Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Upilnować się! Docenić siebie, nie wywyższając się

 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33735
Przeczytał: 67 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 23:02, 18 Sty 2022    Temat postu: Upilnować się! Docenić siebie, nie wywyższając się

W religii pycha jest grzechem podstawowym. Od niego zaczynają się bardzo liczne pozostałe grzechy, z wyjątkiem tych związanych z całkowitym odpuszczeniem sobie w słabości, z wyjątkiem grzechu poddania się w lęku, zwątpieniu i beznadziei, który też jest niezwykle istotny dla zrozumienia pychy i pokory.

Z pychą nasza ludzka natura ma problem tak wielki, że w religii, nawet u wielu mistyków proponowana jest narracja swoistej przesady w uznawaniu siebie za nieważnego, nic nie znaczącego, nawet głupiego. W religii jest idea oddania się całkowicie Chrystusowi - nawet św. Paweł pisze w jednym z listów:
List do Galatów 2 napisał:
(20) Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus. Choć nadal prowadzę życie w ciele, jednak obecne życie moje jest życiem wiary w Syna Bożego, który umiłował mnie i samego siebie wydał za mnie.

Oto Chrystus w tym obrazie, malowanym przez ów cytat, jakby "przejął" życie Pawła. Czy Bóg ma wobec nas taką intencję: wziąć sobie naszą osobę w pewnym momencie na własność?
Jeśliby tak było, jeśliby relacja Boga do człowieka miała być w stylu: stworzyłem cię - człowieku, ale jesteś taką miernotą, że ostatecznie ma cię nie być, ja przejmę twoje życie, bo (zapewne) ty się do niczego nie nadajesz, to chyba mamy niefajnie...
Wtedy to okazałoby się, że diabeł miał rację, w tym sporze z Bogiem - człowiek jest wadliwy, zaś Bóg, gdy stwarzał człowieka, popełnił po prostu błąd.
Z pokorą bardzo daleko posuniętą, taką interpretowaną na maksa pierwotnej intencji, jest tu chyba jakiś problem. :think:
Oczywiście apologeci ten problem pewnie jakoś zamiotą pod dywan, mówiąc coś w stylu "to jest zupełnie inaczej", a potem pojawia się zagmatwane sformułowania, których sens sprowadzi się nacisku na myślenie, aby tak nie myśleć, bo tak myśleć nie należy (w szczególności bo w ogóle tak myśląc możemy sobie zaszkodzić, bo Bóg przecież za same takie przypuszczenia może się na nas obrazić, a Jego obrażenie się jest nie do odparcia). Ja wierzę, że Bóg chce abyśmy także to - tak trudne - pytanie o to, kim właściwie jest człowiek względem Boga, SZCZERZE postawili.
Bo w ogóle uważam, że szczerość myśli jest wartością niezbywalną.
Nieraz sobie stawiam przed oczy to pytanie: w jakiego Boga - Michale - wierzysz?
- w Boga, który jest na podobieństwo ludzkich tyranów, czyli żądającego hołdów i nieważne, że są nieszczere (może nawet niektórzy tyrani się szczycą, że ludzi zmuszają do nieszczerych hołdów, przypisując to swojej wielkiej mocy), ważne aby człowiek OKAZAŁ BEZWZGLĘDNE POSŁUSZEŃSTWO
- w Boga, który JEST PRAWDĄ, co by oznaczało, że nie ma takiego pytania, które POSTAWIONE W SZCZEROŚCI i MĄDROŚCI ostatecznie nie ukazało, że Bóg i jego dzieła są dobre, niewadliwe, a my "nie musimy robić Bogu łaski" z tym udawaniem podległości i posłuszeństwa.
Osobiście wierzę w to, że mój Bóg oczekuje ode mnie postawy na ten drugi sposób, Z NIEZBYWALNĄ SZCZEROŚCIĄ MYŚLI, choć...
Z WIELKĄ POKORĄ i POWSTRZYMANIEM SIĘ OD SZYBKIEGO WNIOSKOWANIA. Czasem na właściwe rozwiązanie trzeba długo odczekać...

W tym rozumieniu pokory chrześcijanina na zasadzie "to wszystko Bóg, a nic ja", jest właściwie zaszyta też sprzeczność z samą ideą sądu. Jeśli i tak wszystko robi Bóg, to jak tu sądzić za to człowieka?...
Tu piewcy pokory przesadnie pojmowanej mogę powiedzieć: bo tak naprawdę to wszystko co dobre w życiu było od Boga, a wszystko co złe to ty - tak "z definicji". Ale nie sposób jest się oprzeć wrażeniu, że taka gra jest ustawiona... Człowiek tu zawsze przegrywa. Czy Bóg aby na pewno jest taką przewrotna istotą, która człowieka wmanewrowała w tego rodzaju grę?
- Znowu - ja na to mam swoją odpowiedź: NIE. Bóg jest PRAWDĄ, zatem nie ma potrzeby dawania mu tego rodzaju for, aby tylko "wyszło na Jego". Wręcz owo dawanie for traktuję jako formę...
lekceważenia Boga w SZCZEROŚCI I PRAWDZIE. Co niektórzy wyznawcy tak jednak Boga traktują - na podobieństwo ziemskich tyranów, jako kogoś, kto ma tylko ten cel, aby mu się nie sprzeciwiano, aby mógł się cieszyć absolutną władzą nad człowiekiem. A człowiek w tym miałby być po prostu niczym. A że - jak to Paweł napisał w swoim liście - na koniec i tak będzie tylko Chrystus, to wychodziłoby, że człowieczeństwo jest jedynie taką niestabilną, pośrednią formą bytu, w zasadzie formą wadliwą. Wtedy też spełnia się to, co od dawna Bogu mówił szatan: z tym stworzeniem człowieka, to jest jedna wielka pomyłka...

Jeśli projekt-człowiek miałby nie być jednak tą pomyłką Boga, to i z tą naszą pokorą pociągniętą aż do absurdu, należałoby coś zdecydować. :think:
Mamy być, czy ma nas nie być?
Możemy coś w ogóle zadecydować, mamy wolność woli?
Bóg chce mieć w człowieku ślepo posłusznych wyznawców, którzy na koniec nic swojego nie będą mieli?
A może chodzi o to tylko, aby przecierpieć to życie, a najgorsi jeszcze będą cierpieli przez wieczność?...

Od razu chcę zastrzec, że wiem, iż temat jest trudny. Może nawet narusza pewne tabu, idee wokół których teolodzy często chodzili na paluszkach.
A jednak Jakub spierał się z Bogiem. A jednak kobieta kananejska przekonała Jezusa do zmiany zdania. A w ogóle cała narracja biblijna jakby była po coś - jakby jednak miał przekonać KOGOŚ - chyba człowieka. Jakby ten ktoś nie był ważny, to nie byłoby sensu nawet przekonywać.
Gdzieś ten - pokorny - człowiek chyba powinien powiedzieć sobie: jeśli w ogóle Bóg się ze mną komunikuje, to jakby chodziło mu o to, że ja coś tam do gadania, decydowania mam. Może nawet mam W JAKIMŚ SENSIE DOCENIĆ SAMEGO SIEBIE?...
Tylko w jakim sensie?

Na pewno jest głupi sposób doceniania siebie - arogancki, pyszałkowaty, wywyższający się nad wszystkich. Ten sposób jest w Biblii potępiany. Jednak może też skrajność w drugą stronę jest błędna?...Tylko gdzie tu postawić granicę?
Docenić siebie, nie wywyższając się. :think:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin