Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 34234
Przeczytał: 84 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 15:11, 06 Sty 2023 Temat postu: Upilnować się - okiełznać potrzebę wyjątkowowości |
|
|
W moich rodzinnych dyskusjach występowała przynajmniej jedna osoba (nie licząc oczywiście piszącego te słowa... ), której argumentacja bardzo często odwoływała się do przekonania o jakiejś osobistej wyjątkowości rozumienia, o dostępie do zlekceważonej przez innych prawdy.
Patrząc z boku na postawę tej osoby, dostrzegałem jak bardzo owa potrzeba zarządza myśleniem i postrzeganiem rzeczywistości. Dla tej osoby wszystko co związane jest ze sprzeciwem, zadeklarowaniem własnej (koniecznie ODMIENNEJ od tej typowej, prezentowanej przez ludzi, którzy rzekomo wszyscy błądzą!) racji, jest silnie uprzywilejowane. Ta osoba utworzyła w swoim umyśle konstrukt, będącym wypieszczonym przez emocje chochołem, a który uosabiał to idealne alter ego dla jej zarzutów wobec świata: konstrukt człowieka, który "nie dostrzega" tych istotnych i jedynie słusznych prawd, który mylnie osądza, który zawsze jest głupi i gnuśny w swoim rozumieniu, podlegając wszelkiej maści manipulacjom ze strony bliżej nieokreślonych "onych".
Mając tego chochoła w swojej głowie, już wspomniana osoba miała "realny powód", aby gromić głupotę ludzi, a siebie wywyższać jako tę wyjątkową, tą która rozszyfrowuje wszystkie wrogie knowania, widzi manipulacje tych, albo i tamtych, choć jest tak bardzo osamotniona w owej swojej wielkiej mądrości i dostępie do PRAWDY.
Patrząc z zewnątrz widzę owego chochoła przede wszystkim jako PRODUKT POTRZEBY WYJĄTKOWOŚCI i SPRZECIWU. Bycie w sprzeciwie jest bowiem tą uzupełniającą potrzebą owej osoby, jest jej mentalnym "must be".
Kiedyś sformułowałem sobie takie osobiste prawo, że ilekroć przyszło mi do głowy zarzucać coś komuś, to narzucam sobie obowiązek przemyślenia sytuacji odwrotnej, czyli tej w której identyczny zarzut jest skierowany do mnie. I dlatego nieraz się nad tym zastanawiam, tropię w sobie potrzebę wyjątkowości i kompulsywnego sprzeciwu. A jak jakiś objaw podobny wytropię, to go biorę na warsztat i wyśmiewam: co, Michałku... Myślisz, ze taki niezwykły jesteś?... Tak widzisz coś więcej i dalej niż "ten plebs"?... A co cię właściwie - słabiutki mentalnie, życzeniowo myślący Michałku - upoważnia do tego, aby osądzać myśli innych ludzi?... Siedziałeś im w głowach?... A może jesteś "telepatą z licencją", który ma dostęp do świadomości ludzi z całego świata?... Co? Nie jesteś?... To przestań sobie w myślach pierdolić głupoty o tej swojej wyjątkowości i zejdź na Ziemię!
Po jakimś czasie, po serii takich walk z osobistą życzeniowością, powoli to myślenie w stronę wyjątkowości zaczyna w człowieku słabnąć. Ale nie mogę powiedzieć, że odchodzi na zawsze...
|
|