Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Prawdziwa religia
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 5, 6, 7 ... 27, 28, 29  Następny
 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 22:57, 23 Sty 2017    Temat postu:

Dyskurs napisał:
Aby ofiarowac komukolwiek cokolwiek (nie jest tutaj mowa o rzeczach materialnych) musimy najpierw tym byc.

Prosze zweryfikuje porzadek:

The nine Beatitudes in Matthew 5:3–12 during the Sermon on the Mount:
Blessed are the poor in spirit: for theirs is the kingdom of Heaven. (Matthew 5:3)
Blessed are those who mourn: for they will be comforted. (5:4)
Blessed are the meek: for they will inherit the earth. (5:5)
Blessed are those who hunger and thirst for righteousness: for they will be filled. (5:6)
Blessed are the merciful: for they will be shown mercy. (5:7)
Blessed are the pure in heart: for they will see God. (5:8)
Blessed are the peacemakers: for they will be called children of God. (5:9)Blessed are those who are persecuted for righteousness sake: for theirs is the kingdom of heaven. (5:10)
Blessed are you when others revile you and persecute you and utter all kinds of evil against you falsely on my account. Rejoice and be glad, for your reward in heaven is great, for so they persecuted the prophets who were before you. .5:11-12


Jesli zinterpretujemy stan poor in Spirit to jest wlasnie cisza wewnetrzna odczuwana w sercu ktorej podwalina jest milosierdzie skierowane w nas samych. Tego stanu nie mozna kontemplowac intelektualnie.

Blessed are those who mourn to mozliwosc odzalowania pokus ege w stanie laski/ciszy wewnetrznej.

Blessed are those who are meek to pokora.

Blessed are those who hunger and thirst for righteousness ... - to niepatologiczne pragnienie bycia w zgodzie z wlasnym charakterem moralnym na bazie system wartosci przekazanego przez Rodzicow I umacnianego przez nas.

Wybaczanie innym to Mateusz 5:7.

Kolejnosc nie jest przypadkowa, Michal, I istotna.

Nigdy nie widziałem tych błogosławieństw w wersji angielskiej. Mój angielski jest wystarczający do zorientowania się w sprawie, choć pewnie mniej wygodny, niż polski. Ale że polską wersję znam dość dobrze, to też i nie mam problemów z interpretacją, tłumaczeniem.
Faktem jest, że chyba skonfrontowanie polskiej i angielskiej wersji daje tu pewne nowe odkrycia. Mimo jakby podobnych słów, pewne odcienie są inne. A propos poor in Spirit to zainteresowało mnie tłumaczenie, jakie podał mi jeden z wyznawców Strażnicy ŚJ. Było "błogosławieni żebrzący o ducha". To mi się mocno podoba, bo standardowe polskie jest tu "błogosławieni ubodzy w duchu", co jest dość niejasne. W sumie nie wiem, co było bardziej intencją Jezusa - czy wskazanie na pragnienie duchowości, czy też na odrzucenie tego, co z bezpośredniej doczesności. Choć ostatecznie to na to samo trochę wychodzi.
W każdym razie dzięki za ten cytat, bo coś mi ważnego chyba uświadomił.

A co w owej kolejności uważasz, za szczególnie ważne?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 19:14, 24 Sty 2017    Temat postu:

AGAFIA napisał:
Michał Dyszyński napisał:
AGAFIA napisał:
...

***Aktualizacja***
Z nieznanych dla mnie powodów podstawiła mi się "Semele" zamiast "Agafia". Bardzo przepraszam Semele za ten kompletnie bezsensowny początek mojego posta. Czasami tak miewam, że jakaś treść z zakątków myśli przebije się nie na właściwe miejsce i podmieni treść właściwą.
Przepraszam Semele. Oczywiście post jest skierowany do Agafii.


Agafia (nie Semele! - poprawa błędu). Nie pasuje mi toczenie rozgrywki personalnej w tym moim wątku. Mam tu prawa administratora i zamierzam usunąć stąd wpis, w którym brak jest wypowiedzi w kwestach ogólnych - filozoficznych, a jest jedynie odniesienie do kwestii dla mnie osobiście niezrozumiałych (bo nie śledzę, co się wcześniej tam między Wami stało).
Jeśli wyznaczysz miejsce, jeśli chciałabyś, aby to co napisałaś zostało zachowane, to mogę tam przesunąć Twoje ostatnie dwie wypowiedzi właśnie tam. Ale tutaj jednak takich wypowiedzi nie chcę.
Proszę, daj mi znać gdzie mam przesunąć Twoje ostatnie posty (może być na priva). Jeśli tego nie wskażesz, to ja po prostu te posty usunę.


Witam Panie Michale. Nie ma potrzeby, by Pan zastanawiał się gdzie przesunąć, czy skasować itd..Nie mam żalu, nie roszczę pretensji, a wręcz przepraszam. Odbiorca posta przeczytał i i to chodziło. Raz jeszcze przepraszam Pana, bo posłużyłam się Twoim blogiem, a nie powinnam. Pozdrawiam.

No cóż. Nie moja sprawa. Mam nadzieję, że relacje wzajemne między Paniami kiedyś osiągną bardziej satysfakcjonujący strony poziom.
A przy okazji też chcę przeprosić za zwracanie się na Ty w tamtym tekście (niezależnie od tego, że pomyliłem osoby). Jakoś człowiek czasem coś napisze, nie pomyślawszy do końca. Zdarza mi się to, niestety... :(
Pozdrawiam


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Wto 19:17, 24 Sty 2017, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:55, 24 Sty 2017    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Dyskurs napisał:
Aby ofiarowac komukolwiek cokolwiek (nie jest tutaj mowa o rzeczach materialnych) musimy najpierw tym byc.

Prosze zweryfikuje porzadek:

The nine Beatitudes in Matthew 5:3–12 during the Sermon on the Mount:
Blessed are the poor in spirit: for theirs is the kingdom of Heaven. (Matthew 5:3)
Blessed are those who mourn: for they will be comforted. (5:4)
Blessed are the meek: for they will inherit the earth. (5:5)
Blessed are those who hunger and thirst for righteousness: for they will be filled. (5:6)
Blessed are the merciful: for they will be shown mercy. (5:7)
Blessed are the pure in heart: for they will see God. (5:8)
Blessed are the peacemakers: for they will be called children of God. (5:9)Blessed are those who are persecuted for righteousness sake: for theirs is the kingdom of heaven. (5:10)
Blessed are you when others revile you and persecute you and utter all kinds of evil against you falsely on my account. Rejoice and be glad, for your reward in heaven is great, for so they persecuted the prophets who were before you. .5:11-12


Jesli zinterpretujemy stan poor in Spirit to jest wlasnie cisza wewnetrzna odczuwana w sercu ktorej podwalina jest milosierdzie skierowane w nas samych. Tego stanu nie mozna kontemplowac intelektualnie.

Blessed are those who mourn to mozliwosc odzalowania pokus ege w stanie laski/ciszy wewnetrznej.

Blessed are those who are meek to pokora.

Blessed are those who hunger and thirst for righteousness ... - to niepatologiczne pragnienie bycia w zgodzie z wlasnym charakterem moralnym na bazie system wartosci przekazanego przez Rodzicow I umacnianego przez nas.

Wybaczanie innym to Mateusz 5:7.

Kolejnosc nie jest przypadkowa, Michal, I istotna.

Nigdy nie widziałem tych błogosławieństw w wersji angielskiej. Mój angielski jest wystarczający do zorientowania się w sprawie, choć pewnie mniej wygodny, niż polski. Ale że polską wersję znam dość dobrze, to też i nie mam problemów z interpretacją, tłumaczeniem.
Faktem jest, że chyba skonfrontowanie polskiej i angielskiej wersji daje tu pewne nowe odkrycia. Mimo jakby podobnych słów, pewne odcienie są inne. A propos poor in Spirit to zainteresowało mnie tłumaczenie, jakie podał mi jeden z wyznawców Strażnicy ŚJ. Było "błogosławieni żebrzący o ducha". To mi się mocno podoba, bo standardowe polskie jest tu "błogosławieni ubodzy w duchu", co jest dość niejasne. W sumie nie wiem, co było bardziej intencją Jezusa - czy wskazanie na pragnienie duchowości, czy też na odrzucenie tego, co z bezpośredniej doczesności. Choć ostatecznie to na to samo trochę wychodzi.
W każdym razie dzięki za ten cytat, bo coś mi ważnego chyba uświadomił.

A co w owej kolejności uważasz, za szczególnie ważne?
Wlasnie kolejnosc, Michal. Nie jest przypadkowa. Kazdy stopien jest koniecznym poprzednikiem nastepnego.

Podobnie jest z konstrukcja swiatyni naszych przodkow, ktora wyrazala nasza podroz wewnetrzna, a ktora nie przetrwala w tradycji chrzescijanskiej z wyjatkiem zycia klasztornego. Czytanie o tym w tekstach angielskich nie poruszylo mnie tak jak przypadkowe spotkanie polskich terapeutow Moniki I Marcina Gajdow. Kiedy slucham jak interpretuja szescian "Swiety Swietych" czyli obszar (termin umowny) gdzie w Duszy (termin umowny) mieszka (termin umowny) Bog (termin umowny) mam ciarki. Spodziewam sie, ze jestem "szczesciara", ktora dzieli w swojej ramie referencji 2 kultury - Polski I Nowej Angli - I jestem w stanie odczuc z tych 2 plaszczyzn odczuwania.
https://youtu.be/TfIIpWLWlqA

Dlaczego praktyka katolicyzmu odrzucila podroz wewnetrzna czlowieka?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 11:06, 25 Sty 2017    Temat postu:

Dyskurs napisał:
Wlasnie kolejnosc, Michal. Nie jest przypadkowa. Kazdy stopien jest koniecznym poprzednikiem nastepnego.

Podobnie jest z konstrukcja swiatyni naszych przodkow, ktora wyrazala nasza podroz wewnetrzna, a ktora nie przetrwala w tradycji chrzescijanskiej z wyjatkiem zycia klasztornego. Czytanie o tym w tekstach angielskich nie poruszylo mnie tak jak przypadkowe spotkanie polskich terapeutow Moniki I Marcina Gajdow. Kiedy slucham jak interpretuja szescian "Swiety Swietych" czyli obszar (termin umowny) gdzie w Duszy (termin umowny) mieszka (termin umowny) Bog (termin umowny) mam ciarki. Spodziewam sie, ze jestem "szczesciara", ktora dzieli w swojej ramie referencji 2 kultury - Polski I Nowej Angli - I jestem w stanie odczuc z tych 2 plaszczyzn odczuwania.
https://youtu.be/TfIIpWLWlqA

Dlaczego praktyka katolicyzmu odrzucila podroz wewnetrzna czlowieka?

Obejrzałem wideo z linka. Ciekawe, choć aż tak mną nie "rzuciło". Wracając zaś do sprawy kolejności, to nie za bardzo chyba się przekonałem. Ja widzę te błogosławieństwa jednak w innym układzie - nie jakiegoś zawierania, narastania.
Czy ci co, który wprowadzają pokój, muszą koniecznie być tymi, którzy płaczą?... - wydaje mi się, że nie. Albo czy miłosierdzie wymaga najpierw płaczu, smutku? - też nie jestem pewien. Raczej dostrzegam tu więcej uzupełniania się, niż zawierania. Co się tyczy kolejności, to bardziej skłaniałbym się ku regule przechodzenia od cech duchowo - emocjonalnych (wewnętrznych), na początku, do praktyczno-sprawdzalnych w świecie, na koniec.
W tym sensie - już tak ogólnie patrząc - można też mówić o pewnym wynikaniu - mamy NAJPIERW W SOBIE wybudować pewien ład myśli i uczuć, a to objawi się naszą MOCĄ w życiu - bo będziemy w stanie wyciągać z upadku innych - wprowadzać pokój, cierpieć prześladowania (i nie upaść pod ich ciężarem).
Sięgnąłem też sobie do niemieckiego tłumaczenia. I znowu coś odkryłem. Właściwie wygląda to tak, jakby żaden język z owych trzech (polski, niemiecki, angielski) nie był jakoś kompletny w swoim tłumaczeniu - inne tłumaczenia coś tam odkrywają w (możliwej) intencji Jezusa. NP. to co w typowym polskim tłumaczeniu ma postać "błogosławieni cisi", w niemieckim brzmiałoby bardziej jako "błogosławieni łagodni". I chyba dla mnie owa łagodność jest bardziej przekonywująca, niż cichość, bo ta ostatnia mocno kojarzy się z postawą ucieczki, nie wychylania się, co nie zawsze jest pozytywne.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Śro 11:07, 25 Sty 2017, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 16:13, 26 Sty 2017    Temat postu:

Król
Daj nam Króla! - wołał lud - chcemy iść zwyciężać!
Iluż musicie zabić, ile dóbr nagrabić, aby poczuć się kimś? - spytał Pan
Dlaczego nie cenicie tego, co już macie, choć niczego wam nie brakuje?

Lud woła o króla, żądny jest krwi
więc dostał króla, który dał ludowi poznać posmakować roli tyrana
a potem bycia samemu pod rządami despoty
Ale lud nie rozumie
znowu i wciąż chce króla
chce grabić i zabijać
przecież inaczej nie potrafi czuć się ważnym
nie potrafi uwierzyć, że jest naprawdę kimś.

Iluż sprawiedliwych musi wycierpieć, aby ci, co nie umieją rozpoznać siebie, w końcu zrozumieli?
Iluż okrutnych królów musi poznać lud, aby wreszcie zrozumiał
że potrzebuje króla łagodnego
takiego co czciny nadłamanej nie złamie
co nie zgasi świeczki o nikłym płomyku?...

Michał Dyszyński Warszawa 26.01.2017
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 16:02, 27 Sty 2017    Temat postu:

Umysł w światłości
W prawdziwej religii chodzi o to, aby umysł przyoblekł się w światło
To światło - ostatecznie białe - ma trzy kolory składowe
pierwszym jest MOC TRWANIA i ZAPISANYCH WZORCÓW
- pozostawania w tym, co uznane poprawnie za słuszne
drugim kolorem światła umysłu jest POSZUKIWANIE i ODCZUWANIE
- czyli ekspansja intelektu, uczuć i woli w obszary nieznane
trzecim kolorem składowym światła jasnego umysłu jest AKCEPTACJA I DOSTOSOWANIE
- ono czuwa nad tym, aby to co nowe połączyło się z tym co zastane w sposób poprawny, otwarty na dalszy wzrost ku doskonałości

Michał Dyszyński Warszawa 26.01.2017
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 13:27, 31 Sty 2017    Temat postu:

To nic
Prawdziwa religia polega też na mówieniu sobie "to nic"
Nie mam pieniędzy? - to nic, bo przecież i tak wierzę w coś większego, niż powodzenie w aspekcie materialnym
Cierpię? - to nic, wierzę w przejściowość tego stanu i chcę teraz wykazać moc swojej wiary w prymat prawdziwego ja nad okolicznościami
Zostałem znieważony, niesłusznie potraktowany? - to nic.
Problem byłby wtedy, gdyby stało się coś, co mi naprawdę zagroziło, bo byłoby ulepione z prawdy, a nie z czyichś nieuporządkowanych emocji, czy celów
Nie znoszę samego siebie?
- dla mnie samego byłby to podstawowy problem. Ale jeśli przyjmę że ktoś większy, cudowny, wspaniały i mądry mnie jednak akceptuje razem z tym wszystkim co mnie tworzy, ale i gnębi, to też nie będzie problem.
To nic
To nic, bo wszystko się dzieje... przejściowo. Jeśli potrafimy swoje jestestwo ulepić z samej prawdy i miłości, to wszystko co miałoby mu zagrozić będzie w tym grożeniu żałosne, albo i śmieszne.
Dobrze jest jednak móc powiedzieć kiedyś samemu sobie: umiałem rozpoznać tę przejściowość znaczeń. Bo jeśli umiałem odkryć wielkość Osoby i prawdy, umiałem się zdystansować od rzeczy, choć upierdliwych, to o mniejszym znaczeniu, to znaczy, że jednak byłem KIMŚ.

Michał Dyszyński Warszawa 31.01.2017


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Wto 13:31, 31 Sty 2017, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 15:41, 08 Lut 2017    Temat postu:

Religia i ja
Prawdziwa religia jest odkryciem samego siebie
jest takim głębokim uświadomieniem sobie, że JA jestem ważny
jestem ważny sam z siebie
a nie dlatego, że jakiś mądry człowiek to uznał
albo że to zapisano w ważnej księdze
ani też nie dlatego, że coś tam zdobyłem
czy też, że mam dużo pieniędzy
i wcale nie dlatego, że ktoś mnie bardzo uznał, bo mu się spodobałem
Jestem ważny NIE ZEWNĘTRZNYMI KRYTERIAMI
ale jestem ważny tak W ŚRODKU JESTESTWA
w łączności z tym, co jest i w Tym Który Jest.

Michał Dyszyński Warszawa 8.02.2017
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 17:16, 14 Lut 2017    Temat postu:

Droga życia i weryfikacja mocy
Życie zaczynam od tego co ze zmysłów
- dostając tak to co proste
narzucające się
zdawałoby się oczywiste
Prawdziwa religia jest rozpoznaniem w sobie mocy niezwykłego rozpoznania
mocy wychodzenia poza to, co zmysłów dane
mocy widzenia tego co ukryte
choć jednocześnie stanowi esencję bytu
i co buduje mnie samego.
Bez tej mocy wszelkie działania, myśli, formułowane cele
będą chaotyczne, przeczące sobie wzajemnie.

Michał Dyszyński Warszawa 14.02.2017
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 4:19, 28 Lut 2017    Temat postu:

Pożytek z kłamstw tego świata
Zetknięcie się z kłamstwem świata jest bardzo cenną nauką
Tylko znając znaczenie fałszu, jesteśmy w stanie docenić prawdę
Tylko walcząc w sobie z tym co głupoty i naiwnej pustoty zrodzone
jesteśmy w stanie umiejscawiać wszystko to, co buduje harmonię myśli

Żadna trwała myśl, żadna budująca prawda nie powstaje inaczej jak w ogniu wojny
wojny, którą toczy umysł z demonami fałszu i ślepoty ducha
każdy błąd, jaki czynimy, staje się także zdobyczą, cennym doświadczeniem
bo każdy pokonany fałsz przetestował pewne mylne ścieżki

Ten kto wrócił z wyprawy, na której wygrywał, choć i ponosił porażki
stał się mocniejszy i mądrzejszy
niż gdyby spędził ów czas w ciepłych piernatach
niż gdyby brał z gotowego, pławiąc się w wygodzie

Lecz wróg, choć mobilizujący umysł, pozostaje wrogiem
więc myli się ten, kto z fałszem próbuje się bratać
Kłamstwo, perfidia podstępnych słów i łechcących ambicję pochlebstw
mają przeznaczone miejsce w nienawistnym obszarze myśli i uczuć
bo życie nie jest beztroską zabawą, z której zawsze wychodzi się bez szwanku
to jest walka na serio, a jeśli jej nie wygramy
to czeka nas wstyd i cierpienie.

Michał Dyszyński Warszawa 28.02.2017
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 23:41, 28 Lut 2017    Temat postu:

Bardziej niż co
Problemem jestestwa jest pytanie: do czego dążyć?
albo też: Jak spełniać siebie?
Przyzwyczajeni jesteśmy, że wiele rzeczy można BARDZIEJ
- bardziej się wykazać, bardziej skutecznie działać
Doskonałość widzielibyśmy w jakiejś nieskończoności wszystkiego, w ciągłym przekraczaniu aktualnego stanu rzeczy.
Ale takie myślenie grozi wielkim błędem, fundamentalnym nieporozumieniem
bo gdy zawsze dążymy do "bardziej", to nigdy nie czujemy szczęścia TERAZ
zaś wszystko co doznajemy ZAWSZE wyda się niepełne i nie ukończone.

Temu pragnieniu szukania wszędzie i zawsze bardziej, czy więcej
trzeba powiedzieć świadome NIE.
Są rzeczy już wystarczająco dobre, może doskonałe, gotowe do cieszenia się nimi już dziś
Są istoty piękne w tym stanie, w jakim dzisiaj je mamy, nawet jeśli coś ich doskonałościom można zarzucić.
Bo zarzuty można stawiać zawsze - a kto nam zabroni?

Ilość wymiarów przestrzeni logicznych jest nieskończona
więc i nieskończona jest ilość możliwych doskonałości
wszystkich osiągać nie ma sensu
trzeba wybierać, trzeba odnaleźć swoją nieskończoność, ale też
też trzeba zgodzić się ze skończonością w jakimś zakresie
polubić, uznać za w jakiś sposób spełniony, wystarczający i godny szacunku ten stan, który zaistniał i trwa już dziś.

Michał Dyszyński Warszawa 28.02.2017


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Śro 16:31, 01 Mar 2017, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 0:59, 07 Mar 2017    Temat postu:

Spójność myśli, uczuć, wyborów
Czy moim myślom i działaniom jestem w stanie nadać sens?
Ktoś powie - a co to ten "sens"? I po co mi on w ogóle?...
Ale sens jest niezbędny, aby istnienie świadomości wyłoniło się ponad chaos
jeśli nie ma tego unikalnego WIĘCEJ stanowiącego o moim ja
to ja jest tylko popychlem chaosu, pionkiem przestawianym przez żywioły
podobnym do stutysięcznej fali morskiej, co się pojawiła i zanikła
czy zawirowania ziarnka piasku, po którym za chwilę nie będzie śladu
a w ogóle to o którym nie wiadomo, gdzie się zaczyna i kończy.

Jeśli miałbym w ogóle być, to jednak jako KTOŚ
czyli jako jednostka wyróżniająca w sposób trwały
zaś taki stan będzie się jakoś odzwierciedlał
w tym jak patrzę na świat i jak go odczuwam
jak o nim myślę i co wybieram
jak widzę siebie i inne podobne mi świadomości.

Jeśli umiem wyłonić to moje JA ponad chaos,
czyli gdy moje myśli, słowa, odczucia i wybory są spójne
mają własny, dający się uzasadnić, wyrazisty wzorzec
gdy są czymś dającym się trwale rozpoznać
to mam MOC ISTNIENIA.

Michał Dyszyński Warszawa 7.03.2017


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Wto 1:02, 07 Mar 2017, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 1:44, 07 Mar 2017    Temat postu:

Zrozumieć samemu
Są rzeczy, których można się nauczyć, dowiedzieć od kogoś
które da się przeczytać i zaakceptować
usłyszeć, a potem w pełni wiedzieć o co chodziło
ale są i takie,
które można wyłącznie zrozumieć samemu

bo to co z zewnątrz pobrane i nauczone jedną nogą jakoś na zewnątrz
pozostaje
A tylko to co w środku serca i drgnień rozumienia
w nieuchwytnym rozpoznaniu świata wobec ja zostało ujrzane
z istotą tego ja powiąże się na stałe

Pewne rzeczy nigdy nie są do końca obiektywne
są odczucia, które zawsze będą w tobie, we mnie, w sobie
bardziej
na stałe
jako cząstka ja, jako to co niepowtarzalne, osobiste

Bez pewnych odczuć, myśli, rzeczy nasza świadomość
pozostałaby myślowym kaleką
żałosnym idiotą, który nigdy nie zrozumiałby co do niego mówią, gdy mówią
co od niego chcą, gdy chcą
do takich rzeczy na pewno należy cierpienie i miłość
ale jest ich dużo dużo więcej.

Michał Dyszyński Warszawa 7.03.2017


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Wto 1:46, 07 Mar 2017, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 2:08, 13 Mar 2017    Temat postu:

Odkrycie
Jest takie jedno odkrycie
w pewnym sensie najważniejsze i zbawienne
którego musimy dokonać w sobie
a ono nas uszczęśliwi
i zaprowadzi pokój w całym naszym jestestwie
że tak bardzo, bardzo, bardzo
najbardziej ze wszystkiego
PRAGNIEMY DOBRA WSZECHOGARNIAJĄCEGO
które do głębi przeniknie każdą czującą istotę
a którego my będziemy niesprzeczną, idealnie dopasowaną częścią.

Michał Dyszyński Warszawa 13.03.2017


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pon 2:15, 13 Mar 2017, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 1:23, 15 Mar 2017    Temat postu:

Rozdarcie
Rozdarci pomiędzy pragnieniem sprostania wyzwaniom, a bezpieczeństwem
mamy problem z zaakceptowaniem siebie.
Chciałoby się mieć zawsze rację, albo móc zrobić wszystko
lecz gdybyśmy taki stan posiedli, to automatycznie utracilibyśmy szansę na zrealizowanie jakichkolwiek wyzwań
wtedy nasze życie, emocje straciłyby sens

Trudno jest to rozdarcie załatać - jakoś uładzić w sobie
ów zew prawdziwej przygody,
sukcesu
sprawdzenia się w tym co naprawdę trudne
z pragnieniem utulenia i ufnego spokoju

Dlatego jakaś część ludzi
niejako na własne życzenie
ma zamkniętą drogę do szczęścia
co by zrobili, albo nie zrobili, zawsze będą szukali czegoś poza
zawsze będą głodni i nienasyceni
i zawsze będą negować to, co jest
a co ma szansę dawać radość

Do tego, aby dojrzeć do szczęścia
musi w nas wybuchnąć jakaś taka
euforyczna tkliwość
ona - płynąc z uznania wielkości człowieczeństwa i ofiary
nada rzeczom smak
choć też
będzie w niej pewna nuta ożywczej goryczy
taki zadziorek
zdmuchujący wszelką leniwą poprawność
niweczący nudę.

Michał Dyszyński Warszawa 15.03.2017
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 20:28, 19 Mar 2017    Temat postu:

Potępienie, czy akceptacja jestestwa
Spojrzawszy na samego siebie
zadając sobie proste pytanie: czy w tym co widzę naprawdę jestem ja?
- tak wpatrując się we wszystko co zrobiłem
i co pomyślałem
albo czego nie zrobiłem i nie pomyślałem, choć może powinienem
albo przynajmniej mógłbym zrobić, albo pomyśleć, czy powiedzieć
czy teraz SAMEMU SOBIE choć może i wszystkim innym przyznam...
tak, to byłem ja,
i teraz, znając prawdę o rzeczach
z pełnym przekonaniem podpisuję się pod moim życiem

czy też...
czy też z przerażeniem stwierdzę
że z tego co robiłem i myślałem
tak naprawdę nic nie było MOJE
bo przecież nie mogło być moim coś,
co jest kompletnie bez sensu
co jest zupełnym chaosem
lękliwym dostosowaniem się do czyjegoś nacisku
bądź kapryśnym przyjęciem za poprawne rozwiązań kompletnie idiotycznych
czy byłem kompletnym głupcem
przyjmującym za sensowne i prawdziwe
rzeczy bez znaczenia i wartości
może
patrząc na swoje myśli i czynym uznam,
że byłem tylko marionetką
genów, kultury, czyichś pragnień
pomyłek rozpoznania, głupoty i małości
a nigdy nie byłem w stanie okazać PRAWDZIWEGO SIEBIE
to znaczyłoby, że całe moje życie
było fałszem
zaś ja jestem NIKIM
jeśli tak patrząc w pełni prawdy
coś takiego będę musiał o sobie stwierdzić
to będzie znaczyło
że się potępiłem.

Michał Dyszyński Warszawa 19.03.2017


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pon 22:52, 20 Mar 2017, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 23:12, 20 Mar 2017    Temat postu:

Pytanie o przebaczenie
Spojrzawszy na samego siebie w blasku prawdy
gdy mataczyć już się nie da
bo i tak wszystko widać CO JEST, co i jak się zdarzyło
czy będę potrafił wybaczyć SOBIE?

Wybaczać innym łatwo nie jest
lecz wybaczyć sobie, mając pełną świadomość, że niczego nie da się ukryć
jest o wiele, wiele trudniej

i czasem sobie myślę,
że jeśli sam nie przebaczę wiele razy tak uparcie i wbrew pierwotnemu odruchowi
tego co mi niesprawiedliwie uczyniono
to właściwie
widząc cała moją małość i głupotę
nie mam szans na wybaczenie samemu sobie

chyba że...

Może jeszcze potrafiłbym sobie wybaczyć
gdyby ktoś wielki, cudowny i mądry
ktoś potężny, a tak delikatny i rozumiejący
powiedział mi: to nic, Ja tobie wybaczam!
Gdyby ktoś nie zbrukany małością, rozświetlony prawdą ducha
zadeklarował: zrobiłeś, co zrobiłeś, jeśłi coś było złe, to ja od ciebie to zabiorę
zapomnę
spalę siłą mojej niezłomnej woli
i miłości do ciebie.

Jeśli ktoś tak wspaniały i tak mądry powiedziałby tak o mnie
to może byłbym skłonny się zgodzić
że te moje błędy, głupoty i małości TO RZECZYWIŚCIE NIC
- to NIC wobec potęgi świadomości, wartości człowieczeńśtwa
- to NIC wobec uznania dobra za najwyższą wartość
- to NIC wobec tego potężnego światła miłości
wtedy bym sobie przebaczył
przynajmniej tak mi się zdaje...
o ile oczywiście będę wierzył, że ów ktoś ma moc wypełnienia mojego jestestwa tym przebaczeniem NAPRAWDĘ
o ile oczywiście będę wierzył, że Jego wola kochania mnie jest większa niż ZNACZENIE TEGO CO SIĘ WTEDY ZDARZYŁO

Michał Dyszyński Warszawa 20.03.2017
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 19:52, 31 Mar 2017    Temat postu:

Mała i wielka moc świadomości
Zdefiniowanie pojęcia mocy nie jest trudne: to zdolność do sprawiania aby stało się to, co sobie zaplanowaliśmy, to czego chcemy
Niby proste...
Ale tu powstaje pytanie: czego właściwie chcemy?

W świetle tego pytania świadomość ubiera swoje wybory w dwie, znacząco się różniące, moce

Moc doraźnych zwycięstw,
obliczona na kapryśne zdobywanie tego co się właśnie zachciało
żąda szybkiej gratyfikacji, depcze to, czego jeszcze nie rozumie
nie dba o to, co będzie później
co się psuje, traci, niszczy
gdy zdobywa się to, co teraz zdaje się najważniejsze

Jest też moc znacznie trudniejsza
połączona z trudem głębokiego wniknięcia w istotę spraw i rzeczy
wymagająca zrozumienia własnej natury
przeanalizowania dalekich konsekwencji podjętych działań
do czego niezbędna jest wiedza, rozsądek, inteligencja
jak i zdolność opanowania prostych impulsów, zniecierpliwienia, czy gniewu
wyjścia poza naiwne pojmowanie świata i samego siebie
lecz tylko taka moc, która dba nie tylko o to, co zdobyte będzie dzisiaj
lecz także nie będzie stracone na poźniej
jest mocą prawdziwą
i tylko ona ostatecznie zwycięża

Michał Dyszyński, Warszawa 31.03.2017
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 14:16, 02 Kwi 2017    Temat postu:

Okruch nieskończoności
Prawdziwa religia domaga się, aby w każdym człowieku ujawnił się zaszyty okruch nieskończoności
Ci do dążą do absolutnie jednoznacznych rozstrzygnięć
do trwałości nieodpartej w żaden sposób
popełniają błąd
gubią sami siebie

Ten okruch nieskończoności nie zawsze objawi się przyjemnie
czasem da nam w kość
ale trzeba go zaakceptować
polubić
a nawet chronić i pielęgnować

Bo kto tę by tę - trudną czasami - nieskończoność
wymienił na absolutną stałość
wygodę idealnej rozpoznawalności
stanie się duchowym trupem.

Michał Dyszyński, Warszawa 2.04.2017
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 15:43, 02 Kwi 2017    Temat postu:

Wyraziłam podobnie, chociaż termin “machać subtelnie” to metafora, bo nie trzeba czynić nic aby pielęgnować w sobie ciszę wewnętrzna :)

Jedna z moimi wątpliwościami

Obejmując moje wątpliwości
Z przekonaniem i odczuciem
I uśmiechem na twarzy
Macham subtelnie
Tym absolutnie pewnym
AW, 7/29/15


Ostatnio zmieniony przez Dyskurs dnia Nie 15:44, 02 Kwi 2017, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 14:07, 06 Kwi 2017    Temat postu:

Wiara nie na jeden raz
Prawdziwa wiara religijna nie jest jednorazowym aktem
i nie wystarczy powiedzieć "wierzę", aby uwierzyć naprawdę
tak jak nie wystarczy powiedzieć "schudnę", albo "rzucę palenie"
aby to, co zadeklaruję, rzeczywiście się stało

Prawdziwa wiara dzieje się przez dni, miesiące, lata
jest wrzucana w tysiące pytań i wątpliwości
jest miotana naciskami mądrych i głupich tego świata
i cały czas się zmienia, cały czas dojrzewa

Bo nie jest tak, aby jakieś jedno, czy nawet dwa mgnienia myśli
pragnienie, czy poryw serca w pewnej chwili
jakiś podpis zgody złożony pod namową, albo wskutek aktualnego przekonania
miał stanowić o mocy jestestwa człowieka

Tej mocy trzeba dowieść,
jakoś pokazać, że się przy swoim wyborze stoi
że wiara to nie tylko samym słowem "wierzę", które może być czczym wyznaniem
ale czymś głębszym, prawdziwszym
czyli czymś co trwa, co się dzieje
co nie zniknie zdmuchnięte porywem nowych uczuć, albo nowych argumentów.

Wiara prawdziwej religii domaga się dla siebie dowodu
ona wręcz tego dowodu pragnie
czasem obsesyjnie będzie stawiała wyzwanie: sprawdź mnie!
Tu i teraz, albo tam czy ówdzie - sprawdź mnie!
- bo inaczej nie zaznam spokoju
- bo wciąż będę wątpić w siebie.

Jest tylko jeden problem z mocą wiary
Ona, jeśli ma być prawdziwa i trwała, powinna być nie tylko silna
ale też nie być głupia - nie może zaprzeczać sama sobie
Dlatego wielu pogubi się w sprawdzeniu swojej wiary
kiedyś z przerażeniem się zorientują i krzykną
O ja nieszczęsny! To w co, jak mi się wydawało wierzyłem
nie było prawdziwą wiarą!
To czemu zaufałem jest tylko żałosną atrapą prawdziwej wiary!... :( :cry: :oops:

Michał Dyszyński, Warszawa 6.04.2017
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 0:56, 07 Kwi 2017    Temat postu:

Prawda to miłość nie zajmująca się handlem "coś za coś". Miłość agapao (Jezus w tradycji katolickiej i chrzescijanskiej) nie wymaga abyś siedział i czekał aż wróci. Masz poznawać i doświadczać. Kiedy zraniony upadniesz, masz się podnieść i iść dalej.

Miłość i Sezony Życia

Sezony życia przemijają
Przeistaczając się
Jedne w drugie
Miłość
Łagodna i cierpliwa
Ponad szronem zimy
Zapachem wiosny
Ciepłem lata
I pierwszym jesiennym liściem
Jesteśmy nią w sercu
Umierając dla ego
AW, 5/24/14


Ostatnio zmieniony przez Dyskurs dnia Pią 1:04, 07 Kwi 2017, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 21:10, 10 Kwi 2017    Temat postu:

Łatwo nie będzie
Prawdziwa religia jest dla twardzieli
może nie dla twardzieli serca, ale twardzieli ducha, także intelektu
tu łatwo nie będzie
życie w prawdziwej religii jest wyzwaniem i walką
z kłamstwem świata, z despotami ludźmi, a nawet z samym sobą
jest jak podjęcie niebezpiecznej wyprawy do dzikiej krainy

Ludzie chcieliby, aby dobry Bóg ochronił ich od wszelkich niebezpieczeństw
aby było wiadomo co robić
a zło dawało się zakuć w kajdany
tak by chcieli, trochę dlatego, że nie rozumieją...

Bo chociaż to dobrze, że chcą dobra, sprawiedliwości, prawdy
zamiast zła, nienawiści i kłamstwa
i choć dobre jest nasze pragnienie szczęścia i pokoju
to dopóki nie zaakceptujemy
że życie to CZAS PRÓBY
dopóty
będziemy miotani burzą dodatkowych rozterek.

Michał Dyszyński, Warszawa 10.04.2017


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Wto 13:09, 11 Kwi 2017, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 13:33, 11 Kwi 2017    Temat postu:

Znaczenia
Prawdziwa religia poszukiwaniem trwałych ZNACZEŃ.
Na tym świecie szarpiącym umysł chaosem
wymuszającym walkę i ucieczkę, atak, i obronę
znaczenia dobiera się ad hoc
stosownie do potrzeby wynikającej z bieżącej sytuacji

Ów stan rzucenia umysłu w chaotyczną walkę o znaczenia ma swój cel i wartość
On z jednej strony uczy nas, że znaczenia jakoś są, działają, dając obserwowalny efekt
A z drugiej informują o podstawowej mocy dla każdej świadomości
że znaczenia można przyjąć, odrzucić, czy zmodyfikować.

Jednak ten efekt pracy ze znaczeniami zastawił na umysł pułapkę
- zasugerował przeświadczenie, że znaczenia już są przez nas opanowane
rozsnuł iluzję posiadania nad nimi kontroli
podczas gdy w rzeczywistości owe znaczenia rozpływają się
gdy zanika potrzeba ich używania
albo gdy po prostu spojrzymy na sprawę z przeciwnej strony

Tylko poprzez głębokie wniknięcie umysłem w duchowe pragnienie trwania
możliwe staje się opanowanie tego chaosu znaczeń nietrwałych, zanikających
i WYBUDOWANIE NOWYCH ZNACZEŃ nie trawionych przez sprzeczności.

Tylko znając ostateczny cel dla świadomości da się ujrzeć wyjaśnienie
jak znaczenia ubrać w szatę trwałych powiązań z tym co da się rozpoznać
bo będąc wpatrzonym tylko w to, co bieżące
zawsze będziemy jak pies goniący własny ogon
będziemy pracowicie łapali to, czemu poprzednio sami zaprzeczaliśmy.

Michał Dyszyński, Warszawa 11.04.2017
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 11:03, 19 Kwi 2017    Temat postu:

Uzupełnianie się
Świat materii biologii pięknie ukazuje ludzkości działanie
PRAWA UZUPEŁNIANIA SIĘ I WSPOMAGANIA

Pożywiając się, trawiąc pokarmy zostawiamy za sobą wstrętny ślad
wydalamy z siebie ekskrementy - śmierdzące i brudne
lecz niepozorne nieświadome bakterie, twory maleńkie, zdawałoby się godne wzgardy
są w stanie ten obrzydliwy odpad zamieniać w cenny nawóz
w coś, co po jakimś czasie stanie się pożywieniem dla roślin
a ostatecznie zasili ludzkie ciała.

Ta analogia ze świata ilustruje cudowny Boży zamysł
stworzenie systemu, w którym nic nie jest niepotrzebne, nic się nie marnuje
to królestwo, w którym jedne istoty są potrzebne innym
i nawet ten najsłabszy, może najgłupszy, wydawałoby się godny wzgardy
staje się ogniwem obiegu dobra, wymiany tego co innym służy i jest potrzebne

Ten boży zamysł w istocie rozciąga się bardzo szeroko obejmując nie tylko obieg materii
on jest kanwą na której zasadza się współpraca istot na różnych poziomach i etapach rozwoju
jest zasadą tworzenia się królestwa istot wzajemnie sobie potrzebnych
a przez to potwierdzających się i prawdziwych
aby nikt nie czuł się zbędny, wadliwy, wzgardzony
aby realizując swoją naturę dawał coś od siebie
będąc samemu wdzięcznym obdarowanym.

Michał Dyszyński, Warszawa 19.04.2017


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Śro 11:07, 19 Kwi 2017, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 5, 6, 7 ... 27, 28, 29  Następny
Strona 6 z 29

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin