 |
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 34804
Przeczytał: 83 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 20:31, 27 Mar 2025 Temat postu: Kwestia argumentowania emocjami |
|
|
Stawiam dość podstawowe pytanie: czy emocja może być argumentem w dyskusji?
Moją odpowiedzią jest: w INTELEKTUALNYM DYSKURSIE absolutnie emocje nie powinny być argumentem!
Ale przecież...
Nie każda dyskusja jest prowadzona wokół zagadnień o intelektualnym charakterze. Ludzie toczą dyskusje, nie tylko pytając "jak się rzeczy mają obiektywnie?", ale też "komu zaufać?", "co jest ważne dla mnie osobiście?", "jakim własnym odczuciom dać pierwszeństwo, a jakie potraktować niechętnie?" itp. W tym ostatnim typie dyskusji emocje jak najbardziej będą argumentem, a wręcz to o nie najbardziej chodzi.
Mamy tu jednak jeden problem - POMIESZANIA, CZĘSTO WRĘCZ POMYLENIA JEDNEGO TRYBU Z DRUGIM.
Tu wskazałbym bardzo podstawową różnicę pomiędzy mną i częścią moich partnerów w dyskusji - kwestię pewnych ideałów, podstawowych wartości. Wyznaję bowiem fundamentalną zasadę epistemiczną:
W dyskusji o charakterze intelektualnym emocjonalne sugestie traktowane są z zasady jako błąd, co też oznacza, iż są one rugowane, ich wpływ jest odfiltrowywany.
Powyższa zasada jest przeze mnie traktowana bardzo priorytetowo, wręcz jest pierwsze kryterium oceny poprawności moich rozważań. Nawet nie wchodząc w to, co by miałyby wskazywać owe emocje, za czym przemawiają, już z góry uznaję, że ich wpływ jest fałszujący obiektywizm rozpoznań.
Z kolei jednak argumentowanie emocjami jest sensowne i jak najbardziej na miejscu tam, gdzie właśnie o emocje chodzi. Tylko nie należy pomylić jednego z drugim.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 34804
Przeczytał: 83 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 22:46, 27 Mar 2025 Temat postu: Re: Kwestia argumentowania emocjami |
|
|
Argumentowanie emocjami jest funkcjonalnie właściwie manipulowaniem. Czasem będzie to manipulowanie uzasadnione sytuacją, może będzie też w dobrej wierze, a często jest ono oczekiwane w danej sytuacji. Ale natura emocji jest taka, że z zasady będzie ona blokowała myślenie dyskursywne, wątpienie, ważenie wariantów. Emocje jako argumenty mają po prostu skierować mentalnie odbiorcę w tę stronę, którą emocje sugerują, nie mają zaś postawić danej sprawy jako problem do dalszych rozważań, do dyskusji bazującej na rozumieniu. Emocje sugerowane w rozmowie są po to, by zawłaszczyć w jakiś sposób odbiorcę, a nie po to, aby dać mu wolność własnego wyboru w danej sprawie. Nooo...
może z wyjątkiem sytuacji, gdy z góry wiadomo, że odbiorca jest już na start silnie uprzedzony, czymś innym zmanipulowany, to wtedy czasem emocje mogą nieść ze sobą aspekt epistemicznej dobrej wiary - jako riposta, jak odkręcenie tego, co wcześniej zmanipulowało odbiorcę.
Jednak w myśleniu dyskursywnym emocje są z natury aspektem fałszującym rozpoznania. Tylko w dyskusji już na start emocjonalnej, mogą one być (czasem...) czynnikiem przywracającym rozsądek, równowagę myślenia.
Z drugiej strony chyba argumentowanie emocjami jest najczęściej spotykanym typem argumentowania. A do tego chyba z reguły jest tym oczekiwanym typem. Manipulacja jest naszym chlebem powszednim, bo ciągle nasza ludzka natura tkwi bardzo silnie w instynktach, a z nimi właśnie w emocjach, które są tych instynktów wyrazem. Argumentowanie emocjami jest nie tyle w intelektualnym sensie argumentacją, co bardziej zasługuje na miano przekonywania. Emocjami się bardziej przekonuje do czegoś konkretnego, niż tworzy konstrukcje myślowe, Do tego intencja używającego emocji w komunikacji jest raczej taka, aby odbiorca zareagował stosownym NASTAWIENIEM DO SPRAWY, a nie myślowym tej sprawy rozważeniem, ważącym zarówno "za", jak i "przeciw".
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Czw 23:21, 27 Mar 2025, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23767
Przeczytał: 104 tematy
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 5:45, 28 Mar 2025 Temat postu: |
|
|
Emocjami trudno argumentować.
Raczej bym to sformułowała tak:
Jak uniknąć destrukcyjnych emocji w dyskusji?
Czy emocje mogą wpływać pozytywnie na przebieg dyskusji i czynić argumenty bardziej przekonujacymi?
Podaj Michał jakiś przykład argumentowania emocją. Jakiś napradę konkret
Za wiki
emocje (łac. emovere) – świadome lub nieświadome silne, względnie nietrwałe, gwałtowne uczucia (stany afektywne) o silnym zabarwieniu i wyraźnym wartościowaniu (o charakterze pobudzenia pozytywnego lub negatywnego), poprzedzone jakimś wydarzeniem i ukierunkowane. Np. gniew, wzruszenie, trema. Charakterystyczne dla emocji pozytywnych jest wzbudzanie tendencji do podtrzymywania danej aktywności lub określonego kontaktu (z sytuacjami, przedmiotami), który te emocje wywoływał. W pewnych okolicznościach gotowość do wykonywania czynności może spadać- dzieje się tak, gdy czynność ta wymagała trudu, pokonania niebezpieczeństw lub wiązała się z groźbą niepowodzenia. Wówczas człowiek nie chce ponownie wykonać tej czynności, choć zakończyła się ona sukcesem. Podobnie dzieje się, gdy pozytywna emocja jest efektem czynności przynoszących nasycenie. Spadek gotowości do powtórzenia tych czynności jest jednak krótkotrwały, gdyż gdy minie nasycenie, tendencja do ich powtórzenia powróci. Emocje negatywne mają za zadanie sprowokować jednostkę do przerwania aktywności, która stała się ich przyczyną, bądź przerwania kontaktu ze źródłem tych emocji. Mogą one zwiększać motywację do kontynuowania wysiłków- wiąże się to z faktem, że przeszkody lub niepowodzenia stwarzają zagrożenie dla samooceny. Jeżeli powtarzanie prób nie usuwa przeszkody, lub człowiek uzna, że nie może tej przeszkody pokonać, wówczas spada pobudzenie i pojawia się niechęć do danej czynności. Emocje ujemne mogą trwać przez pewien czas, nawet gdy ich przyczyna straci swoją moc oddziaływania. Wyrazistym przykładem tego zjawiska są wszelkie urazy psychiczne powstałe w wyniku traumatycznych wydarzeń w życiu człowieka. W niektórych przypadkach zagrożenie może być źródłem emocji pozytywnych, jeżeli człowiek stwierdzi, że jest w stanie nad nimi zapanować (np. egzamin ustny dla studenta wiąże się z pewnym zagrożeniem – obawia się on kompromitacji, krytyki itd., ale jest to „pozytywny stres” i jeżeli student nad nim zapanuje to ewentualny sukces przyniesie mu wiele satysfakcji). Zdarza się, że dana czynność wywołuje równocześnie emocje pozytywne i negatywne. W takiej sytuacji zachowanie staje się niejednoznaczne- jest ona wykonywana powoli, niekonsekwentnie, może temu jednak towarzyszyć wzrost pobudzenia emocjonalnego, tak więc nie jest jasne o co danej osobie chodzi. Częste sytuacje tego typu mogą prowadzić do zaburzeń funkcji narządów wewnętrznych (np. napadów histerii). Na emocje składają się trzy odrębne składniki: wyraz mimiczny, pobudzenie fizjologiczne i subiektywne doznanie (zobacz: dwuczynnikowa teoria emocji).
Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Pią 5:50, 28 Mar 2025, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 34804
Przeczytał: 83 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 9:31, 28 Mar 2025 Temat postu: |
|
|
Semele napisał: | Podaj Michał jakiś przykład argumentowania emocją. Jakiś napradę konkret |
Najprostszym przykładem posługiwania się emocjami w dyskusji jest użycie lekceważącego (czasem wręcz obelżywego) określenia na partnera w dyskusji. To, czy padnie określenie np. "jesteś głupi", czy nie padnie, nie wnosi nic do objaśnień w sprawie, nie precyzuje merytorycznych kwestii. Motywem nazwania kogoś pejoratywnie, jest zadziałanie na jego emocje, poniżenie go, nie zaś wyjaśnienie czegokolwiek.
Ale, co ciekawe, wielu dyskusję prowadzone jako przezywanie się traktuje jako wymianę "argumentacji". Nic te nazwania nie wnoszą do rozumienia omawianych kwestii, ale z racji na to, że uczestnicy przynajmniej potencjalnie czują się dotknięci, to cel (jakiś) dyskutowania wydaje się być wypełniony.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23767
Przeczytał: 104 tematy
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 10:01, 28 Mar 2025 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Semele napisał: | Podaj Michał jakiś przykład argumentowania emocją. Jakiś napradę konkret |
Najprostszym przykładem posługiwania się emocjami w dyskusji jest użycie lekceważącego (czasem wręcz obelżywego) określenia na partnera w dyskusji. To, czy padnie określenie np. "jesteś głupi", czy nie padnie, nie wnosi nic do objaśnień w sprawie, nie precyzuje merytorycznych kwestii. Motywem nazwania kogoś pejoratywnie, jest zadziałanie na jego emocje, poniżenie go, nie zaś wyjaśnienie czegokolwiek.
Ale, co ciekawe, wielu dyskusję prowadzone jako przezywanie się traktuje jako wymianę "argumentacji". Nic te nazwania nie wnoszą do rozumienia omawianych kwestii, ale z racji na to, że uczestnicy przynajmniej potencjalnie czują się dotknięci, to cel (jakiś) dyskutowania wydaje się być wypełniony. |
Ok ale powiedzenie: jesteś glupi to wyraz emocji a nie argumentowanie emocją. Za argumentowanie emocją można by uznać płacz. Ale to też naciągane.
Ludzie doskonale wiedzą, że określenie kogoś dzbanem to nie argument.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 34804
Przeczytał: 83 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 10:49, 28 Mar 2025 Temat postu: |
|
|
Semele napisał: | Michał Dyszyński napisał: | Semele napisał: | Podaj Michał jakiś przykład argumentowania emocją. Jakiś napradę konkret |
Najprostszym przykładem posługiwania się emocjami w dyskusji jest użycie lekceważącego (czasem wręcz obelżywego) określenia na partnera w dyskusji. To, czy padnie określenie np. "jesteś głupi", czy nie padnie, nie wnosi nic do objaśnień w sprawie, nie precyzuje merytorycznych kwestii. Motywem nazwania kogoś pejoratywnie, jest zadziałanie na jego emocje, poniżenie go, nie zaś wyjaśnienie czegokolwiek.
Ale, co ciekawe, wielu dyskusję prowadzone jako przezywanie się traktuje jako wymianę "argumentacji". Nic te nazwania nie wnoszą do rozumienia omawianych kwestii, ale z racji na to, że uczestnicy przynajmniej potencjalnie czują się dotknięci, to cel (jakiś) dyskutowania wydaje się być wypełniony. |
Ok ale powiedzenie: jesteś glupi to wyraz emocji a nie argumentowanie emocją. Za argumentowanie emocją można by uznać płacz. Ale to też naciągane.
Ludzie doskonale wiedzą, że określenie kogoś dzbanem to nie argument. |
Kiedyś też tak myślałem, że ludzie to "wiedzą". Tymczasem w rzeczywistości chyba albo nie wiedzą, albo "wiedzą nie do końca", czy jeszcze inaczej, ich obraz zasadności stwierdzeń jest wewnętrznie niekonsekwentny, a w efekcie próbuje łączyć synkretycznie przeciwieństwa.
Ludzka intuicja zagadnienia prawdziwości jest bowiem najczęściej mało konkretna i słabo przemyślana. Tak do końca to niewiele osób sobie wewnętrznie rozstrzygnęło, CO JEST DLA NICH ŚWIADECTWEM SŁUSZNOŚCI dla tego, za czym agitują w dyskusji. Typową sytuacją jest, że ludzie za wykazanie swojej racji biorą jakąś formę poniżenia tych, którzy mogą mieć (albo wręcz mają) zdania przeciwne w danej kwestii.
Później, w ferworze dyskusji i emocji z nią związanych wielu osobom będzie się wręcz utożsamiał skuteczny atak personalny na oponenta z wykazaniem słuszności argumentacji w sprawie.
To, że tak to rzeczywistości może być, dotarło do mnie wyraziście w jednej z dyskusji z fedorem. Od pewnego czasu on już prawie nie używał innej formy argumentacji jak tylko opisując osobę oponenta (w dyskusji ze mną moją osobę). I zaskoczył mnie kiedyś tym, że gdy ja mu napisałem w jednej z dyskusji, iż nie udzielił odpowiedzi na jeden z moich argumentów, to on temu zaprzeczył, a nawet "udowodnił", że udzielił tej odpowiedzi, bo wręcz podał mi linka do pewnej swojej wypowiedzi. Więc ja zajrzałem do podlinkowanej treści, a znalazłem tam... wyłącznie uwagi personalne, bez najmniejszej wzmianki w kwestii merytorycznej (tam chodzilo o jakieś aspekty analizy Biblii, ale nie było w owej wypowiedzi ani jednego sformułowania o Biblii jako takiej). Fedor najwyraźniej wierzył (!), że tamtą personalną wypowiedzią wspiera kwestię merytoryczną, dotyczącą jego stanowiska na temat znaczeń zawartych w Biblii. Był przekonany, że "odpowiedział" w ów sposób na moje uwagi w sprawie.
Tym swoim aktem zadeklarowania się w dyskusji po stronie utożsamienia uwag personalnych z aspektem merytorycznym fedor uświadomił mi coś, co też obserwuję u innych ludzi - że bezwiednie ludzie utożsamiają swoje (choćby tylko potencjalne) "zwycięstwa" (dałem cudzysłów, bo czasem jest to bardzo subiektywne, że w ogóle coś za "zwycięstwo" miałoby być uznane) w sporach, walkach personalnych z wykazaniem słuszności w kwestii ideowej, merytorycznej. Zacząłem wtedy obserwować pod tym kątem różnych ludzi i przekonałem się, że nawet jeśli wielu z nich trochę przeczuwa, iż personalny nacisk nie jest "tak do końca" okazaniem merytorycznej zasadności swojego stanowiska, to jednak w głębi duszy, w intuicjach są przekonani, że "coś jest na rzeczy", czyli że jak odpowiednio przycisną oponenta, aby się z nimi zgodził, albo przynajmniej odstąpił od obrony swojego stanowiska, to wyjdzie tak, jakby udowodnili swoją rację od strony merytorycznej.
Myślę, że bardzo wielu ludzi w to właśnie wierzy - że w (nie podadzą tu oczywiście mechanizmu, bo takowego nie ma) "jakiś sposób" dociśnięcie oponenta w emocjach przeklada się na wykazanie racji obiektywnej. Choć najczęściej objawia się to bezwiednie realizowanymi próbami "dociskania" oponenta za pomocą wzbudzania w nim emocji bliskich uległości personalnej, czasem poczucia winy, czasem odmówienia tym ludziom jakiejś postaci uznania, czy szacunku.
To jest mechanizm bardziej intuicyjny, bezwiedny, funkcjonujący na poziomie emocji, a nie coś przemyślanego. Jakaś część tych, co dociskaja emocjonalnie, aby "wykazać swoją rację", w obliczu wymuszania na nich, aby podali twardą argumentację, przyzna się, że takiej argumentacji nie posiada. Ale to tylko (może nawet niewielka część z nich) jest zdolna do takiego poziomu samoświadomości. Inna część będzie broniła swojego stanowiska po prostu wyciągając kolejne emocje, wprowadzając kolejne naciski personalne na oponenta. Takim osobom silne bezwiednie odczuwane, emocjonalne mechanizmy mentalne nie pozwola na ROZDZIELENIE EMOCJI I INTENCJI WPIERANIA OD USTALANIA PRAWDY OBIEKTYWNEJ. Oni tego po prostu nie są w stanie wykonać, bo gdzieś głęboko w strukturze mentalnej to u nich się łączy. A jak mówi przysłowie "wyżej dupy nie podskoczysz".
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pią 10:50, 28 Mar 2025, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23767
Przeczytał: 104 tematy
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 14:12, 28 Mar 2025 Temat postu: |
|
|
Michał to proste. Wystarczy dobra moderacja na forum a nie na zgłoszenie.
Moderacja to nie SOR.
Oczywiście trzeba też mieć wyczucie. Dzban brzmi bardziej poetycko niz debil.
A taka fraza: jesteś pusty jak step ukraiński to czysta poezja.
Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Pią 14:13, 28 Mar 2025, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 34804
Przeczytał: 83 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 18:47, 29 Mar 2025 Temat postu: |
|
|
Semele napisał: | Michał to proste. Wystarczy dobra moderacja na forum a nie na zgłoszenie.
Moderacja to nie SOR.
Oczywiście trzeba też mieć wyczucie. Dzban brzmi bardziej poetycko niz debil.
A taka fraza: jesteś pusty jak step ukraiński to czysta poezja.  |
Dobra moderacja wystarczy do CZEGO?
Jaki cel tu sobie stawiasz? (ja do tej pory w tym wątku wypowiadałem się ogólnie, samo forum byłoby w kontekście tego zagadnienia jedynie przykładem, o którym niekoniecznie myślałem, albo myślałem tylko częściowo). Więc o jak cel Ci chodzi?
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23767
Przeczytał: 104 tematy
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 19:57, 29 Mar 2025 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Semele napisał: | Michał to proste. Wystarczy dobra moderacja na forum a nie na zgłoszenie.
Moderacja to nie SOR.
Oczywiście trzeba też mieć wyczucie. Dzban brzmi bardziej poetycko niz debil.
A taka fraza: jesteś pusty jak step ukraiński to czysta poezja.  |
Dobra moderacja wystarczy do CZEGO?
Jaki cel tu sobie stawiasz? (ja do tej pory w tym wątku wypowiadałem się ogólnie, samo forum byłoby w kontekście tego zagadnienia jedynie przykładem, o którym niekoniecznie myślałem, albo myślałem tylko częściowo). Więc o jak cel Ci chodzi? |
Celem jest poprawa funkcjonowania forum. Argumenty a nie emocje.
Jeśli emocje to tylko pozytywne i więcej poczucia humoru.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 34804
Przeczytał: 83 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 8:46, 30 Mar 2025 Temat postu: |
|
|
Semele napisał: | Michał Dyszyński napisał: | Semele napisał: | Michał to proste. Wystarczy dobra moderacja na forum a nie na zgłoszenie.
Moderacja to nie SOR.
Oczywiście trzeba też mieć wyczucie. Dzban brzmi bardziej poetycko niz debil.
A taka fraza: jesteś pusty jak step ukraiński to czysta poezja.  |
Dobra moderacja wystarczy do CZEGO?
Jaki cel tu sobie stawiasz? (ja do tej pory w tym wątku wypowiadałem się ogólnie, samo forum byłoby w kontekście tego zagadnienia jedynie przykładem, o którym niekoniecznie myślałem, albo myślałem tylko częściowo). Więc o jak cel Ci chodzi? |
Celem jest poprawa funkcjonowania forum. Argumenty a nie emocje.
Jeśli emocje to tylko pozytywne i więcej poczucia humoru. |
Jest miejsce na emocje, jest miejsce na dyskusję merytoryczną. Byle tego nie mieszać. A ja tu raczej chcę się skupić nie na kwestii forum, mnie, czy kogoś konkretnego, ale na tym, aby ROZUMIEĆ GŁĘBIEJ WŁASNE MOTYWACJE - rozumieć je również w obszarze tych mniej świadomych odruchów.
Dlatego wychodzę poza proste stwierdzenia - poza proste stwierdzenia emocji, proste stwierdzenia intencji. Widzę, że to, co stwierdzamy, często bywa naiwnym podejściem, bazującym na intencji, choć całej reszcie naszej osobowości daleko jest od tej intencji wypełnienia. Jesteśmy bowiem wewnętrznie splątani, walczą w nas różne pragnienia, obawy, ambicje, a my - sami nie umiejąc się w tym połapać - wybieramy sobie jakieś bieżące cele, uznając, iż tacy w całości jesteśmy, jak nam się teraz zachciało.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23767
Przeczytał: 104 tematy
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 10:43, 30 Mar 2025 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Semele napisał: | Michał Dyszyński napisał: | Semele napisał: | Michał to proste. Wystarczy dobra moderacja na forum a nie na zgłoszenie.
Moderacja to nie SOR.
Oczywiście trzeba też mieć wyczucie. Dzban brzmi bardziej poetycko niz debil.
A taka fraza: jesteś pusty jak step ukraiński to czysta poezja.  |
Dobra moderacja wystarczy do CZEGO?
Jaki cel tu sobie stawiasz? (ja do tej pory w tym wątku wypowiadałem się ogólnie, samo forum byłoby w kontekście tego zagadnienia jedynie przykładem, o którym niekoniecznie myślałem, albo myślałem tylko częściowo). Więc o jak cel Ci chodzi? |
Celem jest poprawa funkcjonowania forum. Argumenty a nie emocje.
Jeśli emocje to tylko pozytywne i więcej poczucia humoru. |
Jest miejsce na emocje, jest miejsce na dyskusję merytoryczną. Byle tego nie mieszać. A ja tu raczej chcę się skupić nie na kwestii forum, mnie, czy kogoś konkretnego, ale na tym, aby ROZUMIEĆ GŁĘBIEJ WŁASNE MOTYWACJE - rozumieć je również w obszarze tych mniej świadomych odruchów.
Dlatego wychodzę poza proste stwierdzenia - poza proste stwierdzenia emocji, proste stwierdzenia intencji. Widzę, że to, co stwierdzamy, często bywa naiwnym podejściem, bazującym na intencji, choć całej reszcie naszej osobowości daleko jest od tej intencji wypełnienia. Jesteśmy bowiem wewnętrznie splątani, walczą w nas różne pragnienia, obawy, ambicje, a my - sami nie umiejąc się w tym połapać - wybieramy sobie jakieś bieżące cele, uznając, iż tacy w całości jesteśmy, jak nam się teraz zachciało. |
Michał nie da się tego nie mieszać. Czego dowodem jesteś Ty.
Mącisz ludziom w głowie. Każdy do swoich poglądów podchodzi emocjonalnie. Ty też. Ludzie wyrażają to różnie. Jedni piszą stosy postów, inni uciekają.
Daj ludziom szansę. Chciałabym mieć z kim dyskutować. Nie tylko z Tobą.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 34804
Przeczytał: 83 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 13:16, 30 Mar 2025 Temat postu: |
|
|
Semele napisał: | Michał nie da się tego nie mieszać. Czego dowodem jesteś Ty.
Mącisz ludziom w głowie. Każdy do swoich poglądów podchodzi emocjonalnie. Ty też. Ludzie wyrażają to różnie. Jedni piszą stosy postów, inni uciekają.
Daj ludziom szansę. Chciałabym mieć z kim dyskutować. Nie tylko z Tobą. |
Problem jest w tym, że ja nie dyskutuję po to, aby się umartwiać przy tej okazji. Nudzą mnie, męczą, mam za moją stratę czasu i energii dyskusje typu:
- żeby sobie tylko pogadać
- żeby wyładować frustrację
- żeby jeszcze raz zobaczyć swoje nazwisko jako autora czegoś tam
itp. itd.
Piszesz, że mam "dać szansę", ale ja właśnie nie chcę dawać żadnej szansy do dyskusji komuś, kto nie spełnia mojego celu dyskusji, którym jest ciekawa, konkluzywna, sprawna od strony intelektualnej wymiana szczerych poglądów w sprawie.
Mam się tu poświęcać, mam potraktować dyskusję jako swoje umartwienie (za pokutę)?... W imię czego miałbym tutaj prowadzić z kimś dyskusje, w których nieszczerze bym pisał tak, aby zadowalać czyjeś oczekiwania?...
Ewentualnie, gdyby ktoś mi zapłacił za rolę terapeuty... Można by taką opcję przemyśleć. Może jeszcze na krótki czas, gotów byłbym się dostosować, aby zrobić dobry uczynek, poświęcając się. Wtedy zagryzę zęby i będę udawał przez jakiś czas, że rozmowy o niczym mnie interesują.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Nie 13:30, 30 Mar 2025, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23767
Przeczytał: 104 tematy
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 13:54, 30 Mar 2025 Temat postu: |
|
|
Ok. Była jedna dyskutantka. Szkoda, że zniknęła.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 34804
Przeczytał: 83 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 14:41, 30 Mar 2025 Temat postu: |
|
|
Semele napisał: | Ok. Była jedna dyskutantka. Szkoda, że zniknęła. |
Nie wiem, o kim myślisz, a nawet do jakiej właściwie grupy tę dyskutantkę kwalifikujesz. Ale jeszcze jedno chciałbym tu pociągnąć - właśnie tę kwestię DOPASOWANIA POTRZEB DYSKUTANTÓW i ostatecznie DOBRANIA SOBIE ODPOWIEDNICH do tego, czego oczekujemy. Przyznam, że naprawdę nie rozumiem tu Ciebie - osoby, która z jednej strony nieraz deklarowała, że ją filozofia nie interesuje, a z drugiej, w sytuacji gdy w necie aż roi się od grup, w których gada się o niczym, o de Maryni, gdy znacznie łatwiej jest znaleźć sobie osoby, które właśnie będą pisały "ogólnie o ludziach", Ty najwyraźniej oczekujesz, że na takiej w jakiś sposób wyjątkowej grupie dyskusyjnej, jaką jest sfinia, znajdziesz sobie partnerów do dokładnie tego typu dyskusji, jaki na sfinii niekoniecznie jest preferowany. Choć właściwie to jeszcze dalej mnie i to frapuje, że nawet na sfinii (!), gdzie toczą się też dyskusje w dziale "Towarzystwo", czyli właśnie te mniej filozoficzne, Ty się relatywnie rzadko wypowiadasz, a wchodzisz na dyskusje z DR i filozoficznych, z postulatem, aby dokładnie tam ktoś toczył dyskusje odwrotne w stylu od tego, co w tych działach jest przewidziane. To mnie frapuje...
Czy potrafisz mi udzielić odpowiedzi na to pytanie?...
Podaj jeden (szczery) motyw, dla którego dopominasz się dyskusji, które nie będą Cię męczyły filozofowaniem, akurat w tych miejscach, które są do filozofowania umownie przeznaczone?...
Bardzo bym Cię o to prosił - o zastanowienie się, DLACZEGO TEGO OCZEKUJESZ OD LUDZI?
Ale przy okazji...
nie odpowiadaj mi znowu, że to "przestaniesz" tak robić (co wiele razy deklarowałaś, a z racji na efekty, ja w kolejną taką samą deklarację od Ciebie i tak nie uwierzę), ale WEJRZYJ W SIEBIE I ZDRADŹ SWÓJ MOTYW, swoje odczuwanie własnych potrzeb. To mnie interesuje. Czy potrafisz siebie zdiagnozować pod tym względem?
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Nie 14:45, 30 Mar 2025, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23767
Przeczytał: 104 tematy
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 16:18, 30 Mar 2025 Temat postu: |
|
|
Musisz mi podać jakieś konkretne przykłady.
Bez nich trudno mi się ustosunkować.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 34804
Przeczytał: 83 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 20:16, 30 Mar 2025 Temat postu: |
|
|
Semele napisał: | Musisz mi podać jakieś konkretne przykłady.
Bez nich trudno mi się ustosunkować. |
W tym wątku http://www.sfinia.fora.pl/samoocena-jak-sfinie-widza-sfinie,35/co-dalej,27379.html pisałaś wcześniej (teraz autocenzurą wykasowałaś), że Cię filozofia nie interesuje. Zresztą to widać, bo w licznych wątkach Twoje uwagi skręcały w stronę ludzi - raz pytaniami o wuja, raz fedora, także o mnie (nie mam pretensji o to, że akurat o mnie, tylko o to, że często nie dotyczyło to tematu wątku). Gdzieś też wcześniej (parę lat temu) pisałaś, że "szukasz człowieka". I ja nie mam też o to najmniejszej pretensji, że szukasz człowieka, a co najwyżej o to, W KTÓRYCH WĄTKACH to robisz. Ale też nie chodzi mi o to, abyś się tu przede mną tłumaczyła, bo mi to do niczego nie jest potrzebne. Uważam za stwierdzone, iż pisujesz tu bardziej towarzysko, niż w celach wymiany informacji o ideach. To, że to stwierdzam też samo w sobie nie jest zarzutem. Bo każdemu wolno jest mieć takie cele dyskusji, jakie mu zaświtają w głowie.
Chodzi mi tylko o jedno: CZY SAMA SOBIE UMIESZ ODPOWIEDZIEĆ NA PYTANIE: CO MNIE DO TEGO MOTYWUJE?
Bo ja akurat właśnie mam takie osobiste "hobby", że poszukuję sobie bardzo często odpowiedzi na tego rodzaju pytania: co mnie właściwie motywowało, gdy decydowałem to, a tamto?...
Nie jest to zatem złośliwość z mojej strony, nie jest naciskanie w celu udowodnienia czegokolwiek. Pytam, bo sam sobie już tysiące razy na podobne pytania odpowiadałem. A jak sobie nieraz na takie pytania odpowiedziałem, to często wychodziło, że sam sobie przeczę pod jakimś tam względem. Bo okazało się, że z jednej strony coś deklaruję, za czymś obstaję, a za chwilę dokładnie przeciwnie do tych deklaracji coś decyduję. Ponieważ niespójność w działaniu uważam za "złodzieja spokoju wewnętrznego i satysfakcji", to staram się eliminować takie sytuacje, gdy sam nie wiem, czego chcę od siebie, od ludzi, od świata.
Bo to, że nieraz nie dostaję od świata tego, czego chcę, to jedno. To akurat jest normalne, bo świat jest niezależny ode mnie w przeważającym stopniu. Jednak jeśli ja sam sobie przeczę, to już jest MOJA WINA. Jeśli ja sam mam niespójne oczekiwania i pragnienia, to jest to moja wina względem mnie samego - wina, za którą zapłacę frustracją, bo NA PEWNO SIĘ NIE SPEŁNI TO, CO CHCĘ. Bo coś sprzecznego nie ma szansy się spełnić. Dlatego, w moim własnym interesie jest to, abym swoje oczekiwania wobec świata doprowadził do stanu w którym to, czego oczekuję
1. ma szansę (niezerowe) się zrealizować, bo świat to może wypełnić
2. te moje oczekiwania rzeczywiście są moimi oczekiwaniami, a nie pustym gadaniem, że tego chcę, choć naprawdę tego nie chcę.
Ja sobie "lubię" (może nie jest to idealne słowo, ale ma swój sens) rozbijać swoje niekonsekwencje w nastawieniach do świata, bo uważam, że jak sobie z tym zrobię porządek, to po prostu dostanę WIĘKSZE SZANSE NA OSOBISTE SZCZĘŚCIE. A ja (egoistycznie) wolałbym raczej być szczęśliwy, niż nieszczęśliwy.
Dlatego też z reguły każde stwierdzenie mojej niekonsekwencji odbieram jako wyzwanie dla mnie - aby wytropić w sobie owo "coś" co mnie kradnie szczęście, bo oczekuję to czegoś, co i tak się nie spełni, a ja wtedy NA PEWNO będę sfrustrowany z tego tytułu. I jak widzę też innych ludzi, którzy sami sobie przeczą, to tak samo myślę sobie: ten człowiek sam sobie kradnie szanse na osobiste szczęście, ten człowiek mądrze by zrobił, gdyby w końcu sam ze sobą sobie "pogadał" na tyle szczerze, aby ustalić w końcu, czego on chce.
Miałem w życiu sporo do czynienia z osobami, których oczekiwania, często żądania wobec świata i ludzi były sprzeczne. Oni coś deklarowali, a jak to dostawali, to dalej byli niezadowoleni. Zwykle się nie przyznawali do tego, że dostali to, co wcześniej było ich życzeniem i pod byle pretekstem zwalali winę na innych za to swoje nieusatysfakcjonowanie i życiowe pomyłki. To dodatkowo psuło tym ludziom życie, bo nie dość, że nie osiagali niczego, co by ich mogło usatysfakcjonować, to jeszcze psuło relacje z ludźmi z uwagi na owe pretensje, fałszywe oskarżenia itp. itd.
Uważam zatem, że takie dogadanie się każdego z samym sobą, to swoisty "akt miłosierdzia" wobec innych ludzi w otoczeniu. Bo ktoś dogadany ze sobą już nie czyni (albo rzadziej do tego dochodzi) swojego nieuporządkowania problemem dla innych ludzi, nie obarcza ich swoimi frustracjami.
Dlatego ostatecznie zadaję Ci znowu to pytanie: czy już aby na pewno wiesz, czego chcesz od ludzi i siebie, gdy wdajesz się w dyskusję z nimi?... Jesteś w tym zdecydowana, wewnętrznie pogodzona?...
Jeśli ostatecznie nie jesteś gotowa, aby mi tutaj to (bo publicznie) zadeklarować, to może zrobisz to na priva. A jeśli nie chcesz tego napisać nawet na priva, to jest jeszcze jedna pozytywna opcja: że SAMA PRZED SOBA SIĘ DO TEGO PRZYZNASZ, z pełnym przekonaniem to sobie samej uzgodnisz.
Jesteś w stanie coś z tego wykonać?...
Dla siebie! Nie dla mnie!
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23767
Przeczytał: 104 tematy
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 22:09, 30 Mar 2025 Temat postu: |
|
|
Diogenes też szukał człowieka.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 34804
Przeczytał: 83 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 22:22, 30 Mar 2025 Temat postu: |
|
|
Semele napisał: | Diogenes też szukał człowieka. |
Pewnie. I słusznie. Ale wracając do pytania, które Ci zadałem: znasz już na nie odpowiedź?
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23767
Przeczytał: 104 tematy
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 23:52, 30 Mar 2025 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Semele napisał: | Diogenes też szukał człowieka. |
Pewnie. I słusznie. Ale wracając do pytania, które Ci zadałem: znasz już na nie odpowiedź? |
Zadaj ponownie. W tej masie tekstu nie wychwyciłam go.
Od kazdego oczekuję czegoś innego.
Na przyklad od Banjankriego aby przybliżył budďyzm zwykłemu żuczkowi.
Od katolikusa aby pdpowiedział czy ma coś wspólnego z kruchym.
Kto tu jeszcze aktualnie jest?
Andy72. Aby częściej pisał.
Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Nie 23:59, 30 Mar 2025, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 34804
Przeczytał: 83 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 0:33, 31 Mar 2025 Temat postu: |
|
|
Semele napisał: | Michał Dyszyński napisał: | Semele napisał: | Diogenes też szukał człowieka. |
Pewnie. I słusznie. Ale wracając do pytania, które Ci zadałem: znasz już na nie odpowiedź? |
Zadaj ponownie. W tej masie tekstu nie wychwyciłam go. |
Czy sama sobie potrafisz odpowiedzieć na pytanie, jaką masz konkretnie intencję, gdy wchodzisz do wątku założenia o tematyce filozoficznej, aby właśnie tam tematykę wekslować do pisania nie o filozofii, lecz o jakichś luźnych kwestiach osobistych?
Dlaczego właśnie tam (w działach kompletnie do tego nieprzeznaczonych) to czynisz, a nie w działach typu Towarzystwo?
Wiesz już, czemu właśnie do tego Cię ciągnie, co jest tu Twoim osobistym motywem?...
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23767
Przeczytał: 104 tematy
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 2:59, 31 Mar 2025 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Semele napisał: | Michał Dyszyński napisał: | Semele napisał: | Diogenes też szukał człowieka. |
Pewnie. I słusznie. Ale wracając do pytania, które Ci zadałem: znasz już na nie odpowiedź? |
Zadaj ponownie. W tej masie tekstu nie wychwyciłam go. |
Czy sama sobie potrafisz odpowiedzieć na pytanie, jaką masz konkretnie intencję, gdy wchodzisz do wątku założenia o tematyce filozoficznej, aby właśnie tam tematykę wekslować do pisania nie o filozofii, lecz o jakichś luźnych kwestiach osobistych?
Dlaczego właśnie tam (w działach kompletnie do tego nieprzeznaczonych) to czynisz, a nie w działach typu Towarzystwo?
Wiesz już, czemu właśnie do tego Cię ciągnie, co jest tu Twoim osobistym motywem?... |
Podaj jakis wątek o tematyce tzw filozoficznej gdzie toczy się lub toczyla się jakaś dyskusja nie przerywana dygresjami a nawet gorzej wyzwiskami.
Przeanalizujemy ją w całości.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 34804
Przeczytał: 83 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 10:51, 31 Mar 2025 Temat postu: |
|
|
Semele napisał: | Michał Dyszyński napisał: | Semele napisał: | Michał Dyszyński napisał: | Semele napisał: | Diogenes też szukał człowieka. |
Pewnie. I słusznie. Ale wracając do pytania, które Ci zadałem: znasz już na nie odpowiedź? |
Zadaj ponownie. W tej masie tekstu nie wychwyciłam go. |
Czy sama sobie potrafisz odpowiedzieć na pytanie, jaką masz konkretnie intencję, gdy wchodzisz do wątku założenia o tematyce filozoficznej, aby właśnie tam tematykę wekslować do pisania nie o filozofii, lecz o jakichś luźnych kwestiach osobistych?
Dlaczego właśnie tam (w działach kompletnie do tego nieprzeznaczonych) to czynisz, a nie w działach typu Towarzystwo?
Wiesz już, czemu właśnie do tego Cię ciągnie, co jest tu Twoim osobistym motywem?... |
Podaj jakis wątek o tematyce tzw filozoficznej gdzie toczy się lub toczyla się jakaś dyskusja nie przerywana dygresjami a nawet gorzej wyzwiskami.
Przeanalizujemy ją w całości. |
Nie widzisz tego, że w taki sposób reagujesz?... Nie będę Ci tego udowadniał, bo kompletnie nie o to mi chodzi, aby cokolwiek tutaj wykazywać. Nie chcesz dociekać własnych głębszych intencji, to Twój wybór. Ja też już nic tu od Ciebie nie chcę. Porzucam tę kwestię i wracam do ogólnych rozważań o emocjach.
Dla mnie ważnym aspektem myślenia o emocjach jest zasada: nikt nikomu łaski nie robi. Ja się nie zamierzam narzucać nikomu, co najwyżej mogę zrezygnować z kontaktu z nim. Niech sobie taki ktoś znajdzie towarzystwo, z którym będzie mu lepiej niż ze mną, zaś ja jestem w tej samej sytuacji - albo pasujące do mnie towarzystwo sobie znajdę, albo zostanę sam. Ta zasada jest też dla mnie rodzajem mentalnej zapory przed koniecznością toczenia sporów w nieskończoność, bo jak mi coś zaczyna nie pasować, to stawiam sprawy na zasadzie "ty masz swoje życie, ja mam swoje, niech każdy bawi się w swojej części piaskownicy".
Ta zasada jest o tyle ważna, że ucina (dzisiaj dla mnie dość już dziwny) zestaw oczekiwań, że rzekomo ktoś w dyskusji, czy w relacjach koniecznie "powinien", nawet jeśli zupełnie nie widać ku temu powodów, jeśli w zasadzie tylko to jest za dalszym uczestnictwem w relacji, że się w ogóle jakoś kiedyś zaczęła. Dlatego odwracam zasadę domyślności relacji ze stanu "ma trwać, skoro sie zaczęła", na "ma się skończyć, jeśli nie rokuje" (a przynajmniej aby obie te opcje były z grubsza równoprawne, aby decydowała sensowność, rozsądek, a nie odruchy i przyzwyczajenia). Jedynie z rodziną jest inaczej - na nią jestem w jakiś sposób skazany.
W ogóle uważam za słuszną jeszcze bardziej ogólną zasadę - nastawienie mentalne: powinienem być stale gotów pozbywać się z mojego życia wszelkich śmieci, aby tym robić miejsce na to, co uznam za wartościowe. Emocje są zachowawcze, emocje próbują ciągle coś "wygrywać", nawet jak nie ma nic do wygrania, albo wygrane są wyłącznie o "pietruszkę".
Do tego, aby nie być namolnym, napastliwym po prostu cały czas trzeba mieć w tyle głowy myśl "nikt tu niczego nie jest nikomu dłużny, więc wystarczy, że się komuś relacja choćby odrobinę nie spodoba, to może ją zakończyć. Bo przecież ślubu ze sobą nie braliśmy.". Uważam, iż ta zasada jest w pewnym sensie "zdrowa", ona jest zaporą przed brnięciem w toksyczne relacje. Bo naturalne jest podejście: jest fajnie, jest ciekawie, widać perspektywy dla relacji?... - Świetnie, zostaję, kontynuując relację! Ale gdy jest źle?.. - Odchodzę.
To się tyczy wielu dyskusji, z których umknąłem zupełnie nie dbając o to, czy ktoś mi to poczyta jako "ucieczkę", czy nie. A niech sobie nawet tak poczyta! Nic mi po tym, że ktoś, z kim i tak nie chcę dalszej relacji będzie miał o mnie zdanie takie, a nie inne.
Zasada kończenie wadliwych relacji jest o tyle fundamentalna, że uświadamiająca, iż jesteśmy dla siebie PO COŚ, a nie jedynie aby druga strona cierpliwie znosiła, nasze kaprysy, grymasy i frustracje.
Jeśli się nie chce być dla innych ciężarem, to trzeba sobie wmontować w psychikę ten "bezpiecznik", aby być gotowym do powiedzenia: najwyraźniej nam się nie układa. Ochodzę.
Dlaczego jeszcze to uważam za ważne?...
Bo jedną z bardziej toksycznych, obciążających rozwój postaw jest bezrefleksyjne trwanie, utknięcie w złych postawach i układach. Jeśli się tego nie śledzi, to można w to wpaść bezwiednie, po prostu "siłą rozpędu", jakąś formą automatyzmu i nawykowego działania. Ja dość często testuję moje nawyki właśnie pod tym kątem, czy czasem nie wyewoluowały one do form toksycznych.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 34804
Przeczytał: 83 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 12:12, 31 Mar 2025 Temat postu: |
|
|
Argumentowanie emocjami jest z reguły chaotyczne. To jednocześnie oznacza, iż ono nie zmierza w żadnym wyraźnym kierunku. Ono "po prostu jest - proceduje samo siebie". To powoduje, że jeśli emocjom nie narzucimy pewnych minimalnych rygorów, biorących się z intelektu, to owe emocje mogą nas wciągnąć w niekończące się cykle frustracji. Emocje bowiem są zawłaszczające, "chcą trwać". Czasem mogą się wygasić, czasem inne emocje wytrącą cykle poprzednich emocji, ale to z reguły nie będą sytuacje, w których motywem porzucenia emocji będzie jakiś hipotetyczny "emocjonalny rozsądek". Emocje szczególnie burzliwe nieraz zniszczą tego, kto je odczuwa, ale nie zechcą ustąpić.
Ale osoby w negatywnych emocjach tkwiące najczęściej nie są w stanie dostrzec, że frustracja z nimi związana jest jałowa, niedająca szansy na poprawę sytuacji. Bo emocje są konserwatywne ze swojej natury - chcą zachować swój stan, nie bacząc na nic.
Dlatego ja, gdy widzę osobę, która wyłącznie wystawia do mnie swoją emocjonalną stronę osobowości, nie żywię nadziei na to, iż relacja z taką osobą wykroczy poza procedowanie wzajemnych frustracji. To jest nieperspektywiczna relacja, w której emocjonalna osoba, będzie chciała przerzucać na mnie swoje przykre stany, czyniąc mnie swoistym "mentalnym śmietnikiem", na to, co ją gnębi. Z emocjonalnością totalnie niekontrolowaną jest właściwie trochę jak z nałogiem - aby się frustracji z taką emocjonalnością związanych pozbyć, trzeba PRZYZNAĆ SIĘ, ŻE JEST NIEFAJNIE, UZNAĆ POTRZEBĘ ZMIENIENIA CZEGOŚ. Ale podobnie jak alkoholik będzie wmawiał światu i sobie, że "wszystko jest ok.", że on kontroluje swoje picie, tak i osoba tkwiąca w toksycznych emocjach, we frustracjach nie przyznaje się najczęściej, że może czas dokonać tego (tak... nie będzie to łatwe... czasem będzie to tytaniczny wysiłek) aktu sprzeciwienia się dokładnie temu, co nas pochłania tak bez reszty.
Bo emocje frustracji zwykle wciskają człowieka w postawę notorycznego spychania i udawania, a unikania SPOJRZENIA PRAWDZIE W OCZY. Emocja frustracji znajdzie sobie zawsze gdzie indziej winnego, inną przyczynę, niż ona sama. Bo emocja chce trwać. Dlatego nieraz lata zajmuje osobom, które oszukują się w różnych sprawach, zanim przejrzą na oczy i po prostu zechcą sobie zadać to proste pytanie: a co właściwie ze mną jest?
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 34804
Przeczytał: 83 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 13:16, 31 Mar 2025 Temat postu: |
|
|
Właściwie przed chwilą uświadomiłem sobie kluczową postawę mentalną, która w ogóle pozwala spojrzeć na własne emocje w sposób, który daje jakąkolwiek nadzieję na ich dostosowanie. Tą postawą jest NIE PRZYJMOWANIE DO SIEBIE w trybie automatycznym sugestii, przekonań.
Ten problem ujawniał mi się wielokrotnie z ludźmi emocjonalnymi, z którymi nie byłem w stanie się dogadać, że jakakolwiek sugestia W SPRAWIE była błyskawicznie traktowana jako atak, zarzut, a potem następowała prawie bezwiedna reakcja kontratakowania, negowania, wypierania. Ja tak nie mam, ja inaczej traktuję w ogóle rozmowę, dyskusję, sugestie ludzi (a to pewnie też niejednego irytuje) - traktuję z zasady wszystkie sugestie jako DO ROZWAŻENIA, a nie od razu do przypisania mi, albo do uniesienia się, czy kontratakowania. Moje podejście bazuje na zasadzie: na początku z reguły każda sugestia jest badana w postaci zdystansowania.
Co to oznacza praktycznie?...
- Oznacza to, że przyjmuję na twardo zasadę: ta sugestia MOŻE się do mnie stosować, ALE NIE MUSI.
A co za tym idzie, też na sugestię MOGĘ zareagować emocjonalnie, kontratakując, ale nie muszę tego robić, bo mogę uznać "to nie do mnie zarzut, mam to gdzieś". I tak często robię.
Tu wychodzi jeszcze jeden aspekt, który chyba u mnie jest trochę mało typowy - że też mam dystans, nawet formę rezerwy wobec paradygmatu walki o swoją pozycję społeczną, o uznanie, albo dominację. Skoro nie muszę odpowiadać na czyjeś uwagi (mogę, ale nie muszę!), skoro nie muszę przyjmować uwag do siebie (mogę, ale zrobię tak tylko wtedy, gdy uznam to za stosowne), to sobie je rozważam w trybie: może tak, może nie, może z lewa, może z prawa, może się tyczy, a może to jest zupełnie "z innej paki".
Tu w dyskusjach ludzi obserwuję postawy AUTOMATYZMU W REAKCJI EMOCJONALNEJ BYCIA DOTKNIĘTYM.
Ciągle różnymi uwagami czują się ludzie dotknięci, mają pretensje o to, że ktoś coś skomentował. To niech się zastanowią - chcą szczerego kontaktu z drugim człowiekiem, czy nie chcą?...
Jeśli nie chcą szczerości, a tylko chcą, aby ktoś im "kadził", jeśli jedyne, co w relacji z drugim człowiekiem przyjmą do psychoterapia, polegająca na ciągłym deklarowaniu akceptacji, to niech sobie znajdą takie towarzystwo, gdzie owo kadzenie jest przyjętą normą. Są takie towarzystwa w necie. Ja w te towarzystwa nie wchodzę, bo mi się "flaki przekręcają" na to nieustanne słodzenie sobie w słowach, nudzi mnie takie podejście ludzi do mnie. Ale skoro już wiem, że kadzenie sobie nie jest tym, czego pragnę, to zamierzam być konsekwentny, co będzie oznaczało, że nie będę oczekiwał, iż w towarzystwie, które sobie wybrałem WŁAŚNIE DLATEGO, ŻE W NIM SIĘ NIE KADZI, to nagle już tylko kadzenie, zapewnienia o akceptacji miałyby się pojawiać.
W końcu chyba wiem, czego chcę - jak wybrałem A, to mam A, nie zaś zaprzeczenie owego A. Tymczasem widzę totalnie niekonsekwentną reakcję co niektórych, że z jednej strony wchodzą w relację z towarzystwem, gdzie krytycyzm jest przyjęty jako standard, a za chwilę o ten krytycyzm mają pretensję. To wypadałoby powiedzieć takiemu komuś: puknij ty się w czoło i weź się w garść - sam sobie w końcu ustal, czego chcesz. Bo jak robisz coś dokładnie przeciwnego, niż tego oczekujesz, to nie dostaniesz tego, czego oczekujesz.
Ustalić z sobą samym CZEGO WŁAŚCIWIE CHCĘ - to jest klucz do tego, aby przestać się w życiu frustrować.
Tylko że to ustalenie ma jeden próg - szczerości, odrzucenia nieustannego udawania czegoś przed sobą. To dla wielu wydaje się być próg nie do przejścia.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23767
Przeczytał: 104 tematy
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 14:42, 31 Mar 2025 Temat postu: |
|
|
Ok. Zaproponuję Tobie coś na pv. Może się uda.
Coś bardzo pozytywnego.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|