Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 34582
Przeczytał: 76 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 16:45, 11 Cze 2024 Temat postu: Osądy, którymi nikt nie handluje |
|
|
Ideałem mi bliskim jest dopracowanie się takiego osądzania spraw, które jest z dala od handlu mentalnego, oportunizmu, poszukiwania osobistej korzyści. Osąd poprawny (prawdziwy) powinien zależeć tylko od aspektów osądzanej sprawy, a nie od chciejstw, emocji i subiektywnych nastawień osądzającego.
Podobnie osąd zewnętrzny, któremu byłbym gotów zaufać, to taki osąd, który nie powstał dlatego, że to jest komuś wygodne, albo potwierdza to jego przynależność do jakiejś grupy, sprawia mu satysfakcję, albo usposabia innych ludzi do polubienia go. Osąd intelektualnie wartościowy to wg mnie osąd powstający z dala od wszelkich osobistych i społecznych pragnień i ambicji.
Tyle głosi "prosta teoria obiektywizmu" (moja osobista z resztą... )
By czy ta teoria czasem nie jest zbyt idealistyczna? Albo inaczej: czy ktokolwiek jest w stanie oderwać się od samego siebie, od tego kim jest, a więc także od swoich emocji?...
- Chyba można powątpiewać w zasadność szybkiego odpowiedzi "tak" na powyższe pytanie.
Dlatego już "nienaiwna teoria obiektywizmu" (też moja... ), którą dalej pragnę tu zasugerować, traktowałaby zdolność do dokonania osądu w pełni obiektywnego z większą pokorą. Obiektywne tak bez wątpliwości jest nie to, co bardzo byśmy chcieli "obiektywnym" nazywać, bo akurat coś tam subiektywnego rzekomo ominęliśmy przy osądzaniu (a przecież nie znamy pełnej listy swoich indywidualnych słabości i niezdiagnozowanych subiektywizmów postrzegania), ale chyba jakiś twór myślowy mocno nietrywialny - może jakiś rodzaj uśrednienia ze wszystkich możliwych przekonań, ważony błędami, jakie przy tym można popełnić (im mniej błędów, tym pogląd bardziej obiektywny), kontrujący przeciwne, skrajne nastawienia i założenia. Tylko, czy taki twór jest w praktyce do zrealizowania?...
- Dziś powiedziałbym, że nie.
Zatem ja sam dziś bym się skłaniał ku raczej "obiektywizmowi względemu", dalekiemu może od pełnego zrealizowania idei, którą intuicja obiektywizmu rysuje, ale przynajmniej DOKŁADAJĄCY WSZELKICH STARAŃ, wynikających z tego, co da się po drodze zauważyć, jako potencjalne źródło błędów, aby nie przehandlować prawdy, adekwatności w sprawie za:
- poczucie satysfakcji i przyjemności
- miłe przekonanie, że się jest akceptowanym członkiem swojej grupy
- jakieś tam osiąganie wyższych poziomów w hierarchii spolecznej, czy innych splendorów
- gnuśność poznawczą, brak rzetelnego sprawdzenia, choć sprwadzić wątpliwe kwestie akurat by się dało.
- ... pewnie są jeszcze jakieś dodatkowe warunki, które po spełnieniu ich, przybliżają ideał obiektywizmu.
W tym sensie byłoby tak, że nikt nie może powiedzieć o sobie zasadnie "ja to już na pewno jestem w pełni obiektywny", lecz co najwyzej może zadeklarować z pokorą: zrobiłem co mi się wydawało za słuszne, gdy dostrzegałem jakieś potencjalne kolizje różnych przekonań z ideą obiektywizmu, starałem się nie przehandlować prawdy za przyjemności czy splendory, ale nie mam żadnej gwarancji, iz coś ważnego mojej uwadze nie umknęło, zatem proszę o to, aby mój aktualny osąd w owej sprawie traktować z tym właśnie zastrzeżeniem.
|
|