Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 35025
Przeczytał: 62 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 13:07, 07 Lut 2025 Temat postu: Uczciwość względem siebie samego |
|
|
Czy da się skutecznie zaprzeczyć uczciwości względem siebie?
Niektóre sugestie ideologiczne jakby zmierzały w tym kierunku. W niektórych postawieniach osobowości, religijności, przyjmuje się, że z racji na grzeszność ludzkiej natury, tym właściwym podejściem miałoby być negowanie siebie, zaprzeczanie swoich własnym rozpoznaniom, rozumieniu, odczytom świata. Tylko, czy to w ogóle ma szansę być skuteczne, czy da się to zrealizować?
Jeśli bowiem ktoś nawet zdecydowałby się zaprzeczyć sobie w jakimś tam przypadku - np. zaprzeczyłby temu, co właśnie usłyszał, albo zobaczył, to przecież owo przeczenie automatycznie stało się jego nowym stanowiskiem w sprawie - JEGO stanowiskiem!
Nie da się sobie zaprzeczyć skutecznie w tym sensie, żeby w ogóle POSIADAĆ STANOWISKO PRZECZĄCE SOBIE!
Ewentualnie można jedynie stworzyć sobie inną formę negacji swoich doznań - można pójść w CHAOS, czyli czynić każde swoje stanowisko z zasady wątpliwym, tymczasowym, nietrwałym. Można jedynie tak siebie negować, że się będzie "zapominało" o tym, co wcześniej, nie uwzględniało tego w aktualnych rozpoznaniach.
Taki ktoś, kto z zasady reaguje chaosem i porzucaniem trwałości własnych myśli staje się niczym istota mniej rozwinięta - np. niczym mysz, pająk, stułbia. Te organizmy mają niski poziom zdolności modelowania świata, więc człowiek blokujący w sobie rozumienie, wyciąganie wniosków, modelowanie będzie się de facto cofał ewolucyjnie. Drugim problemem jest tu też i to, że po przekroczeniu pewnego poziomu chaotyzowania swoich myśli i odczuć, taki człowiek może zacząć reagować nieadekwatnie na życiowe zagrożenia, bo np. zaneguje sobie (na zasadzie: zawsze przeczę swoim odczuciom i myślom), że dostrzegł jakieś niebezpieczeństwo. Tak więc od pewnego poziomu pójścia w stronę negowania swojego rozumu i rozpoznań, postawa człowieka zbliża się do decyzji o samobójstwie.
Na swój sposób negowanie osobistych mocy rozumienia może być odbierane jako "uwalniające". Ono bowiem jest też zanegowaniem odpowiedzialności. Taki człowiek w konsekwencji swojej postawy ma bowiem wniosek: skoro nieistotne i błędne jest to,, co sobie myślę, to także i moje wyrzuty sumienia, moja odpowiedzialność może być błędnie przeze mnie rozpoznana - czyli hulaj dusza, piekła nie ma!
Osoba mająca się za "pokorną", bo nie uznaje za wiążące tego, co się jej jawi (także z tego tytułu, że chce być posłuszna jakimś autorytetom) ostatecznie coś zrobi, jakąś życiową decyzję podejmie. Czy będzie w tej decyzji chwiejna tak, jak nasz były prezydent, który był "za, a nawet przeciw"?...
|
|