Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33357
Przeczytał: 62 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 10:39, 18 Paź 2023 Temat postu: Masz wielu wrogów? - zapewne sam tego chcesz... |
|
|
Patrząc na ludzi z mojego otoczenia obserwuję "dziwną" (albo i niedziwną) zależność, polegającą na tym, że jedni mają wielu wrogów, a inni prawie wcale. Ilość posiadanych wrogów, ilość ludzi postrzeganych wrogo zależy raczej nie tyle od zdarzeń w życiu ludzi, co od osoby, która wokół siebie wrogość po prostu buduje.
W tej samej sytuacji człowiek - może rzeczywiście sytuacji kontrowersyjnej, może związanej z uchybieniem, które ze strony owego człowieka wystąpiło - dla jednej osoby szybko stanie się wrogiem, czyli na trwale zostanie umieszczony w mentalnej szufladce kogoś, kogo się nie lubi, zwalcza, traktuje negatywnie, a dla innej - po czasie jakiegoś tam boczenia się, niechęci - szybko wraca życzliwość, albo przynajmniej jak tako neutralne stosunki. Są ludzie, którzy mają wielką łatwość zdobywania wrogów. Ci ludzie w istocie po prostu mają wielką łatwość ZALICZANIA LUDZI DO KATEGORII "WRÓG". Oni sami chcą tych wrogów mieć.
Z kolei ludzie, którzy wrogów mieć nie chcą, będą starali się konflikty załagadzać, a przynajmniej nie eskalować ich. Oni naturalnie wracają relacje do położenia neutralnego, albo wręcz związanego z życzliwością.
Ciekawe jest też, że osoby, które wrogów wielu mają również tych wrogów nie unikają. Wygląda na to, jakby ich potrzebowali, jakby ta atmosfera wrogości, którą obecność nieprzyjaznych osób sprawia, była im emocjonalnie miła. Tzn. ściślej - jest jednocześnie trochę miła i trochę niemiła. Bo to jest pewna zagadka ludzkiej natury, związanej z odczuwaniem wrogości, że występuje w nim rodzaj jednocześnie i nieprzyjemnych uczuć i UZALEŻNIENIA. Człowiek, który wrogów potrzebuje mentalnie będzie ich tworzył, będzie się starał o wrogości i tych ludziach częściej myśleć, bo on bez tej wrogości odczuwałby rodzaj nieprzyjaznej pustki, miałby dyskomfort emocjonalny większy od tego, który odczuwa (bo czasem rzeczywiście odczuwa), gdy wrogie relacje są w toku.
Zupełnie inaczej funkcjonuje psychika osób, które wrogów mieć w życiu nie chcą. Oni też, jeśli już jakiś wróg się im zdarzy, będą się starali albo załagodzić całą sytuację, albo - jeśli to pierwsze się nie uda - to jest jeszcze opcja rozstania, zerwania kontaktów. Dla osób pragnących życia w atmosferze życzliwości zerwanie kontaktów jest naturalne - w końcu nikt do nikogo nie jest jakoś absolutnie przywiązany, czyli taka osoba myśli sobie: jeśli temu drugiemu aż tak bardzo nie pasuję, jeśli on mnie nie lubi, to się rozstańmy, aby każdy mógł sobie znaleźć towarzystwo, w którym będzie czuł się dobrze.
Takie myślenie jest obce, jest nie na rękę osobowościom, które atmosfery wrogości mentalnie potrzebują. One nie będą chciały zaakceptować rozstania w obliczu pogorszenia się stosunków wzajemnych. Dla nich posiadany wróg to cenna zdobycz, to coś, czego chcą w swoim życiu. Więc jakby ten wróg się z ich życia ulotnił, to by by (dla nich) "było gorzej".
|
|