Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Myśliwi, a później zabójcy radości

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33778
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 12:58, 12 Lut 2024    Temat postu: Myśliwi, a później zabójcy radości

Spotkałem się w moim życiu z przynajmniej kilkoma osobami, które mają szczególne "hobby" - polują, a potem starają się zabić radość u otaczających ich ludzi. Najczęściej też owi ludzie polują na oznaki indywidualności, spontaniczności, wolności u osób ze swojego otoczenia.
Takich zabójców radości łatwo można poznać po tym, że wciąż próbują komuś coś zanegować, obrzydzić, skrytykować. W ich oczach zawsze będziesz tym złym, wadliwym, robiącym wszystko nie tak, jak trzeba.
Zabójcy radości kochają rygor i obowiązki. Przy czym nie twierdzę oczywiście, że tylko oni obowiązkowość zalecają, bo obowiązkowość jest cnotą i tego ja też nie neguję. Jednak zabójcy radości mają do obowiązkowości stosunek szczególny, wykraczający poza logikę i sensowność owych obowiązków. Oni głoszą obowiązkowość taką najbardziej samą w sobie, nawet oderwaną od potrzeb, od wartościowych celów do zrealizowania, dla nich obowiązek "jest dobry" dlatego, że jest właśnie tym czymś, co przeciwstawia się spontaniczności, radości, poszukiwaniu sposobów na wyrażenie swojej wolności. Zabójca radości w innych ludziach będzie głosił potrzebę umordowania się w tym życiu na maksa, najlepiej życia bez nadziei, a wyłącznie po to, aby spełniać jakieś wymogi, które... powinny być jak najdalej od satysfakcji i spełnienia się emocjonalnego danej osoby.

Zabójcy radości pełnią rolę tyranów dla osób ze swojego otoczenia, choć wcale nie każdy z nich jest agresywny wprost. Są zabójcy radości, którzy nawet nie narzucają silnie swojej woli, ale za to nieustannie zrządzą. To właśnie najbardziej owa bezrefleksyjna, uparta zrzędliwość jest głównym atrybutem zabójcy radości.

Zabójca radości wciąż widzi wokół siebie te złe rzeczy, które koniecznie należałoby robić (albo odwrotnie - zaniechać) inaczej, niż zostały zrobione. A dodatkowo ktoś zawsze jest temu winny, kogoś należy napiętnować z tego tytułu. Zabójca radości nienawidzi u ludzi go otaczających różnych form wyrażania swoich pragnień, marzeń. Jak ktoś powie coś miłego, optymistycznego, to zabójca radości to skontruje, albo znajdując w tym jakąś wadę, albo wskazując coś w stylu "wy tu o tych radościach mówicie, a tam w Afryce dzieci głodują".
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33778
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 13:40, 12 Lut 2024    Temat postu: Re: Myśliwi, a później zabójcy radości

Spotkanie się w życiu z takim zabójcą radości może być z jednej strony przeżyciem traumatycznym, ale z drugiej też daje szansę na zainicjowanie ważnych przemyśleń. Dopiero po zanegowaniu radości powstaje powód, aby się nad nią zacząć zastanawiać. To co z nami jest automatycznie, bezwiednie najczęściej pozostanie nieuświadomione.

Zabójca radości, jeśli jest skuteczny, a do tego my będziemy od niego zależni, przez wiele lat często pozostaniemy pod jego wpływem, ma moc uczynić nasze życie szarym, smutnym, pozbawionym barwy, nadziei, nawet sensu. Jeśli ulegniemy tym sugestiom, tym zrzędzeniom, wybrzydzaniom na wszystko w nas, w naszych myślach i pragnieniach, to wylądujemy w życiu, którego po prostu nie chce się przeżywać, w którym właściwie tylko czeka się, aż się to niepotrzebne, emocjonalnie przykre doznawanie siebie i świata skończy. W tych warunkach ujawni się z mocą pytanie o sens życia, dlaczego w ogóle mielibyśmy przeżywać następną tego życia chwilę?
- Po to, aby dopełnić następnego obowiązku?...
- A potem, z kolejnym uczuciem przykrości, nowy obowiązek wypełnić?...
- a potem znowu jakiś kolejny obowiązek, jeszcze jedna szykana, jeszcze jeden wysilek, który się podejmuje wyłącznie z musu?...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2745
Przeczytał: 67 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 20:04, 12 Lut 2024    Temat postu:

Jaka postawa jest tą alternatywną do postawy "zabójcy radości" i jak myślisz, od czego to może zależeć, która postawa zwycięży w tym sensie, że przemieni tę drugą osobę tak, aby przyjęła postawę tej pierwszej? Innymi słowy, od czego to może zależeć, kto kogo wciągnie do swojego świata wartości i postaw?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33778
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 20:28, 12 Lut 2024    Temat postu:

Katolikus napisał:
Jaka postawa jest tą alternatywną do postawy "zabójcy radości" i jak myślisz, od czego to może zależeć, która postawa zwycięży w tym sensie, że przemieni tę drugą osobę tak, aby przyjęła postawę tej pierwszej? Innymi słowy, od czego to może zależeć, kto kogo wciągnie do swojego świata wartości i postaw?

Nie bardzo rozumiem, o co pytasz, więc odpowiem bardziej na pytanie: jaka postawa jest typowa dla "rodziców radości", ludzi radość przywracających, niosących w ciemne miejsca.

Radość tu na ziemi najczęściej wynika z akceptacji i miłości, jak też ze skutecznej pomocy w sytuacjach, gdy ktoś wsparcia potrzebuje. Tam, gdzie zabójca radości zrzędzi, szuka za wszelką cenę winy, powodów do potępiania kogoś, rodzic i lekarz radości, obdarza drugą osobę zrozumieniem, daje jej coś, czego ona potrzebuje.
Tu się zaczyna oczywiście problem z ludźmi, którzy są rozpieszczeni, właściwie wszystko mają. Ci nie umieją docenić darów ze strony innych ludzi. Paradoksalnie, tacy dopiero wtedy mogą zacząć odczuwać trwałą radość, jeśli przyjdzie im się borykać przez jakiś znaczący czas właśnie z owymi zabójcami radości. Dopiero gdy było źle, gdy odczuliśmy ten ból, to osamotnienie, frustrację, doceniamy to, że w końcu jest dobrze.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33778
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 22:23, 12 Lut 2024    Temat postu:

Ciekawe jest zastanowienie się nad tym, dlaczego niektórzy ludzie tak chętnie by komuś psuli jego radość, dlaczego wiele osób poluje na te okazje, aby komuś życie uczynić przykrzejszym?...
Chyba mamy tu zestaw czynników:
- Potrzeba zaznaczenia ważności swojej osoby, znaczenia
- Poczucie ogólne frustracji, niezadowolenia
- Niektóre kobiety "w tych trudnych dniach" miewają jakoś tak hormonalnie "humory", które powodują, że "wszystko im zaczyna przeszkadzać", mają ochotę na kimś się wyładować
- Różne inne, niż te z punktu wyżej przyczyny somatyczne, czasem związane z problemami hormonalnymi, nawet jelitowymi.
- Małe dzieci "są niegrzeczne", dokuczają, gdy chcą zwrócić na siebie uwagę. One też bywają takimi bez powodu zabójcami radości, spokoju.

Ogólnie jest to bardzo często jakaś próba zwrócenia na siebie uwagi, pokazania światu "ja też jestem ważny/a". Częściej takie zachowania chyba zdarzają się osobom emocjonalnie słabo się kontrolującym. Wtedy będą one przerzucały te różne humory na innych.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2745
Przeczytał: 67 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 1:00, 13 Lut 2024    Temat postu:

Michał napisał:
Nie bardzo rozumiem, o co pytasz,


Bo gdy przeczytałem u ciebie, że:
"Zabójca radości, jeśli jest skuteczny, a do tego my będziemy od niego zależni, przez wiele lat często pozostaniemy pod jego wpływem, ma moc uczynić nasze życie szarym, smutnym, pozbawionym barwy, nadziei, nawet sensu."

to zacząłem się zastanawiać, dlaczego tak jest, że osoba o takiej destrukcyjnej postawie ma tę moc wywrzeć na nas wpływ i nas zniszczyć. A czy nie może być tak, że my nie tylko nie damy sobie zniszczyć naszego życia, ale dodatkowo swoją mocą wyleczymy "zabójcę radości" z jej chorego stanu?
Wydaję mi się, że byłoby to możliwe, ale ktoś taki musiałby być potężnie rozwinięty duchowo, mieć bardzo dobrze przemyślany swój światopogląd, świat swoich wartości, świetne rozeznanie w pułapkach życia, wysoka umiejętność radzenia sobie z destrukcyjnymi emocjami, a do tego mnóstwo empatii, wyrozumiałości i właśnie tej pozytywnej radości, i jakiegoś wewnętrznego piękna. Ktoś taki może miałby moc uzdrowić "zabójcę radości".

Wydaję mi się też (takie mam wrażenie, może mylne), że wiele twoich refleksji odnoszących się do ludzkiej osobowości zakłada, że to, co niskie, słabe i destrukcyjne ma w tym świecie prymat i w zderzeniu z osobami, które mocno są przesiąknięte tym "złem" normalny człowiek nie ma szans, bo "zabójca radości", "dominator", "ludzie nastawieni konfrontacyjnie", oni zawsze mają tę moc, której nikt i nic nie jest wstanie się przeciwstawić, można tylko od takich ludzi uciekać.
Nie chcę bagatelizować tego, że w tym świecie to ci niskie, złe w człowieku ma faktycznie jakiś prymat i siłę, która potrafi być mocno destrukcyjna, dla innych, ale czy naprawdę jest aż tak źle i te złe siły mają przewagę nad tymi dobrymi siłami?

Tak mi się tylko pomyślało, jak sobie to czytałem. Być może to jest na jakiś inny temat.

----

Cytat:
Ciekawe jest zastanowienie się nad tym, dlaczego niektórzy ludzie tak chętnie by komuś psuli jego radość, dlaczego wiele osób poluje na te okazje, aby komuś życie uczynić przykrzejszym?...


Może dlatego, że nie mogą znieść tego, że inni mają tę życiową radość, szczęście, a im się nie powiodło? Skoro ja mam źle to dlaczego inni mają mieć dobrze? - Być może o to chodzi. :think:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33778
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 1:42, 13 Lut 2024    Temat postu:

Katolikus napisał:
Michał napisał:
Nie bardzo rozumiem, o co pytasz,


Bo gdy przeczytałem u ciebie, że:
"Zabójca radości, jeśli jest skuteczny, a do tego my będziemy od niego zależni, przez wiele lat często pozostaniemy pod jego wpływem, ma moc uczynić nasze życie szarym, smutnym, pozbawionym barwy, nadziei, nawet sensu."

to zacząłem się zastanawiać, dlaczego tak jest, że osoba o takiej destrukcyjnej postawie ma tę moc wywrzeć na nas wpływ i nas zniszczyć. A czy nie może być tak, że my nie tylko nie damy sobie zniszczyć naszego życia, ale dodatkowo swoją mocą wyleczymy "zabójcę radości" z jej chorego stanu?
Wydaję mi się, że byłoby to możliwe, ale ktoś taki musiałby być potężnie rozwinięty duchowo, mieć bardzo dobrze przemyślany swój światopogląd, świat swoich wartości, świetne rozeznanie w pułapkach życia, wysoka umiejętność radzenia sobie z destrukcyjnymi emocjami, a do tego mnóstwo empatii, wyrozumiałości i właśnie tej pozytywnej radości, i jakiegoś wewnętrznego piękna. Ktoś taki może miałby moc uzdrowić "zabójcę radości".

Najczęściej zabójcy radości mają po prostu jakieś neurozy, stany paranoiczne, psychotyczne i inne zaburzenia osobowości, kwalifikujące do pomocy psychologa, nawet psychiatry. To się bardzo trudno leczy.
Poza tym na tym świecie zło jest najczęściej w pewien sposób promowane - tym, że
- po pierwsze do władzy pchają się najbardziej takie zaburzone jednostki.
- po drugie wbijanie innych w poczucie winy jest standardowym narzędziem zdobywania przewagi konkurencyjnej. Ten świat jest światem wojny, a zabijanie radości, jest powiązane z osłabieniem psychicznym drugiej osoby, co dalej jest wstępem do tego, aby uczynić taką osobę bardziej bezradną, czyli posłuszną. I to o to jednostkom władczym chodzi.
- poza tym zrzędzenie jest dość naturalne u osób mocno sprawczych, które jednocześnie są osobami mniej refleksyjnymi. A to ze zrzędzenia ponad miarę radość w rodzinach jest zabijana.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2745
Przeczytał: 67 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 2:26, 13 Lut 2024    Temat postu:

Michał napisał:
Najczęściej zabójcy radości mają po prostu jakieś neurozy, stany paranoiczne, psychotyczne i inne zaburzenia osobowości, kwalifikujące do pomocy psychologa, nawet psychiatry. To się bardzo trudno leczy.


Można odnieść wrażenie, że nasz świat to jedno wielkie siedlisko chorób, takich czy innych, a człowiek to krucha i słaba istota, która ciągle jest bombardowana przeróżnymi wrogimi jej "prawami tego świata", w których ledwo się rozeznaje. :think:
Tu się nie da być szczęśliwym, chyba, że ma się duże szczęście do szczęścia. :rotfl:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33778
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 11:00, 13 Lut 2024    Temat postu:

Katolikus napisał:
Michał napisał:
Najczęściej zabójcy radości mają po prostu jakieś neurozy, stany paranoiczne, psychotyczne i inne zaburzenia osobowości, kwalifikujące do pomocy psychologa, nawet psychiatry. To się bardzo trudno leczy.


Można odnieść wrażenie, że nasz świat to jedno wielkie siedlisko chorób, takich czy innych, a człowiek to krucha i słaba istota, która ciągle jest bombardowana przeróżnymi wrogimi jej "prawami tego świata", w których ledwo się rozeznaje. :think:
Tu się nie da być szczęśliwym, chyba, że ma się duże szczęście do szczęścia. :rotfl:

Niestety (a może i stety), trochę chyba tak jest, że na tym świecie szczęście nieepizodyczne, tylko trwałe jest wyjątkowym rarytasem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33778
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 15:08, 14 Lut 2024    Temat postu:

Znani mi zabójcy radości działają najczęściej dwoma kanałami niszczenia pozytywnych uczuć:
- niszczenie pozytywnej samooceny własnej
- blokowanie szans na satysfakcję z tytułu sprawczości, pożytecznego działania.

Zabójcy radości w typowym przypadku, czyli nie myśląc teraz o jakichś jawnych tyranach, twardych despotach, to NIEUSTANNE ZRZĘDY, których nic nigdy nie nie jest w stanie zadowolić, a które ciągle zgłaszają jakieś roszczenia, domagają się uwagi, którego to pragnienia jednak uwagi najczęściej nie da się zaspokoić, bo każda realizacja zostanie oceniona jako niewystarczająca, albo za krótko trwająca.
Zabójca radości zawsze znajdzie sobie jakiś powód, z tytułu którego jest źle. Czasem obarczają winą z tego tytułu bezpośrednio swoją ofiarę, ale często nawet wystarcza im masywne zrzędzenie na cały świat.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Śro 18:50, 14 Lut 2024, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23216
Przeczytał: 58 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 15:50, 14 Lut 2024    Temat postu:

Podoba mi się określenie: zabójca radości.
Może zrobić taką odznakę i dawać niektórym. Ja mam dwie osoby w realu.
Zaprojektuję odznakę...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33778
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 22:52, 16 Lut 2024    Temat postu:

Semele napisał:
Podoba mi się określenie: zabójca radości.

Spora część takowych zabójców to "wampiry energetyczne". Te osoby zdają się wysysać pozytywną energię i radość z ludzi w ich otoczeniu.
Wampir energetyczny z lubością popsuje radość ludziom w swoim otoczeniu, spokój zmieni w niepokój (który to niepokój, lęk jest właśnie w samym wampirze, będąc powodem jego postawy wampiryzmu), nadzieję w rozpacz. Będzie katował swoim odrzuceniem, nieakceptacją drugiego człowieka na dziesiątki sposobów.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin