoś czasu trochę przychylam się do następującej, "swojej" wizji "wieczności" piekła:


Wcześniej twoja wizja bardziej przypominała sytuację, w której dusza jest w poważnym niebezpieczeństwie, bo zderzając się z prawdą na swój temat i całego swojego życia, dusza dowiadywała się kim tak naprawdę się stała i w wielu przypadkach ta prawda może okazać się nie do zniesienia, nie do udźwignięcia, a jeśli dodać do tego sytuację, że dusza nie widzi możliwości, aby jej pomóc i nie otwiera się na pomoc ze strony Boga to zostaje, z całym tym ciężarem prawdy i swoich win, sama ze sobą i to byłoby piekło. Tak chyba to wcześniej widziałeś. Być może się mylę, ale chyba nie.

Teraz w twojej wizji mamy "zatwardziałego grzesznika", który płonie nienawiścią do wszystkiego i nie ma w nim żadnego bólu z powodu tego, kim się stał. Ma dodatkowo jakieś roszczenia, żądania.

Taki obraz sytuacji jaki przedstawiłeś niesie ze sobą kilka poważnych problemów odnośnie chociażby obrazu Boga, ale zanim o tym, to może powiesz skąd ta zmiana wizji?


Może jedno chcę tu na start zastrzec - moja wizja nie jest związana z twierdzeniem "tak to jest". Bardziej rzecz należy widzieć jako "tak być może". Ta wizja WYZNACZA GRANICĘ DLA ŚWIADOMOŚCI. Czy któraś świadomość do tej granicy dotrze?...
- Tego nie twierdzę. Nie wiem tego. Sądzę, że niejedna świadomość do takiej granicy się zbliża, dotykając jej. Ale może się od tej granicy odbije? Może nawet każda świadomość w końcu się od owej granicy odbije.

Obraz Boga tu właściwie nie został przedstawiony. Nie wiem, skąd to Twoje twierdzenie, iż przedstawiony został. Może napisz mi jak odczytałeś tutaj obraz Boga, to spróbuję wyjaśnić, co tu inaczej widzimy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2504
Przeczytał: 104 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 14:42, 04 Maj 2024    Temat postu:

Michał napisał:
Obraz Boga tu właściwie nie został przedstawiony. Nie wiem, skąd to Twoje twierdzenie, iż przedstawiony został. Może napisz mi jak odczytałeś tutaj obraz Boga, to spróbuję wyjaśnić, co tu inaczej widzimy.


To znaczy wprost obraz Boga nie został w tej wizji przedstawiony, ale jeśli ta wizja byłaby zgodna z rzeczywistością to pewien obraz Boga się z niej wyłania, tak pośrednio.

Z powyższej wizji jawi mi się obraz Boga słabego, bezradnego, a nawet ostatecznie obojętnego na los duszy, bo w końcu Bóg tu przedstawiony mówi na końcu "To będziesz w swoim (!) piekle przez wieczność."
Wydaje mi się, że nie tak postępuje Bóg, który jest Stwórcą rzeczywistości i człowieka, a ponad to jest miłością.

Bóg w przedstawionej wizji mówi tak:
Cytat:
Żadna zewnętrzna moc ci tu nie pomoże, jeśli sama tego w sobie nie zmienisz, bo taka zmiana musiałaby być nieuprawnioną ingerencją w twoją wolność i autonomię, musisz sama zaakceptować te zmiany, a potem jakoś ich dokonać.


Istota, z którą rozmawia dusza, zdradza swoją niemoc i bezradność, a na dodatek wymaga, aby dusza samo jakoś sobie poradziła. Gdybym to ja był tą duszą to zapytałbym się, a kto stworzył tę rzeczywistość z całymi jej zasadami? Zostałem wrzucony w nieznany mi świat, który ma w sobie pułapki bez wyjścia i oczekuje się, abym sobie sam z tym poradził.

Bóg, którego ja wierzę, nigdy nie powie do swojego stworzenia, że:
"Żadna zewnętrzna moc ci tu nie pomoże"
"musisz sama dokonać jakoś zmiany"
"To już nikt ci nie pomoże."

Wierzę w Boga, który szuka zagubionych "aż nie znajdzie", przemienia, ocala, zbawia. Ma doskonałe rozumienie, że dusza znajdująca się w stanie piekła ma ogromny problem ze swoją wolnością i autonomią. On nie zostawia najbardziej zatraconych lecz wciąż pociąga i urzeka, by doprowadzić duszę do ostatecznego spełnienia. Nie jest Bogiem bezradności lecz Bogiem, który nieustannie swoją miłością, pięknem i dobrem działa od wewnątrz na umysł i serce człowieka.

Ale chyba najbardziej w tej wizji przerażające jest to:
Cytat:
Komunikat od samej prawdy, czyli "boski głos" dla duszy, która ujrzała się w pełni okoliczności: To już nikt ci nie pomoże. Jesteś w piekle! Na własne życzenie jesteś w nim.


To ostatnie zdanie, że dusza w piekle jest na własne życzenie. To jest kompletne nieporozumienie. Ta wizja w ogóle nie uwzględnia faktu, że dusza ta nie posiada prawdziwej wolności, bo jest ZNIEWOLONA swoimi wyobrażeniami o sobie i o tym czym jest prawdziwe szczęście. Nikt przy zdrowych zmysłach nie wybiera na własne życzenie takiego stanu, czyli stanu nieskończonego męczenia się, zaprzeczenia pomyślności, poczucia spełnienia i szczęścia. No chyba, że ktoś jest przez coś mocno zniewolony, ogłupiony. No, ale wtedy nie ma sensu mówić, że ktoś znalazł się w takim stanie na własne życzenie.

Cytat:
Dusza z fundamentalnym problemem: Ja się nie zmienię! Wszystko ma być, jak ja to chcę! Nienawidzę was! Nienawidzę!!!


Nie wierzę, że Bóg tworzy takie straszne światy, w których Jego własnym ukochanym stworzeniom pozostaje już tylko ucieczka w niekończące się cierpienie.
Czy ludzkie "nienawidzę" naprawdę jest silniejsze od miłości i piękna Boga?..
Czy nienawiść może być wieczna w świecie pomyślanym przez Boga, który jest wszechmocną miłością?..


Ostatnio zmieniony przez Katolikus dnia Sob 14:47, 04 Maj 2024, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Andy72




Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6555
Przeczytał: 90 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 14:57, 04 Maj 2024    Temat postu:

Czyli Bóg ma gwałcić naszą wolną wolę i mamy być robotami?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2504
Przeczytał: 104 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 15:27, 04 Maj 2024    Temat postu:

Andy72 napisał:
Czyli Bóg ma gwałcić naszą wolną wolę i mamy być robotami?


Wskaż mi, gdzie jest ta "wolna wola" u człowieka, który nienawidzi. Człowiek, który nienawidzi budował swoje życie na czymś, co go zaczęło niewolić, choć on nie miał tej świadomości i wydawało mu się, że to na czym buduje jest dobre (człowiek nie jest wszechwiedzący i może się mylić). Z czasem, niepostrzeżenie zaczyna dochodzić do dezintegracji osobowości, a tym samym człowiek przestaje być wolny i tę wolność coraz bardziej traci.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Andy72




Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6555
Przeczytał: 90 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 15:31, 04 Maj 2024    Temat postu:

Aby odzyskać wolność, musi współdziałać z Bogiem
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 32770
Przeczytał: 70 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 16:26, 04 Maj 2024    Temat postu:

Katolikus napisał:
Cytat:
Komunikat od samej prawdy, czyli "boski głos" dla duszy, która ujrzała się w pełni okoliczności: To już nikt ci nie pomoże. Jesteś w piekle! Na własne życzenie jesteś w nim.


To ostatnie zdanie, że dusza w piekle jest na własne życzenie. To jest kompletne nieporozumienie. Ta wizja w ogóle nie uwzględnia faktu, że dusza ta nie posiada prawdziwej wolności, bo jest ZNIEWOLONA swoimi wyobrażeniami o sobie i o tym czym jest prawdziwe szczęście. Nikt przy zdrowych zmysłach nie wybiera na własne życzenie takiego stanu, czyli stanu nieskończonego męczenia się, zaprzeczenia pomyślności, poczucia spełnienia i szczęścia. No chyba, że ktoś jest przez coś mocno zniewolony, ogłupiony. No, ale wtedy nie ma sensu mówić, że ktoś znalazł się w takim stanie na własne życzenie.

Cały czas nie potrafię dotrzeć do Ciebie z kluczowym komunikatem: że jeśli dusza jest w takim stanie, to zmiana jej przez Boga WBREW JEJ WOLI, byłaby równoważna z unicestwieniem, a ewentualnie podstawieniem na miejsce unicestwionej duszy jakiegoś klona owej duszy z cechami zmienionymi przez arbitralną decyzję Boga (oczywiście zmienioną w dobrej wierze i celu, ale jednak zmienionymi INGERENCJĄ ZEWNĘTRZNĄ, A NIE WŁASNĄ DECYZJĄ).
Twoją argumentację ja odczytuję zatem jako: Bóg może unicestwiać dusze wbrew ich woli, jeśli uzna, że ta dusza nie spełnia pewnych kryteriów przez Boga uznanych za zakwalifikowane jako "do spełnienia".
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Andy72




Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6555
Przeczytał: 90 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 16:29, 04 Maj 2024    Temat postu:

Czyli dusza nie byłaby sobą. Chyba że przyjmiemy, że człowiek to jest nicość, tylko "świadomy obserwator" jak w religiach Wschodu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 32770
Przeczytał: 70 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 16:45, 04 Maj 2024    Temat postu:

I jeszcze jedno - dusza jest zniewolona swoim błędnym pojmowaniem rzeczywistości (grzechem), podobnie jak alkoholicy są zniewoleni przez swój nałóg. Ale czy fakt bycia zniewolonym przez nałóg oznacza, iż teraz można (należałoby...) wszystkich alkoholików pozabijać?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2504
Przeczytał: 104 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 17:47, 04 Maj 2024    Temat postu:

Andy72 napisał:
katolikus napisał:
Andy72 napisał:
Czyli Bóg ma gwałcić naszą wolną wolę i mamy być robotami?


Wskaż mi, gdzie jest ta "wolna wola" u człowieka, który nienawidzi. Człowiek, który nienawidzi budował swoje życie na czymś, co go zaczęło niewolić, choć on nie miał tej świadomości i wydawało mu się, że to na czym buduje jest dobre (człowiek nie jest wszechwiedzący i może się mylić). Z czasem, niepostrzeżenie zaczyna dochodzić do dezintegracji osobowości, a tym samym człowiek przestaje być wolny i tę wolność coraz bardziej traci.


Aby odzyskać wolność, musi współdziałać z Bogiem


A to działanie ze strony człowieka ma dokonać się w oparciu o co skoro wolność tego człowieka, jest w stanie chorobowym? Twoja argumentacja przypomina mi trochę myślenie kogoś, kto twierdzi, że aby uratować kogoś, kto topi się we wodzie to ratownik musi poczekać, aż topiący wyrazi zgodę na współpracę z ratownikiem..
Albo to tak jakbyś twierdził, że ktoś, kto nie ma rąk to, żeby je odzyskać, to musi najpierw podać rękę lekarzowi..

Ktoś, kto ma wolność czymś zniewoloną NIE MOŻE okazać swojej wolności, bo ta wolność jest wstanie zepsucia, choroby itd. Więc jak ma współdziałać? Trzeba najpierw pozbyć się tego, co zatruwa wolność człowieka.

Pierwszy ruch musi należeć do Boga i Bóg już ten ruch uczynił, właśnie wtedy, gdy umarł na krzyżu dla nas.



Michał Dyszyński napisał:
Katolikus napisał:
Cytat:
Komunikat od samej prawdy, czyli "boski głos" dla duszy, która ujrzała się w pełni okoliczności: To już nikt ci nie pomoże. Jesteś w piekle! Na własne życzenie jesteś w nim.


To ostatnie zdanie, że dusza w piekle jest na własne życzenie. To jest kompletne nieporozumienie. Ta wizja w ogóle nie uwzględnia faktu, że dusza ta nie posiada prawdziwej wolności, bo jest ZNIEWOLONA swoimi wyobrażeniami o sobie i o tym czym jest prawdziwe szczęście. Nikt przy zdrowych zmysłach nie wybiera na własne życzenie takiego stanu, czyli stanu nieskończonego męczenia się, zaprzeczenia pomyślności, poczucia spełnienia i szczęścia. No chyba, że ktoś jest przez coś mocno zniewolony, ogłupiony. No, ale wtedy nie ma sensu mówić, że ktoś znalazł się w takim stanie na własne życzenie.

Cały czas nie potrafię dotrzeć do Ciebie z kluczowym komunikatem: że jeśli dusza jest w takim stanie, to zmiana jej przez Boga WBREW JEJ WOLI, byłaby równoważna z unicestwieniem, a ewentualnie podstawieniem na miejsce unicestwionej duszy jakiegoś klona owej duszy z cechami zmienionymi przez arbitralną decyzję Boga (oczywiście zmienioną w dobrej wierze i celu, ale jednak zmienionymi INGERENCJĄ ZEWNĘTRZNĄ, A NIE WŁASNĄ DECYZJĄ).
Twoją argumentację ja odczytuję zatem jako: Bóg może unicestwiać dusze wbrew ich woli, jeśli uzna, że ta dusza nie spełnia pewnych kryteriów przez Boga uznanych za zakwalifikowane jako "do spełnienia".


Bóg dotrze od wewnątrz do umysłu i serca człowieka, i swoją pociągająca mocą piękna, miłości i dobra będzie pomalutku zwracał duszę ku sobie, aż ta w końcu zrozumie, że była zniewolona, a nie prawdziwie wolna i zacznie współpracować z Bogiem, by stać się prawdziwie szczęśliwą istotą. Bóg nie musi nikogo niszczyć. Zniszczenia wymaga to, co zniewala człowieka, a to co zniewala nie jest człowiekiem, lecz brudem, który obrósł człowieka za jego życia.

Czy, gdy człowiek zachoruje i lekarz daje mu tabletki, które mają mu pomóc wyzdrowieć to dochodzi do unicestwienia człowieka, czy jego choroby?..


Cytat:
I jeszcze jedno - dusza jest zniewolona swoim błędnym pojmowaniem rzeczywistości (grzechem), podobnie jak alkoholicy są zniewoleni przez swój nałóg. Ale czy fakt bycia zniewolonym przez nałóg oznacza, iż teraz można (należałoby...) wszystkich alkoholików pozabijać?


Czy, alkoholik staje się alkoholikiem "na własne życzenie"? Nic więcej tu już się nie uwzględnia? Okoliczności życia? Kwestia startu w życie? Jakieś dramatyczne wydarzenia? Złe wzorce i brak doświadczenia lepszego życia? To już nie ma znaczenia, tylko tak po prostu "na własne życzenie", ktoś staje się alkoholikiem i tak samo, ktoś "na własne życzenie" wybiera potępienie?


Ostatnio zmieniony przez Katolikus dnia Sob 17:55, 04 Maj 2024, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Andy72




Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6555
Przeczytał: 90 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 18:06, 04 Maj 2024    Temat postu:

Czyli Hitler - pstryk! i zrobi się aniołkiem
https://www.youtube.com/watch?v=WvP1yqkC0_4&t=480s
nie żebym żałował, ale czy wierzyć w taką zewnętrzną przemianę?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2504
Przeczytał: 104 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 18:12, 04 Maj 2024    Temat postu:

Andy72 napisał:
Czyli Hitler - pstryk! i zrobi się aniołkiem
https://www.youtube.com/watch?v=WvP1yqkC0_4&t=480s
nie żebym żałował, ale czy wierzyć w taką zewnętrzną przemianę?


Szkoda czasu na dyskusje z tobą. Ty nie potrafisz, albo nie chcesz, odnieść się do tego, co się do ciebie pisze. Ja o żadnym "pstryk" nie piszę, jeśli ty to gdzieś tam widzisz, to chyba tylko dlatego, że bardzo chcesz to widzieć. :think:


Ostatnio zmieniony przez Katolikus dnia Sob 18:13, 04 Maj 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 32770
Przeczytał: 70 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 21:06, 04 Maj 2024    Temat postu:

Katolikus napisał:
Bóg dotrze od wewnątrz do umysłu i serca człowieka, i swoją pociągająca mocą piękna, miłości i dobra będzie pomalutku zwracał duszę ku sobie, aż ta w końcu zrozumie, że była zniewolona, a nie prawdziwie wolna i zacznie współpracować z Bogiem, by stać się prawdziwie szczęśliwą istotą. Bóg nie musi nikogo niszczyć. Zniszczenia wymaga to, co zniewala człowieka, a to co zniewala nie jest człowiekiem, lecz brudem, który obrósł człowieka za jego życia.

Czy, gdy człowiek zachoruje i lekarz daje mu tabletki, które mają mu pomóc wyzdrowieć to dochodzi do unicestwienia człowieka, czy jego choroby?..

Cytat:
I jeszcze jedno - dusza jest zniewolona swoim błędnym pojmowaniem rzeczywistości (grzechem), podobnie jak alkoholicy są zniewoleni przez swój nałóg. Ale czy fakt bycia zniewolonym przez nałóg oznacza, iż teraz można (należałoby...) wszystkich alkoholików pozabijać?


Czy, alkoholik staje się alkoholikiem "na własne życzenie"? Nic więcej tu już się nie uwzględnia? Okoliczności życia? Kwestia startu w życie? Jakieś dramatyczne wydarzenia? Złe wzorce i brak doświadczenia lepszego życia? To już nie ma znaczenia, tylko tak po prostu "na własne życzenie", ktoś staje się alkoholikiem i tak samo, ktoś "na własne życzenie" wybiera potępienie?

Jeśli zachodzi sytuacja, w której jednak dusza reagowałaby na piękno i miłość Boga, to byłoby tak, jak piszesz. Ja jednak opisuję tu inną sytuację - gdy pomimo wszystko dusza nie reaguje. I nie ma znaczenia wtedy na ile to było "na własne życzenie", a na ile bez tego życzenia, bo nadrzędną okolicznością jest to, że dusza nie reaguje, upierając się przy swoich błędach.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2504
Przeczytał: 104 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 21:45, 04 Maj 2024    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Katolikus napisał:
Bóg dotrze od wewnątrz do umysłu i serca człowieka, i swoją pociągająca mocą piękna, miłości i dobra będzie pomalutku zwracał duszę ku sobie, aż ta w końcu zrozumie, że była zniewolona, a nie prawdziwie wolna i zacznie współpracować z Bogiem, by stać się prawdziwie szczęśliwą istotą. Bóg nie musi nikogo niszczyć. Zniszczenia wymaga to, co zniewala człowieka, a to co zniewala nie jest człowiekiem, lecz brudem, który obrósł człowieka za jego życia.

Czy, gdy człowiek zachoruje i lekarz daje mu tabletki, które mają mu pomóc wyzdrowieć to dochodzi do unicestwienia człowieka, czy jego choroby?..

Cytat:
I jeszcze jedno - dusza jest zniewolona swoim błędnym pojmowaniem rzeczywistości (grzechem), podobnie jak alkoholicy są zniewoleni przez swój nałóg. Ale czy fakt bycia zniewolonym przez nałóg oznacza, iż teraz można (należałoby...) wszystkich alkoholików pozabijać?


Czy, alkoholik staje się alkoholikiem "na własne życzenie"? Nic więcej tu już się nie uwzględnia? Okoliczności życia? Kwestia startu w życie? Jakieś dramatyczne wydarzenia? Złe wzorce i brak doświadczenia lepszego życia? To już nie ma znaczenia, tylko tak po prostu "na własne życzenie", ktoś staje się alkoholikiem i tak samo, ktoś "na własne życzenie" wybiera potępienie?

Jeśli zachodzi sytuacja, w której jednak dusza reagowałaby na piękno i miłość Boga, to byłoby tak, jak piszesz. Ja jednak opisuję tu inną sytuację - gdy pomimo wszystko dusza nie reaguje. I nie ma znaczenia wtedy na ile to było "na własne życzenie", a na ile bez tego życzenia, bo nadrzędną okolicznością jest to, że dusza nie reaguje, upierając się przy swoich błędach.


Myślę, że ma to fundamentalne znaczenie, czy sytuacja potępionego człowieka jest efektem "jego własnego życzenia", czy może w grę wchodzą jakieś przypadkowe okoliczności życia, na które człowiek wpływu nie miał i dał się im zniewolić nie mając tej świadomości, że finalnie krzywdzi samego siebie.
Fundamentalne znaczenie to ma, bo jeśli opcja pierwsza jest prawdziwa ("na własne życzenie") to oznaczałoby to, że Bóg od początku powołuje do istnienia z gruntu złe istoty (a to już jest sprzeczność z prawdą wiary, że Bóg stworzył nas na swój obraz, jako istoty fundamentalnie dobre).
Jeśli opcja druga jest prawdziwa, to oznacza to, że Bóg nie tworzy ludzi z potencjałem zostania wiecznym bublem, bo w tej sytuacji człowiek nie odrzuca Boga w wyniku wolnej woli - do prawdziwej wolności człowiek dopiero musi się narodzić.

W każdym razie w twoim tekście padły takie słowa jak "na własne życzenie" i ja się do tego staram uczciwie odnosić skoro takie coś czytam. Myślę, że bardzo dobrze masz tę świadomość, że gdybyś pisał swoją wizję od początku kreśląc scenariusz zakładający "nie na własne życzenie" to większa odpowiedzialność za tę istotę jest po stronie Boga, a w twojej wizji to wygląda tak jakby Bóg w ogóle nie był odpowiedzialny i dusza musi sobie sama jakoś tam poradzić z całym tym syfem, jaki zebrała za życia, co spowodowało, że stała się tym kim się stała..

Mnie taka wizja nie przekonuje i powiem z przykrością, że fundamentalnym problemem dla tej duszy z powyższej wizji to nie jest stan w jakim się tą duszą znajduje, ale ta istota, która powołała ją do zaistnienia w świecie z nieskończenie głębokimi pułapkami, w którą ona wpadła.

I nie wierzę, że może być taka sytuacja, że "dusza nie reaguje" na działanie Boga, który jest i miłością, i jest wszechmocny, wszechwiedzący..
Twoja wizja od początku zakłada Boga słabego, który jest bezradny wobec rzeczywistości, którą sam stworzył, sam pomyślał jej kształt i prawa..
To co na początku zakładasz to na końcu otrzymasz, czy jakoś tak mnie, kiedyś z fedorem uczyliście..
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 32770
Przeczytał: 70 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 22:08, 04 Maj 2024    Temat postu:

Katolikus napisał:
nie wierzę, że może być taka sytuacja, że "dusza nie reaguje" na działanie Boga, który jest i miłością, i jest wszechmocny, wszechwiedzący..
Twoja wizja od początku zakłada Boga słabego, który jest bezradny wobec rzeczywistości, którą sam stworzył, sam pomyślał jej kształt i prawa..
To co na początku zakładasz to na końcu otrzymasz, czy jakoś tak mnie, kiedyś z fedorem uczyliście..

Ja patrzę inaczej na sprawę - nie szukając odpowiedzialności, lecz wyłącznie FAKTÓW I KONIECZNOŚCI. Ja cały czas w ogóle o odpowiedzialności, winie, kwestiach "co kto powinien" nie wspominam. Podchodzę do sprawy nie od strony sędziego oceniającego kogokolwiek, ale wręcz od założenia, że OCENY NIE MAJĄ ZNACZENIA, w sytuacji, gdy fakty są ustalone.
Może porównajmy to do sytuacji, gdy umiera człowiek to, czy on umiera, bo prowadził niezdrowy tryb życia, albo czy lekarze coś zaniedbali, albo czy jeszcze ktoś trzeci jakoś się do znacznego przyspieszenia śmierci przyczynił, jest kwestią drugo (moze i czwarto-, piąto)rzędną wobec samego faktu, że umiera, czyli CO ZAISTNIAŁO. Czy to, że człowiek umiera zmieni się dlatego, że umiera z powodu zaniedbania lekarskiego?...- No chyba nic to nie zmieni w samej okoliczności umierania!
Zatem fakt czegoś to jednak okoliczność, przyczyny, okoliczności tego faktu, to druga okoliczność. Przyczyny nie mają mocy zmiany faktów. Ty zaś tu argumentujesz tak, jakby wskazanie na przyczyny zmieniało samą okoliczność. I tu się mijamy - ja cały czas bowiem piszę o sytuacji, gdy TAK WŁAŚNIE JEST, ZE DUSZA NIE CHCE SIĘ ZMIENIĆ - STAWIA TU TWARDE, ABSOLUTNE VETO.
Osobną kwestią jest, ile takich przypadków miałoby wystąpić (może milion, może tysiąc, może zero...). Rozważenie jednak, że taki przypadek jest opcją, dla mnie wydaje się wiele tłumaczące.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Sob 22:09, 04 Maj 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2504
Przeczytał: 104 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 23:25, 04 Maj 2024    Temat postu:

Michał napisał:
jest kwestią drugo (moze i czwarto-, piąto)rzędną wobec samego faktu, że umiera, czyli CO ZAISTNIAŁO. Czy to, że człowiek umiera zmieni się dlatego, że umiera z powodu zaniedbania lekarskiego?...- No chyba nic to nie zmieni w samej okoliczności umierania!


Bo ja czytając twoją wizję piekła, do której się przychylasz od jakiegoś czasu, to od razu zastanawiam się, co nam ta sytuacja mówi o Stwórcy. Teraz chyba zaczynam rozumieć logikę powyższej wizji. To jest logika podobna do tej, co stosują zwolennicy surowego Boga - absolutyzują fragmenty o piekle i karach dla ludzi, co z konieczności umniejsza fragmenty o miłości. Podobnie sprawa ma się z twoją wizją piekła. Opisujesz sytuację "zatwardziałego grzesznika" i absolutyzujesz jego OPÓR względem mocy miłości i piękna Boga, co z konieczności musi dać wniosek, że ktoś taki nie reaguje, upierając się przy swoich błędach. No nie reaguje i reagować nie może skoro jego opór względem ocalającej mocy Boga został zabsolutyzowany..

Dlatego ja tak mocno naciskam w tej dyskusji na to z jakim Bogiem ma dusza z twojej wizji piekła doczynienia. To ważne, bo to od tego jaki jest Bóg będzie miało przełożenie na to, czy taka wizja piekła jest realna czy nie.

Cytat:
Ty zaś tu argumentujesz tak, jakby wskazanie na przyczyny zmieniało samą okoliczność.


To pozwól, że zadam pytanie. Jaki musi istnieć Bóg (jaki On musi być), aby mogła się spełnić wizja piekła, do której się zaczynasz przychylać? :wink:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Andy72




Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6555
Przeczytał: 90 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 23:30, 04 Maj 2024    Temat postu:

Po co Jezus przestrzegałby przed piekłem, skoro by nie groziło ?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 32770
Przeczytał: 70 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 23:47, 04 Maj 2024    Temat postu:

Katolikus napisał:
Michał napisał:
jest kwestią drugo (moze i czwarto-, piąto)rzędną wobec samego faktu, że umiera, czyli CO ZAISTNIAŁO. Czy to, że człowiek umiera zmieni się dlatego, że umiera z powodu zaniedbania lekarskiego?...- No chyba nic to nie zmieni w samej okoliczności umierania!


Bo ja czytając twoją wizję piekła, do której się przychylasz od jakiegoś czasu, to od razu zastanawiam się, co nam ta sytuacja mówi o Stwórcy. Teraz chyba zaczynam rozumieć logikę powyższej wizji. To jest logika podobna do tej, co stosują zwolennicy surowego Boga - absolutyzują fragmenty o piekle i karach dla ludzi, co z konieczności umniejsza fragmenty o miłości. Podobnie sprawa ma się z twoją wizją piekła. Opisujesz sytuację "zatwardziałego grzesznika" i absolutyzujesz jego OPÓR względem mocy miłości i piękna Boga, co z konieczności musi dać wniosek, że ktoś taki nie reaguje, upierając się przy swoich błędach. No nie reaguje i reagować nie może skoro jego opór względem ocalającej mocy Boga został zabsolutyzowany.

Zupełnie się mijamy. Moja wizja w ogóle nie jest wizją Stwórcy. To jest wizja IDEI WOLNOŚCI.
Twoja argumentacja jest de facto wg mnie unicestwieniem idei wolności i podmiotowości osoby. To, co wybiera osoba traktujesz jako podrzędne, względem Twoich ocen całej sytuacji. W Twojej wizji sprawy postrzegam jakiś upiorny prymat ocenności emocjonalnej nad prawdą. Jeśli to, co osoba wybiera się nie liczy, na zasadzie "bo mi to nie pasuje do mojego obrazu Stwórcy", to ta osoba jest niczym. To nie ma tu odpowiedzialności, a więc nie ma podmiotowości - z osobą można wszystko, jeśli tylko pasuje Ci to oceny, która sobie wytwarzasz. Ale jeśli z osobą można wszystko, można ją zmuszać do bycia kimś wbrew niej, jeśli człowiek ma być "niesobą wbrew sobie" (jak odczytuję Twoje stanowisko), to się robi TOTALNIE WSZYSTKO JEDNO. Bo tu już nie ma reguł z wyjątkiem tej jednej - najważniejsze jest, jak Ty oceniłeś sprawę.
Powtórzę jeszcze raz: moja wizja jest... WIZJĄ. Nie oznacza ona, że się realnie ziści na jakiejkolwiek duszy (przynajmniej niekoniecznie ziści się W CAŁOŚCI, czyli jako wieczność w rozumieniu absolutnie niekończącego się nigdy cierpienia). To jest wizja, która wyznacza "logiczną ścianę" idei wolności, odpowiedzialności, oceny życia. Potraktuj ją jako ROZWAŻANIE, jako opcję teoretyczną, która warto jest mieć w myśli, jako możliwość (choć niekoniecznie kiedykolwiek zrealizowaną), a może wtedy będzie już bliżej intencji, którą mam na myśli.

Katolikus napisał:
Cytat:
Ty zaś tu argumentujesz tak, jakby wskazanie na przyczyny zmieniało samą okoliczność.


To pozwól, że zadam pytanie. Jaki musi istnieć Bóg (jaki On musi być), aby mogła się spełnić wizja piekła, do której się zaczynasz przychylać? :wink:

Bóg tu nie ma nic do rzeczy. Nie zwróciłeś uwagi na jeden niuans, który od początku w mojej wizji był. Używam określenia na ten drugi, wobec duszy podmiot: "Komunikat od samej prawdy, czyli "boski głos" dla duszy, która ujrzała się w pełni okoliczności:" Nie piszę tu wprost, że to jest Bóg!
Od początku tego nie piszę i dalej nie zamierzam tego napisać. Twoje pytanie jest dla mnie po prostu niezgodne z intencją zawartą w mojej wizji. Bóg w moim rozumieniu - ten osobowy, a nie "teoretyczny" - jest tą istotą zbawczą, która właśnie robi wszystko, aby zbawić duszę. Ale TĄ duszę! Ale w rozważaniu występuje nie Bóg (ten prawdziwy), lecz "teoretyczna figura", która bardziej uosabia PRAWDĘ, LOGIKĘ, to co NIEZAPRZECZALNE (niekoniecznie osobowe).
Bóg nie "zbawi" duszy w ten sposób, że ją uśmierci, a na jej miejsce miałby powołać już "tę właściwą" duszę (bo tamta byłaby tak "zakręcona", że Bóg uznał, iż jest "nieudana"). Bo to nie byłoby zbawienie TEJ duszy, tylko uśmiercenie TEJ duszy - TEJ, czyli dokładnie tej, która wybrała tak, jak wybrała. Podstawienie w miejsce TEJ duszy, duszy poprawionej, nowej, lepszej i tak nie będzie zbawieniem TEJ duszy. I tak to nic nie da...


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Sob 23:52, 04 Maj 2024, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2504
Przeczytał: 104 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 23:52, 04 Maj 2024    Temat postu:

Andy72 napisał:
Po co Jezus przestrzegałby przed piekłem, skoro by nie groziło ?


A kto twierdzi, że nie grozi? Pewnie, że grozi. Ja nawet wierzę, że zdecydowana większość ludzi doświadczy takiego stanu. Kto wie, czy nawet mi to nie grozi już tu i teraz? Chyba żaden ze zwolenników uniwersalizmu nadziei nie przeczy pośmiertnej egzystencji ludzi w stanie, który Pismo Święte nazywa "Gehenną", a który później nazwano "piekłem". My po prostu uważamy, że nikt nie może odrzucać Boga bez końca i na zawsze.

Jezus nie tylko przestrzegał przed piekłem, ale też uczył, że będzie szukał najbardziej zagubionego "aż nie znajdzie"! Wątpisz w to?..
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 32770
Przeczytał: 70 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 0:19, 05 Maj 2024    Temat postu:

Ten wątek można by podsumować, niejako spuentować jego główny przekaz sformułowaniem: czlowieku - twoje wybory są realne, one nie są na niby, nie są "do odwrócenia", jeśliby coś poszło "nie tak"!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2504
Przeczytał: 104 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 0:44, 05 Maj 2024    Temat postu:

Michał napisał:
To jest wizja IDEI WOLNOŚCI.
Twoja argumentacja jest de facto wg mnie unicestwieniem idei wolności i podmiotowości osoby.


:shock:
Czyli dobrze rozumiem, że w twojej wizji ta dusza doświadczająca piekła, jest tak naprawdę wolna i jest w pełni podmiotem osobowym? A co na to miałoby wskazywać? Bo się sprzeciwia i jest w tym konsekwentna? ; )

Cytat:
To, co wybiera osoba traktujesz jako podrzędne, względem Twoich ocen całej sytuacji. W Twojej wizji sprawy postrzegam jakiś upiorny prymat ocenności emocjonalnej nad prawdą. Jeśli to, co osoba wybiera się nie liczy, na zasadzie "bo mi to nie pasuje do mojego obrazu Stwórcy", to ta osoba jest niczym.


Nie wiem o czym tu piszesz. :( W ogóle nie odnajduję w swoim myśleniu tego, co mi tu przypisujesz. Ja tylko staram się zwrócić uwagę na fakt, że nie istnieje coś w rodzaju "czystego wyboru" przez człowieka, bo człowiek zawsze żyje i działa w układzie jakichś sił, które go potrafią zgubić.

Cytat:
To nie ma tu odpowiedzialności, a więc nie ma podmiotowości


No tak, dusza z twojej wizji nie ma wybudowanej podmiotowości. Tą duszą targają siły, które ją niewolą - niewolą jej myślenie, postrzeganie świata, co przekłada się na jakieś decyzje. Ktoś taki potrzebuje pomocy, bo sobie w życiu nie poradził i przesiąkł tym, co najgorsze dla jego szczęścia, wolności, podmiotowości..
A na ile jest, ktoś taki odpowiedzialny za swój stan? Trudno mi to ocenić. Wydaje mi się, że nie ma tu "czystej odpowiedzialności".

Cytat:
z osobą można wszystko, jeśli tylko pasuje Ci to oceny, która sobie wytwarzasz. Ale jeśli z osobą można wszystko, można ją zmuszać do bycia kimś wbrew niej, jeśli człowiek ma być "niesobą wbrew sobie" (jak odczytuję Twoje stanowisko), to się robi TOTALNIE WSZYSTKO JEDNO. Bo tu już nie ma reguł z wyjątkiem tej jednej - najważniejsze jest, jak Ty oceniłeś sprawę.


Mówimy cały czas o duszy z twojej wizji? Jeśli tak to moja odpowiedź będzie taka: człowiek z twojej wizji to ktoś, kto stracił zdrowe zmysły (bo nikt normalny nie wybiera dla siebie tego, co jest dla niego obiektywnie złe - a piekło jest czymś takim) i dlatego to jest ktoś, kto potrzebuje pomocy, uzdrowienia, ocalenia. To jest ktoś, kto jest właśnie "niesobą" i tego prawdziwego siebie, trzeba pomóc tej duszy odnaleźć.
Zaprzeczasz Michał? :shock: :think:

Cytat:
Powtórzę jeszcze raz: moja wizja jest... WIZJĄ. Nie oznacza ona, że się realnie ziści na jakiejkolwiek duszy (przynajmniej niekoniecznie ziści się W CAŁOŚCI, czyli jako wieczność w rozumieniu absolutnie niekończącego się nigdy cierpienia). To jest wizja, która wyznacza "logiczną ścianę" idei wolności, odpowiedzialności, oceny życia. Potraktuj ją jako ROZWAŻANIE, jako opcję teoretyczną, która warto jest mieć w myśli, jako możliwość (choć niekoniecznie kiedykolwiek zrealizowaną), a może wtedy będzie już bliżej intencji, którą mam na myśli.


Rozumiem, że to jest wizja i ja nawet ją bardzo doceniam, bo ona pozwala uzmysłowić sobie z czego może brać się ten duchowy stan zwany piekłem. Oczywiście pewne wypowiedzi w tej wizji inaczej bym zaakcentował, ale generalnie doceniam, bo pozwala lepiej zrozumieć ten mechanizm piekła. I może nawet jest tak na początku z duszą, ale nie wierzę, że to veto może ziścić się w sposób absolutny. Do tak zabsolutyzowanej wizji piekła nie potrafię się przychylić, bo wtedy z konieczności umniejszyłbym ocalającą moc i miłość Boga. :nie:
Najbardziej do mnie dociera ta wizja, gdzie dusza, która zrozumie (Bóg jest światłością więc pomoże człowiekowi to zrozumieć) co zrobiła źle, że zbłądziła, że poddała się przypadkowym okolicznością życia i nigdy nie wybudowała w sobie właściwych mocy, że swoimi decyzjami raniła innych.. Gdy to wszystko zrozumie to cała ta prawda może okazać się potwornie bolesna i nie do zniesienia tak bardzo, że dusza uzna się za absolutnie wadliwą i niegodną istnienia. Po to jest to stanięcie w prawdzie po drugiej stronie życia, aby to wszystko zrozumieć. W twojej nowej wizji niby stanięcie w prawdzie jest, ale w praktyce niczego ono w duszy nie zmienia. :think:

Cytat:
Bóg tu nie ma nic do rzeczy. Nie zwróciłeś uwagi na jeden niuans, który od początku w mojej wizji był. Używam określenia na ten drugi, wobec duszy podmiot: "Komunikat od samej prawdy, czyli "boski głos" dla duszy, która ujrzała się w pełni okoliczności:" Nie piszę tu wprost, że to jest Bóg!


Myślałem nad tym sformułowaniem, ale ostatecznie uznałem, że chodzi o Boga. Mój błąd. Mogłem się dopytać.

Cytat:
Bóg nie "zbawi" duszy w ten sposób, że ją uśmierci, a na jej miejsce miałby powołać już "tę właściwą" duszę (bo tamta byłaby tak "zakręcona", że Bóg uznał, iż jest "nieudana"). Bo to nie byłoby zbawienie TEJ duszy, tylko uśmiercenie TEJ duszy - TEJ, czyli dokładnie tej, która wybrała tak, jak wybrała. Podstawienie w miejsce TEJ duszy, duszy poprawionej, nowej, lepszej i tak nie będzie zbawieniem TEJ duszy. I tak to nic nie da...


Ale ja nie twierdzę, że Bóg musi kogoś uśmiercać. Pisałem tak w tym temacie:
Bóg dotrze od wewnątrz do umysłu i serca człowieka, i swoją pociągająca mocą piękna, miłości i dobra będzie pomalutku zwracał duszę ku sobie, aż ta w końcu zrozumie, że była zniewolona, a nie prawdziwie wolna i zacznie współpracować z Bogiem, by stać się prawdziwie szczęśliwą istotą. Bóg nie musi nikogo niszczyć. Zniszczenia wymaga to, co zniewala człowieka, a to co zniewala nie jest człowiekiem, lecz brudem, który obrósł człowieka za jego życia.

Czy, gdy człowiek zachoruje i lekarz daje mu tabletki, które mają mu pomóc wyzdrowieć to dochodzi do unicestwienia człowieka, czy jego choroby?..
: )
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 32770
Przeczytał: 70 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 11:07, 05 Maj 2024    Temat postu:

Katolikus napisał:
Cytat:
Bóg nie "zbawi" duszy w ten sposób, że ją uśmierci, a na jej miejsce miałby powołać już "tę właściwą" duszę (bo tamta byłaby tak "zakręcona", że Bóg uznał, iż jest "nieudana"). Bo to nie byłoby zbawienie TEJ duszy, tylko uśmiercenie TEJ duszy - TEJ, czyli dokładnie tej, która wybrała tak, jak wybrała. Podstawienie w miejsce TEJ duszy, duszy poprawionej, nowej, lepszej i tak nie będzie zbawieniem TEJ duszy. I tak to nic nie da...


Ale ja nie twierdzę, że Bóg musi kogoś uśmiercać. Pisałem tak w tym temacie:
Bóg dotrze od wewnątrz do umysłu i serca człowieka, i swoją pociągająca mocą piękna, miłości i dobra będzie pomalutku zwracał duszę ku sobie, aż ta w końcu zrozumie, że była zniewolona, a nie prawdziwie wolna i zacznie współpracować z Bogiem, by stać się prawdziwie szczęśliwą istotą. Bóg nie musi nikogo niszczyć. Zniszczenia wymaga to, co zniewala człowieka, a to co zniewala nie jest człowiekiem, lecz brudem, który obrósł człowieka za jego życia.

Czy, gdy człowiek zachoruje i lekarz daje mu tabletki, które mają mu pomóc wyzdrowieć to dochodzi do unicestwienia człowieka, czy jego choroby?..
: )

A ja twierdzę, że od pewnego poziomu NIEAUTORYZOWANEGO DOSTĘPU do czyichś myśli i odczuć będziemy mieli do czynienia z ingerencją zbliżoną do idei uśmiercania, niszczenia. Dobrym przykładem tutaj jest lobotomia, czy inna forma silnej chirurgicznej ingerencji w mózg. Skutkiem lobotomii jest najczęściej zmiana danej osoby w bezwolną, ale przez to łagodniejszą. Oto przyjmijmy, ze istnieje na duszy możliwość dokonania takiej silnej zmiany, porównywalnej z lobotomią, która zmienia drastycznie u tej duszy cały układ odczuwania i myślenia, ale przez to maleje też agresja. Czy to wg Ciebie jest naprawieniem tej duszy?...
I drugie pytanie: od jakiego poziomu/formy ingerencji W DOBREJ WIERZE powinniśmy się zastanawiać nad tym, czy nasza ingerencja jest niszcząca?...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2504
Przeczytał: 104 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 11:45, 05 Maj 2024    Temat postu:

Michał napisał:
A ja twierdzę, że od pewnego poziomu NIEAUTORYZOWANEGO DOSTĘPU do czyichś myśli i odczuć będziemy mieli do czynienia z ingerencją zbliżoną do idei uśmiercania, niszczenia.
...


To tu się nasze myślenie chyba rozjeżdża. Nie mogę odpowiedzieć na twoje pytania, bo nie wierzę, że w świecie stworzonym przez Boga wszechmocnego i będącego wszechmiłością człowiek może ulec gruntownemu zepsuciu. Żeby odpowiedzieć na twoje pytania ja musiałbym z kolei uśmiercić wiarę w Boga wszechmocnego, wszechwiedzącego i kochającego..
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 32770
Przeczytał: 70 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 12:12, 05 Maj 2024    Temat postu:

Katolikus napisał:
Michał napisał:
A ja twierdzę, że od pewnego poziomu NIEAUTORYZOWANEGO DOSTĘPU do czyichś myśli i odczuć będziemy mieli do czynienia z ingerencją zbliżoną do idei uśmiercania, niszczenia.
...


To tu się nasze myślenie chyba rozjeżdża. Nie mogę odpowiedzieć na twoje pytania, bo nie wierzę, że w świecie stworzonym przez Boga wszechmocnego i będącego wszechmiłością człowiek może ulec gruntownemu zepsuciu. Żeby odpowiedzieć na twoje pytania ja musiałbym z kolei uśmiercić wiarę w Boga wszechmocnego, wszechwiedzącego i kochającego..

To spróbuj jeszcze inaczej zacząć myśleć o tej sprawie (wtedy zrozumiesz, o czym myślę): załóżmy, iż dostałeś do swojej dyspozycji SUWAK WOLNOŚCI, którym to Ty, albo ktoś podobny Tobie, może ja, będziesz ustalał, ile szans na samodzielność, indywidualność, decyzyjność przydzielisz istocie, którą dostaniesz w swojej pieczy (jesteś kimś pełniącym boską rolę).
Suwak ma skrajne położenie od strony braku decyzyjności na poziomie "automat, ścisłe podporządkowanie wzorcom". Środkowe obszary położenia suwaka odpowiadają sytuacjom, w których przyznawane jest - mniejsze, bądź większe - prawo danej osobie do określania jak się zdarzenia będą miały. Blisko pozycji automatu będą stany, gdy taka osoba będzie mogła może ustalać jakaś nieistotne, kosmetyczne drobiazgi spraw, ale wszystko, co byłoby ważne, wyznaczą siły zewnętrzne (ewentualnie także sam zarządzający owym suwakiem), schematy narzucone. W tych stanach bliskich automatowi niczego nie można jeszcze właściwie zepsuć, a też nie ma się odpowiedzialności. Sprawczość dotyczy wyłącznie kwestii kosmetycznych - może sobie ktoś zadecydować, jaki odcień będą miały buty, w których będzie chodził, ale już sam fakt ubierania się w buty i to dokładnie ten model butów, będzie poza jego decyzją.
Patrząc na pozycje suwaka coraz bardziej odpowiadające drugiej skrajności położenia (nazwijmy tę skrajność "skrajną wolnością") pojawiać się będzie coraz więcej potencjalnych okoliczności, w których ustawimy sobie tego gościa, którego mamy w naszej pieczy, na pozycjach, gdy to z jego decyzji wyniknie np. jakieś cierpienie, może coś ulegnie trwałemu zniszczeniu. Ale CAŁY CZAS TO MY RZĄDZIMY SUWAKIEM. Jak nam się wyda poziom wolności gościa zbyt niebezpiecznym, to zawsze możemy suwak przesunąć na obszary, gdzie gość może samodzielnie wybrać co najwyżej szerokość swojego uśmiechu (bo już nie to, czy się w ogóle uśmiechnie), albo szybkość z jaką idzie z kuchni do łazienki (bo to, że ma przejść do tej łazienki jest mu już narzucone). Ważny warunek ma wciąż być spełniony - TO TY (może być, że ja, ale na razie nie wstawiajmy na to miejsce Boga) decydujesz o pozycji suwaka.
Jak byś ustawiał taki suwak?
- Czy byś go na stałe blokował na pozycji automatu (albo bliskich tej pozycji) - aby było bezpiecznie - dla swoich podopiecznych?


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Nie 12:13, 05 Maj 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
Strona 1 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin