|
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33735
Przeczytał: 67 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 14:56, 25 Gru 2021 Temat postu: Relacja z Bogiem - gdzie tu człowiek? |
|
|
Spotkałem się z narracją religijną, głównie chrześcijańską (są też odpowiednie teksty w Biblii), że człowiek powinien oddać się całkowicie Bogu - swoje życie, siebie samego. Św. Paweł pisze w jednym z listów, że już nie ma jego, tylko jest w nim Chrystus.
Nie wiem, o czym konkretnie myślał św. Paweł, nie wiem, o czym myśleli inni mistycy, gdy o tym pisali. Mam tu duże wątpliwości interpretacyjne, które wiążą się z dość podstawowym problemem:
Jeśli wobec Boga mojego ja lepiej, aby nie było, to czy nie należałoby się jakoś "skurczyć" - osobowościowo, duchowo - zupełnie do zera?
No bo po co miałyby tu być jakieś półśrodki?
Jak siebie należy zastępować Bogiem, to zróbmy to konsekwentnie, czyli od końca.
Jak się tak postawi problem, to narzuca się od razu na to pewna kontra: to po co w ogóle Bogu miałby być człowiek?
- Jeśli celem jest zastąpienie wszystkiego w człowieku Bogiem, to jaki jest sens w ogóle człowieka stwarzać, zsyłać go na świat?...
Niejeden człowiek, który doznał w życiu dużo cierpienia, a do tego nie bardzo widzi szansę na to, że z tym cierpieniem kiedykolwiek będzie mógł się pożegnać, pewnie nawet z ochotę by się pisał na taki układ, w którym on sam by już jakoś znikł, jego świadomość by się rozpłynęła, a jej miejsce zastąpiłoby w 100% to boskie, lepsze, doskonalsze, nie mające grzechu.
Czyby to całe nasze człowieczeństwo było tylko stanem przejściowym, czymś z zasady wadliwym, czymś i tak do odrzucenia?...
Niejeden to całe moje rozważanie uzna za rodzaj braku pokory, a nawet rodzaj herezji. Może w ogóle nie powinniśmy stawiać takich pytań?
A jednak bez jakiejś, choćby częściowej, odpowiedzi na to pytanie, właściwie to nawet nie wiadomo, jak osoba szczerze wierząca miałaby układać sobie życie. W typowym moralizmie chrześcijańskim zdaje się być zaszyty paradygmat, że człowiek jest zawsze tym opornym, który nie będzie spełniał wymogów ze strony Boga. A jeśli człowiek cały ten opór jakoś w sobie zdusi, jeśli się całkowicie zechce oddać Bogu, Jego woli, jeśli nie postawi żadnych barier, to gdzie wyląduje?
Podobnie jest z tym postulatem odrzucenia świata, pożądliwości, poszukiwania przyjemności. Co będzie jak ktoś to - tak do końca konsekwentnie - wdroży? A gdyby wszyscy to wdrożyli?...
Gdyby wszyscy się pozbyli jakoś swoich pożądań, przestali dbać jakkolwiek o swoje potrzeby emocjonalne, zaprzeczyli wszystkim pragnieniom?...
Do czego by to doprowadziło?...
Jest w ogóle ten człowiek do czegoś (w relacji z Bogiem potrzebny)?
Jeśli zaś coś z człowieka jednak w tej relacji człowieka i Boga miałoby być cenne, warte zachowania, to właściwie CO?
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Sob 18:00, 25 Gru 2021, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23206
Przeczytał: 53 tematy
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 16:34, 25 Gru 2021 Temat postu: |
|
|
Michał zajrzyj do Levinasa, Bubera lub do pracy doktorskiej biskupa Jędraszewskiego.
To jest interpretacja biskupa, z którą się nie zgadzam.
Levinas próbował zrozumieć, dlaczego doszło do holocaustu i dlaczego odpowiedzialni są za niego Niemcy – naród wybitnych poetów i filozofów? W swoich rozważaniach zwrócił uwagę na obojętność Kaina, który po zabójstwie Abla bezczelnie odpowiedział Stwórcy, że nie jest stróżem swojego brata. Odpowiedzialność za drugiego człowieka stała się centralnym punktem dwóch dzieł Levinasa: „Całość i nieskończoność” i „Inaczej niż być lub ponad istotą”. W pierwszym z nich, filozof skupił się na doświadczeniu „twarzy” innej osoby.
– Jest jakaś potęga w ludzkim spojrzeniu, która wskazuje na siłę zakazu moralnego: nie możesz mnie zabić, okazać wobec mnie przemocy. Relacja między „mną” a drugim człowiekiem nie jest symetryczna. Jeżeli ten drugi, z którym się spotykam i którego twarz widzę, mówi mi: „tobie nie wolno”, to po pierwsze on mnie uczy mojej wolności. Nie jest ona dowolnością, kaprysem, ale ma reguły (…) Ten drugi jawi się jako mistrz i nauczyciel, ktoś, kto mnie uczy mojego człowieczeństwa.
Człowiek ma własne sumienie i już w nim jest rozliczany ze swoich uczynków. Odpowiedzialność to odpowiedź na słowa drugiego człowieka. Jednakże, we wzroku drugiego człowieka można odszukać również prośbę o pomoc, na którą bezwzględnie należy odpowiedzieć.
– Odpowiadam na wołanie. Jestem odpowiedzialny, to znaczy czuję, że jestem wezwany do dobra, nie uchylam się przed nim, niekiedy nawet za cenę własnego poświęcenia.
Drugie dzieło – „Inaczej niż być lub ponad istotą” pogłębia koncepcję odpowiedzialności. Levinas wyjaśnił w nim, że odpowiedzialność człowieka jest wrodzona. Centralną figurą dzieła jest postać cierpiącego Sługi Jahwe, który wziął na siebie odpowiedzialność za grzechy ludzkości.
– Odpowiedzialność to inne imię człowieczeństwa. Obojętność to postawa Kaina, rezygnacja z ludzkiego powołania.
[link widoczny dla zalogowanych]
Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Sob 16:37, 25 Gru 2021, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33735
Przeczytał: 67 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 1:04, 04 Sty 2022 Temat postu: |
|
|
Nie będę ukrywał, że ten aspekt sprawy: po co Bogu taki Michał, jak ja? stanowi dla mnie od lat zagwozdkę.
Skoro Bóg wie, co należy robić, to taki nieporadny Michał, który co chwila popełnia błędy, grzeszy, jest słaby powinien zostać zastąpiony kimś lepszym na jego miejsce.
Ja stoję na stanowisku, że świat powinien stać się lepszy i w imię tego zadania gotów byłbym zgodzić się na swój niebyt - byle tylko dzięki temu, że kogoś lepszego świat na moim miejscu będzie miał, działo się na tym świecie lepiej.
Jeśli Bóg utrzymuje przy istnieniu tego - słabego, błądzącego - Michała, to znaczy, że musi tu być ważniejsze zadanie niż "żeby jak najlepiej się działo". Michał Bogu jest potrzebny do czegoś innego, niż zrealizowanie konkretnego celu. Może te cele, które się realizuje są w ogóle tylko pretekstem?...
Retoryka religijna, która tak mocno akcentuje grzech i winę według mnie gubi coś bardzo istotnego. Człowiek nie jest jednak na tym świecie po to, aby "najlepiej zrobił to, co jest do zrobienia". Taki celowy sposób oceny życia jest przynajmniej niekompletny. Oprócz celów, które zostaną zrealizowane czasem lepiej, czasem gorzej, ważny jest człowiek DOŚWIADCZAJĄCY ŻYCIA. Sam fakt, że człowiek tego życia doświadczył, zdaje się być wartością samą w sobie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33735
Przeczytał: 67 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 10:39, 16 Sty 2022 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Retoryka religijna, która tak mocno akcentuje grzech i winę według mnie gubi coś bardzo istotnego. Człowiek nie jest jednak na tym świecie po to, aby "najlepiej zrobił to, co jest do zrobienia". Taki celowy sposób oceny życia jest przynajmniej niekompletny. Oprócz celów, które zostaną zrealizowane czasem lepiej, czasem gorzej, ważny jest człowiek DOŚWIADCZAJĄCY ŻYCIA. Sam fakt, że człowiek tego życia doświadczył, zdaje się być wartością samą w sobie. |
Powyższe powoduje, że chyba jedynie chrześcijaństwo jest religią kompletną. Dlaczego tylko ono?
- Bo odpowiada na pytanie: co właściwie dalej z wadliwością umysłu?
Z drugiej strony mamy ateizm, który pozornie daje prostsze i bardziej klarowne rozwiązanie: nie martwić się jakimiś tam grzechami, wadliwościami umysłu, bo co się stało, to się nie odstanie, zaś w ogóle wolność woli jest tylko złudzeniem, więc pomińmy zagadnienie poprawności umysłu człowieka w ogóle... To ateistyczne podejście można by jeszcze sformułować jako: żyjmy chwilą, bo nic ponad te chwile, jakie daje nam nasza egzystencja, nie mamy.
Dlaczego klarowność owego "rozwiązania" uważam za pozorną?
- Dlatego, że czuję niezbywalną potrzebę rozwiązania zagadnienia KIM JESTEM? rozprawienia się mentalnego z moją naturą, z sensem mojej egzystencji. Właściwie to chyba nie ma większego celu w życiu, jak rozstrzygnięcie właśnie tego. Jeślibym z tego zrezygnował, to już nic nie ma sensu, to równie dobrze można palnąć sobie w czerep.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33735
Przeczytał: 67 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 18:31, 16 Sty 2022 Temat postu: |
|
|
Jeśli chodzi o moje katolickie wychowanie, to uważam, że kontekście problemu ustawienia mnie we właściwej relacji z Bogiem, to jest ono niejednoznaczne. Odebrałem z grubsza podobną liczbę sugestii, które dzisiaj odrzucam, jak i tych, które się sprawdziły.
Z jednej strony bardzo mocno się opowiadam po stronie pokory w relacji do Boga. Problem w tym, że bardzo trudno jest wytyczyć granicę pomiędzy pokornym zawierzeniem Bogu i zachowaniem zdrowej psychiki, a pójściem za sugestią w rodzaju "niech wszystko zdecydują religijne autorytety, bo ja tu się totalnie nie liczę" - czyli postawy mentalnego barana, osoby o mentalności hitlerowca "tylko wykonującego rozkazy".
Ale przyznam, że przez wiele lat mocno się mentalnie boksowałem z sugestią, która w katolicyzmie jest według mnie wyraźna i silna - sugestią, iż ostatecznym celem jest to, aby człowieka jakoś CAŁKOWICIE zastąpić Bogiem - Jezusem. Problem się jednak wtedy pojawia - a w takim razie PO CO W OGÓLE TEN CZŁOWIEK?
Tu bardzo bardzo istotne jest pytanie: czym ma właściwie być nasze człowieczeństwo w kontekście Boga?
Bo zbyt ochoczo pociągnięty postulat pokory sugeruje tu odpowiedź: niczym! Człowieczeństwo, indywidualność, osobowość jest tylko zawadą! Ma być tylko Bóg, a ludzie niech "się gonią"! A jeśli już nawet człowiek miałby być, to wyłącznie jako taki totalnie nie mający własnego zdania, pragnień, czy osobowości osobnik, który wykonuje wszystkie rozkazy "z góry" i nawet nie mrugnie.
Jeśli jednak jakaś forma człowieczeństwa jest słuszna, a nawet jeśli ona JEST OCZEKIWANA PRZEZ SAMEGO BOGA, to jaka jest to forma człowieczeństwa?
Co człowiek miałby dawać od siebie?...
Wszak można coś dać - od siebie - tylko mając! Także Bogu można coś ofiarować, tylko mając coś do ofiarowania. A może nie tylko Bogu mamy coś ofiarować - może innym ludziom, może istotom niższego gatunku, którymi się opiekujemy (jaka to rola była wyznaczona przez Boga pierwszym ludziom w raju)?...
Ewangelia Mateusza, 6 napisał: | (20) Gromadźcie sobie skarby w niebie, gdzie ani mól, ani rdza nie niszczą i gdzie złodzieje nie włamują się i nie kradną.
|
Mamy mieć zgromadzone jakieś skarby... Jakie?
Ewangelia Łukasza 12 napisał: | 21) Tak dzieje się z każdym, kto skarby gromadzi dla siebie, a nie jest bogaty przed Bogiem.
|
Czyli jest jakiś skarb do zgromadzenia. Czy tylko ślepe posłuszeństwo?...
O dalej
Ewangelia Łukasza 12 napisał: | (34) Bo gdzie jest skarb wasz, tam będzie i serce wasze.
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|