Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Psychika pragnąca silnej władzy, dominacji (też nad sobą?..)

 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 35105
Przeczytał: 46 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 11:04, 22 Maj 2024    Temat postu: Psychika pragnąca silnej władzy, dominacji (też nad sobą?..)

Niektórzy ludzie cenią sobie władzę w ogóle, a inni wręcz przeciwnie. Z moich obserwacji ludzi z mojego otoczenia wychodzi mi, że społeczeństwo jakby pod tym względem wyraziście się dzieliło na dwie frakcje.
1. Osoby akceptujące (z wyraźną formą wewnętrznego przekonania, a nie tylko pod wpływem zewnętrznej presji) aspekt hierarchii, dominacji i władzy, traktujące go jako swoiste "prawo świata i społeczeństwa", przekonane, że jak ogólnie władzy - możliwie twardej, nawet niestroniącej od przemocy - będzie mniej, to po prostu będzie gorzej.
2. Osoby, które bazują na zdolności ludzi do dogadywania się w strukturach poziomych, unikające stawiania spraw w pobliżu personalnych form nacisku, raczej szukające rozstrzygnięć kwestii spornych w negocjacjach, które mają być równe, niefaworyzujące nikogo. Tu silni władcy, liderzy są zwyczajnie niepotrzebni, a jeśli nawet jakieś problemy w negocjacjach się nie rozwiążą, to w tym układzie można dodać - czasowo postawioną - funkcję arbitra, który by starał się rozstrzygać takie kwestie na bazie jak najbardziej merytorycznej, wykluczającej presję personalną, czy inną formę dominacji jednych wobec drugich.

Wchodzi tu w grę chyba wiele czynników, sprawa jest mocno złożona. Jednak jestem dziś głęboko przekonany, że clou sprawy zawarte jest w podświadomym, głęboko intuicyjnym, instynktownym postrzeganiu zagadnienia DOMINACJI.
Są psychiki, które dominację akceptują, często wręcz ją lubią, a jeszcze w pewnych warunkach obierają instynktownie jako afrodyzjak, jako coś, co napędza ich emocjonalnie, nadaje barwę odczuwaniu rzeczywistości. Z kolei dla innej grupy ludzi dominacja jest czymś mentalnie wstrętnym, jest formą obrzydliwości odczuwanej bezwiednie, też w sposób bliski instynktownego.
Sam zaliczam się do tej drugiej grupy, co powoduje, że postrzegam osoby, które stosują wobec mnie czy innych ludzi jakąś postać personalnej dominacji trochę jako zboków, jako głupców i wstrętnych - chcę być jak najdalej od nich, najchętniej zerwałbym z nimi wszelkie kontakty, uciekł "od takich" nawet do innego wszechświata. Byle tylko nic mnie z takimi nie łączyło, byle nawet ich zapach mnie nie owionął. :shock:
Tak mam na poziomie instynktownych emocji, ale chyba (a przynajmniej ja to obserwuję) są ludzie, mający dokładnie odwrotny odbiór tych, którzy stosują dominację, presję osobową. Żeby nie być całkiem gołosłownym, przywołam znany w seksuologii schemat sado - maso. Pewną część ludzi to naprawdę kręci, sprawia im satysfakcję nawet o erotycznym charakterze.

Z tego, co obserwuję (a trochę z osobistego modelowania emocjonalnego w samym umyśle i uczuciach) ten aspekt dominacji jest czymś głębokim, wrośniętym w psychologię człowieka. Nie ma się z resztą co dziwić, bo biorąc jako paradygmat ewolucyjny rozwój emocji istot stadnych, mielibyśmy chyba osadzenie się owej psychiki w wielu tysiącach pokoleń. Dominacja była w świecie zwierząt od setek milionow lat, doskonaliła się, wrastała głęboko w odczuwanie. W pewnym sensie też można uznać ją za "dobrą", bo jednak porządkuje ona zachowania, sprawiając np. że stado nie idzie w rozsypkę, ale działa względnie spójnie, co daje mu większe szanse przetrwania w obliczu potencjalnej napaści drapieżników, albo (w przypadku stada samych drapieżników) skuteczniejszą strategię polowania. Dominacja - niezależnie od tego, jak byśmy indywidualnie ją odczuwali - jest ważnym elementem życia społecznego zwierząt, a więc i ludzi. Będzie ona wpływała na nasze wybory i odczucia na poziomie świadomym i podświadomym.

Wciąż mam nierozstrzygniętą hipotezę, czy ten erotyczny aspekt nie jest czasem jakoś kluczowy dla zrozumienia, dlaczego dla niektórych ludzi władza nie tylko jest afrodyzjakiem sama w sobie, ale dalej (na poziomie podświadomym) wpływa ten aspekt na dalsze postawy i wybory. Jeśli gdzieś na poziomie instynktownym tak się dzieje, że czyjś mózg na samo pomyślenie o aspekcie władzy i dominacji dostaje zastrzyk jakiegoś hormonu, czy neuroprzekaźnika wywołującego przyjemność, to taki mechanizm będzie w dłuższym okresie czasu warunkował daną osobę, będzie jej dawał impulsy mentalne w stronę otaczania się dominacją i władzą, a ogólnie myślenia o niej pozytywnie.
Jeśli ktoś zaś na samo wspomnienie władzy odczuwa instynktowną dyssatysfakcję, jeśli kojarzy mu się władza, hierarchia, przymus z przykrością, cierpieniem wynikającym z przemocy, z poczuciem bezradności i lęku, to z kolei naturalnie taka psychika będzie "mentalnie odpychana" od tych aspektów władzy, dominacji, hierarchii.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pią 16:57, 18 Kwi 2025, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 35105
Przeczytał: 46 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 12:09, 22 Maj 2024    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Jeśli ktoś zaś na samo wspomnienie władzy odczuwa instynktowną dyssatysfakcję, jeśli kojarzy mu się władza, hierarchia, przymus z przykrością, cierpieniem wynikającym z przemocy, z poczuciem bezradności i lęku, to z kolei naturalnie taka psychika będzie "mentalnie odpychana" od tych aspektów władzy, dominacji, hierarchii.


Ogólnie postawione zagadnienie erotycznej genezy naszych rozpoznań, klasyfikacji myślenia wydaje mi się bardzo ciekawe, a do tego wiele wyjaśniające. Nieraz stajemy w obliczu zadziwiającej "nielogiczności" ludzkich reakcji, odbioru świata, myślenia. Człowiek mimowolnie się zastanawia: ale o co temu komuś chodzi, skoro tak nierozsądnie postępuje?...
I często wyjaśnienie takich postaw ma swoje korzenie w tym erotycznym, związanym z bezwiednie odczuwaną satysfakcją warunkowaniu umysłu. Tutaj opisałem aspekt dominacji, który chyba jest najbardziej sztandarowym przypadkiem tego mechanizmu emocjonalnego, ale można się dopatrzeć też i innych powiązań na poziomie psychiki, instynktów, myślenia. Seksuolodzy zwracają uwagę na to, że satysfakcja erotyczna jest czymś bardzo indywidualnym - jedne osoby mogą ją odczuwać w jakichś sytuacjach, a inne wręcz będą tę satysfakcję gasiły właśnie w dokładnie tego typu warunkach. Myślenie bezwiednie zbiega do instynktownych schematów i intuicyjnych wzorców. Jeśli ktoś naturalnie odczuwa lekkie muśnięcia uczucia przyjemności, gdy sobie pomyśli o jakimś aspekcie jego relacji z ludźmi, to będzie na poziomie bezwiednym próbował powtarzać takie sytuacje, będzie w swoich intuicyjnych klasyfikacjach "dobra" preferował właśnie ten kierunek myślenia i odczuwania. Osoby czujące się dobrze jedynie w warunkach bezpieczeństwa, nie będą szukały sobie sytuacji, gdy adrenalina buzuje w ich żyłach, bo te sytuacje będą odbierane jako coś nieprzyjemnego. A odwrotnie będą mieli osobnicy poszukujący silnych wrażeń - ich instynktowne odczucie przyjemności, czasem wręcz euforii będzie bowiem silnie powiązane z wrażeniem niepewności, nawet zagrożenia, z większą dynamiką sytuacji.
Mało ludzi na co dzień widzi te różnice osobnicze. Typowe jest przekonanie, że "inni ludzie czują to tak, jak ja". W rzeczywistości jednak owe różnice są nieraz bardzo znaczne, w różnych aspektach stając się wręcz przeciwstawne sobie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 35105
Przeczytał: 46 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 17:53, 18 Kwi 2025    Temat postu:

Znam ludzi, którzy (w moim odbiorze rzecz opisuję) zdają się mieć ku władzy hierarchii, a nawet brutalnej przemocy swego rodzaju wewnętrzną adorację, podziw, szacunek... :shock:
Sam od lat mam problem ze zrozumieniem motywacji owych ludzi - jawi mi się ona wewnętrznie sprzeczna, irracjonalna. Analizując przypadki historyczne, ale też obserwując znane mi już z życia formy władzy i to, jak sam się czuję, będąc jej poddawanym, raczej walczę z jakąś postacią mentalnej odrazy do przemocy, przymusu, wywyższania się jednych nad drugich, czy tych wszystkich manipulacji, jakie zwykle władza stosuje, aby się utrwalać, aby podporządkowywać sobie innych ludzi. To dla mnie wstrętne, odrażające, swego rodzaju stanowiące kwintesencje zła tamtym ludziom jawi się jako coś pożądanego, nawet niezbywalnego, jako jedyną poprawną formę stosunków społecznych. Ta reakcja osobowości autorytarnych stanowi dla mnie rodzaj osobistego wyzwania, fenomenu, który staram się opisać, a w pewnym stopniu może też modelować jakąś formą odczuwania.
Z tych rozważań, obserwacji, jakie przez lata prowadziłem, wyłania mi się z grubsza następująca hipoteza osobowości autorytarnej, osobowości adorującej władczość, nawet przemoc:
1. U podstaw osobowości autorytarnej zwykle da się dostrzec jakiś szczególny rodzaj DEFICYTU POCZUCIA BEZPIECZEŃSTWA, z jednoczesnym silnym pragnieniem, aby KTOŚ (koniecznie KTOŚ, a nie coś) to bezpieczeństwo zagwarantował.
2. Jednocześnie osobowość autorytarna jest na poziomie epistemicznym, czyli na poziomie OSOBISTEGO ODCZUWANIA IDEI PRAWDY, przekonana, iż nie ma nic (potężniejszego, prawdziwszego) ponad twardą przemocową dominację, okazywana przez władczą osobowość. Jeśli ta najbardziej przemocowa władza ogłosi, że 2+2=5, to będzie to dla osobowości autorytarnej oznaczało, iż tak właśnie teraz w arytmetyce będzie obowiązywało.
3. Osobowość autorytarna jest w większości przypadków jednocześnie osobowością
o silnie stadnym postrzeganiu świata - dla niej związek ze "swoimi" jest bardzo ważny, nadrzędny wobec takich wartości jak empatia, etyka, prawda. Dla osobowości skrajnie autorytarnej to nie obiektywne reguły wyznaczają tę tezę (prawdę), którą należałoby uznać, lecz to "czy nasi tak uznali". Dla osobowości autorytarnej zabicie niewinnego jest uzasadnione - jeśli tylko sprzyja to interesowi ich grupy - stada. Dla nich też zakłamywanie rzeczywistości jest słuszne, jeśli tylko jego efektem będzie promowanie, chronienie, wywyższanie swojego stada.
4. Osobowość autorytarna funkcjonuje w rozdarciu, w licznych sprzecznościach i frustracjach. Przede wszystkim często jest ona przez swoją władzę poniżana, co oczywiście odczuwa jako przykrość, ale jednocześnie w większości wciąż wybacza tej swojej władzy nawet jawnie niesprawiedliwe potraktowanie. Podobnie też (przynajmniej u tych autorytarystów, którzy wciąż nie zaprzedali do końca odczucia empatii, litości) te akty przemocy "naszej" władzy wobec niewinnych będą powodowały emocjonalny dysonans. Ale tu też autorytarysta ostatecznie najczęściej sprzeda swoje sumienie i empatię za poczucie jedności z wodzem i grupą, czyli usprawiedliwi wszystkie nieetyczne postępki swojej władzy.
5. Jednego autorytarysta swojej władzy najczęściej nie przebaczy - przegranej! Ponieważ bycie z silnym, z dominującymi jest tu prawem najwyższym, zastępującym etykę i prawdę, to jest też konsekwencja takiej postawy - gdy "najsilniejszy" tym najsilniejszym realnie być przestanie, to przestaje być też "mentalnym bóstwem" autorytarysty. Wtedy to też te wszystkie upodlenia, jakie autorytarysta doznał od władzy, mogą go skłonić do odwetu, do aktów gniewu i agresji.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Sob 9:31, 19 Kwi 2025, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 35105
Przeczytał: 46 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 9:47, 19 Kwi 2025    Temat postu:

Często zadaję sobie pytanie: jak głęboko postawa zaprzedania sumienia przemocowej władzy (diabłu...) jest wrośnięta w psychikę autorytarystów?
Czy twardy autorytarysta jest totalnie zdeterminowany przez swoją potrzebę identyfikowania się z władzą - aż do stopnia, w którym niektórych prawd nawet nie jest w stanie postrzegać?...
- Bo takie wrażenie można odnieść w kontaktach z częścią autorytarystów - że oni bezczelnie głoszą jawne kłamstwa, o ile tylko te kłamstwa wspierają ich władze i ich stado, a za chwilę jeszcze ubierają się w szatki moralistów, którzy innych ludzi krytykują za np. wierność zasadom etycznym. Czy/na ile zakłamanie autorytarystów jest świadome?...
A jeśli (przypuszczam, że w przypadku jakiejś części przypadków tak właśnie jest) do pewnego stopnia jest świadome, tzn. autorytarysta jednak wie, że jest kłamcą, gdy np. popiera swoich zbrodniarzy, a wyraża pogardę i poniża ofiary przemocowej władzy, to jak on to ROZWIĄZUJE WE WŁASNYCH EMOCJACH, PSYCHICE?...
Taki autorytarysta, który zaprzecza ewidentnym faktom, nie jest przecież (a przynajmniej w większej części przypadków to obowiązuje) schizofrenikiem, nie ma zwidów. Czyli jakaś forma poszanowania dla tego, co się jawi, jest faktem stwierdzonym, u nich musi występować. Gdzie zatem w psychice pojawia się to kluczowe przełamanie wewnętrznej uczciwości?...
- Jest ono bliżej postrzegania, czyli już na poziomie pierwszej oceny faktów pojawia się od razu ingerencja ze strony zakłamania.
- Czy jest ono bardziej cyniczne, na sposób "co prawda dobrze wiem, kto jest katem, a kto ofiarą, ale świadomie o tym kłamię"?...
A może regułą jest pośrednia forma zakłamania - polegająca z jednej strony na separowaniu się od kontaktu z obiektywnymi informacjami, ale jeśli takie się pojawią, to dochodzi do autorytarnej ich negacji?...
Przypuszczam, iż ten przypadek pośredni jest jednak najczęstszy, co oznacza prowadzenie przez autorytarystę ciągłej gry ze swoimi poznaniem, ciągłego nadpisywania tego, co widzi i słyszy tym, co ideologicznie uznane. Autorytarysta musi zachowywać kontrolę nad swoją sytuacją w świecie, więc nie może np. zaprzeczyć temu, że prowadząc samochód, widzi wyjeżdżający z boku inny pojazd. Takich faktów niezależnych od kwestii społecznych i ideologii autorytaryści nie negują, bo by nie przeżyli w świecie. Autorytarysta neguje fakty wybiorczo - tylko te, które zostały rozpoznane jako przeciwne wsparciu uznaniu przez niego władzy i stada. Autorytarysta zakłamuje nie to, że idzie przez most, czy płaci za zakupy, lecz kłamliwie stwierdzi np. to, że ofiara tyrana "sama sobie zawiniła", albo że temu tyranowi (z kompletnie niejasnych przesłanek) rzeczywiście należy przyznać prawo do krzywdzenia innych ludzi, jeśli tyran jest z "naszych".


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Sob 9:55, 19 Kwi 2025, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin