Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Spełnienie się, wywyższenia możliwe kontra niespełnialne

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33539
Przeczytał: 80 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 10:48, 10 Lip 2024    Temat postu: Spełnienie się, wywyższenia możliwe kontra niespełnialne

Istotą głęboko rozumianej idei religijnej jest spełnienie osobowe, które można rozumieć jako formą nadania wartości, a nawet może wywyższenia (ważne, że nie w dowolny sposób!) osobowości.

Startując od instynktownych pragnień, poszukując spełnienia na sposób zaprogramowany przez geny, a częściowo wywiedziony z kultury, z relacji ze społecznością osobowość próbuje sobie skonstruować owo spełnienie się, próbuje się dowartościować.
Ale biorąc jako bazę same te pierwotne, ewolucyjnie wykształcone, instynktowne satysfakcje świadomość wypełni jedynie właśnie ewolucyjne cele - zachowa życie przez jakiś czas, rozmnoży się, może zdobędzie jakąś tam pozycję w stadzie i nic więcej. Tej głębokiej pełnej satysfakcji i wywyższenia nie osiągnie.
Mało refleksyjni ludzie jednak się często bardzo upierają przy tym, aby ową osobistą satysfakcję skonfigurować wyłącznie z tego, co było im dane na start od genów i wprost ze społeczeństwa. Próbują się wywyższyć, bazując na instynkcie walki i dominacji, szukają spełnienia w mnożeniu sobie aktów seksualnych, czyli zaspokajają żądze. Religia nakierowana na duchowość będzie przestrzegała: uważaj! To jest pułapka! Nie tędy droga!
Ale niektórym trudno jest przemówić do rozumu, bo są bardzo uparci. Często są przekonani, że brak głębszej satysfakcji, jaki odczuwają, da się pokonać zwiększaniem ilości epizodów zaspokajania się na biologiczny, instynktowny sposób. Ci będą próbowali uzyskać swoje spełnienie, wyszukując sobie jeszcze więcej wrogów do pokonywania, aktów seksualnych do odbycia, smakołyków do zjedzenia itp. Oni nie dostrzegają, że zwiększenie ilości tego samego, co już wcześniej dawało satysfakcję tylko na jakiś czas, nie daje szansy na uzyskanie satysfakcji trwałej. Bo tu nic się nowego nie dodało, nic jakościowo się nie zmienia, a za to zaczyna dochodzić efekt znużenia, emocjonalna pustka będzie coraz bardziej drenowała poczucie spełnienia.

Niestety, poleganie wyłącznie na genetycznie nam sformowanych satysfakcjach jest strategią na krótko, strategią ostatecznie niedającą szans na trwałe spełnienie się osobowości. W tym układzie trzeba coś zmienić, trzeba DOŁOŻYĆ NOWĄ JAKOŚĆ, przekonfigurować swoje odczuwanie satysfakcji, szczęścia, poczucia wartości.
Ale jak tę nową jakość osiągnąć?... :think:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33539
Przeczytał: 80 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 12:27, 10 Lip 2024    Temat postu: Re: Spełnienie się, wywyższenia możliwe kontra niespełnialne

Warto byłoby jeszcze trochę skomentować, dlaczego poleganie w całości na satysfakcjach biologicznych, instynktownych jest nieperspektywiczne. Powodów jest tu kilka:
1. Inflacja satysfakcji - z każdym kolejnym epizodem tego samego "wyzwalacza satysfakcji" efekt będzie mniejszy.
2. skutki negatywne, koszty - np. uzyskując satysfakcję z dominowania, wywyższania się nad innych, psujemy sobie relacje z bliskimi ludźmi, co dalej powoduje, iż do emocjonalnych satysfakcji zaczynają dołączać skutki destrukcyjnych działań - ludzie przestają nas lubić, unikają, traktują coraz bardziej nieprzyjaźnie. A wina za to obciąża tego, kto był inicjatorem takiego układu.
3. Brak rozwoju, związany z powtarzaniem zachowań powoduje ogólną degradację osobowości. Inni wokół idą do przodu, rozwijają się, a ten, kto polega wyłącznie na biologicznych formach satysfakcji pozostaje niczym zwierzątko - na poziomie prostych reakcji i odczuć. I większość osób do rozwoju osobistego niezdolnych w końcu też zaczyna dostrzegać, iż mentalnie zostali z tyłu, podczas gdy inni osiągają coraz więcej.

Aby osiągać satysfakcję na sposób perspektywiczny, niedewaluujący się, trwały, trzeba wykroczyć ponad to, co dane od biologii i społecznych sugestii. Sposoby uzyskiwania tej satysfakcji są w znacznym stopniu indywidualne, związane z rozwojem konkretnej osoby. Więc każdy musi je odkryć dla siebie w jakimś stopniu sam. Choć też przy tym może się posiłkować doświadczeniami innych. Jednak nie chodzi o ścisłe kopiowanie cudzych wzorców, lecz o ich twórczą adaptację do własnej natury.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33539
Przeczytał: 80 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 10:59, 11 Lip 2024    Temat postu: Re: Spełnienie się, wywyższenia możliwe kontra niespełnialne

Jest pewne spostrzeżenie związane z myśleniem o życiu i sprawach, które ja w swoim czasie uczyniłem swoim paradygmatem - założeniem podstawowym myślenia. Chodzi o zasadę: każdą dobrą ideę, w nieodpowiedni sposób stosowaną można uczynić złą, a najczęściej też niemal każde, jakoż tam sformułowane słownie zło, w specyficznych warunkach może wyjść na dobro.
Inaczej mówiąc: odpowiednio dobrany kontekst jest w stanie zmieniać, wręcz odwracać wartościowanie spraw. Tę zasadę wyznaję od jakiegoś czasu, wierzę, w jej słuszność. Prosty przykład - zabijanie jest złe. Ale przecież zabicie terrorysty, który wyraźnie za chwilę miałby nacisnąć przycisk zapalnika podłączonego do bomby unicestwiającej miasto, mało kto potraktowałby jako zły czyn. Kłamstwo jest złe, ale okłamanie mordercy co do miejsca ucieczki jego ofiary ratowałoby życie. Z drugiej strony tak wielkie dobro nakarmienie głodnego w specyficznych warunkach schorzenia, które uniemożliwia spożywanie pokarmów pod groźbą utraty życia, już dobrem nie będzie. Żadne sformułowanie nie jest absolutne, w specyficznych warunkach odwracają się oceny.

Patrząc na tę zasadę od drugiej strony - czyli już przyjmując, iż jest ona słuszna ogólnie, można sformułować fundamentalne prawo dotyczące komunikacji między ludźmi: Skoro konteksty mają moc zmieniania oceny jakiejś myśli, czy idei, to znaczyłoby, że żadna idea podana zupełnie bez kontekstu nie może być uznana za absolutną, czyli za słuszną zawsze.
Dopiero odnosząc się do konkretnego kontekstu mamy prawo uznać, iż np. dana postawa, zachowanie, wybór są słuszne. Tak biorąc wyłącznie ogólne sformułowanie nie powinniśmy z góry dekretować, czy jest ono opisem czegoś dobrego, czy złego.
Szczególnie w kręgach religijnych jest nieraz nagonka na relatywizowanie ocen. Ja bronię relatywizowania, czyli właśnie odnoszenia się zawsze do kontekstu spraw, a nie twierdzenia, że np. zasady moralne są słuszne zawsze. "Nie zabijaj" w większości przypadków jest słuszne, ale w specyficznych kontekstach (patrz np. sytuację opisaną wyżej) już niekoniecznie. "Nie kradnij" też chyba zostanie już "mniej niestandardowo" uznane w obliczu oceny czynu polegającego na kradzieży terroryście zapalnika do bomby mającej zniszczyć miasto. Wymownych przykładów można sobie wymyślać wiele, ale nie chodzi o ich mnożenie, a tylko o stwierdzenie tego, iż dopiero znajomość kontekstu pozwala na wiarygodną, sensowną ocenę tego, czy jakaś idea opisuje dobro, czy zło w danym przypadku.
Ten problem z "relatywizowaniem" ma też swoją ważna odsłonę w interpretowaniu Biblii. Wielu wierzących, mających postawę wielkiej czci dla owej Księgi, chciałaby z mocą dekretować: każdy najmniejszy wycinek wypowiedzi, każdy fragment Biblii jest absolutny, nie wolno w niego wątpić, nie wolno jest stawiać mu ograniczeń, bo jest on samym głosem Boga. Tak niektórzy Biblię chyba traktują. Ja się nie zgadzam z tym podejściem. Tutaj owa wielka cześć dla Księgi, choć może skądinąd chwalebna, jednak staje się podstawą do zniszczenia SZANSY NA ZROZUMIENIE ZNACZEŃ, jakie Biblia niesie. Jednak słowa w Biblii zawarte, JEŚLI MAJĄ BYĆ ZROZUMIAŁE, muszą w końcu trafić na jakiś grunt, który spowoduje uruchomienie jakichś działań postaw. Sama Biblia ten problem porusza w przypowieści o siewcy:
(3) I mówił im wiele w przypowieściach tymi słowami: Oto siewca wyszedł siać. (4) A gdy siał niektóre [ziarna] padły na drogę, nadleciały ptaki i wydziobały je. (5) Inne padły na miejsca skaliste, gdzie niewiele miały ziemi; i wnet powschodziły, bo gleba nie była głęboka. (6) Lecz gdy słońce wzeszło, przypaliły się i uschły, bo nie miały korzenia. (7) Inne znowu padły między ciernie, a ciernie wybujały i zagłuszyły je. (8) Inne w końcu padły na ziemię żyzną i plon wydały, jedno stokrotny, drugie sześćdziesięciokrotny, a inne trzydziestokrotny. (9) Kto ma uszy, niechaj słucha! (Ewangelia Mateusza, 13)
Jak wynika z powyższego odbiór słów, nawet tych najwspanialszych, pochodzących od Boga może przynieść znacząco różne efekty w zależności od tego, jaki będzie odbiór tych słów, "na jaką glebę" padną. W tym zawarte są też konteksty, możliwości rozumienia danego człowieka. Czyli po prostu NIE WYSTARCZĄ SAME SŁOWA. Słowa mądre, sentencje podane w wielkich księgach są cenne, ale same niczego nie zrobią, cudów nie uczynią. Dopiero w połączeniu z umysłem, który POPRAWNIE NADAJE SENSY słowa zaczynają "owocnie grać".
Ten długi wstęp, który sam w sobie uważam za ważny, prowadził mnie od początku do pewnego wniosku - tym razem związanego z zagadnieniem wywyższenia. W Biblii mamy wywyższenie potraktowane na dwa przeciwstawne sposoby:
Wywyższenie w sensie pozytywnym opisują np frazy:
(14) A jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak potrzeba, by wywyższono Syna Człowieczego, (Ewangelia Jana 3:14)
(28) Rzekł więc do nich Jezus: Gdy wywyższycie Syna Człowieczego, wtedy poznacie, że Ja jestem i że Ja nic od siebie nie czynię, ale że to mówię, czego Mnie Ojciec nauczył.
(Ewangelia Jana 8:28)
(31) Bóg wywyższył Go na prawicę swoją jako Władcę i Zbawiciela, aby dać Izraelowi nawrócenie i odpuszczenie grzechów.
(Dzieje Apostolskie 5:31)
(17) Bóg tego ludu izraelskiego wybrał ojców naszych i wywyższył lud na obczyźnie w ziemi egipskiej i wyprowadził go z niej mocnym ramieniem.(Dzieje Apostolskie 13:17)

(7) Czyż popełniłem jakiś grzech przez to, że poniżałem siebie, by was wywyższyć? Że za darmo głosiłem wam Ewangelię Bożą? (2 list do Koryntian 11:7)

(9) Dlatego też Bóg Go nad wszystko wywyższył i darował Mu imię ponad wszelkie imię,
(List do Filipian 2:9)


Wywyższenie negatywnie ocenione jest we frazach:
(11) Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony. (Ewangelia Łukasza 14:11)

(14) Powiadam wam: Ten odszedł do domu usprawiedliwiony, nie tamten. Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się uniża, będzie wywyższony. (Ewangelia
Łukasza 18:14)

Jest wreszcie sformułowanie łączące element wywyższania i poniżania (upokorzenia)
(6) Upokórzcie się więc pod mocną ręką Boga, aby was wywyższył w stosownej chwili.
(1 List Piotra 5:6)


Można by wyciągnąć chyba wniosek, że
Biblia gani każdego, kto się chce wywyższyć sam.
A jednocześnie Biblia pozytywnie określa wywyższenie człowieka, dokonywane przez Boga.


Zatem nie można powiedzieć, że Biblia samo wywyższenie (takie wywyższenie bez kontekstu) ogólnie traktuje jednoznacznie pozytywnie, albo negatywnie. To po prostu zależy. Dlatego chyba należałoby rozpocząć dyskusję nad tym, jakie wywyższenie jest dobre, a jakie złe.
Biblia w cytatach wyżej sugeruje to, co napisałem - aby się nie wywyższać samemu, czekać na wywyższenie, które przyjdzie od Boga. Ale czy tylko od Boga?...
Czy człowiek może drugiego człowieka wywyższyć?...
- W życiu przecież to się zdarza. Ale czy - w etycznym osądzie - wywyższanie się nawzajem przez ludzi będzie dobre, czy złe?...
Albo może zadajmy już pytanie: W JAKICH OKOLICZNOŚCIACH wywyższanie jednych ludzi przez innych jest dobre, a w jakich złe?
- Nad tym dalej chcę się zastanowić, ale tutaj już za długi wątek się zrobił. :think:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin