ŚFiNiA

Michał Dyszyński

Jak się czyta wypowiedzi, w których różni publicyści, politycy i ogólnie ważne osoby przestrzegają przed krytykowaniem, powołują się na to, że "zły to ptak, co własne gniazdo kala" itp. itd., to "dziwnie" jakoś tak zbieżne są "interesy narodu", "dobre imię państwa i narodu", "dobre imię firmy" (partii) z po prostu tym, co głoszą AKTUALNIE RZĄDZĄCY danym państwem, partią, organizacją. Praktycznie nie spotyka się w publikacjach utożsamienia "dobra narodu" np. z tym, aby wyświetlić czarne owce we władzach partii i organizacji za owym narodem się opowiadających. A może, jeśli już o owo bardziej obiektywne "dobro", interes narodu by chodziło, to czemu nie miałoby to być ujawnienie różnego rodzaju draństw, jakich dopuszczają się ci, co wysoko do władz doszli?...
Czy aby na pewno "dobrem firmy" jest ukrywanie machlojek szefów tej firmy? Bo może to jest właśnie zło tej firmy...
A czy "dobrem partii" jest utrzymywanie przy władzy tej partii liderów niedemokratycznie wybieranych?...

Ja za "dobro narodu", także za "interes narodowy" uważam to, że nigdy do steru tego narodu nie dopuści się złych, skorumpowanych, idących po trupach do władzy ludzi. Nie jest "dobrem narodu" ukrywanie prawdy na temat korupcyjnych, czy inaczej niemoralnych zachowań jej liderów - to zasługuje na określenie "zło narodu", a nie "dobro". Organizacje powinny się oczyszczać ze złych ludzi w ich władzach - tylko to może być uznane za "dobro" organizacji, gdy w jej władzach zasiadają ludzie o możliwie nieposzlakowanej moralności, ludzie mądrzy, uczciwi, nieskorumpowani. I "dobrem" każdej organizacji jest wyświetlanie wszystkich przypadków sprzeniewierzania się ludzi w jej władzach dobru, uczciwości moralności. Dotyczy to partii, ugrupowań, władz państwowych, zarządów firmy, również zwierzchności organizacji religijnych. Nie ma "dobra" organizacji, jeśli ukrywa się złe czyny jej władz.
Tymczasem jakoś chyba częściej "dobro" i "interes" organizacji różnych przewija się w wypowiedziach bardziej w kontekście usprawiedliwiania zamiatania różnych afer pod dywan. Zwolennicy i członkowie organizacji często mają tendencję do przymykania oczu na niemoralne zachowania władz. Jest w tym chyba jakaś forma instynktownego zawierzania liderom, biorąca się z genów,, powstająca jako pokłosie podążania za przewodnikiem stada. Ale stado wilków nie musi być moralne, stado wilków zabija, a nie lituje się nad ofiarami, na które poluje. W ludzkich stadach powinno być inaczej - tu powinniśmy porzucić zwierzęcy paradygmat preferowania lojalności wobec liderów nad moralnością.

MaluśnaOwieczka

Michał Dyszyński

MaluśnaOwieczka

To nie dla lojalności, tylko dla wyżerki

Andy72

MaluśnaOwieczka

Andy, a Ty wolałbyś pojechać na wycieczkę do kraju Liliputów, czy do kraju Wielkoludów?

Andy72

Musiałby, się zastanowić

MaluśnaOwieczka

To się zastanawiaj, a ja idę spać

MaluśnaOwieczka

I jak tam? Zastanowiłeś sie?