|
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23104
Przeczytał: 96 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 7:46, 19 Sie 2015 Temat postu: |
|
|
Piotr Rokubungi napisał: | Semele, skąd ty się nagle urwałaś dziś?! |
Wczoraj z jabłonki;-) Zbierałam i zrywałam owoce. Przeważnie jabłka Znak czasu komp stał na ganku więc od czasu do czasu coś kliknęłam.
dzisiaj od rana się indoktrynuję: https://www.youtube.com/watch?v=ms707cuwTy0
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 19:50, 10 Gru 2015 Temat postu: |
|
|
Tak jeszcze w temacie wątku. Dzisiaj przyszło mi do głowy, jak należy odczytać kluczowe zdarzenie dla chrześcijaństwa - mękę i zmartwychwstanie Chrystusa, dlaczego widzimy je w kategorii zwycięstwa.
Jest to zwycięstwo w obliczu sporu - wartość vs nicość, duchowość vs deterministyczna konieczność.
Wygrana CZŁOWIECZEŃSTWA, to wygrana woli i ducha nad przemocą, nad największą z wyobrażanych gróźb - groźbą cierpienia i śmierci. Jeśli ktoś powiada: grozisz mi? - to co z tego, ja i tak robię tak, jak chcę i muszę - bez względu na moc twojej groźby, to jesteś (duchowym) zwycięzcą. Przymus jest niczym wobec mojej mocy. Cierpienie jest niczym wobec pełnej duchowości będącej ponad groźby, a także spełnianie tych gróźb.
Zwycięstwa "tego świata", to niszczenie (unicestwianie przeciwników), wymuszanie swojej woli na innych. Zwycięstwa duchowe, to pokonywanie strachu, głupoty, nienawiści, kłamstwa (w tym zakłamania wewnętrznego).
Zniszczenie przeciwnika nie buduje jestestwa człowieka, zmienia tylko stan zewnętrzny. Zniszczenie (w sobie) strachu, głupoty, nieopanowania oznacza udowodnienie SWOJEJ prawdziwej mocy (nie mocy kapryśnej manipulacji tym światem, która zależy od woli innych ludzi).
Poza tym jest tu ważny jeszcze jeden aspekt: zwycięstwo w sprawie, a zwycięstwo ostateczne.
Wszystkie zwycięstwa tego świata mają jedną wadę - coś decydują na strone zwycięzcy, coś w jakimś aspekcie wywyższają, ale są zawsze zwycięstwami cząstkowymi, jednemu dają jakieś dobro, ale zwykle gdzieś pojawia się zło, ktoś tam traci. Powstaje bardzo ważne pytanie o zwycięstwo ostateczne, takie którego efektem jest jedynie dobro. Zwycięstwo Chrystusa czczone przez chrześcijan jest zwycięstwem CZYSTEGO DOBRA, nikomu niczego nie odbiera, nad nikim nie ustanawia dominacji, niczego nie wymusza - jest wyciągnięciem ręki, zaproszeniem dla każdego, kto zechce. Jest ZWYCIĘSTWEM W POKORZE, a nie w dominacji, czymś nie do pomyślenia dla zwycięzców świata, ale przez właśnie jest tak niepodważalne - bo nie opiera się na jakichś zewnętrznych uwarunkowaniach, na jakimś zewnętrznym "więcej - lepiej", co można podważać innym "jeszcze więcej, jeszcze lepiej", lecz na wewnętrznym pokonaniu zła i wyjściu na świat poprzez wolność, wybór, dobrowolność, nie poprzez przymus. Każdy, kto to zwycięstwo przyjmie, sam stanie się zwycięzcą i potwierdzi tym dodatkowo wartość pierwszego zwycięstwa.
Oczywiście jest wybór - można zrezygnować z przyjęcia oferowanego współudziału w owym superzwycięstwie, można powiedzieć coś w rodzaju: chcę zwyciężać na moich warunkach. Ale wtedy pojawi się pytanie: o co mógłbym zawalczyć, aby to miało naprawdę znaczenie? Czym mogę przebić zwycięstwo, które wyciąga świat z upadku, które stawia na nogi, każdego, kto ma w sobie tę minimalną dawkę dobra, jaka jest potrzebna do rozpoznania wartości zwycięstwo, podpięcia się pod nie swoją wiarą.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Sob 11:11, 12 Gru 2015, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Dyskurs
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: USA Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 5:05, 19 Gru 2015 Temat postu: |
|
|
Cierpienie to jakakolwiek pozycjonalność 2 funkcji naszego mózgu niższego (gadzia i emocjonalna) w oparciu o naszą ramę referencji doświadczeń życiowych. Cierpienie kończy się kiedy do jakiegokolwiek bodźca podchodzimy jako li tylko informacji (świadomość => 500 LOC, Level of Consciousness). Albert Einstein osiagnął 495 LOC. Nie potrafił ofiarować swojemu umysłowi bezwarunkowej wolności od cierpienia spowodowanego ciągłym dyskursem intelektualnym.
„Release the past, the present, and the future. Give your mind the freedom it needs to take you beyond suffering.„ - Desires, Verse 348.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 11:30, 19 Gru 2015 Temat postu: |
|
|
Dyskurs napisał: | Cierpienie to jakakolwiek pozycjonalność 2 funkcji naszego mózgu niższego (gadzia i emocjonalna) w oparciu o naszą ramę referencji doświadczeń życiowych. Cierpienie kończy się kiedy do jakiegokolwiek bodźca podchodzimy jako li tylko informacji (świadomość => 500 LOC, Level of Consciousness). Albert Einstein osiagnął 495 LOC. Nie potrafił ofiarować swojemu umysłowi bezwarunkowej wolności od cierpienia spowodowanego ciągłym dyskursem intelektualnym.
„Release the past, the present, and the future. Give your mind the freedom it needs to take you beyond suffering.„ - Desires, Verse 348. |
Zawsze jednak będzie cierpienie ciała - np. ból zęba.
A cierpienie wrodzone z genów?...
Widać to po małpach - że cierpią w przypadku odrzucenia ze stada, cierpią, gdy stracą swoje młode, gdy zabraknie ich zaprzyjaźnionych osobników. Z resztą podobnie mają słonie, ptaki, wilki i wiele innych stworzeń. Nie (tylko) z powodu kultury, wyuczenia się zachowań, cierpimy. Cierpimy "naturalnie", bez uczenia się cierpienia.
Czy można nie cierpieć, gdy cierpią twoi najbliżsi?...
Czy można nie cierpieć, gdy odrzucili nas wszyscy, na których nam zależy?
Teoretycznie można. Można tak sobie zakreślić przestrzeń eksploracji myśli uwagą, że ominie ona te aspekty, które sobie wybierzemy, jako oznaczone do ominięcia. Jeśli ma się taką moc sterowania procesami myślowymi, że zablokujemy każdy poryw analizowania, dostrzegania, rozpoznawania cudzego bólu, czy też własnych perspektyw życiowych, refleksji nad tym co się zdarzyło. Pewnie tak można. Pewnie można wyćwiczyć swój umysł na podobieństwo superpsychopaty. Psychopata, gdy są mu pokazywane drastyczne obrazy - np. śmierci, okrutnego cierpienia - nie reaguje. I mózg psychopaty też na badaniach tomografem wykazuje brak reakcji. Czyli jest drętwota uczuciowa na potęgę. Pewnie można stać się superpsychopatą -dlatego "super", ze świadomym, że analizującym czysto intelektualnie co chcę, a czego nie chcę odczuwać, a potem wprowadzającym to w życie.
Ale ja postawię pytanie: CZY WARTO BYĆ SUPERPSYCHOPATĄ?
Ból, cierpienie, dopóki nie zamieniają się w swoją patologiczną formę, są niezbędne do życia. Osoby chore na trąd, czy też z powodu innych schorzeń nie odczuwające bólu, niszczą swoje ciało przez to, że nie reaguję bólem na urazy. Ból pełni rolę informującą o nieprawidłowości. Ból psychiczny też nas informuje - o nierozwiązanych sprawach w naszej psychice, duchowości, emocjach.
Mówi się, że "cierpienie uszlachetnia". I chyba jest w tym prawda. Oczywiście NIE KAŻDE cierpienie uszlachetnia. Pewne rodzaje cierpienia mogą wręcz niszczyć psychikę. Ale rozumna osoba jest w stanie odróżniać ten rodzaj cierpienia, który jest wskazówką do niezbędnej życiowej zmiany, od takiego, które trzeba tylko zwalczyć.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Sob 11:32, 19 Gru 2015, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Dyskurs
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: USA Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 4:38, 20 Gru 2015 Temat postu: |
|
|
Energia naszego mózgu kieruje się na obiekt naszej uwagi. Jesteś „kowalem„ swego losu i architektem energetycznym. Pomyśl przez moment o osobach znajdujacych się w stanie ogromu cierpienia fizycznego, które są w stanie dokonać jego całkowitej transcendencji i nie odczuwać bólu. Pomyśl o „efekcie cienia„ (the shadow effect). Kiedy walczysz z cieniem zawsze przegrasz przez pozycjonalnosc ego. Kiedy przytulisz i zintegrujesz, jest integralna częścią Ciebie czyli wszystkiego - jest Samsarą czyli tranzytem tapestry życia. W poprzednich etapach mojego życia zapytałabym Ciebie po co się tak męczysz. Teraz idę dalej wysyłajc Ci pozdrowienie. Łzy, smiech, słowa, etc. to „detale„ o których wspominał Einstein. Wewnetrzna cisza to potęga bez ograniczeń.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 17:31, 21 Gru 2015 Temat postu: |
|
|
Dyskurs tu pochwaliłem, za jej ostatnie posty w tym wątku.
Jednak aktualnie nie mam czasu rozwinąć tematu...
Ostatnio zmieniony przez Piotr Rokubungi dnia Pią 3:02, 10 Lut 2017, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Dyskurs
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: USA Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 4:24, 24 Gru 2015 Temat postu: |
|
|
Może innym razem. Ja również już staję do kolejnego peletonu - ale zacznie się oficjalnie 11 stycznia. Pozdrawiam
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 1:41, 10 Lut 2017 Temat postu: |
|
|
Dyskurs napisał: | W poprzednich etapach mojego życia zapytałabym Ciebie po co się tak męczysz. Teraz idę dalej wysyłajc Ci pozdrowienie. Łzy, smiech, słowa, etc. to „detale„ o których wspominał Einstein. Wewnetrzna cisza to potęga bez ograniczeń. |
Czy jest życie bez wolności?
A wolność bez blędu?
A wybór bez znaczenia?...
Dlaczego miałbym cierpieć? - tak pyta się w nas coś praktycznego, może nawet i racjonalnego. Jeśli ZNACZENIE ma być, to będzie miało dwie swoje strony - tę pozytywną, unoszącą, ale i negatywną, poniżającą. Aby jakoś odróżniać te dwie strony od siebie, aby znaczenie było rzeczywiście PRAWDZIWE, niezbędna jest świadomość nielękliwa, gotowa wejść w obszary niewygody, a nawet bólu. Ta świadomość, która zawsze ucieka, albo zawsze udaje "nic się nie stało", albo zawsze się separuje od tego, co trudne - taka świadomość pięknoducha - ta świadomość ZAGUBI ZNACZENIA. Na koniec wszystko jej się wyrówna - wszystko będzie takie samo, tak wycofane, tak przestraszone.
Tak się nie da.
Jeśli mamy mieć wolność, to błąd przyjdzie, prędzej czy później - i to BŁAD PRAWDZIWY, taki który rani, stawia palące pytanie: czy wtedy to też byłem JA?
- Ano, niestety, byłem to też ja. Tego nie ma jak anulować. To można jedynie zmiękczyć, osłabić, ująć trochę ze znaczenia, ale też...
wrzucić w jakąś taką otchłań koniecznego zrozumienia w akceptacji naszej rozdartej natury. Warto uwierzyć, że nasz błąd jest realny, bo gdyby realny być przestał, to i my - wszystkie nasze pragnienia, dążenia, miłości i odrzucenia - tą samą zasadą - swoją realność by utraciły. Więc MUsimy się pogodzić z realnością i nieodwracalnością błędu - tak w sobie, jak i w innych ludziach. Przebaczając innym, dostaniemy moc do przebaczenia sobie. Patrząc na bezmiar przebaczenia u Jezusa - Człowieka i Boga, możemy być pewni, że z tym przebaczeniem właściwie wybraliśmy.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Dyskurs
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: USA Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 3:27, 10 Lut 2017 Temat postu: |
|
|
Oczywiście nikt nie jest wolny od pokus. Zważ tylko, że nie piszę z teorii, kiedy tłumaczę, że im wyższa świadomość człowieka, tym bardziej efektywna możliwość zmaksymalizowania tego ułamka sekundy kiedy przyciaganie do intencji niespójnej z charakterm moralnym możesz przepisać (termin umowny) czyli z nią nie rezonować. Napisałeś, że nie działasz w afekcie. Tak więc atestowałeś fakt, że obce Ci są emocje jako nośniki zachowań poniżej:
W ten sposób afirmujesz życie w Prawdzie i nie trzeba Cię długo znać żeby to wiedzieć, nie wierzyć.
Wspominając spotkanie Einsteina z Tagore uzwierciedlam, ponownie, możliwość istnienia ze świadomością Prawdy w formie linearnej (200 - 499 LoC) i nielinearnej (500 LoC +) (Tagore). Różnicą jest gdzie się czujesz bardziej komfortowo (termin umowny). Dla przykładu, żeby zdać egzamin muszę funkcjonować na poziomie świadomości linearnej (<500 LoC), co wcale nie znaczy, że nie jestem wspomagana przez świadomość nielinearną (> 500 LoC), bo ta jest twórcza a linearna jest realizatorem. Jak pisałam poprzednio, funkcjonowanie w świadomości 200 - 499 LoC wymaga znacznie wyższych nakładów energii życiowej, ale nie tyle co cierpienie w fałszu czyli świadomości < 199 LoC. Człowiek nie jest stworzony po to aby uczył się na tych samych doświadczeniach. Człowiek ma moralny obowiązek się ewoluować. Człowiek, który tworzy problemy jak przez “kalkę” jest tak samo uzależniony jak alkoholik czy narkoman i potrzebuje programu jak 12 kroków (kalibruje świadomością 500 + LoC) aby z uzależnienia wyjść. Ale jest to w stanie uczynic tylko w pokorze, czyli nawet jak nie spożywa alkoholu to w dalszym ciągu przedstawia się: “Cześć, mam na imię Jan. Jestem alkoholikiem.” Tu nie chodzi o dążeniej do perfekcji, bo to patologia. Tu chodzi o niezaprzeczalny fakt, że po osiagnięciu pewnego stanu świadomości radość życia jest tak mocna, że nie pragniesz tworzyć żadnych cierpień, bo poprostu nie znajdujesz się na poziomie energii gdzie stałbyś się dla cierpień atraktorem. Jesteśmy elektro-magnesem w elektro-magnesie.
Tworzysz swoją rzeczywistość, która jest z Tobą spójna i nie dziwią Cię materializacje. Dla przykładu, fakt, że w trakcie śnieżycy Ty jeden masz odśnieżarkę na całej ulicy i “frajdę” Ci sprawi jak odgarniesz chodniki po obdywu stronach ulicy nie oczekując niczego w zamian. Obowiązek odgarniania chodnika spoczywa na właścicielu posesji która z chodnikiem graniczy. Mojego polskiego sąsiada nie stać na odśnieżarkę i ma 70 lat. Odśnieżałby jeszcze parę godzin, bo ordynacja miejscka potrafi skutecznie zachęcić do tego odpowiednimi karami. A tak, u nas odgarnięte, u sasiąda. A jak już te konie mechaniczne poszły w ruch, to tak jakoś szybko poszło i wszystkie chodniki odgarnięte po obydwu stronach ulicy i po jednej stronie sąsiedniej ulicy mojej Mamy. I dlatego atestuję, że jeśli nie jestem w pracy i nie angażuję się w obowiazki akademickie, to moimi preferowanym poziomem świadomości jest Jedność z Bogiem materializująca się przez holistyczną wizję życia, radości z życia bez partykularnego powodu, pogoda ciała i ducha i adaptacja. Ostrzegam jednak każdego zainteresowanego eksperymentowaniem w poziomach świadomości nielinearnej, że im bliżej 600 LoC, w naszym tak zwanym normalnym świecie, który normalny nie jest, istnieć się już nie da. Trzeba się przenieść do monastyru w Tybecie
Ostatnio zmieniony przez Dyskurs dnia Pią 3:39, 10 Lut 2017, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 12:42, 10 Lut 2017 Temat postu: |
|
|
Dyskurs napisał: | istnienia ze świadomością Prawdy w formie linearnej (200 - 499 LoC) i nielinearnej (500 LoC +) (Tagore). Różnicą jest gdzie się czujesz bardziej komfortowo (termin umowny). |
Ta linearność nie specjalnie mnie przekonuje. Ja widzę to raczej jako całość - poprawny, oświecony umysł nie podąża po szczebelkach, to nie jest tak, że inspiracja jest jakoś niżej w kolejności, czy hierarchii, niż pokój, albo miłosierdzie. Oświecony umysł ma w sobie CAŁOŚĆ, pewną ŁĄCZNĄ STABILNOŚĆ I LOGIKĘ FUNKCJONOWANIA, której ASPEKTAMI (nie oddzielnymi elementami!) są i rozsądek i inspiracja, i radość, czy miłość. Czuję miłość, bo mój stosunek do ludzi zawiera w jakimś stopniu wszystko inne: pokój, radość, akceptację, inspirację i rozsądek. Rozdzielanie jakoś zrozumienia od wybaczenia - kolejkowanie ich nie pasuje mi - wybaczam, bo rozumiem, a staram się rozumieć, bo mam potrzebę wybaczenia.
Może w innych miejscach twórcy owej tabelki gdzieś o tym piszą, ale dla mnie owe tabelki słabo wspierają gradację, w szczególności owo podążanie do coraz wyższych wartości liczbowych.
Z resztą przyczepiłbym się też nieco do innych rzeczy - np.: inspiracja i optymizm. Jak to mówią, potrzeba jest matką wynalazków. Potrzeba wynika za braku. Czasem jak jest źle, to właśnie to jest inspiracją. Na początek optymizmu w tym nie ma. Jak już znajdziemy jakieś rozwiązanie może pojawić się pewien optymizm, a przynajmniej nadzieja. Wyniki badań pokazują, że z inteligencją koreluje bardziej pesymizm, niż optymizm. Dzieci z zespołem Downa są pogodne. Ogólnie, ludzie beztroscy jednocześnie zwykle nie są zbyt twórczy, rzadko wybitnie inteligentni. Tu zależności są mocno złożone.
Ja bym owe tabelki widział jako dość LUŹNE wyliczenie aspektów, zagadnień, związanych z rozwojem duchowym. Jest w tym pewna inspiracja, ale daleko w tym do jakiejś ścisłości, do spójnego systemu.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23104
Przeczytał: 96 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 14:02, 12 Lut 2017 Temat postu: |
|
|
Dyskurs napisał: | Może innym razem. Ja również już staję do kolejnego peletonu - ale zacznie się oficjalnie 11 stycznia. Pozdrawiam |
Dlaczego na tym forum chodzi o chwalenie??
Ewentualnie wyzywanie do głupków czy głupich bab.
Możemy wznieść się na wyższe poziomy?
https://www.youtube.com/watch?v=GeMefVZLOQw
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Dyskurs
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: USA Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 4:46, 13 Lut 2017 Temat postu: |
|
|
Ja już tam jestem, Semele
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 15:12, 13 Lut 2017 Temat postu: |
|
|
Semele napisał: | Dyskurs napisał: | Może innym razem. Ja również już staję do kolejnego peletonu - ale zacznie się oficjalnie 11 stycznia. Pozdrawiam |
Dlaczego na tym forum chodzi o chwalenie??
Ewentualnie wyzywanie do głupków czy głupich bab.
Możemy wznieść się na wyższe poziomy? |
A tak w ogóle, to po jednak po co się pchasz do tych, którzy nie za bardzo Cię lubią i tolerują?
Trochę mnie to dziwi, bo ja, jak mi nadepną na odcisk wystarczająco, to przestaję takim kimś się interesować. A Ty wciąż masz jakieś masochistyczne ciągoty, aby zaczynać nowe dyskusje z osobnikami, którzy Cię wielokrotnie źle potraktowali. Jest przecież wiele innych osób i tematów.
Problem nie lubienia nas jest oczywiście ciekawy i szerszy. Mnie też pewne osoby nie lubią. Jak się przekonam, że próby zaprzyjaźniania się z nimi na siłę nic nie dają, odpuszczam. Może to nie ten czas, może jednak jesteśmy nie dopasowani, może jest sto innych przyczyn. Sama przecież też znasz pewnie ludzi, z którymi nie za bardzo chcesz się kontaktować. Jak byś przyjmowała, gdyby te właśnie osoby wciąż próbowały nawiązywać coraz to nowe formy kontaktu?...
Ja już w sobie tę rzecz pogodziłem, o tyle, że nie spodziewam się większego rozumu po osobach chamsko piszących. Nie wypisuję im, że są głupkami, czy debilami, bo to może być odczytane przez nich jako zaproszenie do wzajemnego obrzucania się inwektywami. A to nie jest mi do niczego potrzebne. Kodeks pojedynkowania się, określony przez Boziewicza, zabraniał pojedynków z osobami niższego stanu. Osoba o mniejszym rozumie mogłaby wskutek mojej reakcji na jej warunkach, uznać się za równą w takiej dyskusji. Ale przecież nie jest równa - bo jest chamem, osobnikiem o niskiej mentalności. Można oczywiście nawet grzecznie z taką osobą parę słów zamienić, ale nie oszukujmy się, pytanie jest proste Z CZYM DO LUDZI?!...
Jak ktoś się swoimi odzywkami definiuje jako cham, to JEST CHAMEM, osobnikiem, u którego emocje zdominowały intelekt. Więc już, niejako z definicji, jest na niższym poziomie hierarchii, nie ma z nim co dyskutować. Tzn. w drodze łaski się czasem coś tam tłumaczy, udaje tutaj równość, ale cham, to cham - sprawa jest jasne, kto komu robi uprzejmość w takiej rozmowie. Proste.
Z drugiej strony nie zamierzam się jakoś wynosić nad innych. Każdy NIE CHAM (bez względu na jakiekolwiek inne przymioty, brak tych przymiotów, czy słabości) nie jest w niczym niższy, nie może być uznawany za osobę gorszą. Z resztą nawet cham, gdzieś tam w głębi ma ludzką godność, więc może kiedyś nawet dostąpi zaszczytu zrównania z osobami na wyższym od niego poziomie. Świat jednak został dość prosto podzielony na chamów - którzy mają swój rewir, a osobno ludzi uprzejmych, umiejących panować nad słowami, emocjami, którzy - niejako z natury rzeczy - są w domenie inteligencji i szacunku.
Chamy zaś niech się głównie z chamami bratają. Tam jest im dobrze, tam się rozumieją wzajemnie.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pon 16:11, 13 Lut 2017, w całości zmieniany 4 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 17:49, 13 Lut 2017 Temat postu: |
|
|
Ta jest! "Spieprzać dziady!" i ave Kaczyński!
I co z tego, Dyszyński, że w twoim zaburzonym przekonaniu zgrywasz niechama udawanego, skoro żeś pastewny, jak..nie napiszę tego, bo mnie skrzyczysz, profesorku doktorku re-habilitowany.
Taką wspaniałą rozprawę o chamstwie to tylko ten może "wyprodukować", kto się na tym zna "z pierwszej ręki", z własnego doświadczenia.
Ostatnio zmieniony przez Piotr Rokubungi dnia Pon 17:51, 13 Lut 2017, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
JanelleL.
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 16 Paź 2014
Posty: 2310
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 18:58, 13 Lut 2017 Temat postu: |
|
|
Jak ja Was lubię a ostatnio to jeszcze bardziej
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23104
Przeczytał: 96 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 20:37, 13 Lut 2017 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Semele napisał: | Dyskurs napisał: | Może innym razem. Ja również już staję do kolejnego peletonu - ale zacznie się oficjalnie 11 stycznia. Pozdrawiam |
Dlaczego na tym forum chodzi o chwalenie??
Ewentualnie wyzywanie do głupków czy głupich bab.
Możemy wznieść się na wyższe poziomy? |
A tak w ogóle, to po jednak po co się pchasz do tych, którzy nie za bardzo Cię lubią i tolerują?
Trochę mnie to dziwi, bo ja, jak mi nadepną na odcisk wystarczająco, to przestaję takim kimś się interesować. A Ty wciąż masz jakieś masochistyczne ciągoty, aby zaczynać nowe dyskusje z osobnikami, którzy Cię wielokrotnie źle potraktowali. Jest przecież wiele innych osób i tematów.
Problem nie lubienia nas jest oczywiście ciekawy i szerszy. Mnie też pewne osoby nie lubią. Jak się przekonam, że próby zaprzyjaźniania się z nimi na siłę nic nie dają, odpuszczam. Może to nie ten czas, może jednak jesteśmy nie dopasowani, może jest sto innych przyczyn. Sama przecież też znasz pewnie ludzi, z którymi nie za bardzo chcesz się kontaktować. Jak byś przyjmowała, gdyby te właśnie osoby wciąż próbowały nawiązywać coraz to nowe formy kontaktu?...
Ja już w sobie tę rzecz pogodziłem, o tyle, że nie spodziewam się większego rozumu po osobach chamsko piszących. Nie wypisuję im, że są głupkami, czy debilami, bo to może być odczytane przez nich jako zaproszenie do wzajemnego obrzucania się inwektywami. A to nie jest mi do niczego potrzebne. Kodeks pojedynkowania się, określony przez Boziewicza, zabraniał pojedynków z osobami niższego stanu. Osoba o mniejszym rozumie mogłaby wskutek mojej reakcji na jej warunkach, uznać się za równą w takiej dyskusji. Ale przecież nie jest równa - bo jest chamem, osobnikiem o niskiej mentalności. Można oczywiście nawet grzecznie z taką osobą parę słów zamienić, ale nie oszukujmy się, pytanie jest proste Z CZYM DO LUDZI?!...
Jak ktoś się swoimi odzywkami definiuje jako cham, to JEST CHAMEM, osobnikiem, u którego emocje zdominowały intelekt. Więc już, niejako z definicji, jest na niższym poziomie hierarchii, nie ma z nim co dyskutować. Tzn. w drodze łaski się czasem coś tam tłumaczy, udaje tutaj równość, ale cham, to cham - sprawa jest jasne, kto komu robi uprzejmość w takiej rozmowie. Proste.
Z drugiej strony nie zamierzam się jakoś wynosić nad innych. Każdy NIE CHAM (bez względu na jakiekolwiek inne przymioty, brak tych przymiotów, czy słabości) nie jest w niczym niższy, nie może być uznawany za osobę gorszą. Z resztą nawet cham, gdzieś tam w głębi ma ludzką godność, więc może kiedyś nawet dostąpi zaszczytu zrównania z osobami na wyższym od niego poziomie. Świat jednak został dość prosto podzielony na chamów - którzy mają swój rewir, a osobno ludzi uprzejmych, umiejących panować nad słowami, emocjami, którzy - niejako z natury rzeczy - są w domenie inteligencji i szacunku.
Chamy zaś niech się głównie z chamami bratają. Tam jest im dobrze, tam się rozumieją wzajemnie. |
Wuj chyba nie jest chamem. Jego głównie zaczepiam. Mam nadzieję iz hikaria to nie jego żona.gdyby tak było wiele straciłby w moich oczach.Michał jestem tu po to aby zmienić myślenie teistów o ateistach
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 13:10, 14 Lut 2017 Temat postu: |
|
|
Semele napisał: | Wuj chyba nie jest chamem. Jego głównie zaczepiam. Mam nadzieję iz hikaria to nie jego żona.gdyby tak było wiele straciłby w moich oczach.Michał jestem tu po to aby zmienić myślenie teistów o ateistach |
Sorry, ale nie daję Ci za wielkich szans na powodzenie misji. Przynajmniej na tym forum spotkasz na tyle dziwaków i oryginałów, że chyba sposoby dotarcia do ich umysłów będą trudne do przewidzenia. Poza tym, chyba jednak nie za bardzo da się w ogóle stwierdzić, ustalić co "teiści myślą o ateistach". Więc nie za bardzo wiesz co zmieniać?
A w ogóle to na CO (na jaki stan chciałabyś) owo myślenie zmienić?
- może w części przypadków masz w ogóle sprawę od dawna załatwioną...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23104
Przeczytał: 96 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 20:01, 09 Kwi 2017 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Semele napisał: | Wuj chyba nie jest chamem. Jego głównie zaczepiam. Mam nadzieję iz hikaria to nie jego żona.gdyby tak było wiele straciłby w moich oczach.Michał jestem tu po to aby zmienić myślenie teistów o ateistach |
Sorry, ale nie daję Ci za wielkich szans na powodzenie misji. Przynajmniej na tym forum spotkasz na tyle dziwaków i oryginałów, że chyba sposoby dotarcia do ich umysłów będą trudne do przewidzenia. Poza tym, chyba jednak nie za bardzo da się w ogóle stwierdzić, ustalić co "teiści myślą o ateistach". Więc nie za bardzo wiesz co zmieniać?
A w ogóle to na CO (na jaki stan chciałabyś) owo myślenie zmienić?
- może w części przypadków masz w ogóle sprawę od dawna załatwioną... |
Stan mojego umysłu znacznie się zmienił ostatnimi czasy. Jest to chyba spowodowane tym, że w Polsce jest coraz więcej ludzi którzy akceptują ateizm. Dajemy sobie prawo do posiadania w dziedzinie nieśmiertelności jakiś swoich poglądów. Moje młodzieńcze i dziecięce urazy jakoś się zdezaktualizowały. Może przestało mnie obchodzić to, co o mnie myśli jakiś tam teista. Doszłam do jednego niezaprzeczalnego ustalenia - wiara w Boga lub brak tej wiary w znikomym stopniu wpływają na postawy ludzi w codziennym życiu. Teraz chciałabym uzyskać odpowiedź na pytanie co tak właściwie decyduje o postawie człowieka. Przeceniałam rolę religii w tej kwestii.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23104
Przeczytał: 96 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 20:11, 09 Kwi 2017 Temat postu: |
|
|
Jednak człowiek potrzebuje momentów ekspiacji - zapewne religia daje możliwość spełniania tej potrzeby. Wielkanoc ma w sobie ładunek nadziei nawet jeśli nie traktujemy dosłownie tej historii i ukrzyżowanym Jezusie, który zmartwychwstał.
Tu ktoś to ujął chyba lepiej niż ja bym zdołała: [link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 6:23, 14 Kwi 2017 Temat postu: |
|
|
Semele napisał: | Teraz chciałabym uzyskać odpowiedź na pytanie co tak właściwie decyduje o postawie człowieka. | Psychika danej osoby. A na nią wpływ ma wiele czynników...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Dyskurs
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: USA Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 12:02, 14 Kwi 2017 Temat postu: |
|
|
Czyli nadreakcja funkcji mozgu gadziego w tandemie z funkcja mozgu emocjonalnego jest czescia psychiki czlowieka, tak?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 18:55, 14 Kwi 2017 Temat postu: |
|
|
Dyskurs napisał: | Czyli nadreakcja funkcji mozgu gadziego w tandemie z funkcja mozgu emocjonalnego jest czescia psychiki czlowieka, tak? | Zdarza ci się czasem coś z sensem napisać i w ramach danego tematu; szkoda, że tak rzadko...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23104
Przeczytał: 96 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 15:40, 15 Kwi 2017 Temat postu: |
|
|
Piotr Rokubungi napisał: | Semele napisał: | Teraz chciałabym uzyskać odpowiedź na pytanie co tak właściwie decyduje o postawie człowieka. | Psychika danej osoby. A na nią wpływ ma wiele czynników... |
Jednym z tych czynników jest otoczenie i klimat:-).
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 20:50, 15 Kwi 2017 Temat postu: |
|
|
Semele napisał: | Piotr Rokubungi napisał: | Semele napisał: | Teraz chciałabym uzyskać odpowiedź na pytanie co tak właściwie decyduje o postawie człowieka. | Psychika danej osoby. A na nią wpływ ma wiele czynników... |
Jednym z tych czynników jest otoczenie i klimat:-). | Jednymi z wielu, z bardzo wielu...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 11:22, 09 Maj 2023 Temat postu: |
|
|
Dodaję do tematu z innego wątku:
Michał Dyszyński napisał: | Kruchy04 napisał: | Michał Dyszyński napisał: | Ja wierzę, że każda osoba, która już wzniosła się na tyle duchowo, że odrzuciła filozofię dominacji, prawo silniejszego, egoizm, będzie bliższa woli Boga wtedy, gdy ujrzy w Nim raczej miłość i prawdę, niż karzącego sędziego. |
A Jezus (w interpretacji wielu ortodoksyjnych chrześcijan) musiał umrzeć i przelać krew, bo Bóg domagał się sprawiedliwości, gdyż przez grzechy ludzi została urażona i znieważona Jego świętość. Co to ma wspólnego z miłością?
W wersji "hardcore" to Bóg (tak gdzieś kiedyś czytałem) wręcz na Jezusie wyładował swój gniew. Czytałem to na stronach chrześcijańskich.
W wersji "light" Bóg z racji na swą sprawiedliwość, która jest jego przymiotem musiał wydać wyrok śmierci na ludzi, ale jako, że jest też miłosierny to najpierw wydał wyrok, a potem "zdjął togę", zszedł z lawy sędziowskiej i sam przyjął na siebie wyrok, który sam wydał..
Czy Bóg ma jakieś problemy w ramach swojej natury, swojej świętości? Bo chyba to wynika z tych interpretacji. A Ty piszesz, że Bóg jest miłością. W sumie, każdy miłość będzie rozumiał po swojemu. |
Jest wiele różnych interpretacji teologicznych. Wskazując na jedne, można uzyskać efekt emocjonalny jednego rodzaju, wskazując na inne, innego. W sumie nie wiemy, która z owych interpretacji miałaby być tą właściwą. Może żadna z tych tu omawianych?...
Ja mam swoją interpretację, która jest pod pewnym względami podobna w niektórych aspektach, ale ostatecznie posługuje się innymi pojęciami i inaczej tę sprawę ustawia.
Nakreśliłbym ją dość nieporadnie następująco:
1. Rzecz toczy się PRAWDĘ, prawda jest niezbywalna, prawda jest tym, co niesprzeczne, a więc co JEST.
2. Wobec prawdy próbuje się jakoś ulokować ŚWIADOMOŚĆ (w tym świadomość człowieka). Świadomość staje się częścią owej prawdy jako całości, ale też jest dość mocno szczególną częścią, bo posiadła ZDOLNOŚĆ KREACJI, wynikającej wolności wyboru/woli.
3. Świadomość pragnie się wyłonić, jako coś określonego, co by nadało jej stabilność i moc sprawczą. Ale na start świadomość nie zna siebie. Świadomość próbuje poznać siebie, badając jej relacje z resztą rzeczywistości.
4. Wyłanianie się świadomości jest bardzo trudnym, złożonym procesem, jest stałym rozwojem, w którym na bieżąco zachodzi balansowanie pomiędzy akceptacją, a jej zaprzeczeniem - odrzuceniem. Świadomość sama też akceptuje bądź odrzuca - tak aspekty swojej relacji z zewnętrzem, jak i samą siebie. Akceptacji nie da się jednak dokonać inaczej jak w prawdzie, czyli w wewnętrznej spójności. Akceptacje pozorne, udawane, tymczasowe "rozlatują się", nie dadzą się trwale utrzymać.
5. Miłość jest właśnie taką nadrzędną akceptującą intencją, aby świadomość - mimo wszystkiego, co mogłoby być przeciw niej - trwała i rozwijała się. Miłość jednak musi się ostatecznie zgodzić z prawdą. Jeśli miłość będzie w zgodzie z prawdą, to będzie trwała - to niesprzecznie w niej znajdą miejsce i prawda i akceptująca miłość.
6. Jednak w bazowej postaci pomiędzy miłością a prawdą występuje forma wzajemnego napięcia - niedopasowania, niekiedy przyjmującego formę sprzeczności. Bo prawdą jest coś, co jest niezależne od intencji, zaś miłość jest samą intencją, chce się tą intencją niejako "wyrwać z okowów prawdy". Ona "ma wewnętrzny problem" z pogodzeniem się, z uznaniem, którą wersję akceptacji przyjąć - tą odległą wyznaczoną pragnieniem, czy tą jawiącą się bezpośrednio, jako prawda odczuwana.
7. Dochodzi do tego ta problematyczna okoliczność, że świadomość objawia się PORZĄDKUJĄC to, co w jakimś stopniu jest chaotyczne, sama się tym chaosem w pewnym stopniu "zarażając". Ten chaos stwarza BŁĄD (grzech), który blokuje akceptację (miłość). To co jest błędne, nieprawdziwe, nie może być zaakceptowane. A świadomość niedoskonała, przynajmniej w jakimś stopniu ten błąd będzie musiała względem samej siebie dostrzec i uznać.
8. Bóg, który jest miłością nie może "tak po prostu zaakceptować" (zapomnieć, unicestwić) to, co jest sprzeczne w człowieku, co jest błędem, fałszem, niespójnością, nieuporządkowaniem. Bo akceptując to co jest (w świadomości) niespójne, nawet w imię uznania, dowartościowania tejże świadomości, za chwilę i tak trzeba byłoby to odwołać, jako że w innej sytuacji, to co zaakceptowane występuje przeciw samej świadomości.
9. Nie można też świadomości siłą uporządkować, bo próba siłowej zmiany świadomości byłaby formą zabicia tejże świadomości. Świadomość może naprawiać się jedynie sama, a przynajmniej musi być jej decydujący wkład i wola tej naprawy. Robiąc coś w obszarze świadomości, nawet pomagając jej, Bóg musi mieć od tej świadomości przyzwolenie (na wszystkich etapach swojego działania).
10. Świadomość doświadczająca zewnętrznej rzeczywistości i siebie, a także dokonując wyborów, podejmując działania, popełnia błędy, które swoim istnieniem negują poprawność owej świadomości, potępiają ją. Świadomość te błędy zdiagnozuje jako swoją sprzeczność i wadliwość. I nie będzie wiedziała co właściwie zrobić z tym faktem, że jest sprzeczna. Narzucającą się reakcją jest uznanie właściwie każdej sprzeczności za nieusuwalną, ostateczną wadliwość świadomości - potępienie jej.
Tu niejeden pomyśli: a ja tam sobie wybaczam, nie potępiam się, zapominam po prostu co złego było moim udziałem i idę do przodu. Więc niech i Bóg, i wszyscy też tak mnie potraktują. To by mogło zadziałać, gdyby nie wymóg zachowania prawdy, niezbywalności prawdy. W świecie, w którym prawda po prostu jest dostępna:
- po pierwsze widać rzeczywiste skutki tego, co spowodował błąd, grzech, niegodziwość danej osoby. A jeśli były one poważne, to one "będą nieustannie wołały", będą stałym obciążeniem winowajcy.
- po drugie jeśli winowajca nie przeszedł przemiany duchowej, to wszyscy też wiedzą, że błąd w nim trwa. I ten winowajca też wie, że wszyscy to wiedzą. Nie sposób jest postrzegać takiego winowajcy na równi z tymi, którzy na przykład krzywd nikomu nie czynili. Intencja winowajcy (wciąż nieuporządkowane, wciąż niepogodzone) też są widoczne - i dla innych, i dla niego samego (bo tam gdzie panuje prawda, nic się nie da ukryć).
- wreszcie sam winowajca, jeśli zaczyna dostrzegać sprzeczność w swoich intencjach i działaniach, nie umie się określić, nie wie, kim jest, nie potrafi dojść do ładu z samym sobą. Jego emocje i intencje są sprzeczne, a winowajca nie wie, jak tę sprzeczność usunąć.
Ogólnie więc winowajca w obliczu jawnej sprzeczność, która jest nad nim nierozwiązana, wisi nad nim, jest postrzegana powszechnie, nie jest w stanie utrzymać akceptacji siebie. A nie zna żadnego sposobu, aby ten stan zmienić.
W tym stanie do układanki wkracza Bóg, który ustawia sprawy następująco:
- dalej prawda jest niezbywalna, co się stało, to się nie odstanie
- jednak Bóg sam oferuje winowajcy swoją intencję zbawienia i zadośćuczynienia wszelkiemu złu, jakiego winowajca się dopuścił.
- ta intencja nie jest pustosłowiem, nie jest "ot tak", nie pustą deklaracją, czemu Bóg daje dowód pod postacią dobrowolnej ofiary Jezusa - syna bożego - na krzyżu.
Jeśli winowajca uwierzy, że owa intencja Boga ma moc gładzenia grzechów, a także jeśli zaufa temu, co Bóg przygotował winowajcy jako ścieżkę naprawy jego świadomości (myślę o jakiejś formie czyśćca), to ostatecznie świadomość może się wydobyć z potępienia, dostępując zbawienia. |
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|