Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Wewnętrzna zgoda na samotność

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 34090
Przeczytał: 75 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 17:08, 01 Sty 2025    Temat postu: Wewnętrzna zgoda na samotność

Samotność jest naturalna dla każdego, który samodzielnie myśli i ceni sobie niezależność. Myślenie w paradygmacie zgodności z grupą nie ma szansy być na dłuższą metę spójne. Bo grupa zawiera wiele indywidualności, a przecież jeszcze się taki nie urodził, który by wszystkim dogodził. Do tego w grupie zwykle część osób jest na wyższym poziomie mentalnym, a część w zakresie dopiero raczkuje.

Jeśli człowiek nie chce być niczym mentalna chorągiewka, oportunistycznie zgadzając się z każdym, kto coś tam zechce ogłosić, to będzie musiał pogodzić z tym, że to jego rolą jest decydowanie o odrzucaniu jednych sugestii, aby przyjąć inne - czasem zbliżone do poglądu kogoś obcego, a czasem zupełnie własne.
To pogodzenie się z faktem, że nieraz przyjdzie nam iść samodzielnie, powoduje znaczny emocjonalny dyskomfort, nawet wywołując rodzaj lęku. Instynktownie obawiamy się samotności - jedni w większym, inni w mniejszym stopniu. Zachowanie uczciwości wewnętrznej, zgodności z własnymi wartościami związane jest więc z trudnością, formą przewalczenia czegoś w sobie. Ale innej drogi nie ma. Bowiem chcąc się dostosowywać do przekonań grupy i tak prędzej czy później spotkamy się z sytuacją, w tej grupie powstałe konflikty nas dosięgną, a wtedy stronnicy raz jednej, raz drugiej opcji będą oczekiwali, że tych jednych poprzemy przeciw tym drugim.
Oczywiście można przyjąć strategię chorągiewki, korka rzucanego na fali i np. zawsze zgadzać się z ostatnim, który czegoś od nas zażąda, a "zapominając" o wcześniejszych zobowiązaniach. Ale to też na dłuższą metę nie da się utrzymać, bo za chwilę tamci, których zdradziliśmy, będą mieli do nas pretensje, a my staniemy między młotem i kowadłem.
Zgoda na niezależność jest też z automatu zgodą na samotność. Ale i tak jakiś rodzaj samotności każdy w swoim życiu musi obczaić. Taki jest ten nasz świat. :think:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 34090
Przeczytał: 75 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 13:07, 02 Sty 2025    Temat postu: Re: Wewnętrzna zgoda na samotność

Twierdzę, że człowiek ma wybór typu albo - albo:
- albo nie udzielimy sobie zgody na samotność, ale wtedy na zawsze utkniemy w dostosowawczości, bycie średniakiem, tylko kolejnym egzemplarzem z tłumu, osobowością nie specjalnie ciekawą, a już na pewno nie wybitną.
- albo pogodzimy się z tym, że aspekt samotności w jakiejś tam postaci jest niezbywalny, bo powiązany z samym faktem niezależności myślenia, odczuwania świata, kreatywności.

Dostosowując się do innych, nie osiągniemy niczego ponad mielenie już istniejących odniesień, przestawianie sobie mentalnym bytów raz trochę w lewo, raz trochę w prawo, czasem wyżej, czasem trochę niżej. Nie ma kreatywności bez samotności.

Samotność powstaje bowiem wszędzie tam, gdzie pojawia się coś, czego nasz tłum do tej pory nie znał. A nie znając tego, ów tłum będzie się instynktownie obawiał, że to nowe jest jakoś tam niebezpieczne, że ono burzy stary porządek. Więc tłum będzie się też instynktownie starał przywoływać do porządku owych niesfornych, którzy ośmielili się postrzegać rzeczywistość szerzej, dalej, głębiej, od strony, której wcześniej nie postrzegano.
Tłum jest lękliwy i reagujący emocjonalnie, na bazie instynktów. Tłum nie jest w stanie rozpoznać korzyści, które płyną z dociekliwości i krytycyzmu, więc tłum się będzie bał tych wszystkich myślących bardziej niezależnie i kreatywnie. Choć...
... Później nieraz tak będzie, że nawet do tłumu w końcu dotrze to, że ów indywidualista, którego odsądzał od czci i wiary, stworzył coś wspaniałego, coś z czego ów tłum będzie mógł skorzystać. Jednak w momencie gdy tłum widzi po prostu nową ideę, nieszablonowe ujmowanie sprawy, to ten tłum zareaguje lękiem, a dalej odrzuceniem "odszczepieńca", który ośmiela się mieć własne zdanie, a nie tylko kopiować obiegowe frazy przyjęte zwyczajowo, dające jakąś iluzję wyjaśniania czegoś.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 34090
Przeczytał: 75 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 13:45, 02 Sty 2025    Temat postu: Re: Wewnętrzna zgoda na samotność

Jeśli ktoś zdecyduje się iść w jakimkolwiek kierunku konsekwentnie, jeśli rok za rokiem będzie realizował odległy cel, mając wiarę w sens takiego podążania, to z każdym dniem, tygodniem coraz mniej podobnych sobie będzie spotykał. Bo on już zaszedł na tyle daleko, już zaliczył te wspólne, łączące go z tłumem etapy rozwoju, a dotarł do takich, do których dostęp zyskało bardzo niewielu, że wokół siebie będzie dostrzegał pustkę. Idąc konsekwentnie w jakimś kierunku stajemy się coraz bardziej samotni, coraz bardziej niezrozumiali.
Jeśli zdecydujemy się tylko BYĆ KONSEKWENTNYMI, to już to wystarczy. Ludziska zobaczą, że ktoś jest tam dalej, a najczęściej im się to nie spodoba. Jedni poczują zazdrość, że oto ktoś coś osiągnął, czego oni nie byli w stanie, inni będą mieli poczucie zagrożenia z tytułu tylko tego, że ten ktoś nie jest "taki jak wszyscy". Będą się ludzie w postawie konsekwencji dopatrywali nieraz złych intencji - czy to lansu, czy wrogości, czy zdrady swoich. Bo przecież "być ze swoimi" znaczy (dla nich, tak sobie to atawistycznie wyobrażają) ciągłe powtarzanie utartych schematów. Ludzie silnie stadni są żądni tego, aby potwierdzały się oznaki przynależności do owego stada, do tłumu. Oni będą negatywnie postrzegali każdy objaw indywidualności, niezależności. Samo to, że ktoś nie robi tego samego co wszyscy, nie daje tych sygnałów "jestem w tłumie, rezygnuję z siebie na rzecz bycia z wami" - to już będzie niepokoiło osoby o silnie stadnym postrzeganiu rzeczywistości.
A to jest przecież tylko efekt konsekwencji. Taki konsekwentny człowiek nie jest z zasady ani wrogi, ani negatywnie nastawiony do innych. Ale stadnych już tylko to będzie niepokoiło...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 34090
Przeczytał: 75 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 14:21, 02 Sty 2025    Temat postu: Re: Wewnętrzna zgoda na samotność

Teraz będzie mój wtręt osobisty w temacie.
Mnie wpycha niejako w jakąś formę samotności konsekwencja w zakresie przyrzeczonych sobie wymogów niemanipulowania i unikania gniewu, złości agresji. Nie chcę nikogo oszukiwać, nie chcę nikomu narzucać swoich przekonań i robię wiele, aby rzeczywiście - nawet bezwiednie, nawet w dobrej wierze, ale jednak - nie stawiać nikogo przed presją z mojej strony w sytuacjach, w których dla owej presji nie widać jakieś absolutnej konieczności.
Jednak aspekt presji i manipulacji okazuje się być w "standardowych" relacjach międzyludzkich Z CZĘŚCIĄ osób niezbywalny!
Moje próby, aby nie manipulować i nie stosować presji ostatecznie kończą na wycofywaniu się przeze mnie z relacji z ludźmi. Bo jeśli ja nie stosuję presji, to przez wielu (nie wszystkich) będzie to odbierane jako...
oczekiwanie przeze mnie, że sam presji miałbym ulec. Dla ludzi atawistycznie, bezrefleksyjnie rywalizujących niewyobrażalna jest relacja, w której presja została anulowana - tu jest tylko wybór "kto - kogo?", czyli albo ja dominuję kogoś, albo sam jestem dominowany. Z takimi ludźmi nie można utrzymać na dłużej neutralnej formy relacji, bo oni wtedy sami zaczną naciskać, testować granice, dokąd mogą się posunąć w swoim pragnieniu wpływu na drugą osobę. Takim ludziom, jeśli się nie chce, aby nam weszli na głowę, trzeba co jakiś czas dawać odpór, na bieżąco monitorować ich próby osiągania przewagi to tu, to tam, trzeba reagować kontrująco na, co chwila się pojawiające małe wymuszenia manipulacje. Ja, ponieważ mnie to nie bawi, a jedynie nuży i muli, zwykle odsuwam się od takich ludzi. Czego efektem jest kurs na samotność.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Czw 14:27, 02 Sty 2025, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin