Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33736
Przeczytał: 67 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 9:17, 16 Lis 2021 Temat postu: Moje biblijne zamyślenia i dylematy |
|
|
Od lat mnie wprowadza w myślową konsternację jeden biblijny fragment. Chodzi o ten, w którym Jezus chodzi po wodzie, a potem chodzi po tej wodzie Piotr. To, że Jezus chodzi po wodzie nie stanowi problemu. W końcu Jezus jest synem Bożym, jest więcej niż człowiekiem. Ale Piotr...
Piotr jednak też chodzi po wodzie - dopóki wierzy. W chwili, w której zaczyna wątpić, wpada do wody i tonie.
Ten fragment mnie od lat gnębi i nurtuje. Z kilku powodów:
1. nie czuję się na siłach tak wierzyć, żeby chodzić po wodzie. A może powinienem tak wierzyć?...
2. zastanawiam się, co by było, gdyby wszyscy zaczęli mieć taką wielką wiarę, że robiliby niemal dowolną rzecz. Oto ktoś silnie wierzy, że sąsiad powinien złamać nogę. I co? - Sąsiad łamie nogę?... Podobno jakiś dzieciak uwierzył, że może latać jak superman, wyskoczył w balkonu i się ciężko poranił, bo spadł na bruk. Miał wiarę, ale jakoś nie wystarczyło. Zastanawiam się więc nad wiarą patologiczną, ignorującą wszystko. Jak się taka wiara ma do tej poprawnej?...
3. a może ta wielka, sprawcza wiara funkcjonować może tylko w obecności Boga? W Ewangelii mamy różne inne przykłady wiar, które są sprawcze, których skutkiem jest cud. Wszystkie one mają tę wspólną cechę, że był przy tym obecny Jezus. Nawet jeśli nie był bezpośrednio proszony o cud (jak np. uzdrowienie kobiety z krwotoków), to jednak - choćby mimowolnie - w cudzie uczestniczył. Czy to znaczy, że sama wiara jednak nie wystarczy?...
A może jednak wystarczy?...
Moje osobiste doświadczenia z wiarą sprawczą są mocno niejednoznaczne. Właściwie to najczęściej było tak, że jak byłem przekonany, że coś mi się uda, to się...
nie udawało. Za to jak byłem ostrożny i skupiony, starając się cel osiągnąć racjonalnym działaniem i koncentracją na zadaniu, to się udawało. Choć nie jest to ścisła reguła, bo mam też przypadki z życia, w których było dokładnie odwrotnie.
Mam wrażenie, że ciągle tego aspektu wiary nie rozumiem...
|
|