|
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 22:12, 05 Lip 2024 Temat postu: Posłuszeństwo rozumiane na dwa przeciwne sposoby |
|
|
Czym w ogóle jest posłuszeństwo?
Uważam, że blisko sensownej definicji tego pojęcia byłoby następujące sformułowanie:
Posłuszeństwem nazywamy takie działania i postawy osoby, które prowadzą do WYPEŁNIANIA PRZEZ OSOBĄ OSOBĘ SUGESTII, INTENCJI zawartej w jakiejś dyrektywie, poleceniu, czy podanej w innej formie opisu, sformułowania, czasem gestu.
Z powyższego wynikają dwa ważne warunki dla posłuszeństwa:
1. Posłusznym może być zatem ten, kto zorientował się w wystarczającym stopniu w ZNACZENIU tego, co mu podano jako ową dyrektywę.
2. Posłusznym może być ktoś, kto POSIADA MOŻLIWOŚĆ SPEŁNIENIA SUGESTII w dyrektywie zawartej.
Z tej prostej analizy definicji wynika wprost, że
1. osoba, która nie posiada intelektualnych zdolności ZROZUMIENIA, CZEGO SIĘ OD NIEJ OCZEKUJE, nie może być posłuszna.
2. Osoba, która nie rozwinęła w sobie UMIEJĘTNOŚCI, MOCY OBSŁUŻENIA danej dyrektywy, też nie może jej spełnić, czyli też nie może być posłuszna.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Wto 13:22, 09 Lip 2024, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23104
Przeczytał: 95 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 5:30, 06 Lip 2024 Temat postu: |
|
|
Egekt Achsa Michał, znasz na pewno te eksperymenty.
Boimy sie być inni niz tłum.
Ciekawy artykuł w Polityce
Cytat:
Dariusz Doliński: – Nie jest ani bezwzględnie złe, ani bezwzględnie dobre. Poza tym wszystko zależy od tego, jakie ma intencje i cele człowiek, który do niego skłania. Kłopot w tym, że nasza cywilizacja wykształciła model posłuszeństwa bezrefleksyjnego. Ludzie mu ulegają, bo tak są wychowywani, tego ich uczy kultura i osobiste doświadczenie życiowe. Np. ojciec zwraca się do swojego 8-letniego syna: wyrzuć śmieci. Syn mówi: tato, ale tu jest tylko pół kubełka. Ojciec mógłby powiedzieć: tak, ale są tam wygotowane warzywa i za parę godzin zaczną śmierdzieć. Ale typowy ojciec tak nie mówi, tylko grzmi: jak ci mówię wyrzuć śmieci, to nie kombinuj. I to jest nieszczęście.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 11:19, 06 Lip 2024 Temat postu: |
|
|
Semele napisał: | ...nasza cywilizacja wykształciła model posłuszeństwa bezrefleksyjnego. Ludzie mu ulegają, bo tak są wychowywani, tego ich uczy kultura i osobiste doświadczenie życiowe. Np. ojciec zwraca się do swojego 8-letniego syna: wyrzuć śmieci. Syn mówi: tato, ale tu jest tylko pół kubełka. Ojciec mógłby powiedzieć: tak, ale są tam wygotowane warzywa i za parę godzin zaczną śmierdzieć. Ale typowy ojciec tak nie mówi, tylko grzmi: jak ci mówię wyrzuć śmieci, to nie kombinuj. I to jest nieszczęście. |
Ta potrzeba nadania posłuszeństwu rytu bezrefleksyjnego ma swoje źródło w instynkcie dominacji, w potrzebie wywyższania się, powiązanej z pragnieniem spętania aktywności, sprawczości konkurentów w społecznym środowisku.
To, co większość ludzi ma w głowie pod hasłem ogólnym "posłuszeństwo" w istocie jest mieszaniną dwóch wątków mentalnych postaw:
1. Wątek, który jest zgodny z ideą posłuszeństwa zdefiniowaną jako wyżej - czyli mamy tu do czynienia ze SKUPIENIEM SIĘ NA REALIZOWANIU JAKIEGOŚ CELU, coś czyimiś rękami pragniemy osiągnąć, zsynchronizować swoje działania, jest w miarę jasna intencja, do czego dążymy. Można by w tym kontekście mówić o "posłuszeństwie sprawczym" (definiuję ten termin, aby go dalej użyć w nawiązaniach).
2. Wątek ZDOBYWANIA WŁADZY I DOMINOWANIA nad otoczeniem, który zawiera w sobie silną intencję poniżenia innych, uczynienia ich maksymalnie zależnymi, bezwolnymi, aby działali tylko na rozkaz swojego dominatora, aby nie okazywali swojej inicjatywy i sprawczości, bo tu tylko dominator ma wyznaczać im życie, działanie, cele, motywy. W tym wątku jest silna intencja wywyższania się, często tyranii, próby paraliżowania działań innych, niż wynikających z okazywania kapryśnej łaski przez dominatora, który w ten sposób okaże swoją wyższość, przewagę, władzę. Intencją główną ze strony dominatora jest: JA TU RZĄDZĘ, A INNI MAJĄ MI POKAZAĆ, ŻE TO ZAAKCEPTOWALI I NIE BUNTUJĄ SIĘ. Mamy to zatem "posłuszeństwo dominacyjne" (definiuję ten termin, aby go dalej użyć w nawiązaniach).
Ludzie rzadko wykazują się zdolnością analizy swoich intencji i mimowolnych, instynktownych celów działania, co daje ten efekt, iż nakładają się w ich intencjach i działaniach właśnie te dwa wątki - okazywania swojej władzy i tworzenia podstaw do użycia posłuszeństwa, jako środka do realizacji jakiegoś celu. W cytacie mamy przykład ojca, który - gdyby miał większą zdolność do refleksji - pewnie rozwiązałby problem z pytaniem swojego dziecka "po co wyrzucać teraz te śmieci?" wyjaśnieniem motywu tego polecenia. Ale owemu ojcu nałożył się na wątek związany z posłuszeństwem sprawczym z pragnieniem okazania swojej rodzicielskiej dominacji, w ramach której "dziecko ma wykonywać polecenia, a nie zastanawiać się nad ich sensem".
Ludzie bardzo często nie mają tego w sobie uporządkowanego - sami nie wiedzą, czego tu bardziej chcą - czy bardziej zależy im na tym, aby zrealizować konkretny cel, do którego wymagana jest współpraca, działanie czyjeś wedle naszej sugestii, czy może (albo może bardziej) chodzi o to, aby "obsikać teren", POKAZUJĄC KTO TU RZĄDZI.
Ludzie te dwa aspekty mieszają, a często wręcz utożsamiają, przez "posłuszeństwo" rozumiejąc pewien zestaw oznak uległości okazywanych dominatorowi, aby ten się ucieszył, że ma władzę, że nikt mu się nie sprzeciwia, nie działa bez jego pozwolenia. A tymczasem są to w istocie dwa mocno odmienne w sensie funkcjonalnym aspekty.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 12:47, 06 Lip 2024 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | 1. Wątek, który jest zgodny z ideą posłuszeństwa zdefiniowaną jako wyżej - czyli mamy tu do czynienia ze SKUPIENIEM SIĘ NA REALIZOWANIU JAKIEGOŚ CELU, coś czyimiś rękami pragniemy osiągnąć, zsynchronizować swoje działania, jest w miarę jasna intencja, do czego dążymy. Można by w tym kontekście mówić o "posłuszeństwie sprawczym".
2. Wątek ZDOBYWANIA WŁADZY I DOMINOWANIA nad otoczeniem, który zawiera w sobie silną intencję poniżenia innych, uczynienia ich maksymalnie zależnymi, bezwolnymi, aby działali tylko na rozkaz swojego dominatora, aby nie okazywali swojej inicjatywy i sprawczości, bo tu tylko dominator ma wyznaczać im życie, działanie, cele, motywy. W tym wątku jest silna intencja wywyższania się, często tyranii, próby paraliżowania działań innych, niż wynikających z okazywania kapryśnej łaski przez dominatora, który w ten sposób okaże swoją wyższość, przewagę, władzę. Intencją główną ze strony dominatora jest: JA TU RZĄDZĘ, A INNI MAJĄ MI POKAZAĆ, ŻE TO ZAAKCEPTOWALI I NIE BUNTUJĄ SIĘ. Mamy to zatem "posłuszeństwo dominacyjne" |
Ciekawym zagadnieniem jest tu: czy posłuszeństwo eliminujące samodzielność, inicjatywę u zdominowanych przez władzę jednostek jest dobrą strategią osiągania celów przez samych dominatorów?
Pewien rodzaj przykładu, formę odpowiedzi na owo pytanie daje nam upadek komunizmu. Komunizm swoją gospodarczą sprawczość, skuteczność realizował metodami nakazowo - rozdzielczymi, eliminując swobodną, działalność gospodarczą. PRL-owska gospodarka była odgórnie zarządzana, tłumiona była samodzielność ekonomiczna; decyzje przychodziły z rozdzielnika, władza próbowała decydować prawie o wszystkim, wyznaczając ludziom ich miejsca i czuwając, aby nie schodzili w przyznanych im ścieżek. To po prostu przegrało na polu ekonomicznym. Wygrała za to opcja, w której ludzie przejawiają spontaniczność w tworzeniu sobie zadań i sposobów ich realizacji.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23104
Przeczytał: 95 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 12:52, 06 Lip 2024 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Michał Dyszyński napisał: | 1. Wątek, który jest zgodny z ideą posłuszeństwa zdefiniowaną jako wyżej - czyli mamy tu do czynienia ze SKUPIENIEM SIĘ NA REALIZOWANIU JAKIEGOŚ CELU, coś czyimiś rękami pragniemy osiągnąć, zsynchronizować swoje działania, jest w miarę jasna intencja, do czego dążymy. Można by w tym kontekście mówić o "posłuszeństwie sprawczym".
2. Wątek ZDOBYWANIA WŁADZY I DOMINOWANIA nad otoczeniem, który zawiera w sobie silną intencję poniżenia innych, uczynienia ich maksymalnie zależnymi, bezwolnymi, aby działali tylko na rozkaz swojego dominatora, aby nie okazywali swojej inicjatywy i sprawczości, bo tu tylko dominator ma wyznaczać im życie, działanie, cele, motywy. W tym wątku jest silna intencja wywyższania się, często tyranii, próby paraliżowania działań innych, niż wynikających z okazywania kapryśnej łaski przez dominatora, który w ten sposób okaże swoją wyższość, przewagę, władzę. Intencją główną ze strony dominatora jest: JA TU RZĄDZĘ, A INNI MAJĄ MI POKAZAĆ, ŻE TO ZAAKCEPTOWALI I NIE BUNTUJĄ SIĘ. Mamy to zatem "posłuszeństwo dominacyjne" |
Ciekawym zagadnieniem jest tu: czy posłuszeństwo eliminujące samodzielność, inicjatywę u zdominowanych przez władzę jednostek jest dobrą strategią osiągania celów przez samych dominatorów?
Pewien rodzaj przykładu, formę odpowiedzi na owo pytanie daje nam upadek komunizmu. Komunizm swoją gospodarczą sprawczość, skuteczność realizował metodami nakazowo - rozdzielczymi, eliminując swobodną, działalność gospodarczą. PRL-owska gospodarka była odgórnie zarządzana, tłumiona była samodzielność ekonomiczna; decyzje przychodziły z rozdzielnika, władza próbowała decydować prawie o wszystkim, wyznaczając ludziom ich miejsca i czuwając, aby nie schodzili w przyznanych im ścieżek. To po prostu przegrało na polu ekonomicznym. Wygrała za to opcja, w której ludzie przejawiają spontaniczność w tworzeniu sobie zadań i sposobów ich realizacji. |
Tak do końca nie wiadomo co wygrało co przegrało.
Ten proces pozyskiwania wolności i to co się dziś dzieje, jest zbyt złożony.
Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Sob 12:52, 06 Lip 2024, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 17:22, 06 Lip 2024 Temat postu: |
|
|
Semele napisał: | Michał Dyszyński napisał: |
Ciekawym zagadnieniem jest tu: czy posłuszeństwo eliminujące samodzielność, inicjatywę u zdominowanych przez władzę jednostek jest dobrą strategią osiągania celów przez samych dominatorów?
Pewien rodzaj przykładu, formę odpowiedzi na owo pytanie daje nam upadek komunizmu. Komunizm swoją gospodarczą sprawczość, skuteczność realizował metodami nakazowo - rozdzielczymi, eliminując swobodną, działalność gospodarczą. PRL-owska gospodarka była odgórnie zarządzana, tłumiona była samodzielność ekonomiczna; decyzje przychodziły z rozdzielnika, władza próbowała decydować prawie o wszystkim, wyznaczając ludziom ich miejsca i czuwając, aby nie schodzili w przyznanych im ścieżek. To po prostu przegrało na polu ekonomicznym. Wygrała za to opcja, w której ludzie przejawiają spontaniczność w tworzeniu sobie zadań i sposobów ich realizacji. |
Tak do końca nie wiadomo co wygrało co przegrało. |
Wg mnie system rugujący inicjatywę gospodarczą, samodzielność, wolność ekonomiczną wyraźnie się nie sprawdził - przynajmniej porównując do NOWOCZESNYCH gospodarek zachodnich. Człowiek pracujący "na swoim", czujący odpowiedzialność za decyzje jest bardziej zmotywowany. Robiąc coś tylko z obowiązku, posłuszeństwa wobec władzy, z reguły mniej się będziemy przykładali do pracy.
Choć chyba bardziej kluczowy tu jest jeszcze inny czynnik - kwestia setek małych DOSTOSOWAWCZOŚCI DO SYTUACJI, KTÓRYCH NIE SPOSÓB JEST PRZEWIDZIEC, a które przy zmienności warunków zewnętrznych, muszą być rozstrzygane. Osoba, która mentalnie jest związana z paradygmatem "to inni mi mówią co i jak mam robić", w momencie zetknięcia się z drobnym nawet problemem, ale jednak wymagającym decyzji, którą należałoby podjąć tu i teraz, będzie raczej miała skłonność do upraszczania spraw, naginania rozpoznań do osądu, w którym własna sprawczość jest umniejszana. A tymczasem często DLA DOBRA ZADANIA należałoby właśnie tę sprawczość i samodzielność okazać.
Idea "bycia posłusznym" na zasadzie nie zadawania pytań, nie rozwijania się w rozumieniu danej sprawy chyba ma sens jedynie, gdy zadania są relatywnie prostego typu - np. wykopać dół w tym miejscu. uciąć tę gałąź przy tym sęku i pod tym kątem, iść i walić mieczem w tego wojaka, co się wyłania z przeciwka itp. W szczególności idea posłuszeństwa odartego z samodzielnego myślenia sprawdzała się w tradycyjnym wojsku, gdzie zadania polegały na strzelaniu, biciu, kłuciu wroga, gdzie bardziej chodziło o siłę mięśni niż walory umysłu.
Ale już współczesna armia stawia mocno w wątpliwość taki tradycyjny model podległości przełożonym, w którym żołnierz o nic nie pyta, nie ma swojego zdania, a tylko wykonuje rozkazy. Jeśli bowiem żołnierz ma obsłużyć sprzęt warty 100 mln dolarów, a będzie miał istotną wątpliwość w kwestii, czy coś tam istotnego w parametrach ustawić na opcję taką, a nie inną, zaś będzie bał się spytać przełożonych, jak tu postąpić i ostatecznie zrobi coś po cichu najbliżej jakiejś prostej intuicji, to szybko się okaże, iż np. rakieta o koszcie wielu milionów dolarów wybuchnie zaraz po starcie, albo nie trafi w cel, co oznacza utratę bardzo cennego zasobu. Dzisiaj, gdy wojsko dostaje sprzęt, do którego wielomiesięczne szkolenie obsługi jest obowiązkowym elementem dostarczenia tego sprzętu, nie może być tak, że dowódca - jak to bywało kiedyś - będzie się głównie wywyższał i szarogęsił wobec niższych stopniem, pozostając zamkniętym na istotne spostrzeżenie w zakresie tego, jak ów sprzęt pracuje, co się zmieniło w sytuacji. Taka armia, w której się stawia na bezmyślne posłuszeństwo, po prostu nie wytrzyma starcia z armia nowoczesną, w której świadomość, inteligencja, wiedza, rozum, ale i spostrzegawczość, powiązana z możliwością (nawet obowiązkiem!) swobodnego zgłaszania uwag przełożonym.
Posłuszeństwo w tym wiernopoddańczym, bezmyślnym stylu po prostu przegrywa rywalizację z układami bardziej partnerskimi, szczerymi, opartymi o kompetencje i rozumowanie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 23:57, 08 Lip 2024 Temat postu: |
|
|
Jeśliby znaczenia słowa posłuszeństwo jakoś powiązać z tym dwoma głównymi użyciami - posłuszeństwa sprawczego i posłuszeństwa skupionego na umacnianiu władzy, to mielibyśmy pod jednym względem dość wyraźną sprzeczność, odwrotne traktowanie tych znaczeń.
Posłuszeństwo skupiające się na czczeniu władzy i dominacji, paraliżuje rozwój tych, którzy mieliby być "posłuszni". Bo zazdrosny władca stawia sprawę na zasadzie: nie wolno jest wam przejawiać inicjatywy, macie być bierni, w gotowości oczekując, aż zechce mi się dać wam jakieś polecenie, a wtedy bez pytań od razu macie je wykonywać. W ten sposób władca nasyca pragnienie wywyższenia swojego ego, czuje się wielki i dominujący. Jednak w aspekcie kreatywności, sprawczości mamy tu wielką stagnację. Jest to zarazem degradacja posłusznych mas, która wynika tylko z chęci zaspokojenia żądzy dominacji przez jedną osobę, bądź niewielką grupkę osób u władzy. To jest iście diabelska idea posłuszeństwa.
Posłuszeństwo rozumiane sprawczo jest też nieco bardziej "techniczne", skupione na celu. Tu jednak nie chodzi o dogadzanie (psychopatycznym) władcom, a o realizację różnych celów. Tu będzie rozwój, doskonalenie - bo aby być "posłusznym" niezbędne jest:
- zdobywanie wiedzy o tym, jak najlepiej wykonać postawione zadania
- doskonalenie się w zakresie zrozumienia sensu sprawy, unikanie potencjalnych błędów.
- dwustronna wymiana informacji pomiędzy realizującymi zadanie, a formułującymi je
- rozstrzyganie wielu kwestii praktycznych, dotyczących realizacji tego, co wyznacza cel dla posłuszeństwa.
W tym przypadku zupełnie nie chodzi o to, aby kogoś czcić, wywyższać, okazywać dominację, lecz o to, aby możliwie najlepiej zrealizować cel. To jest ewentualnie (oczywiście jeśli sam cel jest dobry) do "dobre posłuszeństwo".
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Wto 14:20, 09 Lip 2024, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 6:49, 09 Lip 2024 Temat postu: |
|
|
Posłuszeństwo inicjatywy sprawczej jest ideą właściwie odwrotną od posłuszeństwa rozumianego jako czczenie władzy i okazywanie uległości silniejszym.
To właśnie rozumienie idei posłuszeństwa jest ową osią, która niejako łamie postawy religijne na dwie osobne, a wręcz przeciwstawne sobie części.
Postawa religijnego posłuszeństwa skupiającego się na wizji Boga - przemocowego władcy będzie oznaczała wycofanie inicjatywności i rozwoju, bo tutaj samodzielność myślenia, wykazywanie się pomysłowością, inteligencją, kreatywnością postrzegane będzie jako nieposłuszeństwo. Bo w tej wizji "posłusznym" jest ten, który niczego sam nie robi, który tylko siedzi i czeka, aż go jego władca wezwie i czegoś zażąda.
Dokładnie przeciwnie idea posłuszeństwa postrzegana jest w ramach wizji Boga miłości, oczekującego od człowieka rozwoju, wzrostu duchowego, samodzielności. Tutaj jako zaniechanie (zaniechanie też samego posłuszeństwa) postrzegana jest postawa biernego oczekiwania. Tutaj przecież cel został postawiony i trzeba uczynić wszystko, aby go zrealizować. Tutaj mamy postawę nieustannego czuwania, trzeba mieć zakasane rękawy (w Biblii używa się w tym kontekście sformułowania "przepasane biodra"), tutaj każda chwila jest do wykorzystania jej w celu przybliżania się do realizacji celu.
Te dwie, jakże przeciwstawne wizje posłuszeństwa Bogu polaryzują religię i postrzeganie człowieczeństwa. Posłuszeństwo religijne skupione na czczeniu władzy i akceptacji przemocy (zwykle prezentowane przez fundamentalistów, ortodoksów, integrystów), będzie żądało od wiernych zaniechania samodzielnej aktywności, będzie żądało biernego kopiowania postaw od autorytetów. Posłuszeństwo religijne ludzi wierzących w Boga miłości i pragnącego rozwoju swoich dzieci, który zlecił ludziom misję dążenia do osobistej doskonałości, przynoszenia na owoców, pomnażania telentów z kolei widzi postawę fundamentalistycznego skupienia na czczeniu władzy, jako zaniechanie, czyli jako okazanie nieposłuszeństwa względem tej misji i w konsekwencji też nieposłuszeństwo względem Boga.
Tu każdy wierny (chrześcijanin) staje przed pytaniem: W JAKIEGO Boga wierzysz?
Wierzysz, że CO Bóg ci zleca?...
Czy "twój" Bóg zleca ci zaniechanie samodzielnego rozwoju, bo masz biernie wyczekiwać poleceń, czcząc potęgę władzy?...
czy może "twój" Bóg (jak w to wierzysz) zleca ci właśnie misję doskonalenia się przez całe życie, bycia inicjatywnym, aktywnym, krytycznie myślącym?...
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Wto 14:22, 09 Lip 2024, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 14:07, 17 Lip 2024 Temat postu: |
|
|
Wymuszanie na innych posłuszeństwa wedle hasła "nie rób niczego bez mojego pozwolenia, nawet nie myśl samodzielnie, jeśli ci nie zezwoliłem", jest de facto zanegowaniem wartości osoby, której taką formę posłuszeństwa się wmawia. To jest nic innego, tylko żądanie, aby owej osoby "było jak najmniej, aby się nie ujawniła ze swoją osobowością, życiem, indywidualnością".
Z moich doświadczeń z ludźmi żądającymi od innych owego żądania bierności i blokowania samodzielności wynika też, że przepełnia ich pewna forma wewnętrznej złości na świat, ludzi, właściwie na wszystko. Często są to ludzie jakoś skrzywdzeni i ta ich postawa nosi znamiona negacji uogólnionej innych ludzi, swoistej "zemsty na całym świecie" z tytułu tego, że im się stało jakieś zło. Ale to, czy rzeczywiście tych ludzi spotkała krzywda, czy to bardziej oni wyinterpretowali sobie jakieś tam zdarzenia jako "wielką krzywdę mi zrobiono", nie zawsze jest takie oczywiste. Bo nieraz będzie tak, że "skrzywdzony" stawiał sprawę bardzo konfrontacyjnie, na ostrzu noża, więc - jak to "na wojnie" - ktoś wykorzystał swoją przewagę. W innym przypadku będzie tak, że "skrzywdzony" pokładał w kimś, czy w instytucji jakąś wielką swoją nadzieję, oczekiwał, że będzie idealnie, zaś po prostu... było "jak to w życiu" - czasem lepiej, czasem gorzej. Jednak brak owego ideału po stronie tamtych ludzi została odebrana jako krzywda, a do tego często z domniemaniem jakiejś osobistej intencji.
Jest też w umysłach pewnej części ludzi kształtująca się niezwykle rygorystyczna wizja "porządku" i przekonanie, że dobrze może być wyłącznie wtedy, gdy wszyscy działają wyłącznie na rozkaz. Na kanwie tej idei powstawały całe systemy polityczne - zwykle silnie militarystyczne, kolektywistyczne. Odżywają te idee także w zwykłych społeczeństwach, przybierając postać dążenia do uniformizacji, mnożenia utrudnień życiowych przez rygorystyczne przepisy prawa, przez silny instytucjonalizm życia. Jest z tym związana NAIWNOŚĆ I NIEDOJRZAŁOŚĆ mentalna, oparta o przekonanie, iż ograniczenia są dobre same z siebie. Część ludzi tak wierzy, że "najlepiej jest" jeśli jak najwięcej jest pozabraniane, ściśle uregulowane, kiedy ludzie "stosują się, a nie kombinują".
Nie chcę tu tylko zrzędzić na innych, bo sam też noszę w swoich emocjach i umyśle tego rodzaju "ciągoty". Znacznego wysiłku wymaga nieraz ode mnie zaakceptowanie różnych odmienności u ludzi. Instynktownie odbieram często jako zagrożenie każdą formę nieszablonowego zachowania się ludzi, okazywanie przez nich postaw, do których nie jestem przyzwyczajony.
To, że nasze przyzwyczajenia, że to, jak nas wychowywano i uczono, jest względne, nie jest jakimś najwyższym prawem, wymaga u części ludzi jakiejś formy uświadomienia sobie, wdrożenia w sobie z postanowienia, narzucenia sobie.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Śro 14:09, 17 Lip 2024, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 22:15, 17 Lip 2024 Temat postu: |
|
|
W kontekście posłuszeństwa w chrześcijaństwie ciekawy jest ten fragment Biblii:
(21) Nie każdy, który Mi mówi: Panie, Panie!, wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie. (Ewangelia Mateusza 7:21)
Liczy się SPEŁNIANIE woli Ojca.
Mniejsze znaczenia ma samo oddawanie czci (pewnie i formalna przynależność do wyznania jest na tym poziomie).
Aby jednak coś SPEŁNIĆ, niezbędne jest AKTYWNE DZIAŁANIE:
- ustalenie CO jest wolą Ojca
- ustalenie SKUTECZNYCH METOD owego spełniania
- wreszcie skuteczne WYKONANIE zadania.
Wszystko to, co jest związane ze spełnianiem wymaga aktywności, zaangażowania, przemyślności, może i nieraz pomysłowości. Tu nie sprawdzi się postawa "nic nie robię, dopóki mi tego wprost nie rozkażą", tu trzeba wykazać czujność, przygotować się.
(33) Uważajcie, czuwajcie, bo nie wiecie, kiedy czas ten nadejdzie. (Ewangelia Marka 13:33)
Postawa czuwania jest aktywna, wiąże się z osobistą oceną sytuacji, a dalej często z gotowością do samodzielnego zadziałania.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 15:46, 10 Lis 2024 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Wymuszanie na innych posłuszeństwa wedle hasła "nie rób niczego bez mojego pozwolenia, nawet nie myśl samodzielnie, jeśli ci nie zezwoliłem"... |
Pociągnę ten wątek. Wielu instynktownie tak pojęcie posłuszeństwa traktuje, że to pełne posłuszeństwo, "prawowierne" posłuszeństwo ma sięgnąć aż do zaniechania myślenia, rozwoju, samodzielności. Tu "posłuszny" powinien być jak robot, który wyłącza się na czas braku zlecenia od autorytetu - nie żyje, nie myśli, nic samodzielnie nie decyduje. A nie wolno mu przecież jest decydować, skoro w tym czasie nie przychodziły dyrektywy od stosownego ośrodka władzy.
Czy tak musi być?...
Pewnie niejeden z piewców takiego posłuszeństwa się tu żachnie, a potem zaoponuje "tu nie chodzi o takie skrajne potraktowanie, tu zakładamy, że pewien rozsądek u posłusznej osoby jest, ona różne własne rzeczy może robić i robi". Ale ja wtedy zadam tu proste pytanie: a czy ktoś posłuszny robi też to wszystko, co wiążę się z samodzielnym myśleniem i rozwojem?...
- Na tym myślenie ortodoksów zwykle się wywala, generując chaotyczne artefakty w dyskusji - od wyrażania złości, ataków personalnych, poprzez inne emocje, które oczywiście nie mają ani grama związku z rozstrzyganiem postawionej problematycznej kwestii.
Czy ten "poprawnie posłuszny" ktoś ma prawo zastanowić się samodzielnie nad czymś, co być może ma pewien związek z tym, co autorytety głoszą?...
Ale jest tu jeszcze mocniejszy, nie do uniknięcia problem: JAK POSŁUSZNY MA ROZSTRZYGAĆ DYLEMATY W KWESTII REALIZACJI tego, czemu jest posłuszny?...
Tak to samo na niego spada, że on (nie wiadomo skąd) "wie" (nieomylnie?...) jak zrealizować w życiu doktrynę X?... Jeśli nie wolno jest mu o tym pomyśleć, to znaczy (chyba), że powinien kierować się jakimś nieintelektualnymi impulsami, może rzucić kostką w obliczu dylematu, może zdać się na decyzję pierwszego lepszego napotkanego przechodnia?... Bo jeśli pomyślenie byłoby tu "nieposłuszeństwem", to jak najbliżej działania bez myślenia jest właśnie jakiś czysty odruch.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|