|
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33814
Przeczytał: 61 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 15:06, 03 Cze 2021 Temat postu: Moje osobiste rozliczenie z ideą wolnorynkowości |
|
|
Od jakiegoś czasu moje przemyślenia formułuję raczej w trybie osobistym, niż w trybie "obiektywnym" (w istocie chodzi o tryb obiektywność udającym, poprzez ukrywanie osoby oceniającego). Powody zasadnicze są dwa:
1. Uważam, że subiektywność w myśleniu niezbywalna
2. Uważam, że w ten sposób łatwiej jest UKAZAĆ TŁO myślowe dla przedstawianych tez.
A to owo tło bardzo często decyduje o tym, dlaczego pewne tezy przyjąłem w takiej, a nie innej postaci. Stosownie do powyższego zamierzam w tym wątku trochę "rozprawić się" z ideą wolnorynkowości. Będę pisał w trybie osobistym, jako że w ten sposób łatwiej i szybciej będzie mi tak pokazać różnicę pomiędzy poglądem w danej sprawie, który miałem kiedyś, a poglądem późniejszym, po głębszym przemyśleniu.
Zacznę od tego, że kiedyś byłem zwolennikiem zasad wolnego rynku, a kapitalizm wydawał mi się szczytem społecznej sensowności. W tamtym - dzisiaj uznawanym przez mnie za naiwne - rozumowaniu osią uzasadnienia był następujący zestaw "truizmów":
1. Człowiek w sposób naturalny dąży do osobistej korzyści. Wszelkie działania i postawy przeciw tej naturalności niszczą pewien rodzaj "naturalnego porządku psychiki" człowieka, a ostatecznie muszą okazać się szkodliwe.
2. Dzięki zasadzie swobodnego wyboru konsumenckiego wszystkie problemy powinny się móc naturalnie rozwiązać i uregulować, bo ludzie wybiorą to co jest im potrzebne, zaś to co jest niepotrzebne, wadliwe zostanie - też w sposób naturalny - zdyskredytowane i zaniknie.
3. Najważniejszą zasadą motywującą człowieka do działania jest pragnienie zysku. Inne motywacje w ekonomii mają znaczenie marginalne i właściwie to najczęściej psują klarowność motywacyjną, więc jako takie powinny być raczej uznane za mało istotne w rozumieniu całości.
Wszystkie te truizmy dzisiaj traktuję jako wysoce życzeniowe, niekompletne, w bardzo dużym stopniu fałszywe. Oceniam moją wcześniejszą postawę, w ramach której w owe truizmy wierzyłem, jako naiwną, a także wynikającą z braku wiedzy i niedostatków wyobraźni. No i oczywiście ważnym określeniem dla przyjęcia owych postaw przez środowiska wolnorynkowe byłoby MYŚLENIE ŻYCZENIOWE. Owe truizmy w zdecydowanej większości są właśnie objawem myślenia życzeniowego, myślenia UPRASZCZAJĄCEGO, dzięki któremu (naiwny) wolnorynkowiec odseparuje swój umysł od poszukiwanie głębszego sensu, rozumienia, poszukiwania wiedzy, a zyska usprawiedliwienie dla koncepcji co prawda prostej i w swej prostocie klarownej, przemawiającej do emocjonalnie wspieranych przekonań, lecz de facto koncepcji wadliwej, szkodliwej w przypadku, gdyby ktoś próbował ją presją wprowadzać w życie.
NIemało lat zajęło mi przemyślenie tej sprawy. Argumenty, które okażą dlaczego dzisiaj ortodoksyjne wolnorynkowe myślenie uważam za naiwne, zamierzam przedstawić w dalszych postach.
Tutaj jeszcze tylko jedno chcę podkreślić: to, że choć wolnorynkowe myślenie uważam za wadliwe w ortodoksyjnej, celującej w skrajność postaci, to NIE ODRZUCAM samych mechanizmów wyboru konsumenckiego, nie jestem zwolennikiem etatyzmu, ani daleko posuniętej skłonności do ingerowania w procesy rynkowe. Uważam, że ogólnie na tych zasadach gospodarka powinna działać. Ale jednocześnie uważam, że bez SILNYCH organizacji, które by powściągały zakusy dominowania całego rynku przez najsilniejsze podmioty, jak też które by monitorowały i wpływały W ZAAWANSOWANY SPOSÓB na takie aspekty życia jak: ochrona słabszych, ekologia, sprzyjanie racjonalnym społecznie rozwiązaniom (a nie samemu zyskowi podmiotu, który akurat zdominował dany segment życia społecznego), edukacja, ochrona zdrowia, polityka - bez tego wszystkiego nie ma szans na harmonijny rozwój społeczny.
Na czym według mnie skończyłoby się uwzględnienie postulatów skrajnych wolnorynkowców?
- Ano według mnie dostalibyśmy społeczność w jakiś sposób straszną i koszmarną, bo
1. zdominowaną przez najbardziej okrutnych ludzi - psychopatów, tych dla których liczy się sama władza, zysk, dominacja
2. z bardzo szeroką strefą skrajnej biedy, slumsami, głodem i nędzą
3. z gigantyczną przestępczością dotykającą większość społeczeństwa i enklawami superbogaczy, którzy za swoimi murami i dzięki ochroniarzom uzbrojonym po zęby separowaliby swój luksus od wszechobecnej biedy
4. z bardzo słabą infrastrukturą - bez dobrych dróg, wodociągów, ze zniszczoną przyrodą
5. z ogniskami chorób (powstającymi głownie w slumsach) epidemicznymi nawrotami.
6. Ostatecznie zapewne końcową postacią rozwoju ortodoksyjnej wolnorynkowo społeczności uzyskalibyśmy fizyczną eksterminację najsłabszych i odczłowieczenie, wręcz zezwierzęcenie elit, które z najwyższą pogardą traktowałyby tych wszystkich "niedostosowanych", czyli biednych.
a jednocześnie...
Byłaby to społeczność która STRACIŁA SWOJĄ SZANSĘ na wykorzystanie zdolności bardzo wielu genialnych ludzi, którzy mieliby tylko tę wadę, że od strony bezpośredniej agresywności, chęci dominowania innych okazywaliby się mniej zaborczy, mniej zdeterminowani na deptanie słabszych. Byłby to raj okrutników, ludzi nieczułych, a piekło dla filozofów, ludzi łagodnych i dobrych. To byłaby straszna społeczność.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33814
Przeczytał: 61 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 21:35, 03 Cze 2021 Temat postu: Re: Moje osobiste rozliczenie z ideą wolnorynkowości |
|
|
O ludziach, którzy ortodoksyjnie popierają skrajną postać ekonomii wolnorynkowej myślę sobie najczęściej "to ci, którzy nie wiedzą co czynią" (ściślej nie wiedzą, co popierają). Głęboko wierzę, że gdyby ktoś w końcu zrealizował ten ich świat, z tą ekonomią konsekwentnie i zaawansowanie wyeskalowaną na postać wolnorynkową, to by uciekali z tego świata gubiąc buty, portki o wszystko co by mieli, byle tylko uciec. Bo byłby to świat przerażający, pełen samowoli okrutników i ludzi bezdusznych. Byłby to świat nieustannej przemocy, deptania po wszystkim co nie chciałoby walczyć, gryźć, drapać, bić wroga, tropić wroga. Byłby to świat, w którym wojna wszystkich ze wszystkimi stałaby się normą. Byłby to świat z prawem silniejszego i bezwzględniejszego, a z wdeptaniem w ziemię, bądź wykorzystywaniem do cna, osób spokojnych, łagodnych, skupionych na zdobywaniu wiedzy, rozumienia, dążących do piękna.
Oczywiście tak w pełni źle byłoby w wyeskalowanej na maksa wolnorynkowej rzeczywistości. Im bardziej udałoby się stonować w ekonomii władzę absolutną pieniądza i eliminującej konkurencji, im bardziej człowieczeństwo, opiekuńczość, dobroć dochodziłyby do głosu, tym większa szansa na to, że otrzymalibyśmy rzeczywistość coraz bardziej znośną, może i akceptowalną.
No i jest też pewna grupa ludzi, pewnych osobowości, które w takiej na maksa wolnorynkowej rzeczywistości czułaby się spełnione. To ludzie, którym najbardziej zależy na tym, aby móc się z kimś zmagać, konkurować, nad kimś dominować. Oni czuliby się w takiej rzeczywistości jak ryba w wodzie. I nie przeszkadzałoby im jak wiele ludzi przy tej okazji cierpi, bo ten typ ludzi ogólnie nie przejmuje się cierpieniami ludzi, tylko swoim pragnieniem dominacji i zwyciężania. W takiej rzeczywistości w upadku byłaby nauka, sztuka, z wyjątkiem "sztuki" szczególnego rodzaju - sztuki wojennej.
Ostatecznie, w konkurencji z ekonomią zrównoważoną, poukładaną, taką która daje szanse większości ludziom, a nie tylko skupia się wąskiej grupie najbardziej agresywnych osobników (mylnie utożsamiając ich z najlepszymi pod kątem użyteczności dla społeczeństwa i rozwoju ekonomii) gospodarka na maksa wolnorynkowa zostałaby daleko w tyle. Bo choć może przesadnie socjalistyczna, etatystyczna, nakazowa gospodarka faktycznie produkuje problemy, które potem bohatersko rozwiązuje, to dokładnie to samo tyczy się gospodarki skrajnie wolnorynkowej - ona też wytwarza taką masę sprzeczności, wzajemnego skonfliktowania, że pokonywanie owych konfliktów, które w nadmiarze są tworzone przez nadmiar walki w systemie, że będzie to gospodarka dryfująca, o olbrzymich kosztach wewnętrznych. Te koszty uważam za porównywalne, a zapewne większe (choć to już zależy od zaawansowania wolnorynkowości, czy biurokracji) od kosztów na biurokrację w socjalizmie. Rozwiązywanie konfliktów wytworzonym przez samo nastawienie ekonomii na konflikt będzie zatem głównym "produktem" jaki wytwarzać będzie ekonomia wolnorynkowa. Przy okazji tego produktu, będą oczywiście powstawały produkty "uboczne", czyli te potrzebne ludziom. Ale to będą produkty uboczne.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|