Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33813
Przeczytał: 61 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 14:30, 14 Wrz 2021 Temat postu: Pierwotna i kompleksowa definicja mocy osobowej |
|
|
Czym jest moc w fizyce - wiadomo - nie ma w tej definicji większych niejasności.
Ale moc osoby... - czym właściwie jest?
Pierwotna definicja mocy osobowej, mocy świadomości byłaby z grubsza następująca: moc osoby (ogólniej układu decyzyjnego) wyznaczona jest przez zdolność do realizowania wyznaczonych celów, zadań przed osobą postawionych.
Mocniejszy jest ten, co może więcej zrobić, większe zmiany poczynić, ale też np. przeciwstawić się większym siłom przeciwnym realizacji tych zadań. Większym - mocą umysłu - jest szachista, który pokonuję więcej przeciwników, niż ten, kto pokonuje ich mniej. Większym mocarzem ringu jest bokser, który pokonuje silniejszych przeciwników, najlepiej który by pokonywał każdego przeciwnika. Mocniejszym w polityce jest ten, kto jest w stanie osiągnąć lepiej cel zdobycia sobie większego poparcia i przeforsowania zmian zgodnych z tym, co chciałby aby było w społeczeństwie uznane. To wydaje się chyba dość oczywiste.
Ta - pierwotna - definicja mocy ma swoje znaczenie, wydaje mi się jakoś słuszna. Choć z drugiej strony jest ona według mnie niekompletna, obarczona bardzo istotną wadą.
Jaka to jest wada?
Wadą głównej tej pierwotnej definicji mocy osobowej jest pominięcie dwóch aspektów
- możliwości i sensowności realizowanych zadań, w tym w ogóle oceny, że same zadania zostały zrealizowane
- wyważenia pomiędzy efektem krótko, a długofalowym, pomiędzy celami mniejszego, a większego rzędu
Sprawę wyjaśni przykład.
Weźmy sobie dwóch chirurgów, którzy operują pacjentów. Załóżmy, że klasyfikujemy ich pod kątem zrealizowanej operacji wyrostka robaczkowego.
Pierwszy lekarz (lekarz A) ma w statystykach bardzo wysoką pozycję, bo każdy pacjent, jaki do niego trafi ostatecznie zostaje zoperowany. Lekarz B z kolei operuje tylko 60% pacjentów. Czyli - w prostym rozumieniu pojęcia "operowalności" lekarz A jest mocniejszy, skuteczniejszy, niż lekarz B. Problem w tym, że gdy weźmiemy statystyki przeżywalności, a także samopoczucia pacjentów po operacjach w dłuższym terminie, ogólnie biorąc pod uwagę bardziej długofalowe efekty, to okazuje się, tutaj wyraźnie lepszy jest lekarz B. Ten lekarz nie operuje wszystkich, bo m.in. był w stanie ocenić, że w pewnej klasie przypadków operacja nie jest potrzebna, a może wręcz jest szkodliwa. Lekarz B stara się uniknąć sytuacji opisanej dowcipem "operacja się udała, ale pacjent zmarł". Czyli biorąc jako wskaźnik samo wykonywanie operacji (moc operowania) wygrywa lekarz A, choć w sensie jednak oczekiwanym od lekarzy - wyzdrowienia, poczucia się lepiej - wygrywa lekarz B.
To pokazuje, że pojęcie mocy osobowej, rozumiane w zbyt uproszczony sposób, skonstruuje nam "moc" w postaci nieużytecznej, a wręcz sprzecznej wewnętrznie. Bo problemem w mocy jest nie tylko to, czy coś realizowane, ale także to, czy owa realizacja jest sensowna, celowa. Moc w chaotycznej realizowalności zadań może się wręcz kłócić z mocą celową, kompleksową.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Wto 14:31, 14 Wrz 2021, w całości zmieniany 1 raz
|
|