Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 14:05, 20 Cze 2022 Temat postu: Strategia, jak nie myśleć życzeniowo |
|
|
W dyskusjach zarzut myślenia życzeniowego pojawia się często - jeśli nie wprost jest tak nazywany, to za pomocą różnych sugestii.
Myślę, że każdy niemal dyskutujący spotkał się z sytuacją, w której jego oponent argumentował bardzo życzeniowo, myślał w taki sposób. Niektórzy z zarzutem myślenia życzeniowego sami się spotkali. Można by uznać, że problem nie jest wydumany. Jednak choć każdy wie, że statystycznie owo życzeniowe myślenie się zdarza, ja nie przypominam sobie tego, aby ktokolwiek PRZYZNAŁ SIĘ SAM, że gdzieś argumentował życzeniowo. To zawsze (rzekomo) życzeniowo argumentują oponenci...
Sam się przyznaję do silnie u mnie zaznaczonego aspektu przekory w myśleniu. W kwestii myślenia życzeniowego ta przekora ujawniła mi się w szczególny sposób: postanowiłem sobie postawić dwa podstawowe pytania:
Kiedy ja sam myślę życzeniowo i co powinienem obserwować, aby móc się samemu potencjalnie na tym "procederze" przyłapać?
Co powinienem przedsięwziąć, aby się myślenia życzeniowego choćby trochę ustrzec?
Zacząłem analizować własne rozumowania pod kątem tych pytań. Wyszło mi z tego:
Kiedy ja sam myślę życzeniowo?
- Myślę życzeniowo praktycznie ZAWSZE, jeśli tylko bierzemy szerszy kontekst, a nie tylko jakiś wyrywkowy epizod rozumowania. Dlaczego tak?
Bo celowość i życzeniowość myślenia są właściwie tylko innymi nazwami na to samo. A myśli się celowo, analizuje się po coś, z intencją jakiegoś ustalenia. Czyli jest to nic innego, tylko jakiś aspekt życzenia sobie czegoś zaplanowanego w myśleniu. Epizody nie życzeniowego myślenia to w zasadzie rzadko występujące przypadki, gdy przez jakiś czas dajemy się porwać bezwiednym impulsom, asocjacyjnemu luźno błądzeniu myślą. Ale właściwie odpowiada to nie do końca myśleniu, co trochę zahacza o medytację, czy stany rozproszenia z innych powodów.
Zawsze JAKOŚ TAM myślimy życzeniowo (już ograniczając się do celowego myślenia). To ustalenie nasunęło mi wniosek, że chodzi nie tyle o pozbycie się życzeniowości w myśleniu w ogóle, ale o OPANOWANIE ŻYCZENIOWOŚCI MYŚLENIA BEZREFLEKSYJNEJ, a w szczególności TRWALE ZAKŁAMUJĄCEJ ROZPOZNANIA.
Życzeniowość w myśleniu będzie, ale nie ona sama jest problemem, lecz SPOSÓB w jaki jesteśmy życzeniowi. Ta zła życzeniowość tym się różni od życzeniowości poprawnej, korzystnej, że BLOKUJE ARBITRALNIE, CZYLI BEZ OBIEKTYWNEGO UZASADNIENIA PEWNE ŚCIEŻKI ANALIZ, ROZUMOWANIA.
Aby myśleniu przywrócić poprawność należałoby zatem nie tylko blokować myślenie, które jest życzeniowe, lecz INICJOWAĆ, WYMUSZAĆ na umyśle, aby przywrócił on kontakt z tymi pomijanymi tą pierwotną (zwykle bezrefleksyjną) życzeniowością opcjami rozumowania.
Wtedy to opracowałem sobie strategię walki z własną życzeniowością w myśleniu. Jej rdzeniem jest uznanie następujących stwierdzeń jako prawdziwe:
1. Życzeniowość, jest formą celowości myślenia i będzie występowała, co samo w sobie nie jest złe.
2. Problemem jest, aby życzeniowości w stronę jakiegoś tam celu myślowego PRZECIWSTAWIAĆ ŻYCZENIOWOŚĆ, która ten cel zaneguje, wymusi analizę na warunkach, które tym razem nie pominą aspektów, jakie "się zgubiły" przy pierwszej analizie.
3. Potem oczywiście należy przeprowadzić bilans za i przeciw - jakoś spróbować zderzyć ze sobą życzeniowości wzajemnie skonfliktowane, doprowadzając do jakiejś formy ROZSTRZYGNIĘCIA I SYNTEZY.
Czego się powinienem zatem szczególnie w myśleniu wystrzegać?
- Powinienem wystrzegać się uporu przy zafiksowanej opcji rozumowania!
Dlatego staram się niemal zawsze opcji pierwszej rozumowania coś przeciwstawiać, obserwować przestrzeń myślowej analizy pod kątem "co być może pominąłem?", "czy umiałbym wskazać jakieś podstawy, wskazujące na to, że pogląd mojego oponenta jest bardziej zasadny, niż mój dotychczasowy?".
Oprócz tego zdiagnozowałem w sobie PEWNYCH SZCZEGÓLNYCH WROGÓW obiektywizmu w myśleniu. Ci wrogowie nastrajają umysł szczególnie silnie w stronę:
- pomijania (konkurencyjnych) aspektów sprawy
- skupienia się wyłącznie na samopotwierdzeniu posiadanych przekonań.
Do tych wrogów zaliczam:
- Atmosferę nacisku, presji ze strony otoczenia
- Atmosferę lojalności, przynależności grupowych, stadnych
- Emocjonalność reakcji, skupianie się na rywalizacji z osobami
- Redukcjonizm, silne skupianie się tylko na jednym aspekcie
- Bezrefleksyjne zawierzenie intuicjom, nie dodawanie do myślenia aspektów opartych o TWARDE REGUŁY.
A tym ostatnim wrogu jeszcze na koniec postaw wstępniaka napiszę. Myślenie typu logicznego, dyskursywnego jest chyba główną bronią w walce z życzeniowością rozumowań. Problem z życzeniowością bowiem można by sformułować następująco: niby dlaczego miałbym myśleć coś innego, niż teraz myślę, niby dlaczego mam zaprzeczać sobie, a coś co mi się jawi, traktować negatywnie, jakby się nie jawiło?..
- przecież to jest bez sensu, absurd, przecież jakbym tak miał przeczyć sobie z góry, to powinienem w ogóle chyba zrezygnować z myślenia w jakimkolwiek kierunku, bo zawsze pojawiałby się zarzut, że trzeba myśleć w innym kierunku...
Aby myśleć szerzej niż dotychczas trzeba ZNALEŹĆ ZEWNĘTRZNY WZGLĘDEM SIEBIE MECHANIZM i POWÓD konstruowania pomysłów, rozwiązań, tworzenia kierunków myśli.
Przeczyć sobie oczywiście ogólnie można, ale przeczenie, które nie wskazuje alternatywnego kierunku działania ostatecznie będzie odrzucone przez umysł, będzie nieskuteczne. Dobre przeczenie nie polega na powiedzeniu "źle robisz to, co robisz" (ale nie wiadomo co robić, w czym tkwi problem), ale "źle robisz, gdy pomijasz aspekt ..., którym teraz spróbuj się zająć". Analiza funkcjonalna, logiczna oparta o inne "uchwyty" w myślach niż dotychczasowe intuicje daje tą wspaniałą SZANSĘ NA ZAINICJOWANIE ALTERNATYWNEGO SPOJRZENIA.
Myślenie oparte o twarde reguły wytrąci umysł z jego całkowitego polegania na intuicjach, na samopotwierdzającym się (czyli z natury życzeniowym) uznawaniu, że jest dokładnie tak, jak mi to teraz w głowie się układa i nic innego być nie może. Myślenie logiczne, związane z formułowaniem jakichś reguł, definiowaniem zagadnień jest realną alternatywą. I chyba chociażby osiągnięcia nauki pokazują, że ta metoda miewa sukcesy budzące podziw i szacunek.
|
|