Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Nauka i religia jako wzajmnie komplementarne metodologie

 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33370
Przeczytał: 73 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 22:44, 06 Maj 2022    Temat postu: Nauka i religia jako wzajmnie komplementarne metodologie

Przenoszę tutaj, z pewnymi modyfikacjami własną refleksję z tematu opublikowanego na ogólnodostępnym forum. Tam się chyba nie doczeka dyskusji, więc tutaj pociągnę temat samodzielnie, a do tego łatwiej będzie mi go z tego miejsca po swojemu archiwizować.


Od jakiegoś czasu traktuję naukę i religię/filozofię jako dziedziny wzajemnie się uzupełniające.
Niektórzy chcę dziedziny widzieć jako obszar walki, wzajemnego zwalczania się. Może nawet mają w tym o tyle rację, że historycznie i społecznie do takich walk dochodziło i dalej dochodzi. Jednak już z punktu widzenia rozwoju świadomości, a nie tylko patrząc na to kto komu, jaka grupa jakiej grupie "zrobi większe kuku", tak mi się to jawi - jako dwie komplementarne "siły świadomości".

Z grubsza obraz sprawy wygląda następująco:
W centrum mamy ŚWIADOMOŚĆ DOSKONALĄCĄ SIĘ, a także BĘDĄCĄ W RELACJI Z ZEWNĘTRZNĄ RZECZYWISTOŚCIĄ.
Można do sprawy tej relacji podejść na dwa sposoby:
Podejście od strony zewnętrznej rzeczywistości jest reprezentowane przez naukę. W jego ramach mamy skupienie się też na ASPEKCIE OBIEKTYWNYM, czyli patrzenie na wszystko NIEZALEŻNIE OD INDYWIDUALNYCH RÓŻNIC, tak jakby wszyscy mieli postrzegać to samo i tak samo, czyli mamy formę filtrowana aspektów rozumienia w stronę priorytetu wspólnoty spojrzenia, niezależności spojrzenia, pomijania tego, co jednostkowe dla obserwatora.
Podejście od strony samej świadomości jest domeną religii/filozofii. W jego ramach kluczowe byłoby pytanie: kim/czym jest poznający? Jaka jest natura świadomości? Tu też jest forma filtrowania aspektów relacji obserwator - rzeczywistość go otaczająca, ale tym razem odwrotnie ustawiając wektor. Teraz skupiamy się na tym co indywidualne, czasem wręcz emocjonalne, osobiste, CO JEST WIARĄ, czego nie da się dzielić z innymi, choć musi objawiać się właśnie poprzez tę interakcję z innymi ludźmi, ze światem?

Podejścia są przeciwne, dlatego występuje między nimi rodzaj napięcia, czasem przyjmującego postać zwalczania się. Ale oba pojęcia są niezbywalne w całościowym obrazie świata. Poznaje go bowiem zawsze konkretny obserwator, indywidualna osoba; choć z drugiej strony samo poznanie oznacza odniesienie się do czegoś wcześniejszego, wykraczającego poza aktualne indywidualne odczuwania, coś niezależnego od "ja w tu i teraz".
Celem doskonalenia świadomości jest RÓWNOWAŻENIE obu aspektów, jest dowiadywanie się, jak to w co wierzę ma się do tego, co jest obiektywnie, zaś z drugiej strony jak to, co zostało opisane jako obiektywne i niezależne miałoby się przekładać na to moje, indywidualne, osobiste.

Gdyby to skrótowo ująć można by tak:
Aby poznać siebie, muszę poznać świat, ale aby poprawnie poznawać świat, muszę poznać siebie - "narzędzie", który ten świat poznaje.

Dlaczego obie dziedziny są tak niezbywalne, tak potrzebne?
- bo nie sposób jest ustalić "jak to jest na zewnątrz mnie?", nie mając przeanalizowane tego "jak działam ja?" - czyli jakie wprowadzam potencjalne sugestie, wpływy, błędy do rozumowania o tym, co uznaję jako zewnętrzne, choć nie zawsze mam prawo jeszcze postawić tę granicę pomiędzy ja i nie ja.
- bo też odwrotnie - nie sposób jest zdiagnozować samego siebie, jeśli owo ja poznaję zawsze w interakcji, jako jakąś decyzję wobec zewnętrznego i jakieś odczuwanie tego, co zewnętrzne.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pią 23:27, 06 Maj 2022, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33370
Przeczytał: 73 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 23:50, 06 Maj 2022    Temat postu: Re: Nauka i religia jako wzajmnie komplementarne metodologie

Gdyby podsumować jakoś komplementarność nauki i religii, to można by to ująć następująco:
Do pełni rozumienia rzeczywistości niezbędna jest zarówno
- poznanie samego podmiotu poznającego - siebie, świadomości
jak i
- poznanie rzeczywistości od podmiotu poznającego niezależnej - świata


Skupienie się wyłącznie na jednym z tych aspektów skutkować będzie nieprawidłowością działania drugiego!

To jest trochę podobnie tak jak poznaniem w nauce.
1. Dzięki rozbudowie aparatu analitycznego w nauce, zdolności do kreowania teorii naukowych, można budować instrumenty dające niezależny od świadomości wgląd w ten świat - mierniki, urządzenia odbiorcze, teleskopy itp.
2. Dzięki działaniu owych mierników, urządzeń badawczych, aparatur doświadczalnych, dających wzgląd w te obszary rzeczywistości, które nie są doznawane zmysłami, możliwe staje się uzyskanie dokładniejszych DANYCH o rzeczywistości. Czyli mamy zależność TEORIA→DANE (teoria daje dostęp do lepszej jakości danych).
3. Dzięki danym zebranym w 2 może ludzka pomysłowość dokonać dokładniejszej analizy funkcjonowania świata, a stąd skonstruować LEPSZE TEORIE. Czyli teraz będzie zależność: DANE→TEORIA (z danych biorą się precyzyjniejsze teorie). Co jednak na dalszym etapie spowoduje powstanie lepszych urządzeń pomiarowych.
4. Lepsze urządzenia pomiarowe i możliwości analizy bezpośredniej owych danych (tutaj także wchodzą komputery, superczułe detektory itp., możliwe do zbudowania stają się bardzo zaawansowane laboratoria typu LHC) skutkują uzyskaniem jeszcze precyzyjniejszych DANYCH. I znowu będzie zależność TEORIA→DANE. Co z kolei...
5. Umożliwi zbudowanie LEPSZYCH TEORII. Czyli teraz będzie zależność: lepsze DANE→lepsza TEORIA.
I tak w kolejnych cyklach...

Traktując człowieka, na który składają się zmysły (w nauce dodatkowo ulepszone przez urządzenia) i świadomość jako rodzaj miernika i analizatora jednocześnie, będziemy mieli identyczny wzajemnie się doskonalący system
- lepsza znajomość siebie (swoich SUBIEKTYWNYCH właściwości) to większa świadomość tego, jak funkcjonuje nasze poznanie, co z kolei skutkuje zdolnością do lepszej analizy świata zewnętrznego.
- mając lepiej zanalizowany świat zewnętrzny (aspekt OBIEKTYWNY) zyskujemy bazę do porównań jak zadziałała świadomość, to pozwala na nowe, lepsze poznanie owej świadomości, lepsze OSADZENIE OGLĄDU CECH SUBIEKTYWNYCH W OBIEKTYWNEJ WIEDZY.
- dzięki wiedzy z punktu wyżej, unikamy wielu błędów naiwnego subiektywizmu, uczymy się niwelować skutki złudzeń, błędnych racjonalizacji, naciągania tego co zewnętrznie odbierane i powinno być jak najbardziej obiektywne, do subiektywnych założeń, a to pozwala nam na LEPSZE OBIEKTYWIZOWANIE wiedzy o rzeczywistości.
Itd. itp.
Kolejne kółka tego cyklu wzajemnie się wzmacniają i doskonalą:
samowiedza → wiedza o świecie →samowiedza → wiedza o świecie →samowiedza → wiedza o świecie →samowiedza → wiedza o świecie →samowiedza → wiedza o świecie ...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33370
Przeczytał: 73 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 13:29, 08 Maj 2022    Temat postu: Re: Nauka i religia jako wzajmnie komplementarne metodologie

Michał Dyszyński napisał:
Gdyby podsumować jakoś komplementarność nauki i religii, to można by to ująć następująco:
Do pełni rozumienia rzeczywistości niezbędna jest zarówno
- poznanie samego podmiotu poznającego - siebie, świadomości
jak i
- poznanie rzeczywistości od podmiotu poznającego niezależnej - świata


Skupienie się wyłącznie na jednym z tych aspektów skutkować będzie nieprawidłowością działania drugiego!

Myślę, że wobec powyższego, wiążąc sprawę z tytułem wątku niejeden by stwierdził: no dobra, ale co ma do tego religia?
Niby dlaczego przypisuję kwestię samopoznania, kwestię świadomości religii, może teizmowi, a nie po prostu samopoznaniu?
Bo przecież "religia to" raczej rytuały, kler i jego hierarchia, organizacje budujące świątynie pobierające datki od wiernych, system moralnego potępiania wedle jakichś tam swoich zasad... To jest religia, a nie jakieś tam refleksje nad samoświadomością - tak pewnie powie niejeden krytyk religii.
Dlaczego zatem tutaj Michał samowolnie sobie nagle utożsamił religię z jednym tylko aspektem - tym najbardziej filozoficznie wysublimowanym, a pominął ten, dla większości najwyraźniej dostrzegany, aspekt społeczny, polityczny, hierarchiczny, kulturowy itd.?...

Niewątpliwie muszę się tu przyznać do dość daleko posuniętego WYABSTRAHOWANIA zagadnień religijnych do samego celu, który dostrzegam jako istotę (prawdziwej) religii. Przypuszczam nawet, że większość wyznawców różnych religii wcale nie myśli o tym wyabstrahowanym celu, który w tym wątku został z religią właściwie utożsamiony. Wierni wykonują rytuały, organizują swoje życia wokół jakichś moralności, okazują cześć...
Okazują cześć...
Okazują cześć...
Okazują cześć...
No właśnie!
Czym właściwie jest okazywanie czci czemuś tam...?

Ja bym powiedział, że istotą okazywania czci (czymkolwiek by nie był przedmiot owej czci) jest PRZEKONANIE, IŻ WAŻNY, KLUCZOWY JEST STOSUNEK ŚWIADOMOŚCI do przedmiotu owej czci.
Okazując cześć, opowiadamy się po stronie następującego postawienia spraw (czynimy, najczęściej dość nieświadomie, ZAŁOŻENIA traktowania rzeczy):
1. To, jak coś traktuję, jaki mam osobisty stosunek do tego czegoś jest ważne.
2. Czyli też i moja świadomość jest tą ważną, uznawaną determinantą w układance rzeczywistości.

I o to właśnie chodzi!
Te - niekoniecznie uświadamiane - założenia tkwiące u podstaw przekonania iż ma sens oddawanie czci czemuś, że niematerialna, świadomościowa tkanka rzeczywistości jest czymś istotnym jest OPOWIEDZENIEM SIĘ PO STRONIE PONADMATERIALNOŚCI.

Oddając czemuś cześć deklarujemy się jako ci, którzy swoim stanem uznania w umyśle MOŻEMY OBDAROWAĆ dowolną ideę, byt, stan, czy okoliczność - tak to uznajemy, tak traktujemy! (założeniem głębszym oczywiście jest także i to, że racjonalny człowiek nie robi rzeczy kompletnie losowych, że jeśli ku czemuś się skłania, to widzi w tym sens)
Ta obdarowywalność za pomocą oddawanej czci jest zatem genezą jednocześnie i religii i ponadmaterialności.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin