Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Osobom skrajnie emocjonalnym nie da się pomóc!

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 34090
Przeczytał: 75 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 23:06, 22 Sty 2025    Temat postu: Osobom skrajnie emocjonalnym nie da się pomóc!

Nie wiem, czy to zagadnienie czasem nie jest dość wyraźnie związane z ideą piekła - czyli miejsce/stanem, w którym może znaleźć się dusza/osobowość, przeżywając tam wielkie cierpienie, a jednocześnie nie mogąc owego stanu odczuwania przerwać.

Człowiek bardzo silnie emocjonalny jest niczym za barierą, przez którą nie da się przerzucić pomocy. Związane jest to z tym, że emocje skrajne są tak zawłaszczające, tak niedopuszczające negocjacji, czy prób zrelatywizowania ich, że mogą tylko trwać w sobie. A jeśli przy okazji owe emocje są natury (samo)niszczącej, to nie można przerwać tego niszczenia.
Mam takie osoby w swoim otoczeniu - nienegocjujące niczego, co głoszą, zawsze "wiedzące lepiej", zawsze mające absolutne przekonanie, iż "to jest tak, jak teraz one to powiedziały". Na próby jakiegokolwiek zrelatywizowania owego "absolutnie jedynego możliwego" stanowiska reagują silnym odrzuceniem, emocjonalną negacją na maksa, powtarzaniem w kółko "swego", złoszczeniem się, że ktoś ośmiela się mieć inne niż one stanowisko.
Nie chcę tu głosić, że osoby silnie emocjonalne są złe, a więc dlatego zasługują na piekło. W moim rozumowaniu w ogóle nie poruszam oceny moralnej osoby, a zupełnie inne zagadnienie: ZDOLNOŚCI DO PRZEMIANY.
Tak czysto technicznie, jeśli ktoś nie jest w stanie się zmienić, a jednocześnie aktualny jego stan jest stanem porażającego cierpienia, to samo to wystarczy, aby taka osoba była niejako w swoim piekle. Będzie to piekło nie za karę, nie dlatego, że ktoś ją do owego piekła wsadza, ale dlatego, że (z nieokreślonych powodów) jej stan cierpienia jakoś zaistniał, a teraz zablokowane jest wyjście z tego stanu.

Emocje są tym sposobem "pracy" osobowości, który opiera się zmianom, które by miały charakter porządkujący. Emocje ogólnie da się zmienić, ale w przypadku silnych emocji jest to właściwie możliwe jedynie za pomocą innej silnej emocji - takiej, która "bije" tę poprzednią. Dlatego osoby emocjonalne reagują pozytywnie na presję też emocjami - manipulacjami za pomocą gróźb, szantaży emocjonalnych, lęku, zaś od strony pozytywnej mamienia wielkimi atrakcjami, pochwałami, obietnicą wywyższenia i dowartościowania. Osoby emocjonalne często w deklaracjach nawet postawę emocjonalnego rozchwiania będą krytykowały, co nie zmieni tego, że same ja przejawiają, a zmienić tego nie zamierzają, co najwyżej wypierając tego fakt wszelkimi metodami.
Dlaczego emocje (szczególnie te silne) tak trudno jest zmienić?
- Bo one są totalne, zero-jedynkowe z samej natury, są takie "do końca i tylko takie". Zatem osoba niepanująca nad emocjami, gdy wpadnie w emocję niszczącą ją, nie będzie w stanie nijak z owego stanu cierpienia psychicznego wyjść. Często ten stan będzie się mógł jedynie pogłębiać.

To chcę od razu zastrzec, że z drugiej strony nie jestem orędownikiem wygaszania emocji jakoś z zasady. Wręcz widzę zagrożenie (wielkie! Też związane z odczuwaniem ogromnego cierpienia psychicznego) pustką emocjonalną, która pojawia się gdy kompletnie wszystko przestaje daną osobę cieszyć, gdy ta osoba tkwi zawieszona w koszmarnie miałkim, bezbarwnym, jałowym niczym pustynia, świecie. To jest druga skrajność, o której będzie jeszcze gdzie indziej z mojej strony.

Ogólnie emocje tak w ogóle z zasady nie są "po prostu złe". Tzn. są tzw. "złe emocje", czyli np. emocje zazdrości, czy gniewu, ale tu mamy bardziej potoczne sformułowanie zła, niż to, o którym się myśli całościowo. Emocje są zagrożeniem wtedy, gdy niszczą, a jednocześnie absolutnie nie dają nad sobą zapanować, wyrwać się z zamkniętego kręgu przeżywanie w kółko tego samego uczuciowego koszmaru.
Osobom skrajnie emocjonalnym nie sposób jest pomóc szczególnie wtedy, gdy emocje nakazują naraz sprzeczne pragnienia, a żadne z owych pragnień nie może zostać zralizowane, bez unicestwienia szans na spełnienie drugiego z nich. Przykładem takiej niszczącej skonfliktowanej miłości jest zaborcza miłość, w które z jednej strony zaborcza osoba pragnie dobra, szczęścia dla obiektu swojej miłości, ale jednocześnie z grubsza tak samo silnie pragnie nad nią panować, narzucać jej swoje kaprysy, które okazują się krzywdzeniem, czyli niszczeniem tego pierwszego celu. I co by nie zrobił taki ktoś, kto potrafi kochać jedynie pragnąc kogoś i niszcząc go jednocześnie, to zawsze wyjdzie źle, a on będzie cierpiał. A gdy na koniec dojdzie do tego, że np. skrzywdzi ów obiekt miłości, niszcząc tę osobę totalnie (może doprowadzając do jej śmierci czy kalectwa), to taki ktoś będzie musiał się zmierzyć z wiedzą o tym, że już nie tylko nie będzie w stanie z daną osobą być, ale że jeszcze to on jest przyczyną jej zniszczenia.
Ale znam takich właśnie ludzi - ludzi, którzy nieustannie krzywdzą nawet tych, których kochają, albo którzy przynajmniej są ich najbliższymi osobami.
Ten klincz, jaki stwarzają skonfliktowane emocje może trwać bardzo długo (nie wiem, czy w warunkach wieczności duszy, nie byłaby to wieczność, czyli mielibyśmy do czynienia wtedy z tradycyjną formą piekła). Chyba że owo cierpienie jakoś przepali w człowieku owo trwanie w przymusie poddaństwa swoim emocjom. W tym ostatnim przypadku taki człowiek miałby jakąś nadzieję...

Ja wyciągam z tych moich obserwacji i przemyśleń jeden kluczowy wniosek - pewien osobisty lęk przed własnymi zbyt władczymi emocjami. Czuwam, aby żadne z moich emocji nie rozwinęły się do postaci, gdy uczynią mnie swoim niewolnikiem.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Czw 2:36, 23 Sty 2025, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 34090
Przeczytał: 75 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 2:47, 23 Sty 2025    Temat postu: Re: Osobom skrajnie emocjonalnym nie da się pomóc!

Michał Dyszyński napisał:
Emocje ogólnie da się zmienić, ale w przypadku silnych emocji jest to właściwie możliwe jedynie za pomocą innej silnej emocji - takiej, która "bije" tę poprzednią. Dlatego osoby emocjonalne reagują pozytywnie na presję też emocjami - manipulacjami za pomocą gróźb, szantaży emocjonalnych, lęku, zaś od strony pozytywnej mamienia wielkimi atrakcjami, pochwałami, obietnicą wywyższenia i dowartościowania.

Można by zadać pytanie: to może warto byłoby się dostosować?
Może, jeśli chcemy pomóc, to nie ma co wybrzydzać na tę skłonność osób do ulegania naciskom i wywrzeć TEN DOBRY nacisk na emocjonalną osobę?
- Być w szczególnych przypadkach da się w ten sposób trochę pomóc. Ale systemowo będzie to przecież manipulowanie, narzucanie swojej woli i pomysłów na życie. Zmanipulowany człowiek nie działa w zgodzie z sobą, on się dostosowuje. Zmanipulowany człowiek działa może nawet pozytywnie w danej chwili, ale już za chwilę, gdy nacisk na niego osłabnie, stare błędne postawy powrócą. Ta prawdziwa przemiana na lepsze może zaistnieć tylko wtedy, gdy wynika z osobistego, szczerego, kompletnego osądu, a nie gdy jest tylko reakcją dostosowawczą do zewnętrznego nacisku. Dlatego uważam, że manipulując kimś i tak bym nie pomógł w długofalowej perspektywie. I tak by na nic to się zdało. Więc staram się nie manipulować, staram się zawsze bazować na tym, co w ludziach szczere i świadome, a nie co da się na nich sprowokować sprytnymi zagraniami i naciskaniem.

Tak, wiem, innym to nie przeszkadza... Wręcz mam wrażenie, że całym rzeszom "wychowawców" najcenniejsze wydaje się właśnie takie postawienie spraw, gdy ich wychowanej działa poprawnie z samego posłuszeństwa, gdy sam niczego nie rozumie, nie modeluje, nie wymyśla. Tutaj mamy dokładnie przeciwne poglądy na etykę, bo ja działanie z czystego posłuszeństwa traktuje jako uleganie manipulację, nieodpowiedzialność, rezygnację z osądu sumienia i w ogóle etyczne zło. Dobro zaś pojawi się dopiero tam, gdzie czyniący dobre wybory ROZUMIE i WEWNĘTRZNIE AKCEPTUJE to, co robi.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23331
Przeczytał: 93 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 4:11, 23 Sty 2025    Temat postu:

Michał nieraz człowiekowi wystarczy aby z nim być.

Dlatego takim powodzeniem cieszy się bóg/Bóg bo on po prostu jest dla osób, które w niego wierzą.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 34090
Przeczytał: 75 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 11:29, 23 Sty 2025    Temat postu:

Semele napisał:
Michał nieraz człowiekowi wystarczy aby z nim być.

To faktycznie bywa ("nieraz") potrzebne. Ale według mnie, jest to sytuacja już z zasady dość patologiczna, świadcząca o tym, że mamy do czynienia z osobą jakoś stłamszoną, zgnębioną, nierozwijającą się, tylko pragnącą emocjonalnie przetrwać.
Poza tym, z mojego doświadczenia mi wynika, że to "bycie" nie będzie satysfakcjonujące w dłuższej perspektywie. Ono zaspokoi może to pierwotne osamotnienie, ale gdy już choć trochę samotna osoba "złapie oddech", to będzie PRAGNĘŁA CZEGOŚ WIĘCEJ, wtedy owo "bycie" przestaje wystarczać.

To się komuś może wydawać nieistotne, gdy akurat owa potrzeba zwalczenia samotności ma silny priorytet. Wtedy rzeczywiście skupiamy się na tym, aby jakoś z tym głównym bólem wewnętrznym sobie poradzić. Problem jest w tym, że jeśli zawierzymy zanadto temu, iż "wystarczy być", to za chwilę wylądujemy w sytuacji, gdy owo "bycie" stanie się coraz bardziej męczące, a nawet inwazyjne. Umysł i emocje człowieka są bowiem z natury dynamiczne - po zaliczeniu pierwszego celu, stawiają sobie drugi cel, po nim trzeci itd....
Będąc silnie skupionym na aktualnej perspektywie, przeoczymy to, co się stanie ową perspektywą za chwilę. To powoduje, że tworzą się zamknięte cykle, swoiste mentalne pętle bez wyjścia. Na przykładzie tej samotności i bycia, można zilustrować ten problem opisem takiej sytuacji - schematu, w którym:
- na start chcemy tylko być. No to realizujemy to, czyli "tylko jesteśmy", czyli jesteśmy, jesteśmy, jesteśmy... I nic się nie dzieje... Bo przecież mieliśmy TYLKO być!
- w rzeczywistości, jeśli owo "bycie" się zrealizuje, to JEGO EFEKTEM I CELEM stanie się uwolnienie ciekawości, potrzeby sprawczości, chęci ekspansji. I to właśnie spowoduje, że już "tylko bycie" przestanie wystarczać. Wtedy pojawi się znużenie, irytacja, bo... tylko tu jesteśmy i jesteśmy... bo nic się nie dzieje, bo czujemy, że marnujemy swoje życie w stagnacji. Wtedy zmieni się priorytet i jako główny ujawni się nowy cel - COŚ POZNAĆ, COŚ WYKONAĆ. Jeśli nie będziemy tych dwóch celów realizować w jakimś stopniu równolegle, czyli w bym "byciu" nie przygotujemy się do fazy, gdy mielibyśmy być nie "tylko", lecz być, aby odnajdować jakąś formę siebie, to zderzymy się z tym problemem, że tak naprawdę niczego w swoim życiu nie naprawimy, tylko jeden problem zastąpimy innym problemem.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Czw 11:30, 23 Sty 2025, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin