Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Nie przeszkadza mi, gdy ktoś się ze mną nie zgadza

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 34613
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 0:25, 08 Lut 2025    Temat postu: Nie przeszkadza mi, gdy ktoś się ze mną nie zgadza

Gdy ktoś w dyskusji się ze mną nie zgadza, to nie czyni mi wielkiej różnicy w tym sensie, że nie wywołuje u mnie frustracji, złości, niechęci do niego. Dziwię się nieraz, że niektórym fakt niezgadzania się z nimi sprawia wielki problem emocjonalny. Zastanawiałem się nad tym niejeden raz. I o ile dalej nie wiem, dlaczego komuś fakt niezgadzania się z nim sprawia mentalny problem, to mogę przynajmniej wyjaśnić, dlaczego mi to nie sprawia w zasadzie żadnego problemu.
A powodów, dla których odmienność stanowiska od mojego nie jest dla mnie problemem, mogę podać przynajmniej kilka.
1. Sam się przecież też nie ze wszystkimi zgadzam, więc byłbym hipokrytą, gdybym komuś miał podobnej postawy "zabraniać", czy inaczej złościć się na niego z tego powodu.
2. Sam nieraz dopiero po przemyśleniu sprawy zmieniałem swoje stanowisko, które wcześniej deklarowałem jako odmienne od mojego oponenta. Więc może ja powinienem też dawać innym czas na przemyślenie.
3. A w ogóle to czy nawet ja sam ze sobą jestem we wszystkim zgodny?... Obserwuję u siebie nieraz chwiejność w pewnych decyzjach i postawach. Więc skoro sam mam wątpliwości w licznych sprawach, to jak mogę oczekiwać, iż ktoś, kto dopiero się z moimi argumentami zapoznaje, miałby już być do nich od razu przekonany?...
4. Przecież sam nie jestem wszechwiedzący, więc nie mogę wykluczyć, że to mój oponent ma rację. Wtedy moje złoszczenie się na niego, że upiera się przy swoim, okazałoby się w ogóle bezsensowną postawą.
5. Tak naprawdę to chyba nie ma dwóch ludzi idealnie takich samych. A tylko idealna zgodność oznaczałaby, że na pewno myślimy to samo. Więc nawet jeśliby w jakimś stopniu ktoś podziela moje stanowisko, to zapewne w czymś (o czym teraz pewnie nie wiem) i tak podziela je nie do końca, albo w ogóle ma je zupełnie inne. Więc nie ma się co złościć, ze w tym konkretnie aspekcie już owa różnica między nami się ujawniła. I tak należy się spodziewać, że takich sytuacji jest więcej, więc to nie jest nic niezwykłego, czyli i należy to po prostu zaakceptować.
6. Nastając na to, aby ktoś się ze mną zaczął zgadzać, wymuszałbym na nim nieszczerą postawę, skłaniałbym go (przynajmniej potencjalnie) do deklaracji, na które może on nie jest przygotowany. To nie wydaje mi się słuszne.
7. Mając stanowisko odmienne, czasem krytyczne ludzie inspirują nas do przemyślenia, czy dobrze myślimy. To uważam za cenny impuls do lepszego zrozumienia nawet własnych przekonań. Więc powinienem może docenić to, że ktoś jest wobec mnie krytyczny...
8. Kiedyś pewnie ja sam na tyle udoskonalę swoje rozumienie aktualnej sprawy, że zmienię bieżące stanowisko w niej na jakąś nową wersję. A przecież nie będą się wtedy jakoś (wstecznie?...) na siebie złościł; to jak teraz miałbym się złościć na kogoś, że ów ktoś ma aktualnie inne stanowisko?... Byłbym hipokrytą, gdybym tego nie uwzględnił.
9. A w ogóle to nie przepadam za despotami, czy ludźmi niezdolnymi do uwzględnienia innych racji. To sam miałbym przejawiać tę cechę, której u innych nie lubię?... To by był kolejny przykład hipokryzji. :fuj:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 34613
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 0:31, 08 Lut 2025    Temat postu: Re: Nie przeszkadza mi, gdy ktoś się ze mną nie zgadza

Michał Dyszyński napisał:
A powodów, dla których odmienność stanowiska od mojego nie jest dla mnie problemem, mogę podać przynajmniej kilka.
1. Sam się przecież też nie ze wszystkimi zgadzam, więc byłbym hipokrytą, gdybym komuś miał podobnej postawy "zabraniać", czy inaczej złościć się na niego z tego powodu.
2. Sam nieraz dopiero po przemyśleniu sprawy zmieniałem swoje stanowisko, które wcześniej deklarowałem jako odmienne od mojego oponenta. Więc może ja powinienem też dawać innym czas na przemyślenie.
3. A w ogóle to czy nawet ja sam ze sobą jestem we wszystkim zgodny?... Obserwuję u siebie nieraz chwiejność w pewnych decyzjach i postawach. Więc skoro sam mam wątpliwości w licznych sprawach, to jak mogę oczekiwać, iż ktoś, kto dopiero się z moimi argumentami zapoznaje, miałby już być do nich od razu przekonany?...
4. Przecież sam nie jestem wszechwiedzący, więc nie mogę wykluczyć, że to mój oponent ma rację. Wtedy moje złoszczenie się na niego, że upiera się przy swoim, okazałoby się w ogóle bezsensowną postawą.
5. Tak naprawdę to chyba nie ma dwóch ludzi idealnie takich samych. A tylko idealna zgodność oznaczałaby, że na pewno myślimy to samo. Więc nawet jeśliby w jakimś stopniu ktoś podziela moje stanowisko, to zapewne w czymś (o czym teraz pewnie nie wiem) i tak podziela je nie do końca, albo w ogóle ma je zupełnie inne. Więc nie ma się co złościć, ze w tym konkretnie aspekcie już owa różnica między nami się ujawniła. I tak należy się spodziewać, że takich sytuacji jest więcej, więc to nie jest nic niezwykłego, czyli i należy to po prostu zaakceptować.
6. Nastając na to, aby ktoś się ze mną zaczął zgadzać, wymuszałbym na nim nieszczerą postawę, skłaniałbym go (przynajmniej potencjalnie) do deklaracji, na które może on nie jest przygotowany. To nie wydaje mi się słuszne.
7. Mając stanowisko odmienne, czasem krytyczne ludzie inspirują nas do przemyślenia, czy dobrze myślimy. To uważam za cenny impuls do lepszego zrozumienia nawet własnych przekonań. Więc powinienem może docenić to, że ktoś jest wobec mnie krytyczny...
8. Kiedyś pewnie ja sam na tyle udoskonalę swoje rozumienie aktualnej sprawy, że zmienię bieżące stanowisko w niej na jakąś nową wersję. A przecież nie będą się wtedy jakoś (wstecznie?...) na siebie złościł; to jak teraz miałbym się złościć na kogoś, że ów ktoś ma aktualnie inne stanowisko?... Byłbym hipokrytą, gdybym tego nie uwzględnił.
9. A w ogóle to nie przepadam za despotami, czy ludźmi niezdolnymi do uwzględnienia innych racji. To sam miałbym przejawiać tę cechę, której u innych nie lubię?... To by był kolejny przykład hipokryzji. :fuj:

Znamienne jest, że z tej listy 9 punktów zdecydowana większość bierze się z SAMOODNIESIENIA danej kwestii, z tego, że zależy mi na tym, aby nie być hipokrytą, który inną miarą mierzy siebie, a inną pozostałych ludzi. Być może w tym aspekcie jest zawarta ta różnica pomiędzy ludźmi, którzy się złoszczą na innych, jeśli ktoś się z nimi nie zgadza. Moje obserwacje ludzi nieznoszących sprzeciwu to chyba potwierdzają - tacy ludzie z reguły są hipokrytami, stosują wobec siebie zupełnie inną miarę niż wobec innych. Do tego tacy ludzie często atakują ad personam i w ogóle są napastliwi. To też chyba ściśle wiąże się z tym, iż traktuję oni dyskusję jako jakby rodzaj walki, którą koniecznie trzeba wygrać, zatryumfować nad oponentem, co jest właśnie z zasady antysymetrycznym stawianiem sprawy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 34613
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 2:07, 08 Lut 2025    Temat postu: Re: Nie przeszkadza mi, gdy ktoś się ze mną nie zgadza

Michał Dyszyński napisał:
Znamienne jest, że z tej listy 9 punktów zdecydowana większość bierze się z SAMOODNIESIENIA danej kwestii, z tego, że zależy mi na tym, aby nie być hipokrytą, który inną miarą mierzy siebie, a inną pozostałych ludzi. Być może w tym aspekcie jest zawarta ta różnica pomiędzy ludźmi, którzy się złoszczą na innych, jeśli ktoś się z nimi nie zgadza. Moje obserwacje ludzi nieznoszących sprzeciwu to chyba potwierdzają - tacy ludzie z reguły są hipokrytami, stosują wobec siebie zupełnie inną miarę niż wobec innych. Do tego tacy ludzie często atakują ad personam i w ogóle są napastliwi. To też chyba ściśle wiąże się z tym, iż traktuję oni dyskusję jako jakby rodzaj walki, którą koniecznie trzeba wygrać, zatryumfować nad oponentem, co jest właśnie z zasady antysymetrycznym stawianiem sprawy.

W pierwszym poście napisałem, że nie wiem, dlaczego niektórych najczęściej złości to, że ktoś się z nimi nie zgadza. Ale to, co zapisałem w cytacie wyżej, upoważnia mnie do sformułowania HIPOTEZY, dlaczego ten efekt występuje. Hipoteza jest następująca:
Ci, co się szczególnie złoszczą, nie są w stanie zaakceptować odmienności czyjegoś stanowiska względem tego, co oni głoszą, w przeważającej części opowiadają się za "epistemologią władzy", co tu oznacza, iż za miarę prawdziwości stwierdzeń raczej biorą to, co głoszą autorytety, władza, co wyznaje ich grupa, a nie to, czy spełnione są bezosobowe,modelowe, sformułowane bezstronnie kryteria logiczne prawdziwości.
W ramach epistemologii władzy prawdę wyznacza to, co ogłosił najsilniejszy, jakaś twarda władza, która umie zmuszać niepokornych do uległości i posłuszeństwa. Zaś władzę taką wyłania konkurencja, zwycięstwo silniejszego nad słabszym. Przy takim rozumieniu prawdziwości ogólnie liczy się bardziej, kto kogo wspiera w zakresie jakiegoś stanowiska, a nie jakie modelowe rozważania, jakie bezstronne argumenty są przedstawiane. W takim układzie ważne jest przede wszystkim to, kto jest z nami, a nie jest przeciw nam. Więc jeśli ktoś wyraża odmienne stanowisko, to znaczy, że jest odszczepieńcem, zdrajcą, albo wręcz po prostu wrogiem, którego personalnie należy tępić.
Jeśli nie chodzi o ustalanie hierarchii modeli i koncepcji, to zapewne właśnie chodzi o ustalanie hierarchii personalnej, czyli kto tu kogo pokonuje, kto ma więcej stronników, kto wygrywa na wojnie...
Jeśli ktoś dyskutuje przede wszystkim po to, aby wygrać personalnie jakieś starcie, to zapewne ma "w wielkim poważaniu" (czyli nawet w d..pie) to, jak modelowanie danego zagadnienia przebiega w ramach takiego, czy innego intelektualnego podejście, w kontekście tych, czy innych założeń roboczych, ujęć metodologicznych itp. Dla kogoś, kto chce wygrać czy to grą emocji, czy porównaniem ilości stronników jego sprawy, rozważania o logicznych zależnościach, sposobach weryfikacji, wydają się zbędne, bo dla niego "nie o to chodzi". Za to wtedy fakt zgadzania się jest kluczowy. Jak się ktoś zgadza, nie zadaje pytań (one przecież podważają w jakiś sposób tezę, jeśliby obrońca tezy może sobie nie poradzić z takim pytaniem), jest lojalny względem swoich, to taką postawą wspiera sprawę, a jednocześnie wspiera owych swoich.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin