Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33813
Przeczytał: 61 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 1:18, 22 Lip 2022 Temat postu: Negocjacje z własnym lękiem |
|
|
Co jest genezą postawy syndromu sztokholmskiego?
Dlaczego ludzie są często gotowi bronić tych, co ich krzywdzą - oprawców, tyranów?...
W moim przekonaniu postawę tę można uzasadnić szczególnym rodzajem oddziaływania na psychikę lęku, czasem silnego strachu i poczucia bezradności.
Ludzie poddani tyranii, wobec której czują się bezsilni, próbują jakoś ułożyć sobie własną postawę, próbują jakoś dogada się ze swoją psychiką, aby nie odczuwać tego - tak trudnego do zaakceptowania - rozdźwięku pomiędzy wyznawanymi wartościami, a sytuacją, w której się znaleźli.
Pierwszą reakcją na tyranię jest: zbuntować się! Przecież "tak nie można żyć!". Jednak jeśli tyran ma przewagę, jeśli nie potrafimy się od niego uwolnić, zaś sytuacja trwa długo, a lęk spowodował, że uczyniliśmy rzeczy, których normalnie nie czynimy, które potępiamy - np. płaszczymy się przed jakimś draniem, nie stajemy w obronie kogoś, kogo krzywdzą, a my przecież powinniśmy zareagować - to wtedy próbujemy sobie całą tę sytuację zracjonalizować. Sposobem na to racjonalizowanie jest właśnie wybielanie tyrana, szukanie powodów, dla których moglibyśmy zaakceptować jego zachowania, a dalej naszą z nim - wymuszoną przez jego tyranię, a nasz lęk - relację. I w końcu to racjonalizowanie zaczyna działać, zaś my powoli skłaniamy się ku jakiemuś uznaniu racji tyrana.
Gdy już owe racje tyrana uznamy, to wokół tego zaczyna budować się wtórny system uzasadnień emocjonalnych, przekonujemy się, że nie czujemy do niego niechęci, że rozumiemy jego motywy, zaczynamy go lubić...
Dodatkowym wzmocnieniem tej postawy będzie manipulowanie ludźmi przez tyrana, który nagradza objawy uległości mu, wycofania swojej woli, podporządkowanie. Wtedy też wtórnie zaczyna się w umyśle podporządkowanej osoby tworzyć odruch "ooo, to moja postawa akceptująca tyrana działa! Ooooo to teraz, jeśli jeszcze trochę się postaram, to może w ogóle sytuacja się naprostuje... ".
Nie, w większości sytuacji sytuacja się nie naprostuje!
Tyran, drań od uległości mu nie stanie się dobrym człowiekiem. Ale łudzić się można, przekonywać się samemu co do tego można. W końcu można zatracić w tym poczucie prawdy i sensu, można pokochać tyrana, pokochać wielkiego brata, zaufać jakiemuś tam Hitlerowi, Stalinowi, Putinowi.
Gdzieś na początku jest ta NEGOCJACJA Z WŁASNYM LĘKIEM, próby dogadania się z dysonansem poznawczym, zbieganie w stronę jakiegoś tam minimalnego komfortu po doznanych od tyrana upokorzeniach, tłamszeniu, zadanym bólu. Naszym emocjom może się zdawać, że zmierzamy w słusznym kierunku, gdy racjonalizujemy postawę swojej uległości, gdy kłamiemy przed sobą, aby jakoś nie czuć się tak źle, jak sprawy realnie wyglądają.
|
|