Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Niewola rodzinnych schematów i zaklasyfikowań

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33813
Przeczytał: 61 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 13:34, 22 Wrz 2024    Temat postu: Niewola rodzinnych schematów i zaklasyfikowań

Pewnych aktywności nie da się zrealizować z rodziną. O niektórych rzeczach nie da się z rodzicami, wujkami, dziećmi (nawet tymi dorosłymi) porozmawiać, bo zostaliśmy już przez dane osoby zaklasyfikowani na stałe. Jak nas ojciec czy matka uznali za takich, a nie innych, to często do końca życia w ich przekonaniu właśnie tacy "będziemy". Wszyscy inni wokoło już dawno zrozumieli, że mamy zupełnie odmienny charakter, pragnienia, intencje, a nasz rodziciel będzie z uporem twierdzić, że to czy tamto na pewno sobie myślimy, że stać jest nas tylko na to, a w żadnym wypadku nie coś innego.
Te kalki, schematy wynikają częściowo z ról, jakie narzuca naturalnie rodzicielstwo, czy relacja bratersko - siostrzana, ale potem już bardzo wiele tutaj zmienia praktyka, tworzenie się nawykowych zachowań i sposobu postrzegania człowieka.
Jest sens opuszczać dom rodzinny, bo pozostając w nim, trudno jest się rozwinąć, bo te schematy, którymi nieustannie jesteśmy mierzeni przez bliskie (nawet przecież kochające nas) osoby, wtłaczają człowieka w koleiny, z których bardzo trudno jest się wydostać, aby potem okazać swój prawdziwy potencjał.
Ludzie, a już szczególnie pewien typ charakterologiczny, lubią mieć przekonania o swoich bliskich poukładane, stałe. Więc ustalają je sobie na jakąś tam postać, a potem już nie mają mentalnych mocy, aby te przyjęte obrazy znanych sobie osób modyfikować, doskonalić ich adekwatność do rzeczywistości.
Co jakiś czas dla naszego rozwoju dobre jest porzucić znanych sobie ludzi, albo przynajmniej choćby częściowo osłabić z nimi relację. Zrywając pęta postrzegania nas, zaczynamy widzieć świat bez tego fałszującego narzutu społecznych oczekiwań, co powoduje, że mamy szansę zacząć ten świat postrzegać bardziej w prawdzie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33813
Przeczytał: 61 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 11:12, 23 Wrz 2024    Temat postu: Re: Niewola rodzinnych schematów i zaklasyfikowań

Pewnych rzeczy z rodziną właściwie nie da się zrobić. Do pewnych aktywności, zadań niezbędny jest człowiek "osobowo niezależny" - ktoś, kto wobec nas nie ma oczekiwań, nie umieścił nas w żadnej szufladce mentalnej. Nie chodzi o to, że te szufladki od razu muszą być jakieś złe, ale chodzi o to, że w ogóle są. Tymczasem akurat w tym przypadku oczekujemy, że ktoś nas by ocenił, patrząc na to, co aktualnie widzi, gdy na nas patrzy, a nie czego się po nas spodziewa.
Czasem formą odpoczynku od tych oczekiwań rodzinnych jest pobycie trochę dłużej w towarzystwie, które nie obarcza człowieka nadmiernie tym, co było kiedyś, co o nas pamiętają, z czym nas łączą, jakie role już nam przypisano. Właściwie to z rodziną nie bardzo jest jak wybadać, czy się podobamy, czy nie. To nowospotkany, spontanicznie, bez naleciałości wcześniejszych kontaktów reagujący człowiek dopiero daje nam szansę na okazanie "co sobie sami z siebie ludzie o nas myślą", daje szansę na ustalenie, gdzie ze swoim rozwojem osobistym jesteśmy. Oczywiście to też nie jest tak, że każdy nieznany człowiek nie będzie miał absolutnie żadnych oczekiwań. Takie oczekiwania mogą być, ale przynajmniej można je przewidzieć, patrząc na sytuację, w jakiej się znaleźliśmy, a potem uwzględnić w kalkulacji tego, jak nas ludzie odbierają.

Czasem mam wrażenie, że z niektórymi osobami z rodziny nie mam już szansy być tym prawdziwym sobą. Bo już mnie zaklasyfikowano i (wedle klasyfikujących) mam tych ich szufladkach być i "się nie buntować", bo ja rzekomo taki jestem, jakim ktoś mnie zechciał uznać. To wtedy już o wiele bardziej wolę kontakt z osobą nową, która wobec mnie okaże pewne minimum otwartości, ciekawości, a nie tylko chce mnie wcisnąć w jakieś swoje schematy.
Sam chyba nie za bardzo lubię schematyzm traktowania rzeczy. Ściślej - oczywiście pewnych schematów używam, bo inaczej się nie da, jednak przy tym inne schematy staram się rozbijać, albo rozwijać, modyfikować. Czyli u mnie jest i tak, i tak. Tymczasem mam w otoczeniu ludzi schematycznych "aż do bólu", niereformowalnych, którzy wszystko "wiedzą" o mnie, nie patrzą, co mówię, bo już sami dawno zadekretowali, jakie powinienem mieć intencje i o co mi chodzi.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin