Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33732
Przeczytał: 72 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 13:37, 27 Paź 2022 Temat postu: Mataczenie sumieniem zaplanowaną nieświadomością |
|
|
W definicji grzechu podawanej w kościele katolickim mowa jest o czynie "świadomym i dobrowolnym". W przypadku gdy pojawia się kwestia winy, chęć usprawiedliwienia, albo wręcz jakiegoś wymigania się od odpowiedzialności za coś, co bardzo chcielibyśmy zrobić, a nie jest to dobre ogólnie, można ulec pokusie potraktowania sprawy: to ja może tak tu wymanewruję moje myśli i intencje, aby wyszło, że nie byłem świadomy tego, co robię...
Można na wiele sposobów mataczyć swoją nieświadomością - np. poprzez unikanie informacji, które uświadamiałyby skutki naszych czynów, poprzez wyolbrzymianie tego, co nam pasuje, a pomniejszanie tego, co nam pasuje mało, aby potem ocenić (niby obiektywnie, niby w oparciu o rzetelny osąd) już sprawę tak, że nasze cele i pragnienia pojawią się na wierzchu.
Tutaj chyba jest ten najbardziej dogłębny test szczerości i uczciwości człowieka - w tym, czy zablokuje mataczenie (czasem nie w pełni świadome) rozpoznaniami na swoją korzyść. Tak dopiero wychodzi ta głębia szczerości intencji - czy potrafimy się "zaprzeć samego siebie" (cytat z wypowiedzi Jezusa) i rozpatrywać rzeczy w oderwaniu od chciejstw osobistych, czy tym chciejstwom, które dalej będą mataczyły rozpoznaniami ulegamy.
Ta pokusa cwaniactwa opartego o zaplanowaną nieświadomość ważnych okoliczności spraw wydaje się fundamentalnym zagadnieniem etyki i sumienia. Twierdzę, że wszyscy temu problemowi podlegamy, radząc sobie z owym wyzwaniem raz lepiej, raz gorzej.
To widać w dyskusji z ludźmi, którzy mataczeniom ulegają nagminnie - oni bardzo niechętnie będą wchodzili w dyskusje o głębszych powodach uznania czegoś, nie będą chcieli nawet zastanowić się nad zagadnieniem "jak powstaje interpretacja, klasyfikacja spraw". Bo oni mając bowiem ten "dodatkowy stopień swobody" w traktowaniu spraw, polegający na tym "nie wiedziałem tego, więc nie jestem tu winny", teoretycznie "zasadnie" mogą się wymigać od odpowiedzialności.
Takim należałoby twardo postawić pytanie: Ale czy w ogóle PRÓBOWAŁEŚ SIĘ DOWIEDZIEĆ tego, co może ma wpływ na ocenę Twoich wyborów?
Jaki wysiłek włożyłeś w to, aby upewnić się, że twój wybór nie niesie jakichś złych skutków?
Jeśli ktoś nie próbował się dowiedzieć, a czasem wręcz usilnie blokował wszelkie głosy, które by uświadamiały mu, że coś robi źle, to tłumaczenie się nieświadomością należy uznać za nieskuteczne.
A jest jeszcze następny poziom w tej szczerości i uczciwości!
Ten wyższy poziom szczerości intencji polegałby na PRZEWIDYWANIU NA PRZYSZŁOŚĆ I ANALIZOWANIU własnych słabości pod kątem potencjalnego mataczenia. Chodzi tu o to, aby nie tylko przy okazji konkretnej decyzji nie mataczyć bieżącymi rozpoznaniami pod kątem blokowania niewygodnych informacji, ale aby ZAWCZASU PRZYGOTOWYWAĆ SIĘ na te oszustwa, jakie nam może zgotować ułomna natura i życzeniowe traktowanie spraw. To jest tożsame z postulatem ROZWOJU WEWNĘTRZNEGO.
Każdy zaniedbujący swój rozwój wewnętrzny, w bardziej dogłębnym potraktowaniu, dokłada pewnego rodzaju winę do tych przyszłych swoich decyzji, rozpoznań, które okażą się błędne z powodu właśnie owego zaniedbania.
|
|