Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Układanka w całościowy sens

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33813
Przeczytał: 61 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 13:45, 11 Lis 2024    Temat postu: Układanka w całościowy sens

Błędy ludzkich postaw życiowych - na czym polegają?...

Trochę to jest podobne do gry w szachy. Pomijając różne błędy grube w takiej grze (typu podstawienie figury, albo przeoczenie mata w jednym ruchu), o zwycięstwie jako tako już zaawansowanych graczy decyduje najczęściej to, kto dalej poprowadzi kalkulację ruchów. Przykładowo gracz A doprowadza analizę sytuacji na 5 ruchów do przodu. Ale gracz B jest w stanie pociągnąć analizę do 7 ruchów do przodu, co powoduje, iż jest on w stanie ocenić skutki pewnych posunięć precyzyjniej - bo np. tam gdzie gracza A dostrzeże w jakimś wariancie dla siebie korzyść, to gracz B zorientuje się, że w tym 6 i 7 ruchu pojawia się dla niego szansa na znaczące odwrócenie przewagi na swoją stronę. I gracz B wygrywa, jako że wziął pod uwagę te aspekty sytuacji, które graczowi A umknęły w jego kalkulacji.
Podobnie jest w życiu. Jedni kalkulują swoje decyzje na krótką metę - zwykle pragną szybko osiągać przyjemność, czy inną formę satysfakcji. Czasem nawet mają dobre, altruistyczne intencje, ale też jest to na krótką metę, czyli np. dają komuś jakiś dar ze swojej strony, nie dostrzegając, iż w dalszej perspektywie ów dar przyniesie więcej szkód, niż korzyści.
Większość dużych życiowych porażek właśnie z tego się bierze, że wiele osób "kalkuluje ruchy" (w tym pojęciu "kalkulowanie" umieszczam nie tylko czysto logiczne rozważania, ale też bardziej intuicyjne ocenianie, opiniowanie na bazie szacunków i luźnych przesłanek) tylko w ograniczonych obszarach, PRZYJMUJĄC DO NICH ZAŁOŻENIA JAKO ABSOLUTNE.

W tym jest clou! Tu zawiera się to kluczowe dla ostatecznej życiowej wygranej: jak głęboko jesteśmy w stanie ocenić nie tylko te bezpośrednie korzyści, lecz całą sytuację, w jakiejś się znajdziemy, gdy osiągniemy przynajmniej główne wyznaczone sobie cele.

Błędne w dłuższej perspektywie ścieżki życiowe praktycznie zawsze zawierają w sobie PRZYJĘCIE BEZWIEDNIE ZAŁOŻEŃ, zwykle bazujących na niejasnych intuicjach, że "wtedy już będzie dobrze", czy "to będzie mój sukces". W rzeczywistości należałoby przeanalizować te założenia o dwa ruchy dalej - a wtedy może nieraz byśmy się zorientowali, iż osiągając z takim uporem ów cel, po pierwsze przy okazji stracimy coś bardzo cennego, co może być nie do odzyskania, a zysk, który osiągniemy będzie krótkotrwaly, wymuszający za chwilę na nas dodatkowe poniesienie jakichś poważnych kosztów.
Tyran u władzy, który wszczyna wojnę, krzywdzi ludzi, grzeszy nie tylko względem tych ludzi, ale też wobec siebie - wobec pozyskania szans na trwałe spełnienie życiowe. On grzeszy bezrefleksyjnym uznaniem, iż jeszcze jedno skrzywdzenie kolejnej osoby, czy grupy osób zapewni mu satysfakcję, że będzie czuł się wywyższony, spełniony. Tak bezwiednie prawie każdy tyran przyjmuje - tak się (najczęściej nieświadomie) w swoich intuicjach ustawia, myśląc "ja im jeszcze pokażę, że mi się nie są w stanie przeciwstawić!", "jak im dowalę swoją siłą, zniszczę, zabiję, umęczę, to dopiero wielkość moją wszyscy docenią, ja zaś będę chodził w swojej glorii - wspaniały i wywyższony!". Tyran przyjmuje bezwiednie założenie, że ta przyjemność, jaką na bazie atawistycznej odczuł, gdy pokonywał jakichś swoich przeciwników, niejako "skaluje się życiowo", czyli że więcej pokonanych przeciwników, będzie zwiększało mu ogólnie życiową przyjemność i satysfakcję. Tymczasem satysfakcja nie skaluje się liniowo, a wręcz w wielu przypadkach będzie tak, że przekraczając pewną dawkę natężenia działania, czy ilości zadziałania w pierwotny sposób, osiągamy efekt odwrotny - zamiast satysfakcji pojawia się poczucie życiowej porażki. Może nawet wielkiej, nawet ostatecznej życiowej porażki.
Tyran u władzy, krzywdzący ludzi, ma zablokowany samokrytycyzm, więc już sam się nie kontroluje pod kątem, czy kolejne objawy despotycznego wplywu na ludzi, zapewniły mu realnie poczucie satysfakcji. Gdyby tyran umiał się zmusić do bardziej obiektywnego, czujnego spojrzenia na to, co sam czuje, to by się zorientował, że od dłuższego czasu już nie umie odczuć większej radości ze swoich zwycięstw, że to jest najwyżej drobny cień starej satysfakcji, zaś efekty negatywne - objawiające się frustracją, złością, strachem, poczuciem wewnętrznego zagubienia - zaczynają już dominować w jego życiu. Tyran nie widzi, że stara metoda osiągania satysfakcji przestała dzialać, a wciąż ma (płonne de facto) nadzieje na spełnienie. Te nieziszczalne juz nadzieje są podczepione do tamtych pierwszych doświadczeń z życiowymi sukcesami, więc tyran wciąż liczy na to, że "to w końcu musi zadziałać". Tymczasem prawda jest taka, że tyran przekroczył pewne linie swoich emocjonalnych przekształceń (unikam w tym kontekście wygodnego słowa "rozwoju", bo słowo "rozwój" sugerowałoby podążanie w jakimś pozytywnym kierunku, tymczasem tu mamy właściwie regres, a nie rozwój), które sprawiaja, iż satysfakcje wcześniej odczuwane w podobnych sytuacjach nie mają szans się powtórzyć. Ale tyran wciąż na te satysfakcje mentalnie stawia, wciąż ma nadzieję, że metodą "użyję jeszcze więcej sily, jeszcze większą przemoc okażę!" da się osiągnąć (nieuświadomiony, choć domyślnie w intuicyjnej warstwie osobowości obecny) cel "będę wreszcie przez wszystkich doceniony, będę spełniony, wywyższony, szczęśliwy".
Chciałoby się powiedzieć: ALEŻ TY GŁUPI JESTEŚ, TYRANIE! Już nigdy nie wróci to wcześniejsze poczucie satysfakcji, jakie czułeś, gdy pokonywałeś swoich pierwszych przeciwników, wrogów! To już nie wróci, bo twoje emocje się drastycznie zmieniły, bo u ludzi zaciągnąłeś tak wielki dług krzywd, że zarówno ten dług się o siebie upomni, zaś twoje emocje i tak już są zdegradowane podobnie jak odczuwania nałogowca, któremu już żadna dawka narktyku nie zapewni satysfakcji, choć pozostanie kompulsywne pragnienie zażywania tego środka w coraz większej, coraz bardziej niszczącej ilości!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33813
Przeczytał: 61 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 14:59, 11 Lis 2024    Temat postu: Re: Układanka w całościowy sens

Układanka w całościowy sens się nie "zakliknie" bez włączenia do niej poprawnie aspektu nadziei. To jest właśnie to, na czym prostackie podejście tyranów się wywala. Tyran pokłada nadzieję na swoje mentalne spełnienie się w eskalowaniu zewnętrznych objawów wpływu na innych ludzi, w wykazywaniu swojej przewagi nad nimi. Tyran nosi w sobie nadzieję, że to zadziała. W istocie tyran czynie (nieświadomie) założenie, iż "prawem świata" jest przemoc, że przemoc zwycięża z natury rzeczy, jest czymś podstawowym. Jakżeż bardzo tyran tutaj się myli!

Ten błąd popełniają z resztą nie tylko tyrani, ale również wszyscy ci, którzy tyranom uwierzą w głębi swojego serca, którzy tyranii, despotyzmowi, przemocowej władzy (pół)szczerze chcą być posłuszni. Napisałem, że są to ludzie "pół"szczerze posłuszni, bo akurat ten rodzaj szczerości (nawet maksymalny z możliwych w danym układzie), jaką może realnie wdrożyć jako wiernopoddańczy podwładny tyrana z samej swojej konstrukcji będzie połowiczny, ułomny, nigdy nie do zrealizowania w pełni. Powodem tego jest KAPRYŚNA NATURA ŻĄDAŃ TYRANA. Tyran różne swoje żądania oczywiście ogłasza, więc naiwnie biorący tę intencję jego podwładny może mylnie mniemać, iż jak uczyni bezpośrednio to, co tyran sobie zażyczył, to tyrana udobrucha, zaspokoi. Otóż, nic bardziej mylnego!
Tyrana nie da się udobruchać i zaspokoić, bo tyran w typowym przypadku wcale nie po to formułuje swoje żądania, aby rzeczywiście uzyskać to, co w żądaniu jest zawarte, ale zdecydowanie najbardziej po to, aby MIEĆ POCZUCIE WŁADZY. Tyran zatem, gdy już tylko dostrzeże, że ktoś posłusznie wykonał jego rozkaz, będzie kombinował, co tu następnego, najlepiej jeszcze bardziej uciążliwego, kłopotliwego miałby zażądać, aby się delektować tą rozterką podwładnego z tytułu niemożliwości wypełnienia woli tyrana. W części przypadków może tyran rzeczywiście coś chcieć zrealizować, więc to, o czym tu piszę, nie jest twardą, cechą tyrana na każdą okoliczność, jednak znacząca część dyrektyw, które tyrani tworzą służy właśnie takiemu celowi - ucieszenia się z tytułu sprawienia kłopotu, frustracji, problemów ludziom. Tyran się zabawia swoja władzą, niczym kot bawiący się z myszą, będzie czasem dawał swoim podwładnym (złudną) nadzieję na to, że jego złość zostanie zaspokojona, aby za jakiś czas uderzyć swoim gniewem. Tyran w ogóle lubi być gniewny, lubi karać, okazywać złość. Tyran przy okazji będzie jeszcze zwykle kłamał, że te jego zabawy z ludzką frustracją nie są żadnym krzywdzeniem, tylko zostaną one przedstawione jako "zaprowadzanie porządku", albo "sprawowanie sprawiedliwości" itp. Tyran, który jednocześnie przyznaje sobie prawo do "nieomylnego" dekretowania co owym "porządkiem" i "sprawiedliwością" jest, nie podda obiektywnej weryfikacji sensowności swoich dyrektyw, lecz po prostu ogłosi, że są to dyrektywy słuszne, i kropka. A dla tych, którzy się sprzeciwiają takiemu postawieniu sprawy, tyran ma oczywiście przygotowaną "kwarantannę" pod postacią eskalacji agresji. Tyran ma (podświadomą) nadzieję, że te zabawy w wykazywanie swojej przewagi nad ludźmi zapewnią mu trwałą satysfakcję, że wystarczy tylko sobie owe zabawy urozmaicać i zwiększać ich zasięg, a życie tyrana będzie szczęśliwe i spełnione. To jest jednak mylna nadzieja. Tyrani nie są w stanie ogarnąć swoją wyobraźnią pełni skutków swojej postawy życiowej, a szczególnie tych SKUTKÓW WE WŁASNEJ PSYCHICE, EMOCJONALNOŚCI.
Tyran, skupiony na powtarzaniu atawistycznego schematu satysfakcji osiąganej zdominowaniem oponenta, nie jest w stanie zorientować się, jaką przy okazji degradację w emocjach niesie taka postawa. A tymczasem, choć drobne, pomniejsze satysfakcje wciąż tyrana utwierdzają w przekonaniu, iż jest na słusznej drodze, gdy się bawi krzywdami, które powoduje, to w rzeczywistości cały czas subtelne sfery emocjonalności osobowości tyrana zwijają się, karleją, degradują. Potem już satysfakcję będą dawały tylko coraz silniejsze dawki zabawy w krzywdzenie, kłamanie, manipulowanie. To jest ten sam schemat jak w narkomanii - jeszcze przez jakiś czas można ratować swój dobrostan biorąc podwójną, czy jeszcze wyższą dawkę narkotyku, ale to działa tylko na jakiś czas. Potem dawkę trzeba będzie znowu zwiększać, aż w końcu nic tyrana nie będzie w stanie usatysfakcjonować. Wtedy nadzieja upadnie, a wraz z nią rozsypie się psychika tyrana - tyran trafi do swojego osobistego piekła, z którego nie widać wyjścia...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33813
Przeczytał: 61 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 15:42, 11 Lis 2024    Temat postu: Re: Układanka w całościowy sens

Pewnego minimalnego poziomu mentalnej dojrzałości wymaga porzucenie szczenięcej wiary, że spełnieniem naszej sprawczości jest proste upieranie się "przy swoim".

Natury silnie emocjonalne, gwałtowne z tą niedojrzałą, szczenięcą wiarą nie umieją się rozstać. Efektem jest BEZREFLEKSYJNA WIARA W PRZEMOC.
Dalszym efektem jest sympatyzowanie takich ludzi ze wszystkim, co przemocowe, buńczuczne, wojownicze, a nawet okrutne, niszczące, aż do pochwały totalnej destrukcji. Emocje bliskie frustracji szukają możliwości rozładowania się, więc bezwiednie grawitują do okoliczności, w których pojawia się konflikt. Gdy w emocjach buzuje gniew, to powody do owego oczywiście umysłowość, pozostająca na usługach owych emocji oczywiście znajdzie. Wtedy "dobrym" będzie każdy pretekst, który by sugerował, że jednak trzeba iść i okazywać swój gniew, złość, dominacji - iść i krzyczeć, bić, potępiać, mordować...
Emocje tego żądają, a słaba umysłowość się im podporządkowuje.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33813
Przeczytał: 61 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 17:23, 11 Lis 2024    Temat postu: Re: Układanka w całościowy sens

Michał Dyszyński napisał:
Pewnego minimalnego poziomu mentalnej dojrzałości wymaga porzucenie szczenięcej wiary, że spełnieniem naszej sprawczości jest proste upieranie się "przy swoim".

Wyjście z tej formy mentalnego prostactwa, jakim jest pokładanie nieproporcjonalnie wielkiej nadziei w samo prezentowanie emocjonalnego uporu, stanowi przekroczenie mentalnego rubikonu.
Jest taka zasada w sztukach walki: cofnij się o krok, a uzyskasz przewagę. W ogólności to oczywiście nie zawsze zadziała - czasem będzie strategią słuszną, a czasem może okazać się błędem. Bo błędem jest ogólnie niedocenianie aspektu komplementarnego w dualnej układance. Życie nam dane nie preferuje jakoś wyraźnie pomysłów i rozwiązań słusznych zamiast chybionych. Czasem lepiej jest trzymać się wytyczonej ścieżki, innym razem zaś trzeba z niej zejść, bo wszystko wskazuje na to, że kontynuacja pierwotnie obranej strategii jest drogą w przepaść. W życiu jest i tak, i tak...

Jeśli już jakoś upór i determinację dałoby się sensownie dowartościować, to chyba formułując je w bardziej subtelny sposób:
Cnotą jest twardość, upór i determinacja na maksa, o ile...
o ile jest ona skierowana nie na jakieś incydentalnie, przy niepełnych danych formułowane cele, lecz wspiera OGÓLNĄ IDEĘ ROZWOJU, czyli gotowość do wsparcia dobra w każdej postaci, jaka się objawi.

Postawa prostacka, oparta o "zawsze nieustępliwie ciągnę to, co pierwsze kiedyś wybrałem" jest bowiem ucieleśnieniem dowartościowywania wszystkiego, co się jako pierwsze. A to przecież jest właśnie faza najmniej niedojrzałego, związanego z dostępem do najmniejszej ilości informacji i przesłanek. Upieranie się przy wcześniejszym przekonaniu, z konieczności jest opowiadaniem się za nierozwiniętym, nieudoskonalonym przekonaniem, a to musi redukować strategie mentalne do wywyższenia powierzchowności w oglądzie spraw.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33813
Przeczytał: 61 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 20:39, 11 Lis 2024    Temat postu: Re: Układanka w całościowy sens

Dobre intencje są ważne w rozwoju duchowym. Jednak z tymi dobrymi intencjami jest jeden podstawowy problem: NIE WIADOMO KTÓRE z tych intencji, jakie sobie intuicyjnie za dobre uznaliśmy są RZECZYWIŚCIE DOBRE!
Układanka w sens się nie zepnie w całość, jeśli każdą swoją intencję, jaką nasza (często słaba, ulegająca iluzjom) osobowość uznała optymistycznie za "dobrą" będziemy traktowali jako ostatecznie na 100% dobrą. Bo popełniamy błędy.
ROZPOZNANIE, CO JEST DOBRE stanowi ten aspekt, który właśnie buduje poprawną osobowość.

Często jednak spotyka się ludzi, którzy wysiłek doskonalenia poprawności rozpoznawania przez siebie rzeczywistości zastępują wysiłkiem promowania swoich pierwszych lepszych, jakie się nawiną rozpoznań jako tych ostatecznych i jedynie słusznych.
Jest tu wybór trochę jak przy tworzeniu, a potem sprzedawaniu towarów
- można się skupiać na jakości towaru
- można się skupiać na zachwalaniu towaru, na marketingu, reklamowaniu go jako najlepszy, pomimo tego, że on po prostu jest, jaki jest.

Wielu tego jakby nie było w stanie rozróżnić w kontekście pracy nad sobą. Wielu skupia się wyłącznie na probach wymuszenia na otoczeniu pozytywnego przyjęcia ich postaw i działań. Same ich działania to często bubel, ale za to jak uparcie reklamowany!... :shock:

Aspekt prawdy jest zatem tym, który oddziela ziarno od plew, czyli deklarowane wielkie i wspaniałe intencje, czy działania odróżnia od tych może nawet niekoniecznie zachwalanych, czy uparcie bronionych przed krytyką, lecz...
... po prostu dobrych, bo przynoszących dobre owoce.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pon 20:41, 11 Lis 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin