Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 35006
Przeczytał: 59 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 12:50, 06 Kwi 2025 Temat postu: Unikanie przyjmowania postawy pretensji i wrogości |
|
|
Ja się chcę zadeklarować po stronie starań, aby taki rodzaj postawy wobec innych ludzi mieć. Polega to na tym, że nawet jeśli mnie nachodzi, aby wobec drugiego człowieka przyjąć taką postawę, to sobie pryncypialnie tego odmawiam, rozpraszając tego rodzaju myśli, przekierowując uwagę na inne rzeczy, niż np. rozpamiętywania co ktoś mógłby mieć przeciw mnie.
Tu niejeden może chciałby zauważyć: ale jeśli taki ktoś wobec ciebie sam z własnej inicjatywy i tak wrogość żywi? To co? - To będziesz, Michale, naiwnie, traktował go jako przyjaciela?...
- Stawianie spraw w powyższy sposób, jest chyba najczęstszą reakcją osób, które mają tendencję do procedowania wrogości wobec swoich bliźnich. Moją odpowiedzią na to będzie zestaw spostrzeżeń:
1. Po pierwsze czym innym jest ewentualnego dostrzeżenie jawnego ataku, na który może i trzeba zareagować (też jest tu osobne pytanie JAK reagować?). To jest niezależne od tego, jak traktujemy pozostałe przejawy działań ze strony danej osoby. Reakcja już na ewidentny atak jest zatem czymś znacząco odmiennym, od prezentowania stałej postawy bazującej na domniemaniu wrogości.
2. Po drugie sam nieraz byłem oskarżany o jakiś rodzaj wrogości przez osoby, wrogości się z zasady doszukujące, w sytuacji, gdy dobrze wiedziałem, że ja takiej intencji nie miałem. To zaś sugeruje, iż domniemywanie wrogości jest przynajmniej części przypadków błędne, a co za tym dalej idzie, należałoby zwracać chyba większą uwagę na to, iż tego rodzaju oskarżenia mogą bardziej brać się z nastawienia ku wrogości, niż z obiektywnych postaw rzekomo wrogich ludzi.
3. Po trzecie, obserwując reakcje ludzkie jako osoba postronna, nieraz widzę, jak nakręcają się ludzie w swoich domniemaniach bycia atakowanym, wrogim, podczas gdy obiektywnie nastawienie osób oskarżanych o wrogość postrzegam raczej jako neutralne. To mi sugeruje, że w znaczącej części przypadków domniemania wrogości wynikają bardziej z potrzeby takich domniemań posiadania, niż z tego, co przyniósł obiektywnie świat i ludzie.
4. Po czwarte, obserwując własne reakcje na samą myśl, że może ktoś mi jest wrogi, analizując obiektywne przesłanki w znanych sobie sytuacjach, dostrzegam, iż wcześniej bywały sytuacje, w których ja czyjąś wrogość wobec mnie domniemywałem, ale okazało się, że to w rzeczywistości były moje nadinterpretacje.
5. Po piąte po prostu szkoda mi własnych nerwów i straconego czasu na nurzanie się w atmosferze bycia czyimś wrogiem. Wolę o tym nie myśleć, jeśli już nie muszę koniecznie się sprawą zająć z jakiegoś powodu. Rozważam cudzą wrogość tylko wtedy, gdy to jawnie, ewidentnie jest sugerowane okolicznościami, ale blokuję postawę takich rozważań w obliczu przesłanek słabych, niepewnych.
6. W przypadkach wątpliwych jest wiele możliwości okazania postawy, która z jednej strony zabezpiecza przed ewentualnymi skutkami czyichś wrogich zachowań, ale sama tej wrogości nie eskaluje, a raczej takie emocje wygasza. I ja stoję po stronie wygaszania takowych intencji, a nie rozkręcania ich. Ta postawa ma być domyślnie przeze mnie przejawiana niezależnie od tego, na jakiem poziomie jest aktualna relacja z daną (podejrzewaną o wrogie intencje) osobą. Ten "kierunek na wygaszanie wrogości" można realizować jako strategię zarówno wobec stanu lekkich podejrzeń o wrogie intencje, wobec dość wyraźnej, ale nie rozkręconej wrogości, ale też wobec wrogości już aktywnie okazywanej. Po prostu za każdym razem chcę mieć nastawienie, aby wrogości tłumić, a nie rozniecać.
Z moich doświadczeń z ludźmi raczej staję po stronie przekonania, iż wrogość w większym stopniu bierze się z wewnętrznej chęci osób, które po prostu atmosferę wrogości lubią, chcą się w niej nurzać, niż z tego, ona powstaje niezależnie od nich. Sam mam od lat znane osoby, z którymi przyjąłem strategię nie mówienia im prawie niczego, co by można było odczytywać jako choćby w drobny sposób sugerujące coś nieprzyjaznego. Bo są to osoby, które z najdrobniejszej przesłanki w stronę ich ocenności, pretensji, krytycyzmy błyskawicznie przechodzą do stwierdzenia bycia zaatakowanym, aby dalej nakręcać się do działań odwetowych. Ja z takimi osobami przyjmuję postawę daleko posuniętej kontroli w zakresie poruszania jakichkolwiek tematow wykraczających poza rozmowę o pogodzie, pytanie "jak się czujesz?", albo "czy ci czegoś nie potrzeba?". Ale unikam usilnie wszelkich ocen, wszelkich komentarzy o kimkolwiek czy czymkolwiek a najbardziej o samym - nakręcającym się często ku wrogości - rozmówcy.
|
|