|
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33814
Przeczytał: 61 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 16:46, 05 Gru 2022 Temat postu: Piekło - analiza od strony funkcjonalnej i logicznej |
|
|
Wielu teistów, nawet chrześcijan nie wierzy w piekło. Z kolei jeszcze inna część osób religijnych w piekło co prawda wierzy, ale i tak dalej są liczne kontrowersje na tego, czym owo piekło jest. Dla jednych na przykład piekło jest traktowane jako męka bez końca, dla innych w ogóle miałoby być puste, a dla jeszcze innych trafić jest tam bardzo łatwo - np. poprzez banalne zaniechanie jakiegoś przepisu, który religijne autorytety kiedyś ogłosiły, co by sugerowało, że w piekle znajdą się tłumy nieostrożnych w wypełnianiu bardzo rozbudowanych wymogów dusz.
Według jednych do piekła zsyła dusze Bóg. Według innych to człowiek sam się skazuje na piekło, a Bóg chce jedynie człowieka przed piekłem uchronić. W jednych ujęciach piekło jest bardziej męką w samotności, w innych jest kontaktem z dręczącymi ludzi diabłami, demonami. Nie wiadomo też tak do końca, jak interpretować słowo o "ogniu" piekielnym - czy jest on bardziej fizyczny, czy duchowy, biorący się z uświadomienia sobie wadliwości swojej natury.
Kontrowersji jest wiele i to nie tylko na linii ateizm - teizm, w ramach której problemem jest głównie istnienie tego miejsca cierpienia dusz (jak też jest tu w tle także pytanie, czy w ogóle dusza istnieje), ale w samym teizmie.
Ostatecznie każdy przyjmuje wersję rozstrzygnięcia w tych kwestiach próbując jakoś powiązać je z poczuciem uprawdopodobnienia, które podpowiada mu jego wiedza i intuicja. Bierze owo rozstrzygnięcie niejako z własnej natury rozumienia.
Przedstawię tu moje stanowisko, na co raczej (bo w niczym nie mam absolutnej pewności) bym stawiał:
- wierzę, że piekło w ogóle istnieje
- wierzę, że sam Bóg nie tyle dusze do piekła zsyła, co stawia duszom wymogi jakie mają być, aby być przyjętymi do grona zbawionych. Tak rozumując, na piekło skazuje się właściwie sama dusza przez to, że nie udoskonaliła się w ciągu życia na tyle, aby spełnić wymogi miłości i prawdy (bo tak w skrócie można by określić warunek zbawienia)
- wierzę, że Bóg jest w stanie zbawić każdą istotę, która jest w stanie Mu w pełni szczerze zaufać, poddając się temu, co Bóg zaleci owej istocie jako właściwą dla niej ścieżkę pokonywania wewnętrznych sprzeczności swojej natury. Problemem jednak jest owa SZCZEROŚĆ, która jest absolutnie wewnętrznym atrybutem osoby, nie może być (z definicji) wlana z zewnątrz (także przez Boga). Bo niektórzy szczerość nierozerwalnie związali z promowaniem swojego ego, nawet wbrew wymogom prawdy. Mówiąc inaczej, niektórzy na tyle ZAWSZE ZAFAŁSZOWUJĄ kontakt z innymi istotami, tak notorycznie podmieniając aspekty owego kontaktu na własne chciejstwa, iż nie ma jak do nich dotrzeć. Ostatecznie więc te istoty muszą zostać odseparowane od tych wszystkich, którzy wymóg miłości i prawdy wypełniają, czyli po prostu jest z nimi kontakt na uczciwych, szczerych zasadach.
- To (ja tak wierzę) brak owej możliwości skontaktowania się z osobą jest wg mnie istotą piekła. To nieustanne zafałszowywanie wszelkich form kontaktu jest problemem, który w całości jest po stronie fałszującego, co uniemożliwia pomoc z zewnątrz.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kruchy04
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 25 Sie 2016
Posty: 3335
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 22:11, 05 Gru 2022 Temat postu: |
|
|
W Ewangelii jest taki ciekawy fragment:
"Jeśli bowiem przebaczycie ludziom ich przewinienia, i wam przebaczy Ojciec wasz niebieski. Lecz jeśli nie przebaczycie ludziom, i Ojciec wasz nie przebaczy wam waszych przewinień."
Czy Bóg nie przebaczy osobie, która została bardzo przez kogoś skrzywdzona (np. ktoś tej osobie brutalnie wymordował rodzine) ,bo taka skrzywdzona osoba nie będzie wstanie wybaczyć swojemu krzywdzicielowi?
Jeśli Bóg nie przebaczy to czeka tę skrzywdzoną osobę piekło..
Ten cytat jest dość aktualny, jeśli patrząc na wojnę w Ukrainie. Jeśli normalni cywile, którzy przeżyli, ale doznali krzywdy ze strony wroga nie przebaczą to jeszcze dodatkowo dosięgnie ich kara w tym kolejnym życiu.
No i jak to rozumieć?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33814
Przeczytał: 61 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 22:28, 05 Gru 2022 Temat postu: |
|
|
Kruchy04 napisał: | W Ewangelii jest taki ciekawy fragment:
"Jeśli bowiem przebaczycie ludziom ich przewinienia, i wam przebaczy Ojciec wasz niebieski. Lecz jeśli nie przebaczycie ludziom, i Ojciec wasz nie przebaczy wam waszych przewinień."
Czy Bóg nie przebaczy osobie, która została bardzo przez kogoś skrzywdzona (np. ktoś tej osobie brutalnie wymordował rodzine) ,bo taka skrzywdzona osoba nie będzie wstanie wybaczyć swojemu krzywdzicielowi?
Jeśli Bóg nie przebaczy to czeka tę skrzywdzoną osobę piekło..
Ten cytat jest dość aktualny, jeśli patrząc na wojnę w Ukrainie. Jeśli normalni cywile, którzy przeżyli, ale doznali krzywdy ze strony wroga nie przebaczą to jeszcze dodatkowo dosięgnie ich kara w tym kolejnym życiu.
No i jak to rozumieć? |
Tak to rozumieć, że pielęgnowanie w sercu uraz jest tym czymś, co niszczy człowieka od wewnątrz. To on sam sobie funduje piekło, jeśli nie przebacza. To on sam cierpi jeśli nie przebacza.
Prawdą jest, że niektórzy bardzo wiele przecierpieli krzywd. Więcej niż ja doznałem, zatem nie zamierzam tu nikogo oceniać, pisząc co oni "powinni". Nie mam do tego prawa. Ale niezależnie od tej mojej oceny, która i tak byłaby subiektywna, jest sam fakt, że utrzymywanie w sobie poczucia krzywdy najbardziej zatruwa tego, kto owo poczucie utrzymuje. Dlatego traktuję to wezwanie do przebaczenia jak radę:
- człowieku! Wszelkimi siłami staraj się przebaczyć!
- jeśli nie potrafisz przebaczyć własnymi siłami, to proś o wzmocnienie tych sił Boga. Szukaj tej siły, gdzie tylko możesz.
Bo jeśli się z tej pamięci krzywd nie wyzwolisz, to żadne zewnętrzne przebaczenie i tak ci nie pomoże.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kruchy04
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 25 Sie 2016
Posty: 3335
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 0:58, 06 Gru 2022 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Kruchy04 napisał: | W Ewangelii jest taki ciekawy fragment:
"Jeśli bowiem przebaczycie ludziom ich przewinienia, i wam przebaczy Ojciec wasz niebieski. Lecz jeśli nie przebaczycie ludziom, i Ojciec wasz nie przebaczy wam waszych przewinień."
Czy Bóg nie przebaczy osobie, która została bardzo przez kogoś skrzywdzona (np. ktoś tej osobie brutalnie wymordował rodzine) ,bo taka skrzywdzona osoba nie będzie wstanie wybaczyć swojemu krzywdzicielowi?
Jeśli Bóg nie przebaczy to czeka tę skrzywdzoną osobę piekło..
Ten cytat jest dość aktualny, jeśli patrząc na wojnę w Ukrainie. Jeśli normalni cywile, którzy przeżyli, ale doznali krzywdy ze strony wroga nie przebaczą to jeszcze dodatkowo dosięgnie ich kara w tym kolejnym życiu.
No i jak to rozumieć? |
Tak to rozumieć, że pielęgnowanie w sercu uraz jest tym czymś, co niszczy człowieka od wewnątrz. To on sam sobie funduje piekło, jeśli nie przebacza. To on sam cierpi jeśli nie przebacza.
Prawdą jest, że niektórzy bardzo wiele przecierpieli krzywd. Więcej niż ja doznałem, zatem nie zamierzam tu nikogo oceniać, pisząc co oni "powinni". Nie mam do tego prawa. Ale niezależnie od tej mojej oceny, która i tak byłaby subiektywna, jest sam fakt, że utrzymywanie w sobie poczucia krzywdy najbardziej zatruwa tego, kto owo poczucie utrzymuje. Dlatego traktuję to wezwanie do przebaczenia jak radę:
- człowieku! Wszelkimi siłami staraj się przebaczyć!
- jeśli nie potrafisz przebaczyć własnymi siłami, to proś o wzmocnienie tych sił Boga. Szukaj tej siły, gdzie tylko możesz.
Bo jeśli się z tej pamięci krzywd nie wyzwolisz, to żadne zewnętrzne przebaczenie i tak ci nie pomoże. |
Ok, rozumiem ale w takim razie cytat jest mylący, bo wyraźnie napisane jest, że to Bóg nie wybaczy. Więc od razu rodzi się wyobrażenie Boga nie wybaczającego, surowego.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33814
Przeczytał: 61 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 14:28, 08 Gru 2022 Temat postu: |
|
|
Dorzucę do tego wątku moją odpowiedź Kruchemu w wątku, który wylądował w maglu więziennym.
Michał Dyszyński napisał: | Kruchy04 napisał: | Ok. W innym temacie ustaliliśmy, że Bóg potrzebuje ofiary, aby móc przebaczyć. Na kogoś gniew Boga spaść musiał.
A teraz chciałbym zmusić was do przemyśleń nad sprawiedliwością Boga w kontekście ewangelii Mateusza 6,14-15:
"Jeśli bowiem przebaczycie ludziom ich przewinienia, i wam przebaczy Ojciec wasz niebieski. Lecz jeśli nie przebaczycie ludziom, i Ojciec wasz nie przebaczy wam waszych przewinień."
Wyobraźmy sobie sytuację, że Stasiu brutalnie zabił na oczach Jasia jego rodzinę. Po latach zaczął szczerze tego żałować, nawrócił się i poszedł do spowiedzi.
Po śmierci Stasiu będzie siedział w niebie, bo Bóg mu wybaczył to co zrobił Jasiowi. Natomiast Jaś będzie cierpiał wieczność w piekle, bo nie potrafił wybaczyć Stasiowi za to, co mu zrobił.
To jest sprawiedliwe? |
Gdy czytam ten Twój wywód, to odbieram go jako ilustrację tego, iż wszystko da się zinterpretować praktycznie w dowolną stronę, opacznie wobec jakiejś tam intencji (niektóre z owych intencji mogą być uznane jakoś za główne). W zasadzie dowolny wniosek da się wyciągnąć, tylko lekko modyfikując założenia interpretacyjne, na przykład poprzez zignorowanie jednej okoliczności, a silne zaakcentowanie innej.
Ty skupiasz się silnie na tym co jednostkowe i co w emocjach. Wskazujesz na coś, co jakoś jest i dla mnie słuszne - że człowiek nie jest w stanie pogodzić się zewnętrznie sam ze sobą. Zarówno agresja Stasia, jak i reakcja Jasia są dla mnie objawami tego nie pogodzenia. Osobiście jednak nie uważam, aby w ogóle było tak, że Bóg po prostu umieści w niebie Stasia - psychopatę, tylko dlatego, ze na przykład się wyspowiadał, zaś Jasia od razu do piekła zapakuje. Raczej widzę to tak, że Stasia czeka ciężka pokuta, wiele cierpienia wynikłego z wpatrywania się w to, co naprawdę uczynił, wiele wstydu. Czyściec go czeka. Czeka go szczególnie wtedy, gdy jego ofiara nie jest w stanie przebaczyć.
Bez ofiary Jezusa każdy czyściec byłby już piekłem - nikt by z niego nie wychodził. Dzięki tej ofierze, Bóg jednak w pewnym momencie wkracza, stwierdzając iż w jego rozumieniu, w tym świecie jaki dał ludziom, pokuta się dokonała. I nawet jeśli Jaś nie przebaczył Stasiowi, to będzie tak, Bóg z tego prawa korzystając, wedle wszystkich, którzy Bogu ufają, postąpił zasadnie.
Tak wiem, że Jaś ma tu problem. Osobiście wierzę, że Bóg swoją miłością ukoi żal wszystkich Jasiów bardzo mocno skrzywdzonych, a już szczególny tych Jasiów, którzy w życiu starali się postępować dobrze. Jeśli człowiek ma w sobie naprawdę dobre intencje, to ostatecznie zrozumie problematyczność spraw, uwarunkowania jakim podlegają umysły krzywdzicieli, zrozumie to i jakąś formę przebaczenia z siebie wykrzesze.
Bo jestem przekonany, że osobowość jest pewnym monolitem. Jedno dobro wspomaga w niej inne dobro, a jedno zło wspomaga inne zło. Z pomocą Boga każdy skrzywdzony Jaś przebaczy, jeśliby było inaczej to i tak nie może być wpuszczony do raju tak bezpośrednio, bo w raju nie ma narzucania stanów psychicznych, lecz wolność nieskrępowanych, płynących z serca wyborów.
I właśnie o to chodzi, aby ten wybory naprawdę nieskrępowane, naprawdę wolne, płynące z serca były. Do tego każda istota, która do raju pretenduje musi się przynajmniej wprowadzić na taką ścieżkę, na której końcu będzie pełnia dobrych pragnień.
Osobiście wierzę, że tak jak czyściec jest niepełnym piekłem, to że musi być też rodzaj nieabsolutnego raju, czyli stanu, w którym człowiek jest już nie poddawany szykanom życia, już szczęścia zaznaje, jednak bardzo dobrze rozumie, że ma w sobie pewne sprawy do poprawienia, że jakiś rodzaj dyskomfortu będzie jego udziałem, dopóki na przykład nie zapanuje nad uczuciami, które niosą w sobie destrukcję. |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33814
Przeczytał: 61 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 17:29, 03 Paź 2023 Temat postu: |
|
|
Wedle jednej z moich interpretacji:
Piekło jest to stan, który odczuwa świadoma dusza, po zapoznaniu się z konsekwencjami swoich wyborów - konsekwencjami w prawdzie.
A niebo?
Niebo jest to stan, który odczuwa świadoma dusza, po zapoznaniu się z konsekwencjami swoich wyborów - konsekwencjami w prawdzie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33814
Przeczytał: 61 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 22:36, 07 Paź 2023 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Wedle jednej z moich interpretacji:
Piekło jest to stan, który odczuwa świadoma dusza, po zapoznaniu się z konsekwencjami swoich wyborów - konsekwencjami w prawdzie.
A niebo?
Niebo jest to stan, który odczuwa świadoma dusza, po zapoznaniu się z konsekwencjami swoich wyborów - konsekwencjami w prawdzie. |
Czy nadaję się do nieba, czy do piekła? - Takie pytanie nieraz sobie stawiam. Wierzę, że linię demarkacyjną wyznacza tu chyba inne pytanie:
czy W ZGODZIE Z PRAWDĄ jestem w stanie funkcjonować BEZ MENTALNEGO PASOŻYTOWANIA na kimkolwiek?
Jestem przekonany, że do bycia w piekle nie trzeba dodatkowo diabłów, czy kotłów ognistych, a W ZUPEŁNOŚCI WYSTARCZY NASZA WŁASNA CHAOTYCZNA, SPRZECZNA WEWNĘTRZNIE MENTALNOŚĆ. Wystarczy, że wciąż będziemy chcieli niemożliwego, skonfliktowanego z innym naszym chceniem, a ten konflikt będzie nas spalał.
Czy umiem nie oszukując się (!) wytrzymać z samym sobą?
Czy umiem żyć, nie przerzucając ciągle na innych swoich humorów, niezadowolenia, napadów wściekłości i frustracji?
Czy umiem być na tyle w samotności, aby nie "wieszać się" mentalnie na ludziach, niszcząc ich przy okazji?...
Tyrani mają się za silnych, a w rzeczywistości są słabeuszami uwieszonymi mentalnie na krzywdach, które czynią, a które w ich mniemaniu są dowodem ich siły. Tymczasem gdy opadnie zasłona złudzeń świata, okażą się one jedynie dowodem właśnie słabości - okaże się wtedy, że bez przerzucania na ofiary własnych frustracji taki tyran nie jest w stanie wytrzymać sam ze sobą nawet godziny, że czuje się nikim, że nie ma w nim mentalnej równowagi, dającej samoświadomość wystarczającą do wytrzymania z samym sobą. Piekło jest nie na zewnątrz, a w człowieku, który może funkcjonować emocjonalnie wyłącznie wtedy, gdy zakłamuje to, co myśli o sobie i świecie, który "zachowuje mentalny pion" wyłącznie wtedy, gdy może się karmić jakimiś iluzjami o swojej rzekomej wyższości i wspaniałości.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|