Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33882
Przeczytał: 57 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 1:27, 22 Gru 2022 Temat postu: Moje twarde zasady i priorytety w dyskutowaniu |
|
|
Pewne moje zachowania w dyskusji mogą się wielu osobom wydawać dziwne, czasem wręcz niepojęte. Postanowiłem tutaj przedyskutować to, dlaczego właściwie dyskutuję w pewien sposób, a już inny. Uważam, że te rozważania będą miały swój walor nie tylko jako samo gadanie o dyskusji, lecz znacznie szerszy. Wszak dyskusje są odbiciem myślenia, światopoglądu, etyki. To, jak z kimś rozmawiamy świadczy o człowieku, o jego myśleniu, wyznawanych wartościach. Więc to o tym wszystkim przy okazji zasad dyskutowania będę chciał napisać.
Z grubsza moje postawy dyskusyjne biorą się z dwóch typów narzuconych sobie więzów, paradygmatów - silniejszych i słabszych, warunkowych.
Silniejsze są ZASADY, które staram się aby mnie wiązały, były nieprzekraczalne.
Słabsze są priorytety, czyli też jakby trochę zasady, ale nie wiążące mnie ściśle, takie w których widzę dość wyraźną potrzebę zluzowania sobie ich rygorów. Z różnych powodów to może nastąpić, choć ZWYKLE staram się ich przestrzegać.
Zasadą pierwszą, o której chcę tu wspomnieć będzie:
Nie pisać (świadomie) kłamliwie.
Co rozumiem przez "kłamliwe" pisanie?
- Kłamliwe pisanie, to (taką przyjmuję definicję) pisanie czegoś, co w mojej świadomości ma wyraźnie odmienną - wręcz przeciwną - konotację, niż to jak rzecz przedstawia się to w dyskusji. Kłamliwość nie jest równoznaczna z fałszywością. Czasem komunikując komuś formalną prawdę, można mieć intencje kłamliwe - np. przedstawiając fakty prawdziwe, jednak bardzo jednostronnie - pisząc tylko o tym, co wspiera jakąś moją tezę, a ukrywając niewygodne dla tej tezy okoliczności. Otóż sobie tego zabraniam - staram się pisać z grubsza tak, aby odbiorca mógł poznać mój pogląd na sprawę w postaci przynajmniej względnie KOMPLEKSOWEJ I ZRÓWNOWAŻONEJ. Oznacza to też, że staram się unikać nachalnej agitacji za jakimiś przekonaniami (nachalna agitacja dla mnie też jest właściwie formą kłamstwa).
Trochę uzupełniająco formułując tą zasadę, można by napisać: staram się komunikować swoje przekonania SZCZERZE.
Dodam na koniec, że nie uważam, abym był w stanie tę zasadę szczerości - niekłamliwości zrealizować w sposób idealny. Bo nawet mając najlepsze w tym względzie intencje, mogę natrafić na problemy, które uniemożliwią mi zrealizowania owej zasady w sposób satysfakcjonujący. Typowo są to problemy takie jak:
- Mój partner w dyskusji nie jest w stanie zrozumieć, o co mi chodzi, a ja nie wiem, jak do niego dotrzeć, nie umiem mu wytłumaczyć mojego spojrzenia na sprawę, czego efektem jest to, że ów partner przyjmuje jakąś zastępczą - własną, wyraźnie niekompatybilną z moją intencją wizję sprawy, choć przypisuję tę wizję właśnie mi.
- Mój partner w dyskusji ma tak niekompatybilny z moim system (świadomych, albo i nieświadomych) paradygmatów, założeń, przekonań o świecie i rozumowaniu, że z moją treścią nie jestem w stanie się przebić.
- Mój partner w dyskusji w ogóle nie chce słuchać na przykład o pewnych aspektach spraw, a ja akurat w nich upatruję istoty sprawy.
- Mój partner w dyskusji neguje coś, co ja uważam za fakt, prawdę niezaprzeczalną, a przy czym kluczową dla obrazu sprawy.
- Mój partner w dyskusji w ogóle nie jest w stanie zaakceptować tego rozumienia pojęć, jakiego ja używam, a ja z kolei nie potrafię się dostosować do tego, jak on pojęć używa.
- Mój partner bardzo silnie upraszcza, a ja uważam, że sens danej sprawy da się przedstawić dopiero wtedy, jak się przestanie upraszczać.
- Mój partner w dyskusji ma braki w edukacji na dany temat, a ja nie mam czasu, cierpliwości, czy też z innego powodu nie mam zamiaru go douczać. Wtedy staram się też raczej wychodzić z takiej dyskusji.
- To ja mam braki w edukacji, czy rozumieniu, popełniam błędy, a choć piszę szczerze, to moje poglądy ostatecznie okazują się być wadliwe.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Czw 21:07, 22 Gru 2022, w całości zmieniany 1 raz
|
|