|
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33732
Przeczytał: 72 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 13:21, 20 Wrz 2023 Temat postu: Przełamywanie rutyn narzędziem osobistej wolności |
|
|
Rutyny, automatyczne reakcje sprawiają, że zamiast decydować o tym, co robimy, zdajemy się na bliżej nieokreślony przymus sytuacji, zmieszanej z naszymi predyspozycjami. Rezygnując z uświadomienia sobie z czego podejmujemy decyzję, robiąc coś po linii najmniejszego oporu będziemy też łatwo manipulowani, sterowani z zewnątrz.
Bo nie wiedząc nic o przesłankach do działania nie jesteśmy w stanie odróżniać sprytnie nam wmanipulowanych reakcji i zachowań od tych naszych, zgodnych z tą naturą, jaka jest naszym udziałem.
Nie wiedząc nic o tym, skąd się bierze nasza reakcja bierzemy zawsze "to co jest", bez względu na to, CZYM to jest, SKĄD to jest, W CZYIM INTERESIE to do nas przyszło, aby działać.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Śro 14:12, 20 Wrz 2023, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33732
Przeczytał: 72 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 14:08, 20 Wrz 2023 Temat postu: Re: Przełamywaniu rutyn narzędziem osobistej wolności |
|
|
Rutyna jest reakcją niekontrolowaną, albo słabo kontrolowaną, bliską bezwiednej. Z kolei a o propos reagowania bezwiednego mam dość istotne uwagi. Bo spotkałem się z interpretacją bardzo pozytywnie traktującą bezwiedność w reagowaniu. Rozumowanie polegało na przeciwstawieniu tego co bezwiedne motywom wyrachowania, nieszczerości. Bezwiedne w tym rozumieniu byłoby traktowane (wg mnie niesłusznie) jako najbardziej szczere, wszak nie wchodzi tu element kalkulacji, może właśnie włączenia jakichś interesownych motywów...
Ja osobiście raczej się sprzeciwiam takiemu potraktowaniu, bo moja osobista kalkulacja nie wydaje mi się bardziej egoistyczna, wyrachowana względem mojej bezwiednej reakcji. Raczej kalkulując staram się sprzeciwić swoim odruchom egoizmu, uproszczonego potraktowania drugiego człowieka, zlekceważenia go. Być może są ludzie, którzy są obdarzeni tak bardzo dobrą strukturą odruchów i instynktów bezwiednie nimi zarządzających, że jeśli by zaczęli myśleć, to tylko efekt popsują. Może to ktoś odczytać jako moją samokrytykę, ale ja nie zaobserwowałem tego, aby moja bezwiedna, automatyczna reaktywność była szczególnie dobra, etyczna. Raczej jest ona wygodnicka, egoistyczna, nakierowana na wywyższanie się, a nie na pokorę. I chętnie by to bezwiedne we mnie lekceważyło innych ludzi, traktowało ich bez należnego szacunku, łatwo oceniało jako głupszych, gorszych, niekompetentnych. Sorry, ale takiego siebie poznałem - taki w swoich odruchach jestem - niezbyt mądry, niezbyt szlachetny. Może nie jestem całkiem zły, bo w tych swoich odruchach nie obserwuję jakiejś skłonności do krzywdzenia, ale już na pewno jest wygodnictwo, niechęć do sprawdzania pochopnie powziętych ocen.
Ja jestem raczej przekonany, że dzięki intelektowi staję się raczej lepszym niż gorszym człowiekiem. To intelekt skłania mnie ku większej tolerancji, życzliwości, uznaniu czyichś praw, rozumienia, uczuć. Bezwiednie reagując funkcjonowałby bardziej jak małe dziecko - egoistycznie i egocentrycznie, nie dbając o to co głębsze w odczycie świata, a skupiając się na pobieżności i pójściu na łatwiznę.
I dalej też myślę, że rozsądny człowiek dzięki intelektowi też staje się raczej dobry, niż gorszy. Owszem, jest to kalkulacja, nie jest to ta "pierwsza szczerość", nie jest to reakcja "prosto z trzewi", czyli ktoś może to krytykować jako właśnie nieszczere. Ale tak podchodząc do sprawy, że szczerość musi być koniecznie automatyczna, bezwiedna, bez śladu refleksji i dyscypliny rozumowania konsekwencją byłoby uznanie, iż "najbardziej szczere" są:
- czynności fizjologiczne
- nagłe wybuchy złości
- wszelkie działania pod wpływem nieopanowanych instynktów - np. namolne dążenie do seksu z osobą, która się jakoś spodobała.
Definiowanie "szczerości" jako de facto tego, co pierwsze się objawia w rozpoznaniu, bez już dalszych rozważań, czy owo pierwsze czasem nie jest iluzją, błędem, nietrafionym przypadkiem, zbliża tę definicję w sposób nieodróżnialny do intuicji braku rozwagi i zwyklej głupoty.
Szczerość w ujęciu najbardziej pierwotnym jest tą szczerością na krótką metę. Bo przecież to nie jest tak, ze jak się dokładniej przyglądamy przesłankom, używamy dobrych reguł rozumowania, starając się wybrać bardziej rozsądnie, to robimy się "nieszczerzy". Nie - dokonując intelektem uporządkowania tego co widzimy, nie tylko szczerości nie ujmujemy, lecz ją dokładamy. Bo teraz identyfikować się możemy z naszymi decyzjami nie tylko na krótko, nie tylko w chwili danego impulsu, ale jakoś bardziej trwale, jakoś bardziej w zgodzie z sobą, bo w zgodzie nie tylko z tym pierwszym i automatycznym odczytem moich intencji i rozumienia, ale też z tym głębszym, czy bardziej złożonym.
Przełamywanie rutyn, bezwiednych automatyzmów nie jest nieszczerością, tylko wyższą formą szczerości, jest szczerością uwzględniającą więcej niż jedną przesłankę, jest szczerością opartą o SYNTEZĘ TEGO, CO W NAS JEST POPRAWNE.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Śro 15:26, 20 Wrz 2023, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33732
Przeczytał: 72 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 14:18, 20 Wrz 2023 Temat postu: Re: Przełamywanie rutyn narzędziem osobistej wolności |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Rutyny, automatyczne reakcje sprawiają, że zamiast decydować o tym, co robimy, zdajemy się na bliżej nieokreślony przymus sytuacji, zmieszanej z naszymi predyspozycjami. |
Rutyny, automatyzmy są naszymi mentalnymi kajdanami. Czasem może też dają się porównać do złotych klatek, bo niektórym one wydają się piękne, niezbywalne. Jednak one ograniczają rozwój, rozumienie.
Przy czym nie twierdzę, że warto jest wszystkie rutyny, jakoś tak dla zasady przełamywać. Uważam, że przełamywanie rutyn i automatyzmów powinno następować dość powoli, nie więcej niż kilka (może tylko jedna) rutyn na raz. Nie chodzi o to, aby w sobie od razu zmienić wszystko, bo wtedy zupełnie byśmy się pogubili. Bezpieczna zmiana jest zmianą jednego elementu, a potem sprawdzenie, czy wszystko dalej dobrze działa. Jeśliby zmiana okazała się krokiem w złym kierunku, to wtedy wiadomo z czego trzeba się wycofać, albo zastąpić zmianą innego rodzaju.
Ale uważam, że rutyny warto jest przynajmniej krytycznie traktować, analizować je. Czasem z tej analizy może nam wyjdzie, że dana rutyna aktualnie wcale nie jest taka zła, a nawet, że pełni istotna dla nas rolę. Wtedy rozsądne będzie zostawienie jej bez zmiany. Ale w innym przypadku z analizy wyłoni się obraz, w którym rutynę warto będzie zmodyfikować, czy w ogóle usunąć z mentalnej układanki. I wtedy też warto jest opracować sobie program takiej operacji, czy może korekty w psychice.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33732
Przeczytał: 72 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 12:55, 21 Wrz 2023 Temat postu: Re: Przełamywanie rutyn narzędziem osobistej wolności |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Rutyny, automatyzmy są naszymi mentalnymi kajdanami. Czasem może też dają się porównać do złotych klatek, bo niektórym one wydają się piękne, niezbywalne. Jednak one ograniczają rozwój, rozumienie. |
Dlaczego rutyny często stają się złotymi klatkami?
Bo dają złudzenie bezpieczeństwa. Człowiek w rutynie ma wrażenie, że skoro on postępuje przewidywalnie, stale, to świat w ogóle jest przewidywalny stały. Czyli bierze własne nastawienie, własne podejście do życia za własność świata zewnętrznego. Jednak owo "bezpieczeństwo" zapewniane przez osobiście sobie poczynione obszary przewidywalności i stałości odnosi się wyłącznie do tego, jak odbierany jest świat, jest założeniem sobie "mentalnych okularów" w wybranym kolorze. W tym kontekście pozostawanie (zbytnie) w rutynach jawi się też jako forma słabości, jako ucieczka przed prawdami o świecie.
Rutyna jest klatką, bo ogranicza do obszarów rutynowych reakcji. Jest "złota", atrakcyjna, bo w niej mamy "swój świat", w którym wszystko jest poukładane na sposób znany i akceptowany. Jest też w rutynie zawarty więc też dodatkowy problem i dodatkowa ludzka słabość - z akceptacją.
Trudniej jest akceptować to, co nowe. Czasem człowiekowi łatwiej idzie się pogodzić z tym, że zostanie mu jego stary ból i cierpienie, niż to, że to cierpienie zniknie, ale będzie trzeba coś w życiu, w sobie zmienić. Przyzwyczajenie robi się drugą naturą, która potrafi nawet utrzymać człowieka w tym, co go gnębi - w jego bólu, niewygodach, wszystkim tym, na co co prawda narzeka, ale wyrzec się tego nie jest w stanie.
Jak się tak przyjrzymy narzekającym ludziom, to pewnie więcej niż połowa z nich nie dałaby sobie zabrać tego, na co narzeka, nie chce z tym nic robić, niczego zmieniać. W istocie jakby chcieli to "złe" mieć i tylko na to narzekać...
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Czw 13:04, 21 Wrz 2023, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33732
Przeczytał: 72 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 17:27, 23 Lis 2023 Temat postu: Re: Przełamywanie rutyn narzędziem osobistej wolności |
|
|
W temacie z innego wątku:
Michał Dyszyński w wątku Jak się uwolnić? napisał: | Jak się uwolnić?...
- Porzucając emocjonalne koleiny!
Zawsze niewolnikiem będzie ten, kto chce się trzymać jak najbliżej emocji, jakie na niego spadły, czyli nie zamierza podjąć WYSIŁKU odejścia od tego co narzucające.
Jeśli zawsze chcesz wybierać to co na wierzchu, to co łatwe, to co narzucające się, to będziesz właśnie tym zarządzana. To działa z samej swojej natury - jeśli ktoś skupia się na pierwszej opcji, jaką mu życie podsuwa, to z definicji jest niewolnikiem, bo on bierze to co zewnętrzne.
Uwolnienie się - z definicji - jest możliwe dopiero wtedy, gdy zaczynamy postrzegać rzeczywistość rozważając ALTERNATYWY.
Chcesz (zacząć) być wolna?...
- To zrób sobie następujące postanowienie: nie uznam żadnego swojego wyboru, który przyjmie od razu tę pierwszą, najbardziej wyrazistą opcję.
Inaczej mówiąc: wolność zaczyna się dopiero w momencie, w którym zgodzisz się na to, że MAJĄ BYĆ ALTERNATYWY, ma być niejednoznaczność i...
niestety... DYLEMATY, kłopot z niepewnością, czy dobrze coś rozumiemy, rozterki...
Nie ma wolności, nie ma uwolnienia się, które by ominęło etap rozterek.
Emocje (błędnie) nam nieraz podsuwają sugestię, że "wolność" polega na tym, iż robimy to, czego nam się najbardziej chce. A jest dokładnie odwrotnie - to (jedno) czego się nam najbardziej chce, a my za tym od razu podążymy jest właśnie niewolą, bo nie zaoferowało alternatyw, czyli niczego nie wybieraliśmy. Wolność zaczyna się dopiero tam, gdzie są minimum dwie opcje, a my między nimi musimy (! Musimy - czyli jest tu wyzwanie, czasem ból) ROZSTRZYGAĆ między nimi, a nie po prostu chwytamy to narzucające się...
To jest emocjonalnie bardzo nieintuicyjne. To fakt...
Ale nie ma jak być inaczej... |
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|