|
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23104
Przeczytał: 96 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 18:59, 13 Sty 2024 Temat postu: |
|
|
Tu nie chodzi moze dokladnie o cierpienie ale chec do działania oraz poczucie szczęścia z faktu łączności z transcendencją
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 21:07, 13 Sty 2024 Temat postu: |
|
|
Semele napisał: | Tu nie chodzi moze dokladnie o cierpienie ale chec do działania oraz poczucie szczęścia z faktu łączności z transcendencją |
A ja uważam, że cierpienie jest tu zawarte. Jeśli nie jest w postaci aktualnej, to pojawi się jako wspomnienie, jako ŚWIADOMOŚĆ, że istnieje druga strona medalu.
Umysł poddany samemu dobru, zacznie szukać miejsca neutralnego i znajdzie go gdzieś w pobliżu "średniej tego dobra", jakie mu jest znane. Mając już tę średnią, za chwilę tam ustawi swoje zero skali, zaś wszystko poniżej jej zacznie traktować jako nową postać zła, a tylko to, co powyżej, jako dobro. To jest naturalny dla umysłu sposób szukania miary rzeczy. W ten sposób dobro ulegałoby stałej inflacji, wysycałoby się. Podobny jest efekt ze środkami psychoaktywnymi - zaczynają one coraz słabiej działać, bo powtarzanie w kółko tego samego wysyca efekt. Wtedy trzeba zwiększać dawkę i zwiększać...
... aż poza obszar, w którym zaczyna to być neutralne dla zdrowia.
Człowiek może być świadomy i jednocześnie trwale szczęśliwy, wyłącznie wtedy, gdy w tej świadomości będzie miał miejsce na cierpienie.
To cierpienie nie musi być aktualnie odczuwane, może być wspomnieniem, ale w miarę działającym, aktywnym wspomnieniem, aby miało ono moc zapobiegania dewaluacji szczęścia.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23104
Przeczytał: 96 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 1:37, 14 Sty 2024 Temat postu: |
|
|
Tu wypowiada się fachowiec.
[link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23104
Przeczytał: 96 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 6:18, 14 Sty 2024 Temat postu: |
|
|
A od siebie dodam.
Uważał on, że ogień tworzy wszelki byt i jest podstawowym tworzywem rzeczywistości. Ogień rządzi światem i jest obdarzowy rozumem. Tenże rozum, zwany logosem. Tworzy on wszelki byt i istnieje w ciągłej zmienności. Heraklit z Efezu twierdził, że dusza ludzka jest formą istnienia ognia, jest jedną z jego postaci. Jego zdaniem rozżarzona dusza jest bliska ideałowi a gorący ogień w duszy tworzy ludzki charakter i umysł. Idealna dusza jest sucha, bo zawiera dużą siłę ognia. Każdy rodzaj zwilgotnienia ciała prowadzi duszę do upadku, gdyż wilgoć powoduje gaszenie ognia.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 12:40, 14 Sty 2024 Temat postu: |
|
|
Semele napisał: | Tu wypowiada się fachowiec.
[link widoczny dla zalogowanych] |
Częściowo się zgadzamy w naszych relacjach - tam gdzie mowa jest o tym, że Bóg oczekuje człowieczeństwa.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 15:34, 15 Sty 2024 Temat postu: |
|
|
Ja z posoleniem ogniem wiążę jeszcze jeden, dość subtelny aspekt rozwoju osobowości - stosunek naszych emocji, potencjalnie osiągania satysfakcji wobec pojawiania się ŻYCIOWYCH WYZWAŃ (czy może ogólnie wyzwań mentalnych nie tylko w kontekście zdarzeń zachodzących w życiu).
To zagadnienie jest "mentalnie macane" intuicją, którą niektórzy mają, gdy wypowiadają następującą myśl: w niebie, jest bezpiecznie i wszystko tam jest, co człowiekowi (duszy) jest potrzebne, a więc nie ma wyzwań, jest tylko nuda; więc już ciekawiej jest w piekle...".
Jeśliby stan raju, spełnienia osobowości miał sprowadzać się do okoliczności, w której ciało nasze się nie starzeje, niebezpieczeństwa zostały odsunięte, nie ma żadnych chorób ani braków materialnych, panuje ogólny dostatek, to mielibyśmy właściwie coś całkiem podobnego do sytuacji, w której są dzisiaj bogaci ludzie w bezpiecznych krajach, z dodanym (na razie to fantazja, ale nauka, szczególnie medycyna prze do przodu, więc to się może zmienić) elementem powstrzymania starzenia, chorób, śmierci ciała.
To już mają (tylko bez tego aspektu nieśmiertelności) bogaci ludzie, żyjący w bezpiecznym otoczeniu. Wielu z nich, póki są młodzi, nawet nie myśli o śmierci, więc ich stan psychiki jest chyba z grubsza nawet nieźle zbliżony do opisywanej sytuacji "raju" rozumianego w ten prosty sposób. Ale spotykając owych ludzi, raczej nie widać po nich stanu wielkiego szcześcia. Stan posiadania wszystkiego, co trzeba do życia nie wystarcza do poczucia trwałej satysfakcji. Wielu tych bogatych ludzi wręcz ma depresję, szuka pocieszenia w narkotykach, niebezpiecznych zachowaniach.
No właśnie... aspekt niebezpiecznych zachowań znudzonych bogactwem ludzi...
Tu może najbardziej wyraziście dotykamy istoty tego, o czym chcę tu napisać. Oto bogaci, rozpieszczeni życiem playboye, gdy już znudzi się im seks, pysznienie się bogactwem, korzystanie z udogodnień technicznych, zażywanie środków psychoaktywnych miewają całkiem często skłonność do mocno ryzykownych zachowań - nieraz łamiąc prawo, narażając się na utratę życia. Co ich ku temu ciągnie?...
Mają "wszystko", a to im nie wystarcza, poszukują jakiejś formy emocjonalnego spełnienia w poczuciu zagrożenia, w podejmowaniu wyzwań związanych z ryzykiem. Z perspektywy osoby, która nie jest uprzywilejowana, szczególnie osoby ubogiej, pozbawionej wygód, zmuszonej do walki o byt każdego dnia, takie zachowania bogaczy są niezrozumiałe. Tymczasem te reakcje i zachowania znudzonych bogaczy ilustrują bardzo ważny aspekt ludzkiego spełnienia, satysfakcji: na dłuższą metę nie interesuje nas emocjonalnie bytowanie bez realnych wyzwań! Nuda jest formą cierpienia! Brak szansy na wykazanie swojej wartości separuje emocje człowieka od szczęścia, spełnienia się wewnętrznego!
Nasze życie, działania, myślenie tylko wtedy będzie spełnione, gdy znajdzie się w nim miejsce na ową "sól" grożących nieprzyjemnych okoliczności, zagrożeń w jakiś sposób realnych! W miałkości, w bezpieczeństwie absolutnym dusza nie będzie się czuła spełniona, mimowolnie będzie poszukiwała czegoś, co ją "uruchomi", nad sens myślom, emocjom, działaniu!
Do spełnienia się emocjonalnego potrzebny jest "ogień". W końcu chyba najsilniejsze stany szczęścia jakie znamy - a ja za takie uważam szalone zakochanie się - są opisywane właśnie ideą "ognistości". Mówi się o "ogniu miłości". Miłość, która jest "ognista" spełnia osobowość.
Posolenie ogniem naszych emocji i celów jest zatem tym niezbędnym warunkiem, aby być szczęśliwym w sposób trwały. Samo bezpieczeństwo i dostatek nie tylko szczęścia na dłuższą metę nie przyniesie, ale wręcz po jakimś czasie stanie się powodem nieszczęścia, poczucia miałkości bytu, braku "tego czegoś", dla czego chciałoby się istnieć.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 14:32, 17 Sty 2024 Temat postu: |
|
|
Pytania są podstawowe:
Z czego czerpać emocjonalną satysfakcję?
Jak być realnie szczęśliwym?...
Czy raj w ogóle jest możliwy w takich okolicznościach ludzkiej psychiki, że wartością dla emocji jest to, co trzeba zdobywać w trudzie, w cierpieniu, czego najpierw nie mamy, a dopiero odgradzające nas od tego cierpienie, czyni owo coś emocjonalnie cennym, dającym szczęście?...
Jeśli za każdą satysfakcję musimy zapłacić cierpieniem, to może i tak bilans jest albo na zero, albo może nawet ujemny?...
Czy możliwe jest takie skonfigurowanie sobie psychiki, aby za radość nie musiała ona zawsze płacić cierpieniem?...
Może (to jest moja hipoteza) każdy powinien dysponować takim "cierpieniem w tle", cierpieniem nieaktualnym, ale znanym, rozumianym, mającym jakieś wzorce i wspomnienia w świadomości, którym "solimy" wszystko to, co nas w życiu spotyka, stając się darem?...
Może zbawienie - szczęście dostępne jest wyłącznie dla tych, którzy umieją "solić" swoje emocje tym wspominanym cierpieniem, bólem, niespełnieniem, aby DOCENIĆ GŁĘBOKO każdy najmniejszy dar, okruch piękna, doznawaną satysfakcję?...
Moją osobistą hipotezą jest, że powyższe obowiązuje, czyli że zbawienie duszy (osiągnięcie szczęścia) wymaga takiego swoistego zhakowania swoich emocji, które domagają się zapłaty za każde szczęście i satysfakcję, aby już bezpośrednio płacić nie było potrzeby. Zamiast płacenia realnym cierpieniem, płacilibyśmy samym wspomnieniem cierpienia i umiejętnością duszy przekuwania tego wspomnienia na "monetę", która opłatę za szczęście uiszcza.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23104
Przeczytał: 96 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 15:00, 17 Sty 2024 Temat postu: |
|
|
Ciekawie piszesz. Mam pytanie. Czy byl jakiś bohater biblijny, który był znudzony i zblazowany. Może Piłat?
A z wczesno chrzescijanskich??
Tu cytat :
Petroniusz nie chciał zostać chrześcijaninem, ponieważ był przyzwyczajony do bogatego pełnego przepychu życia z niewolnikami, którzy mu służyli. Nie chciał zostawić Eunice, która była jego kochanką oraz prowadzić życie pobożnego człowieka. Pasowało mu takie życie jakie prowadził.
Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Śro 15:02, 17 Sty 2024, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23104
Przeczytał: 96 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 15:05, 17 Sty 2024 Temat postu: |
|
|
Ty Michał jesteś chyba trochę zblazowany?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 15:32, 17 Sty 2024 Temat postu: |
|
|
Semele napisał: | Ciekawie piszesz. Mam pytanie. Czy byl jakiś bohater biblijny, który był znudzony i zblazowany. Może Piłat? |
Zblazowanie i znudzenie jest skrajna, choć przez to wyrazistą postacią problemu. W rzeczywistości jednak ten efekt emocjonalny jest o wiele szerszy, tylko trochę trudniej jest go dostrzec w życiu w innych sytuacjach. Ale podam przykłady dodatkowe, to się tu horyzont rozszerzy:
- znudzeni swoim małżeństwem, znudzenie związkiem, seksem, poszukiwacze nieustannych nowości w tym zakresie
- nieustanne dążenie do coraz to większego bogactwa - bo stare osiągnięcia szybko blakną, bo wciąż trzeba się piąć...
- celebrytyzm, ciągłe pchanie się "na szczyt", bo bez tego co?... świat by się zawalił?...
- Putin i "jego wojna" - człowiek, który wymarzył sobie siebie w historii jako następca Piotra I i wielki imperator. Dla dojrzałych ludzi to dziecinna, zaburzona postawa. A jednak przez to tysiące ludzi giną, miliony cierpią. Kraj - Rosja - o największej powierzchni ze wszystkich państw na świecie, "najbardziej cierpi" z powodu tego, ze nie zdobyła więcej powierzchni, więc żąda dla siebie Ukrainy...
- nacjonalizmy, oczekiwanie wywyższenia własnego narodu - a to nie można żyć bez tego wywyższenia?...
Ogólnie ŻĄDANIE WYWYŻSZENIA.
Wywyższenie ma zapewnić tę satysfakcję, to spełnienie się. Dlaczego tak wielu chce się wywyższyć?...
To nie można być tym niżej, albo tylko średnim, albo może w ogóle nie pytać, kto tu wyżej, a kto tu niżej?... Zawsze musimy stawiać to pytanie: kto - kogo?
Patrzymy na ten świat, na którym ludzie nie są w stanie być szczęśliwymi, spełnionymi, jeśli się jakoś nie wywyższą. To wywyższenie "posoliłoby" im ich emocje... Czuliby się spełnieni.
Ale nie patrzą dalej. Jak zdobędą to wywyższenia, to co potem?...
- Pewnie potrzebne będzie następne wywyższenie....
Takich jest wielu. Wszyscy chcą być wywyższeni. Wszyscy (tacy) "muszą" wojować.
Tymczasem...
Czy czasem samo owo wywyższenie, to nie jest czasem jedno wielkie nic?... Albo może UMOWNA rzecz. Ot, ktoś uznaje sobie, że "będzie wywyższony", jak będzie miał najwyższy wzrost. A ktoś inny "będzie wywyższony", jak się okaże najmniejszym karłem, bo wygrywa w dokładnie przeciwnej konkurencji...
Wywyższanie się jest chorobą duszy, która szuka dla siebie celu i wartości.
Znajdujemy różne małe wywyższenia, czujemy z tego satysfakcję. Niektórzy z tego wyciągają wniosek: to ja chcę tego więcej! Dajcie mi więcej wywyższenia! Bez więcej wywyższenia będę smutny, zgnębiony, nie czujący swojej wartości, poniżony... Tylko wywyższenie mnie zaspokoi!...
A na samym szczycie wywyższających się jest tylko jedno miejsce (już szatan się na nim obstalował, ale chętnych są miliony).
Dlaczego w głowach tak wielu jest to "fiu bździu" z tym wywyższeniem się?
BO NIE POTRAFIĄ inaczej osiągać satysfakcji!
Bo "nie posolili" sobie tych doznań, jakie normalnie mają jakąś formą ZNACZENIA I WARTOŚCI inaczej.
Jeśliby nic nie miało dla nas żadnego znaczenia - kompletna abnegacja, pustka emocjonalna, zblazowanie, nihilizm, brak całkowity zaczepienia pozytywnego swoich emocji - to już jesteśmy w piekle. Nie trzeba diabłów, kotłów piekielnych i ognia, bo jest tylko poczucie totalnego bezsensu istnienia i przerażająca niechęć do odczuwania czegokolwiek, do przeżycia następnej chwili, do odczucia następnej myśli, wrażenia. To wszystko bowiem będzie "po nic", to wszystko będzie bez sensu i szansy na spelnienie się; będzie bezcelowe, puste, tylko drenujące życiową energię...
Jest taka własność naszych emocji i ogólnie odczuwania samego siebie, jak ten "wiatr w żaglach", poczucie uruchomienia swojej istoty i jakiegoś podążania we właściwą stronę, w spełnianiu się, w mentalnej wspólnocie bytu i celu. To poczucie "soli" nam nasze doznania. Szczęśliwym jest ten, komu doznania są posolone "ogniście", uruchamiając energię, światło, ciepło, nawet z domieszką ukłucia, balansowania na granicy pomiędzy tym, co upragnione, a tym, co właśnie chcemy odrzucić.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 16:05, 17 Sty 2024 Temat postu: |
|
|
W kontekście tego wątku ważnym zwróceniem uwagi jest przywołanie postawy SADYZMU (choć także jest tu aspekt masochizmu).
Role sado - maso w seksie, służące temu, ABY ODCZUWAĆ MOCNIEJ (albo odczuwać w ogóle, bo niektórzy bez tego nie są w stanie osiągać seksualnej satysfakcji), które ludzie dobrowolnie przyjmują, które chcą odgrywać przed sobą rzucają bardzo mocne światło na ten aspekt natury emocji człowieka. To odczucie dominacji, ale i poniżenia uruchamia w ludziach jakiś rodzaj POŻĄDANYCH EMOCJI.
Zachowania sadystyczne u psychopatów są w wyraźnym związku z OSŁABIONYM ODCZUWANIEM, jakie na co dzień psychopata w sobie nosi. Aby w ogóle cokolwiek czuć, "aby żyć", psychopata musi sobie zafundować coś mocnego, drastycznego - więc organizuje sobie ów spektakl emocjonalny, krzywdzeniem kogoś, zadawaniem bólu i cierpienia. Inaczej psychopata sadysta nie potrafi się odnaleźć, jego egzystencja jawi mu się jako miałka, pusta, bez znaczenia i poczucia sensu (szeroko rozumianego, także w związku z emocjami).
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 23:44, 17 Sty 2024 Temat postu: |
|
|
Tak nieraz myślę: ile trzeba stracić, aby zacząć prawdziwie szczerze DOCENIAĆ CO SIĘ MA?
Ludzka natura ma zapisaną w sobie potrzebę ekspansji, spełniania się w tym więcej, dalej, lepiej, mocniej. Dziś, z perspektywy ponad 60-letniego swoje życia, gdy wspominam swoje czasy młodości, myślę sobie nieraz: głupi byłem. Głupi byłem, porywając się na różne wyzwania, tak mało sensowne, tak właściwie bezcelowe. Poszukiwałem jakiegoś spełnienia, jakiegoś sensu, sukcesu. Głupi byłem, bo nie umiałem docenić tego, że często dobrze jest, jak jest.
Ale też nie potępiam się tak do końca, bo w tamtym czasie nie bardzo miałem alternatywę. Nie znałem tego dzisiejszego uczucia, które powiada mi: nie warto walczyć o głupoty. Ale tez czuję, że już lepiej rozpoznaję, co głupotą w ogóle jest. W tamtym czasie tak rozpoznawać nie umiałem, więc głupoty wydawały mi się czymś wartym zdobywania.
Inwokacja Pana Tadeusza zawiera frazę "ile cię cenić trzeba, ten tylko się dowie, kto cię stracił". To można potraktować ogólnie, nie tylko do ojczyzny Mickiewicza, ojczyzny w ogóle. To odnosi się czegokolwiek co się najpierw ma, ale tego nie się nie ceni, odkrywając wartość tego dopiero po stracie.
Co ludzkość musi tracić, aby zacząć to cenić?...
Ciągle traci pokój, a ciągle wyrastają wielcy "ideowcy", którym marzy się bohaterskie wojowanie z wrogami.
Tracą ludzie zdrowie, po latach szastania swoim organizmem.
Tracą bliskich, a potem nieraz przez wiele lat wyrzucają sobie: dlaczego, gdy on/a był/a nie zorganizowałam/em sobie czasu, aby razem pobyć, pogadać, powiedzieć coś naprawdę miłego. Czasem komuś brakował może nie tylko "kocham cię", ale zwykłego "dziękuję za pomoc, cieszę się, że jesteś ze mną".
Człowiek nieceniący tego, co ma, nigdy nie będzie trwale szczęśliwy.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Śro 23:45, 17 Sty 2024, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 2:28, 18 Sty 2024 Temat postu: |
|
|
Głupcy myślą, że gdy zamiast wrażliwości będą okazywać twardość i brutalność, to zdobędą świat
w istocie tylko niszczą ten świat
ale jeszcze bardziej niż świat, niszczą własne serce, a z nim jedyną szansę na to, by być szczęśliwymi
Głupcy wzięli ten zewnętrzny rys świata, jakim jest brutalność i władza za rozwiązanie
za dobrą monetę zaliczyli sobie te małe satysfakcje, jakie świat daje brutalnym zbirom
uwierzyli, że takim samym niszczeniem, które wymusza uległość w ludziach, da się wymusić spełnienie w sobie
tymczasem niszczenie i brak wrażliwości niczego na dłuższą metę nie zbuduje, poza cierpieniem i rozpaczą
Głupcy, gdy już stracą swą wrażliwość i staną na środku wielkiej pustyni swej duszy
gdy zacznie ich palić żar wielkiej niemożliwości spełnienia się w niczym
pojmą, że popełnili błąd
stracili swe życie
bo oddali wielki skarb swoich serc za ułudę, która niesie z sobą jedynie rozpacz.
Michał Dyszyński Warszawa, 18.01.2024
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Czw 13:41, 18 Sty 2024, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 14:18, 22 Sty 2024 Temat postu: |
|
|
W posoleniu ogniem jest chyba też aspekt woli życia.
Z jednej strony skali jest tu obojętność, w niej nieważne byłoby istnienie świadomości, nie tworzy się świat własnych, subiektywnych wartości dla niczego. Życie wymusza na nas jednak pewne wartości, rzucając przeciw obojętności najpotężniejszego przeciwnika - fizyczny ból. Ból sprawia, że nie możemy zignorować tego wezwania do stawania się doskonalszym.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23104
Przeczytał: 96 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 14:37, 22 Sty 2024 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | W posoleniu ogniem jest chyba też aspekt woli życia.
Z jednej strony skali jest tu obojętność, w niej nieważne byłoby istnienie świadomości, nie tworzy się świat własnych, subiektywnych wartości dla niczego. Życie wymusza na nas jednak pewne wartości, rzucając przeciw obojętności najpotężniejszego przeciwnika - fizyczny ból. Ból sprawia, że nie możemy zignorować tego wezwania do stawania się doskonalszym. |
Ty może napisz Nową Biblię.
Będzie tak samo trudna do odczytania jak ta Boża..[/url]
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|